Podczas Coffee Race, wyjątkowego rowerowego rajdu po miejskich kawiarniach w całej Polsce, na rowerze elektrycznym napędzanym przez Bosch eBike Systems udało mi się pobić rekord. Prawie 20 kilometrów po Warszawie z przerwą na kawę przemierzyłam w niewiele ponad godzinę. Czy to, że pomagała mi bateria, ma dla mnie jakieś znaczenie? Zupełnie nie, bo dziś nie znam szybszej opcji przemieszczania się po mieście. "Na rowerze elektrycznym nawet się nie zmęczysz" - taki "zarzut" czyta często na swoim profilu Agata Stachurska, szerzej znana jako Rowerzystka Miejska. "Kto powiedział, że przemieszczając się na co dzień po mieście muszę się zmęczyć?" - odpowiada. O tym, jak rower elektryczny oddaje nam czas i jak wnikamy w tkankę miejską dzięki rowerowej elektromobilności rozmawiamy z Agatą podczas 9. edycji warszawskiego Coffee Race'u, w którym w tym roku wzięło udział 450 osób.
Marta Kowalska, Zwierciadlo.pl: Może jestem pod wpływem endorfin, ale ostatnia godzina zresetowała całkowicie moje myślenie o rowerze elektrycznym. Okazuje się, że teren to nie jest jedyne jego środowisko naturalne...
Agata Stachurska (@RowerzystkaMiejska): Doskonale rozumiem ten szok (śmiech). Rower wprawdzie zawsze był w moim życiu, ale tym bardziej ten elektryczny przez wiele lat traktowałam głównie jako formę rekreacji. W weekendy czy w czasie wolnym jeździłam na wycieczki za miasto lub na krótkie przejażdżki. Dopiero z czasem, mniej więcej wtedy, gdy zaczęłam robić prawo jazdy, zaczęłam też intensywniej korzystać z roweru jako codziennego środka transportu. Przełomowym momentem było dołączenie do kieleckiej masy krytycznej - wtedy poznałam rower nie tylko jako narzędzie do weekendowej eksploracji terenu, ale właśnie jako pełnoprawny środek transportu miejskiego.
mat. prasowe Bosch eBike Systems
Na swoich mediach społecznościowych często odpowiadasz na komentarze dotyczące rowerów elektrycznych. Niektórzy twierdzą, że to "nie są prawdziwe rowery" lub że są świetnym rozwiązaniem głównie dla osób z fizycznymi ograniczeniami. Najśmieszniejszy wydał mi się argument, że na elektryku nawet się nie zmęczysz...
A muszę? Tym bardziej w mieście? Często słyszę od ludzi, że chcieliby dojeżdżać do pracy rowerem, tylko np. boją się, że się spocą przed spotkaniem. I właśnie wtedy mówię, że rozwiązaniem jest rower elektryczny! Dalej kręcisz pedałami, więc to korzystne dla mięśni i całego organizmu, ale docierasz na miejsce łatwiej, szybciej i mniej spocony. To szczególnie ważne, gdy w miejscu pracy nie ma łazienki, gdzie można by się odświeżyć po trasie.
W Coffee Race, w którym dziś bierzemy udział widzę miejskich zajawkowiczów na elektrykach. No i nie ma osobnej kategorii dla rowerów elektrycznych, nikt nie licytuje się na to, kto tu jest bardziej prawilnym rowerzystą. - Rower elektryczny to taki sam rower jak klasyczny, pracują te same mięśnie. Silnik jest tylko wsparciem w pedałowaniu. To nie jest mechanizm samonapędzający rower - mówi Piotr „Dziewul” Dziewulski, współorganizator wydarzenia...
