1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Styl Życia

Ekomisja Janka Pęczaka - eksperymenty ze strojem 432 Hz

Janek Pęczak, gitarzysta, kompozytor, autor tekstów i wokalista. Po 10 latach grania w T.Love wydał pierwszą solową płytę „Jestem” nagraną w stroju 432 Hz. (Fot. Radosław Paszkowski)
Janek Pęczak, gitarzysta, kompozytor, autor tekstów i wokalista. Po 10 latach grania w T.Love wydał pierwszą solową płytę „Jestem” nagraną w stroju 432 Hz. (Fot. Radosław Paszkowski)
Ponoć dźwięki o niższej od standardowej  (440 Hz) częstotliwości są bardziej naturalne i pozytywne. O eksperymentach ze strojem 432 Hz opowiada gitarzysta i wokalista Janek Pęczak.

Uwielbiam być w przyrodzie, blisko ziemi, siedzenie w mieście jest dość ciężkie – dużo hałasu, czuje się natłok. Natura wprowadza element spokoju i harmonii. Odgłosy natury są dość niesamowite, inspirujące, dźwięki ptaków, zwierząt są dla mnie jak jedna wielka medytacja. Mogę tego słuchać godzinami, odłączam umysł od kotłowaniny, którą znam z życia miasta. Jako dla muzyka to jest dla mnie bardzo dobre i bardzo potrzebne, bo do spokojnego umysłu przychodzi o wiele więcej uczuć. A bez uczuć nie potrafię tworzyć.

Trochę ciszej

Muzyka jest wielowymiarowa, dotyka wrażliwości, dotyka uczuć i warto sobie o tym przypominać. Jeśli się dotknie jej rdzenia, to nawet w muzyce pop często to słychać. Chciałem tego doświadczyć przy okazji mojej płyty „Jestem”. Od jakiegoś czasu  dużo bardziej wsłuchuję się w teksty i kiedy T.Love zawiesił działalność, poczułem wielką potrzebę wypowiedzenia się. Zatoczyłem pewne koło, bo po wielu latach gry na gitarze elektrycznej wróciłem do śpiewania z gitarą, co mi się bardzo pierwotnie kojarzy. Potrzebuję spokoju, który można uzyskać dzięki instrumentom akustycznym.

Marzy mi się taka praca z dźwiękiem i nad dźwiękiem, żeby eliminować hałas. Przyzwyczailiśmy się do tego, że imprezy masowe są bardzo głośne, ale nie sądzę, że tego naprawdę potrzebujemy. Zwłaszcza że przy dzisiejszym stanie wiedzy i technologii możemy iść w stronę rozwiązań, które nie są głośne, ale są słyszalne. Bardzo kibicuję takim ruchom i myślę, że one będą się rozwijać. Owszem, to, co hałaśliwe, jest bardziej wyraźne, jednak  w tym zatraca się kultura muzyki. Zresztą ciągły hałas zabija dynamikę, a lubimy, kiedy coś się zmienia, kiedy jest raz ciszej, raz głośniej. Jeśli się o tym pamięta, łatwiej jest dotrzeć do rzeczy pierwotnych, bo w takiej filozofii, gdzie nie ma myślenia dynamicznego, jest właśnie tylko hałas. A to po pewnym czasie robi się nudne. Lubię, kiedy w muzyce pojawia się spokój i nie musi to być cisza, ale już samo uspokojenie o niej przypomina.

Obietnica harmonii

Zawsze inspirowała mnie muzyka reggae, słuchałem dużo Boba Marleya, sam miałem grający reggae zespół The Relievers. Szukałem przekazu wolności, duchowości i tam to w jakimś stopniu znajdowałem. Bliscy są mi artyści folkowi, wywodzący się z nurtu grania i śpiewania piosenek, które pozwalają ludziom lepiej się poczuć, potrafią przynieść ukojenie, refleksję i otwierają na uczucia.

Kiedy zaczynałem pracę nad płytą, nie wiedziałem, jaką ona formę przybierze. Jednak im bardziej praca robiła się zaawansowana, tym więcej myślałem o pierwotnych rzeczach i o szczerości przekazu. O tym, żeby nie komplikować, żeby wybrzmiały uczucia, a nie ornament. I coraz bardziej utwierdzałem się w tym, że strój 432 Hz ma w sobie coś czystego. Przez wielu uważany jest za bardziej naturalny, łagodniejszy, relaksacyjny, eksperymentowałem z nim od jakiegoś czasu. Nie mam pewności, że faktycznie ten strój tak działa, jak twierdzą jego zwolennicy, natomiast wiem, że mnie i moim muzykom bardzo dobrze się grało. Zauważyłem, że instrumenty brzmią trochę cieplej. Spotkałem się też z opiniami ludzi, którzy śpiewają klasyczne rzeczy, gdzie w orkiestrowych aranżacjach strój 432 Hz czasami występuje, i oni twierdzą, że jest im z tym wygodniej. Z całą pewnością mogę powiedzieć, że dla mnie jest to swego rodzaju afirmacja, ludzie, którzy używają tego stroju, chcą, żeby muzyka była  łagodna, oddziałująca pozytywnie na człowieka i przestrzeń. Podpisuję się pod taką deklaracją, żeby tworzyć muzykę, która będzie przynosiła nadzieję, ukojenie, spokój i harmonię.

Janek Pęczak, gitarzysta, kompozytor, autor tekstów i wokalista. Po 10 latach grania w T.Love wydał pierwszą solową płytę „Jestem”.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze