1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Styl Życia
  4. >
  5. Czy koty potrafią kochać? Przekonanie o tym, że nie potrzebują bliskiego kontaktu z człowiekiem, jest mitem, i to szkodliwym

Czy koty potrafią kochać? Przekonanie o tym, że nie potrzebują bliskiego kontaktu z człowiekiem, jest mitem, i to szkodliwym

Niewątpliwie o powstanie bezpiecznej więzi z kotem właściciel musi zadbać – chociażby przez swoją obecność i uczestniczenie w kocim życiu, na przykład inicjowanie wspólnych zabaw. (Fot. Evrymmnt/Getty Images)
Niewątpliwie o powstanie bezpiecznej więzi z kotem właściciel musi zadbać – chociażby przez swoją obecność i uczestniczenie w kocim życiu, na przykład inicjowanie wspólnych zabaw. (Fot. Evrymmnt/Getty Images)
Czy kot potrafi tęsknić? Czy może czuć do swojego opiekuna coś w rodzaju miłości? Dotąd zdania na ten temat były podzielone. Mówiło się raczej: to pies potrafi kochać, a kot pozwala sobie służyć. Ile w tym prawdy? Okazuje się, że niewiele.

Fragment książki „Kocie story” Katarzyny Burdy, Wydawnictwo Zwierciadło

Badania pokazują, że koty przywiązują się do swoich opiekunów, i robią to w podobny sposób jak niemowlęta czy psy. Dowiodła tego dr Kristyn Vitale, badaczka z Laboratorium Interakcji Zwierząt i Człowieka Uniwersytetu Stanowego Oregonu. Przystosowała ona do eksperymentu z kotami test, którym psycholodzy mierzą stopień przywiązania niemowlęcia do rodzica.

W wersji „kociej” polegał on na tym, że w pokoju na dwie minuty zamykany był właściciel ze swoim zwierzęciem – tylko na dwie minuty. Potem na kolejne dwie minuty właściciel wychodził i znów wracał do swojego pupila. W tym czasie naukowcy obserwowali uważnie zachowanie kota i to, jak zmienia się ono po wyjściu właściciela i po jego powrocie. Właśnie wtedy, kiedy człowiek wychodzi i wraca, widać dokładnie, jaki rodzaj relacji łączy kota i jego właściciela.

W badaniu dr Vitale wzięło udział 108 kotów (38 dorosłych osobników, 70 kociąt). Tuż po zamknięciu w pokoju zdecydowana większość kotów w obecności swojego właściciela ciekawie rozglądała się po wnętrzu, obchodziła wszystkie kąty, aktywnie odkrywała przestrzeń. To zachowanie zmieniało się u większości kotów, kiedy opiekun opuszczał pomieszczenie. Wiele kotów wykazywało wtedy oznaki niepokoju, siadało w jednym miejscu, jakby czekając na powrót swojego pana.

Dla dr Vitale z psychologicznego punktu widzenia kluczowy był jednak moment, kiedy opiekun wchodził z powrotem do pokoju. Jeżeli kot, widząc go znów obok siebie, uspokajał się i wracał do odkrywania świata, oznaczało to tak zwany bezpieczny styl przywiązania. To ten typ relacji, w którym zwierzę czuje się stabilnie i nie doświadcza lęku. Jeśli zwierzę zachowywało się jak obrażone, odwracało się tyłem albo przeciwnie – wskakiwało na kolana i nie chciało za nic zejść – był to styl przywiązania niepewny, podszyty lękiem.

Okazało się, że spośród wszystkich kotów aż 64,3 procent wykazywało oznaki przywiązania bezpiecznego, czyli głębokiej więzi dającej zwierzęciu poczucie bezpieczeństwa. Co ciekawe, dokładnie takie same wyniki osiągają psycholodzy dziecięcy, badając niemowlęta i malutkie dzieci. U ludzi 65 procent niemowląt jest bezpiecznie przywiązanych do opiekuna. 35,7 procent kotów wykazywało cechy przywiązania niepewnego, nieco neurotycznego i – jak wykazała dr Vitale – późniejszy trening behawioralny czy próby zmiany tego stylu przywiązania nie przynosiły specjalnie rezultatu. Oznacza to, że typ więzi, jaki nawiązują koty, jest stabilny i wynika zapewne częściowo z charakteru kota, a nie tylko z błędów wychowawczych człowieka.

