Przy projektowaniu domu myślimy, owszem, o kuchni, kafelkach do łazienki i garderobie, ale już niekoniecznie o miejscu na odpoczynek, a przecież dom to nasz azyl. Jak urządzić przestrzeń, w której możemy się odprężyć – podpowiada psycholożka Joanna Grześkowiak, autorka profilu „Spokój Wnętrza”.
Czy naprawdę to, jak zaprojektowane jest wnętrze, może wpłynąć na zdrowie psychiczne?
Tak. Obecnie sporo mówi się o zastosowaniu neuronauki w projektowaniu, o neuroarchitekturze. Głównym celem jest takie kreowanie wnętrza, by nasz mózg czuł się lepiej, i by – w konsekwencji – podnosić nasz dobrostan.
Co temu sprzyja?
Przestrzeń, która daje nam poczucie bezpieczeństwa i oddziałuje wielozmysłowo. Zapewnia ciszę, ukojenie, chwilę wytchnienia po pełnym bodźców dniu.
Czy w domu warto zaplanować osobną strefę relaksu?
Dom ma być naszym azylem. To naturalne, że realizujemy w nim potrzebę relaksu i osobiście zainteresowałabym się wygospodarowaniem takiej przestrzeni. Z doświadczenia wiem, że wiele osób zwraca uwagę zwłaszcza na kuchnię i łazienkę, zapomina natomiast, że oprócz kąpania się i gotowania, będzie też po prostu żyć w danym miejscu. Będzie w nim pracować i odpoczywać. Wśród moich klientów zdarzają się osoby, które prowadzą intensywny styl życia, mocno się eksploatują, a potem gdy wracają do domu, brakuje im miejsca, by pobyć ze sobą.
Domyślam się, że nie każdy może sobie pozwolić na oddzielny pokój na relaks…
To prawda, zawsze możemy sobie jednak wygospodarować na niego kącik. Pisze o nim Meik Wiking w książce „Hygge. Klucz do szczęścia”. Ta niewielka przestrzeń ma być miejscem, w którym po pracy otulimy się miękkim kocem, przyjmiemy bezpieczną, zrelaksowaną pozycję, napijemy się czegoś ciepłego i przez chwilę pobędziemy sami ze sobą.
Jak taki kącik powinien wyglądać?
To może być przestrzeń z wygodnym fotelem i małym stolikiem. Jak się okazuje, pomagają też wszelkie zaokrąglone kształty – działają bardziej uspokajająco niż kanciaste formy. Zachęcam również, aby zwrócić uwagę na usytuowanie naszego kącika. Jeśli to możliwe, wybierzmy najbardziej spokojną część domu – na przykład w sypialni lub pokoju gościnnym.
Zaczęłabym jednak od zadania sobie pytania, którym rozpoczynam rozmowę z klientami: jak się relaksujesz? Wiele osób odpowiada na przykład, że czyta. I to pierwsza wskazówka – w przestrzeni relaksu powinno się znaleźć miejsce na książki, jak też na ich wygodne czytanie. Jeśli medytujesz – sprawdzi się poduszka do medytacji i opaska na oczy.
Wielu osobom relaks kojarzy się pewnie z telewizją… Czy w kąciku do relaksu jest miejsce na telewizor, czy może raczej na projektor i dobre głośniki?
Urządzając pokój kinowy, którego funkcją ma być rozrywka, rzeczywiście warto zadbać o dobry sprzęt, nagłośnienie i oświetlenie takiego miejsca. Jeśli jednak kącik do relaksu ma sprzyjać wyciszaniu układu nerwowego po pełnym bodźców dniu, to uwolniłabym to miejsce od elektroniki, a zamiast tego wprowadziła elementy nawiązujące do idei biofilii.
Na czym ona polega?
Biofilia to miłość do otaczającej nas przyrody, żyjącego świata. W przypadku projektowania wnętrz oznacza wprowadzanie elementów nawiązujących do natury: zarówno jeśli chodzi o kolory, jak i materiały czy rośliny.
Nawiązując do głośników, o które pytałaś, ważnym elementem kącika do relaksu jest cisza. W dzisiejszym świecie bardzo jej potrzebujemy. Warto pomyśleć nad obniżeniem poziomu hałasu w domu.
Od czego zacząć?
Najpierw zamknij oczy i zrób sobie akustyczny spacer po swoim mieszkaniu. Co słyszysz? Jak rozchodzą się dźwięki? Czy dobiega do ciebie to, co dzieje się za oknem? Czy w miejscu przeznaczonym na kącik do relaksu panuje spokój, czy może jednak słyszysz domowników, pracujące sprzęty, odgłosy z ulicy? Mózg do relaksu potrzebuje ciszy. Pozwala nam się ona uspokoić.