Poniekąd to prawda, że rowery elektryczne świetnie sprawdzają się u osób starszych czy z pewnymi ograniczeniami fizycznymi, pomagając im w mobilności. Tymczasem ja jestem aktywną dziewczyną, lubię tempo, cenię je sobie w przemieszczaniu się. No i nie lubię ograniczeń. Nie wyobrażam sobie, żebym jako kobieta na elektryku nie była uważana za pełnoprawną rowerzystkę. Czy żebym na rower nie mogła ubrać się tak jak chcę. W moim rowerze mam na przykład specjalny błotnik z tyłu, który zapobiega wkręceniu sukienki w koło. Nie obawiam się więc, że coś się wkręci, ubrudzi czy zniszczy. To kwestia dobrania odpowiedniego roweru miejskiego, a reszta przychodzi sama.
mat. prasowe Bosch eBike Systems
Twoja relacja z miastem zmieniła się, odkąd przesiadłaś się na rower elektryczny?
Zdecydowanie! Zupełnie inaczej patrzę teraz na miasto. Nie tracę czasu, mam przestrzeń na przystanki - na przykład ciekawe lokale, które odkrywam w Kielcach i innych miastach Polski. Poza tym w moim przypadku dojazd do pracy skrócił się dwukrotnie - trasę, którą samochodem pokonywałam w 30 minut, rowerem elektrycznym przejeżdżam w niecałe 20 minut. To naprawdę robi różnicę! Jeśli w aplikacji mamy informację, że trasę przejedziemy w 15 minut, to rzeczywiście przejedziemy ją w 15 minut. W przypadku samochodu często stoimy w korkach, szukamy miejsca do zaparkowania, więc czas podróży nie jest przewidywalny.
Miasto robi się bliższe? Mniejsze?
Generalnie jeżdżąc rowerem, zaczyna się też patrzeć na miasto bardziej "proludzko" - zauważamy, jak ważne jest, by przestrzeń była przyjazna dla rowerzystów, a co za tym idzie - również dla osób z niepełnosprawnościami, rodziców z dziećmi i pieszych. Przestrzeń staje się wtedy przyjemniejsza dla wszystkich. Lubię też te małe interakcje - na przykład gdy stoję na czerwonym świetle i ktoś zagaduje mnie o rower. To krótkie, ale przyjemne rozmowy, szczególnie że jako naród raczej nie lubimy rozmawiać z obcymi osobami. Na rowerze ludzie się jakoś bardziej otwierają, a rower elektryczny generuje dużo pytań. To taka technologiczna ciekawostka.
I co opowiadasz o tym, na którym sama jeździsz?
Najczęściej pada pytanie o osiągi. Mam napęd elektryczny oparty na systemie Boscha, który naprawdę daje odczuwalne wsparcie. Rowery elektryczne zgodnie z przepisami mają wspomaganie do 25 km/h, ale to nie znaczy, że nie możemy jechać szybciej (o ile pozwalają na to przepisy poza miejskimi ograniczeniami). Jeśli włożymy w to własną siłę, możemy rozpędzić się bardziej - po prostu odcina się wtedy wspomaganie i musimy włożyć więcej wysiłku.
mat. prasowe Bosch eBike Systems
Inteligentne systemy Bosch eBike są obecnie stosowane w rowerach elektrycznych ponad 100 różnych marek na całym świecie. Zdałam sobie sprawę, że dotychczas wypożyczając rowery elektryczne, nie spotkałam się z innymi rozwiązaniami. Skąd taka powszechność właśnie tego systemu?
Tych powodów jest bardzo wiele - zaczynając od sprawnego napędu, aż po cyfrowe zamki i cyfrowe wsparcie rowerzystów. Rozwiązania Bosch eBike Systems to nie tylko silnik, ale kompletny ekosystem dla e-rowerów: silniki, akumulatory, wyświetlacze, aplikacje mobilne i systemy bezpieczeństwa. To bezpieczeństwo gwarantuje nam też to, że bateria Boscha jest certyfikowana, przeszła wszystkie testy bezpieczeństwa wymagane przez Unię Europejską. To daje pewność, że rower nam nie „wybuchnie”, kiedy będziemy ładować go w domu. Na rynku mamy spory napływ rowerów z Chin, które nie posiadają certyfikatów. Nie wiemy wtedy, co dokładnie znajduje się w środku, co może być niebezpieczne. Wybuchy takich baterii naprawdę się zdarzały.
A propos ładowania - zdziwiło mnie to ładowarka do roweru elektrycznego nie jest dużo cięższa od ładowarki do laptopa. Można ją bez problemu wozić ze sobą i podłączyć do standardowego gniazdka, na przykład w biurze, czy w kawiarni.