Przekonanie o tym, że koty nie potrzebują bliskiego kontaktu z człowiekiem i wszystko im jedno, czy ich opiekun jest przy nich, czy nie, należy do mitów, i to szkodliwych. Dużo łatwiej jest nam zostawić kota niż psa na cały dzień w pustym mieszkaniu. Kot potrzebuje człowieka tak samo jak pies, zwłaszcza w sytuacjach stresowych, kiedy obecność opiekuna uspokaja go i pociesza.

Niewątpliwie o powstanie bezpiecznej więzi z kotem właściciel musi zadbać – chociażby przez swoją obecność i uczestniczenie w kocim życiu, na przykład inicjowanie wspólnych zabaw. Ale niestety zazwyczaj z kotami postępujemy zupełnie inaczej niż z psami, które aktywnie domagają się naszej uwagi. Kot rzadko robi to aż tak nieustępliwie jak pies, odtrącony, zwija się w kłębek i zasypia. Czasami przesypia tak całe dnie, zajmując się sam sobą, podczas gdy właściciele są w pracy albo siedzą przed komputerami (cóż, zdarzają się też desperackie próby zwrócenia uwagi na siebie przez koty, które kochają kłaść się na klawiaturze albo na gazecie dokładnie w tym miejscu, gdzie jest skierowany nasz wzrok).

O tym, jak ważna dla kota jest obecność właściciela, można się było przekonać podczas pandemii. Tuż po pierwszym lockdownie w Anglii tamtejsi naukowcy z uniwersytetów w Lincoln i w York przeprowadzili ankiety wśród 5 tysięcy osób mających w domu kota lub psa. Okazało się, że w porównaniu z psami, koty częściej zachowywały się w czasie lockdownu lepiej niż przed pandemią. Najczęściej osoby biorą- ce udział w ankiecie wspominały o większej czułości zwierzęcia, ale też 15 procent uznało, że ich pupil jest bardziej energiczny, weselszy, a niemal co trzeci właściciel doszedł do wniosku, że zwierzę wygląda na bardziej zrelaksowane.

Koty bardzo potrzebują więzi i socjalnych interakcji. Być może dlatego bardziej przywiązują się do kobiet niż do mężczyzn, bo to one lepiej rozumie- ją kocią mowę. Jak zaobserwował dr Kurt Kotrschal z Konrad Lorenz Research Center, w relacji kota i kobiety mniej jest niezrozumienia niż w przypadku duetu kot – mężczyzna, a więcej prawidłowego interpretowania sygnałów i mowy ciała z obu stron. Kobiety na ogół nie mają problemu z odczytaniem takich sygnałów, jak zachęta do pieszczot czy koci niepokój. Potrafią prawidłowo odpowiedzieć na pomrukiwanie kota, to charakterystyczne, nawołujące do napełnienia miski smakołykami.

U nas w takim pomrukiwaniu nad miską celuje Klusek, a ja po jednym takim mruknięciu doskonale wiem, o co mu chodzi. On prosi „No, daj mi mleczka, natychmiast!”. Ale już poleżeć w spokoju woli przy moim partnerze, do mnie rzadko przychodzi w takich sytuacjach. Doskonale wie, że gdy Mariusz leży na kanapie i ogląda Netflixa, można bez obaw ułożyć się na nim, a jemu nie przyjdzie do głowy, żeby zacząć wyczesywać splątaną kocią sierść czy czyścić oczy.

U Kluska, jak u wielu brytyjczyków, występują kłopoty z oczyszczaniem się kącików oczu. Często gromadzi mu się tam wydzielina, którą trzeba usuwać chusteczką – a kot tego nie znosi! Czesania zresztą też, a że podszerstek ma niezwykle gruby, często robią mu się kołtuny, które w akcie desperacji wycina nożyczkami. Bywa, że Klusek więc chodzi z bardzo awangardową fryzurą w ząbki i wie, że gdy trzymam nożyczki w ręku, najlepiej obchodzić mnie szerokim łukiem. Zdecydowanie preferuje wtedy poleżeć z „tatusiem” na kanapie.

Ze mną za to wspaniale się śpi, zwłaszcza po ułożeniu się w roli czapki tuż nad głową. Klusek najwyraźniej doszedł do wniosku, że śpiąca nie jestem groźna i można się wtedy bezpiecznie przy mnie położyć.