Co zatem możemy zrobić, by wyciszyć wnętrze?
Wszystko zależy od tego, na jakim etapie jesteśmy. Jeśli przed nami budowa domu, dobrym rozwiązaniem będą okna czy drzwi o podwyższonych parametrach izolacji akustycznej. A w gotowym już domu możemy zastosować materiały pochłaniające dźwięki – dywany, wykładziny, zasłony, poduszki, meble tapicerowane, panele akustyczne.
Po mocnym trendzie na minimalizm, wracamy do poduch i innych miękkich tekstyliów. Super, bo oprócz funkcji dekoracyjnej, świetnie pochłaniają dźwięki. Jeśli mieszkamy przy ruchliwej ulicy, warto pomyśleć o specjalnych zasłonach, które zwiększą komfort akustyczny w pomieszczeniu.
A jak ważne w kąciku do relaksu jest oświetlenie?
Podczas relaksu najkorzystniej wpływa na nas ciepłe oświetlenie – żarówki 2700 kelwinów, które kojarzą nam się pierwotnie z ogniem. To działa kojąco. Niekoniecznie musi być to światło górne, lepszy efekt da lampa podłogowa lub kinkiet. Są nawet specjalne inteligentne żarówki, które pozwalają sterować zakresem temperatury barwowej. Nie zapominajmy o świecach – one tworzą klimat hygge, pamiętajmy tylko, by po ich paleniu dobrze przewietrzyć pomieszczenie.
Przychodzą mi też na myśl lampeczki na sznurach.
Będą przyjemnym rozwiązaniem. Unikałabym tylko tych wielokolorowych, migających, które mogą jeszcze bardziej spotęgować nasze wewnętrzne rozedrganie. Istnieją również lampy zapachowe, które nie tylko emitują piękne światło, ale również na przykład olejki eteryczne. W tym miejscu chciałabym podkreślić ważny aspekt kącika do relaksu, jakim jest oddziaływanie wielozmysłowe. Nasz zmysł wzroku jest mocno eksploatowany, za jego pomocą dociera do nas aż 80 proc. informacji. W naszym zaciszu warto więc dać mu odpocząć, a zamiast tego aktywować inne zmysły, zwłaszcza węchu i dotyku. Pomogą nam w tym dyfuzory zapachowe czy pachnące świece oraz miękkie tkaniny o różnorodnych fakturach.
Jakie tkaniny wybierać?
Bawmy się nie tylko ich kolorami, ale też fakturami. Im bardziej różnorodnie, tym lepiej. Zachęcam oczywiście do naturalnych materiałów – lnu i bawełny – ale jednocześnie do sprawdzenia, które nam służą. Osoby nadwrażliwe mogą nie polubić się z szorstkością lnu.
Podobnie wybierając koc – jeden z najważniejszych elementów przestrzeni relaksu – warto się najpierw nim na próbę otulić. Są osoby, które pokochają ciepły, szenilowy koc. Innych będzie on drapał. Być może dobrym rozwiązaniem okaże się kołdra obciążeniowa.
Też z niej korzystam i bardzo ją sobie cenię, zwłaszcza w upały, gdy nie umiem spać pod samym prześcieradłem. Moja jest wypełniona szklanymi kulkami i dodatkowo przyjemnie chłodzi.
Tego typu kołdry stymulują czucie głębokie, wyciszają układ nerwowy. Są one powszechnie dostępne, choć przed jej dobraniem warto skonsultować się z terapeutą integracji sensorycznej. Trzeba przy tym uważnie obserwować swoje ciało. Sama używam takiej kołdry i wiem, że są dni, kiedy nie jest mi pod nią przyjemnie. To znak, że moje ciało jej w danej chwili nie potrzebuje.
Zapytam też o kolory, bo w tym wypadku wydają mi się kluczowe. Czy dobrze myślę, że wnętrze sprzyjające relaksowi powinno być utrzymane w stonowanych barwach? I co ma w takiej sytuacji zrobić osoba, która kocha żywe kolory, tak jak ja?
Są badania, które pokazują, że najlepiej wpływają na nas ciepłe beże, zielenie i odcienie niebieskiego. Wpisuje się to we wspomnianą już ideę biofilii – kolory ziemi mają na nas dobroczynny wpływ. Jednocześnie uważam, że należy słuchać siebie, zwracać uwagę na własne potrzeby i akceptować je. Jeśli lubisz kolor, postaw na niego na przykład w dodatkach. Jeśli ci się znudzi, możesz łatwo to zmienić.
Zawsze zachęcam moich klientów do tego, by sprawdzili, jak czują się w danej przestrzeni, bo często coś nam się podoba w magazynach wnętrzarskich, programach telewizyjnych czy u znajomych i za tym podążamy, zapominając zapytać siebie: „Czy chciałabym tak mieszkać?”. Jeśli fotel, który wypatrzymy w Internecie jest dostępny w sklepie stacjonarnym, to przejdźmy się tam i sprawdźmy, jak się nam na nim siedzi.
Wiele osób boryka się z zagraceniem mieszkania. Jak wpływa na nas nadmiar przedmiotów?
Spotkałam się kiedyś z podejściem, że 80 proc. naszych rzeczy powinno być schowane, a 20 proc. na wierzchu. Inne mówi że jeżeli przez trzy lata z czegoś nie korzystasz, warto się tego pozbyć. Faktycznie, zrobienie porządku w mieszkaniu może być formą porządkowania umysłu, otwarcia się na coś nowego. Myślę jednak, że jeśli ktoś dobrze czuje się z pamiątkami z podróży czy ścianami, które toną w książkach, dlaczego mu to odbierać? To wyraz nadania osobistego charakteru przestrzeni. Aranżujemy i dekorujemy ją tak, aby wyrażała nas, nasze wartości, to, co nam bliskie. Znów chodzi o to, by dopasować przestrzeń relaksu do naszego upodobania, a nie tylko pod trendy czy badania.
Jaką małą zmianę możemy wprowadzić już teraz, by nasze wnętrze bardziej sprzyjało relaksowi?
Warto zainwestować w poduchy, miękki, dający wrażenie przytulności koc czy odpowiednie oświetlenie. Przede wszystkim jednak zacznijmy korzystać z naszej przestrzeni do relaksu, by zbudować sobie nawyk odpoczywania. Możemy na przykład codziennie prowadzić w niej dziennik wdzięczności.
Pomyślałam też o stworzeniu domowej dżungli, w której mogę odpocząć. Czy to dobry pomysł?
Bardzo. Badania prof. Rogera S. Ulricha z Chalmers University of Technology w Szwecji, który należy do najczęściej cytowanych neurobiologów, pokazały, że osoby po zabiegu usunięcia woreczka żółciowego szybciej dochodziły do siebie w sali z widokiem na zieleń, w przeciwieństwie do tych, które miały widok na ceglany mur.
Niektórym wydaje się, że nie potrafią dbać o rośliny albo narzekają na brak miejsca. Tymczasem istnieje mnóstwo ułatwiających rozwiązań: od doniczek samonawadniających, przez rośliny na ścianie, po las w szkle. Domowa zieleń wpisuje się w przywołaną już przez nas kilkakrotnie ideę biofilii i sprawia, że czujemy się lepiej.
A jaki wpływ mają na nas podłogi? Wyobrażam sobie, że w przestrzeni relaksu powinien się znaleźć puchaty dywan. Osobiście jednak nie znoszę dotyku dywanu pod stopami, dużo bardziej wolę chodzić boso po parkiecie.
To wszystko dopasowujemy sobie indywidualnie. Są osoby, które wybierają kafle, bo dają chłód, przyjemny zwłaszcza latem. Zimą mogą być za zimne, ale w połączeniu z ogrzewaniem podłogowym niosą kojące odczucie ciepła, szczególnie w łazience.
Projektując domową przestrzeń, warto nieustannie zadawać sobie pytania o swój styl życia i upodobania. Jeśli chodzi o podłogi, trzeba dodatkowo przeanalizować rodzaj ogrzewania, sposób czyszczenia i konserwacji danego materiału, to, czy w domu są na przykład zwierzęta albo czy mamy budżet na regularne specjalistyczne czyszczenie.
Są podłogi imitujące naturalne materiały, przykładowo drewnopodobne panele laminowane czy winylowe. W tym przypadku pamiętajmy jednak o zastosowaniu odpowiedniego podkładu, szczególnie jeśli zależy nam na wyciszeniu. Sama uwielbiam podłogi drewniane, ponieważ drewno mocno kojarzy się z komfortem. Angażuje zarówno zmysł wzroku, jak i dotyku czy węchu. I również wpisuje się w ideę biofilii, tak przecież ważną w przypadku kącika do relaksu.
Joanna Grześkowiak, psycholożka. Zamiłowanie do wnętrz zaprowadziło ją do stworzenia profilu „Spokój Wnętrza”, gdzie łączy zasady projektowania z wiedzą psychologiczną.