Dokładnie tak - w razie potrzeby czy przy dłuższym dystansie ładowarkę można zapakować do sakwy a w razie potrzeby doładowania, zrobić sobie przyjemny przystanek na kawę i podłączyć rower do gniazdka, jeśli obsługa kawiarni na to pozwoli. Dlatego kontekst dzisiejszego wydarzenia Coffee Race jest idealny - łączy miejską mobilność z przyjemnymi przystankami w kawiarniach. Ale tak naprawdę rower elektryczny zazwyczaj ładujemy w domu i nie wymaga on codziennego ładowania. W pełni naładowana bateria wystarcza na kilkadziesiąt, a nawet około stu kilometrów miejskiej jazdy, więc w praktyce co kilka dni. Trzeba pamiętać, że temat rowerów elektrycznych jest stosunkowo nowy. Elektromobilność rozwija się, więc w przyszłości będziemy potrzebować więcej miejsc do ładowania takich urządzeń także w infrastrukturze miejskiej. Myślę, że to kwestia czasu - gdy pojawi się więcej rowerów elektrycznych, zaczną powstawać też stacje ładowania.
mat. prasowe Bosch eBike Systems
Gdzie najczęściej korzystasz z napędu elektrycznego? W jakich sytuacjach najbardziej Ci pomaga?
Najbardziej przydaje się podczas podjazdów pod górki, co jest dość oczywiste. Szczególnie w Kielcach, gdzie teren nie jest płaski, w przeciwieństwie do Warszawy. Wspomaganie bardzo się przydaje również, gdy przewożę więcej rzeczy lub coś cięższego - wtedy jest po prostu łatwiej.Najczęściej korzystam z trybu "auto" i "eco". Gdy widzę podjazd pod górkę, włączam "turbo". System daje dużą elastyczność w dostosowaniu do konkretnej sytuacji na drodze. Jako kobiety często wykonujemy wiele zadań jednocześnie - odbieramy dzieci z różnych części miasta, robimy zakupy, załatwiamy sprawy. Rower w tym wszystkim staje się naszym najlepszym przyjacielem. Jego wielofunkcyjność daje mi wolność i niezależność. Mogę przewieźć naprawdę dużo rzeczy i nie martwić się o to, czy dam radę, bo wiem, że jeśli sama nie podołam kręceniu pedałami, to po prostu włączę wyższy tryb wspomagania. Kobiety często też mają wątpliwości co do wagi roweru, bo rowery elektryczne kiedyś były znacznie cięższe. Kiedy podniosłam swój aktualny rower elektryczny, byłam w szoku, że jest tak lekki - wydaje mi się nawet, że lżejszy od mojego klasycznego roweru. To zależy oczywiście od konstrukcji, użytych materiałów i komponentów, ale współczesny rower elektryczny może być naprawdę lekki, niemal tak samo jak tradycyjny rower. Z łatwością można go wnieść do mieszkania, nawet jeśli nie ma windy.
mat. prasowe Bosch eBike Systems
Mnie, nomen omen, kręci w tym wszystkim też rozbudowana aplikacja, która pozwala na personalizację jazdy, kolekcjonowanie statystyk poszczególnych przejazdów, czy możliwość sprawdzenia stanu baterii w telefonie.
Jako gadżeciara bardzo doceniam możliwość połączenia roweru z telefonem. Mogę sprawdzić wszystkie statystyki, dystanse, i jak wyglądała moja jazda. My jako ludzie lubimy analizować i śledzić swoje postępy, więc to bardzo przydatna funkcja. System pozwala na zapisanie preferencji jazdy w aplikacji. Możemy przeanalizować, jak jeździmy, a następnie ustawić tryby dokładnie pod siebie i swój styl jazdy. To bardzo przydatne, szczególnie że nasze codzienne trasy często wyglądają podobnie lub identycznie. Zamiast za każdym razem dostosowywać ustawienia, możemy po prostu włączyć swój ulubiony, spersonalizowany tryb. Co szczególnie cenię w systemie Boscha - zwłaszcza po tym, jak kiedyś ukradziono mi rower - to wbudowany GPS. Można sprawdzić, gdzie dokładnie znajduje się rower w danym momencie. To daje poczucie bezpieczeństwa, gdy zostawiasz rower przed kawiarnią czy w innym miejscu - zawsze możesz sprawdzić, czy stoi tam, gdzie powinien. Dodatkowo, system pozwala na zablokowanie baterii, co zwiększa bezpieczeństwo, bo rower nie pojedzie, jeśli ktoś próbowałby go ukraść.
Fot. mat. prasowe Bosch eBike Systems
Fot. Bosch eBike Systems
Czy eBike z systemem Boscha jest łatwy w obsłudze, czy trzeba mieć jakieś specjalne umiejętności?
Rowery elektryczne z natury są bardzo inkluzywne. Można na to patrzeć dwojako - zarówno pod względem sprawności fizycznej, jak i technologicznej. Niektórzy mogą pomyśleć, że rower elektryczny jest trudny w obsłudze, bo ma ekran i różne funkcje. Ale cały system jest zaprojektowany tak, by każdy - niezależnie od wieku czy umiejętności - mógł sobie poradzić. Nie ma dużo przycisków, ekran jest czytelny, wszystko jest intuicyjne. Myślę, że każdy, kto potrafi obsłużyć telefon, bez problemu poradzi sobie z rowerem elektrycznym.
Last, but not least - ekologia...
Jakość powietrza, spaliny w kontekście ruchu samochodowego - to jedno. Ale dla mnie liczy się też ekonomiczny aspekt. Ceny benzyny stale się zmieniają, raz rosną, raz spadają, i ciągle się o tym czyta i rozmawia. W przypadku roweru tego nie ma. To wszystko daje mniej stresu w życiu. Możemy się odciąć od wielkich firm motoryzacyjnych, które zewsząd zachęcają nas do korzystania z samochodów. Nie jesteśmy uzależnieni od koncernów naftowych, które dowolnie manipulują cenami. Na rowerze po prostu wsiadamy i jedziemy.
Patrząc na ruch rowerowy w Polsce widzisz przyszłość w rowerach elektrycznych? Czy jesteśmy już w nurcie trendu elektromobilności?
Tak, widać wzrost ruchu rowerowego w miastach, co idzie w parze z rozbudową infrastruktury. To takie koło - gdy budujemy infrastrukturę, pojawiają się rowerzyści. Cieszy mnie również, że coraz więcej kobiet wybiera rower. W Polsce wciąż jest duża różnica między liczbą mężczyzn i kobiet na rowerach, inaczej niż w krajach bardziej rowerowych, jak Holandia czy Dania, gdzie proporcje są mniej więcej równe, 50 na 50. U nas jeszcze daleko do takiego balansu, ale widać pozytywny trend. Przeprowadziłam kiedyś na własne potrzeby ankietę i okazało się, że dla kobiet najważniejsza jest jakościowa i bezpieczna infrastruktura rowerowa. Kobiety rzadziej wybierają jazdę ruchliwą jezdnią, podczas gdy mężczyźni są bardziej skłonni do podejmowania ryzyka. Na pewno w Polsce rowery elektryczne odegrają dużą rolę, co potwierdzają badania i raporty. Jeśli porównamy się do krajów bardziej "rowerowych", jak Holandia czy Dania, to one są znacznie bardziej płaskie, a odległości mniejsze. U nas odległości są zwykle większe, a teren bardziej zróżnicowany, z licznymi wzniesieniami. Dlatego właśnie rower elektryczny będzie zachęcał do przesiadki z samochodu na rower. Ktoś, kto rozważa rezygnację z auta, prędzej wybierze rower elektryczny, który będzie mu pomagał, niż tradycyjny.
Fot. Bosch eBike Systems
Co powinno się zmienić w przestrzeni miejskiej, żeby jazda rowerem była bezpieczniejsza?