Nie mam wątpliwości, że Klusek potrzebuje relacji ze mną, zresztą jak wszystkie moje koty. A dr Kotrschal wykazał, że istnieje pewien typ kobiet, do których koty szczególnie się przywiązują – z wzajemnością. Udowodnił, że w ludzko-kocim stadle najsilniejsza więź jest pomiędzy ekstrawertycznymi kobietami a młodymi kocurami. Naukowiec pytał w swoim badaniu właścicieli i właścicielki kotów o różne za- chowania zwierząt mogące świadczyć o przywiązaniu. Okazało się, że takie przejawy uczucia, jak ocieranie się, wskakiwanie na kolana, przybieganie na głaski najczęściej obserwowane były u młodych kocurów, których właścicielami były młode kobiety.

Możliwe, że koty nauczyły się wyjątkowo mocno wiązać z kobietami i odpowiadać na ich pieszczoty, bo w toku ewolucji zorientowały się, że to właśnie kobiety mają instynkt opiekuńczy, który nie pozwala im przejść obojętnie obok zwierzęcia. Co więcej, jak wy- kazała w swoim słynnym badaniu dr Karen McComb z Uniwersytetu Sussex, koty zwracają naszą uwagę i odwołują się do instynktu opiekuńczego za pomocą... mruczenia. Niski, wibrujący odgłos mruczącego kota zazwyczaj jest dla nas bardzo przyjemny i relaksujący, jednak kot, kiedy jest głodny, potrafi tak zmienić częstotliwość wydawanych wówczas dźwięków, że mruczenie zaczyna przypominać płacz niemowlęcia. Nic dziwnego, że nie mamy żadnego problemu z odczytaniem tego sygnału i rzucamy się do lodówki, by nakarmić głodne zwierzę.

Ale kotom bynajmniej w kontakcie z nami nie chodzi wyłącznie o jedzenie – choć tak sobie właśnie wyobrażamy kocią interesowność. To błąd i wielka nie- sprawiedliwość. Dowiódł tego znów dr Kotrschal, badający związki między kobietami a kotami. Zaobserwował on, że to wcale nie od kotów, ale od właścicielek najczęściej wychodziła inicjatywa nagradzania kocich pieszczot smakołykiem. Niepotrzebnie, bo w tych domach, w których koty nie były tak nagradzane, częstotliwość ich przytulania się do właścicielek wcale nie była mniejsza.

Skoro kochają, tworzą z nami silne i bezinteresowne więzi, to może potrafią być też zazdrosne?

Niemal każdy opiekun kota pewnie przysięgnie, że jego kot bywa zazdrosny. Behawioryści, którzy pracują z kotami, wiedzą doskonale, że w ludzko-kociej koegzystencji bardzo trudnymi momentami bywają te, w których do domu przybywa nowa osoba – czy to nowy chłopak właścicielki kota, czy na przykład małe dziecko. Może to być również drugi kot albo pies. Dla kota każde z tych zdarzeń może okazać się wyzwalaczem trudnych emocji, objawiających się na przykład sikaniem poza kuwetę albo próbami zwalczenia nowego domownika groźbami i rękoczynami (a raczej zęboczynami).

Taki kłopot miała jedna z moich koleżanek. Przez pięć lat mieszkała sama ze swoim ukochanym kocurem Poldkiem, aż kiedyś poznała chłopaka, wydawało się, miłość jej życia. Co z tego, kiedy tej miłości zupełnie nie podzielał Poldek. Pierwsza wizyta Tomka przebiegła gładko, ale już przy drugiej nowy narzeczony został przywitany syczeniem i prychaniem od progu, przy kolejnej kot nasikał mu do skórzanej teczki, ale apogeum nastąpiło, kiedy Tomek zdecydował się przenocować. Rano obudził się w mokrej pościeli. Oczywiście, to Poldek załatwił się centralnie na jego poduszkę. Dylemat koleżanki był nie do pozazdroszczenia – pozbyć się Poldka czy nowego narzeczonego? Może na szczęście ich wszystkich: związek i tak nie przetrwał. Wymarzony narzeczony okazał się mieć starannie skrywaną żonę i trzyletnie dziecko.