Przede wszystkim musi zmienić się mentalność. W Polsce wciąż jesteśmy w europejskiej czołówce pod względem liczby samochodów na jednego mieszkańca czy na gospodarstwo domowe. Nadal panuje przekonanie, że samochód to wyznacznik statusu, co nie jest prawdą. W przypadku roweru wszyscy są równi - nie ma gorszych czy lepszych, po prostu wszyscy jeżdżą na rowerach. Potrzebna jest też zmiana mentalności osób projektujących infrastrukturę i zarządzających miastami, by traktowały rower jako równoprawny środek transportu. Musimy mieć spójną sieć infrastruktury rowerowej, która nie urywa się nagle, tworząc "teleporty", gdy rowerzysta nie wie, co ma dalej zrobić. Potrzebujemy również elementów mniejszej infrastruktury - stojaków, bezpiecznych miejsc do przechowywania rowerów, stacji ładowania rowerów elektrycznych. Na szczęście widać już pozytywne zmiany - budowane są asfaltowe drogi rowerowe zamiast kostki brukowej, która nie jest przyjemna do jazdy i szybciej się niszczy.
Nie mieszkasz w Warszawie, ale dzisiejszy przejazd w ramach Coffee Race pewnie pokazał Ci kawałek stolicy w kontekście tego, o czym rozmawiamy. Zauważyłaś coś szczególnego? Jak Warszawa wypada w porównaniu z innymi miastami pod względem infrastruktury rowerowej?
Zacznę miło: poznałam wiele nowych kawiarni, których wcześniej nie znałam, w różnych dzielnicach Warszawy. Mimo że często bywam w stolicy, wiele z tych miejsc było dla mnie nowością. Znajdują się w naprawdę klimatycznych lokalizacjach, do których będę wracać. Zauważyłam też niestety, że wciąż brakuje tu infrastruktury, by naprawdę bezpiecznie podróżować po całej Warszawie. Sieć dróg rowerowych nie jest jeszcze kompletna, w wielu miejscach nie wiadomo, co zrobić, gdy nagle kończy się ścieżka rowerowa i zaczyna się ruchliwa ulica. Trzeba wtedy wybierać między jazdą chodnikiem a ulicą. Śródmieście jest całkiem nieźle zaprojektowane, ale poza nim infrastruktury zaczyna brakować. Z drugiej strony, bardzo pozytywnym aspektem jest duża liczba rowerzystów. Zdarzało mi się stać w "korku rowerowym", co zawsze wywołuje uśmiech na mojej twarzy. W przeciwieństwie do samochodowych, takie korki są nawet przyjemne!
Ile kawiarni udało Ci się odwiedzić?
Odwiedziłam cztery z piętnastu kawiarni na liście, więc nawet nie połowę. Ale to mój pierwszy raz w tym wydarzeniu, więc sprawdzałam, jak to wszystko działa. Podchodziłam do tego z dużym luzem, lubiłam sobie posiedzieć w każdym miejscu, więc cztery kawiarnie to całkiem dobry wynik (śmiech).
mat. prasowe Bosch eBike Systems
Mnie podoba się, że Coffee Race łączy różnych rowerzystów. Czy jest jakaś rywalizacja między użytkownikami różnych typów rowerów, czy bardziej poczucie wspólnoty?
Szłam na to wydarzenie z pewnym wyobrażeniem i byłam ciekawa, jak będzie w rzeczywistości. Byłam pozytywnie zaskoczona, gdy zobaczyłam, jak różni ludzie biorą w tym udział - pan na gravelu, fani kolarzówek, całe rodziny na elektrykach - wszyscy rozmawiają ze sobą, bo łączy ich kawa i rower, niezależnie od tego, na czym jeżdżą. To naprawdę wspaniałe, zwłaszcza że trasa była rozciągnięta na całą Warszawę, a niektóre kawiarnie były znacznie oddalone od siebie. Tutaj właśnie rower elektryczny może pomóc, by odwiedzić wszystkie miejsca i poznać nowe lokale.
Elektryki są cool?
Najbardziej „cool” w rowerach elektrycznych jest to, że dają możliwość poruszania się wszystkim - nie wykluczają nikogo. Każdy może sobie z nimi poradzić i dobrać odpowiedni model do swoich potrzeb. To właśnie jest cool - nie ma "gorszych" i "lepszych", wszyscy są po prostu równi.