Wracając do problemów kocich, a nie ludzkich – czy Poldek mógł faktycznie być zazdrosny o swoją panią? Tak, ale to nie do końca zazdrość w ludzkim rozumieniu tej emocji. Sprawdzili to badacze z Uniwersytetu w Kioto w Japonii pod kierownictwem dr. Benoita Buchera. W ich badaniu wzięły udział 52 koty w wieku od 9 miesięcy do 17 lat, mieszkające ze swoimi właścicielami w domu albo w tak zwanych kocich kawiarniach, szczególnie popularnych w Japonii (koty mieszkają w takich kawiarniach i można je tam po- głaskać czy nawet czasem adoptować – więcej o nich napiszę w dalszej części książki). Warunek był jeden – kot musiał mieszkać z danym człowiekiem od co najmniej 6 miesięcy.

W czasie eksperymentu badacze odwiedzali każdego kota w jego domowym środowisku. Przynosili ze sobą realistycznie wyglądającego pluszowego kota oraz puchatą poduszkę niemającą kształtu zwierzęcia. Zadaniem opiekunów kotów było głaskanie przez 15 sekund pluszaka lub poduszki, oczywiście w momencie gdy ich koty na to patrzyły. W kolejnej odsłonie eksperymentu pluszaka i podusię gładził nie właściciel kota, ale obcy człowiek – kot wciąż na to patrzył. Badacze przetestowali wszystkie konfiguracje na wszystkich kotach, uważnie obserwując ich zachowanie i szukając oznak stresu.

Okazało się, że tego stresu nie było! Owszem, wszystkie koty bardziej skupiały się na sytuacji, gdy ich właściciel głaskał pluszaka, niż wówczas gdy głaskał po- duszkę. Zupełnie nie zwracały uwagi, gdy robiła to obca osoba, ale nie przejawiały klasycznej zazdrości, którą w identycznym badaniu okazywały psy. Te próbowały własnym ciałem odgrodzić swojego pana od pluszowego psa, na którym się skupiał. Koty nie zachowywały się też jak niemowlęta, które widząc rodzica zainteresowanego innym dzieckiem, często okazywały smutek i zaniepokojenie. U kotów nic takiego nie było. Co to oznacza?

Zdaniem badaczy albo to, że koty tworzą bardzo bezpieczne więzi ze swoimi opiekunami i nie obawiają się chwilowego odwrócenia ich uwagi, albo są na tyle inteligentne, że rozróżniają bez problemu pluszowe- go kota od prawdziwego rywala. Zespół dr. Buchera zapowiada więc, że tak naprawdę coś więcej o kociej zazdrości będzie mogło nam powiedzieć kolejne ba- danie, przeprowadzone już z udziałem żywych kotów – rywali.

Z życia wzięte: Rysio – kot terapeuta

Opowiada Agnieszka Grąziowska-Maciela, lekarka weterynarii ze Szpitala Koni w Janowie Podlaskim

Rysio był u nas od maleńkości – znalazła go w krzakach, zmarzniętego i głodne- go, koleżanka, która z nami wtedy pracowała. Przyniosła go do lecznicy i tak już został. Zadomowił się błyskawicznie. Najczęściej siedział w pokoju, w którym przyjmujemy pacjentów, ale wizytował też salę dla zwierząt odpoczywających po zabiegach, padok i stajnię, gdzie przebywa- ją chore konie. Mieszkał w lecznicy 16 lat i był nie tylko naszą maskotką, znakiem rozpoznawczym lecznicy, ale też wspaniałym pomocnikiem. Rysio miał niezwykły dar empatii i uspokajania zwierząt spanikowanych przed zabiegiem czy w czasie badania. Wiele razy obserwowaliśmy, że podchodził do klatki, w której inny kot czy pies czekał na zabieg, i jego obecność wyraźnie działała na te zwierzęta kojąco, przestawały miotać się, skomleć czy piszczeć.

Doskonale wiedział, do którego zwierzaka może się zbliżyć, a który jest tak spanikowany czy agresywny, że lepiej nie narażać się na pogryzienie czy podrapanie. Przyznam, że my często też z tego szóstego zmysłu Rysia korzystaliśmy. Gdy do lecznicy wchodził zwierzak, którego nie znaliśmy, obserwowaliśmy bacznie, jak zachowuje się nasz lecznicowy kot. Jeśli podchodził do zwierzaka bez obaw, wiedzieliśmy, że i my możemy pozwolić sobie na mniejszą ostrożność. Pod tym względem nigdy się nie mylił, nic więc dziwnego, że bardzo go wszyscy szanowaliśmy. A lecznica bez Rysia nie jest już taka sama.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Kocie story
Autopromocja
Kocie story Katarzyna Burda Zobacz ofertę promocyjną
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze