1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Styl Życia

Felieton Hanny Samson: Jacyś musimy być

fot.123rf
fot.123rf
Gdyby wszyscy rodzice byli idealni, czym byśmy się różnili od siebie nawzajem? Z czym byśmy się mierzyli? Co by nas napędzało do rozwoju? Niedoskonałość rodziców kształtuje nasze indywidualne rysy i zwykle daje siłę, by je zmieniać.

Kiedy moja córka była mała, często towarzyszył mi niepokój, czy jestem dobrą matką. Chciałam być matką idealną, zaspokajać wszystkie jej potrzeby, okazywać uczucia, pozwalać jej przeżywać wszelkie emocje, stawiać sensowne granice, ale nie ograniczać rozwoju, dawać jej poczucie bezpieczeństwa, ale i wolność, no wiecie, te wszystkie rzeczy, które chce dać dziecku matka. Ale skąd ma brać pewność, że dobrze to robi? I jak ma się zachować w kompletnie nieoczekiwanej sytuacji, kiedy dziecko się jej wyrywa, kładzie na ziemi i wrzeszczy, że nie chce iść, a ludzie gromadzą się wokół i komentują? O swoich rozterkach opowiedziałam kiedyś znajomemu terapeucie, a on na to:

– A czemu chcesz być idealną matką?

– No jak to? To chyba oczywiste. Chcę, żeby moje dziecko było szczęśliwe, żeby rozwijało swój potencjał, żeby…

– No co ty? Przecież jakieś to dziecko musi być.

Zabrzmiało dość enigmatycznie, więc zaczęłam myśleć. Moje dzieciństwo nie było idealne, ale pobudziło mnie do poszukiwań. Bez niego kim bym była? Na pewno kimś innym, niż jestem. Poczułam wdzięczność do mojej mamy, że dzięki niej umiem się buntować. Liczyć na siebie, iść pod prąd. Skąd miałabym tyle siły, gdyby nie trudy dzieciństwa? Gdyby moja mama była idealna, być może byłabym szczęśliwsza, ale z pewnością nie byłabym sobą.

W każdej grupie, z którą pracuję, przychodzi czas rozliczeń z rodzicami. Wszyscy mają na swoim koncie jakieś winy. I nie mówię tu o rodzicach, którzy naprawdę krzywdzili swoje dzieci. Chodzi o tych normalnych, którzy popełniali błędy, zajmowali się nie tym, co trzeba, nie okazywali uczuć, stawiali za wysoko poprzeczkę i wciąż krytykowali albo za mało dostrzegali swoje dziecko i jego uczucia.

Olga od lat nie może podjąć decyzji o rozstaniu z mężem, z którym więcej ją dzieli, niż łączy.

– Wszystko przez moją matkę. Gdyby bardziej we mnie wierzyła, byłabym odważniejsza. A ona ciągle mi mówiła, że sobie nie poradzę i przez to boję się samodzielności – stwierdza.

– Ile twoja mama miała lat, kiedy cię urodziła? – pytam.

– 21 – odpowiada Olga.

– A ile ty masz lat?

– 39.

– Czy mając tyle lat, mogła być mądrzejsza niż ty teraz? A ty dalej stosujesz w życiu to, czego cię nauczyła, i zwalasz na nią.

– Bo to przez nią!

– Przez nią to było dawno temu. A od lat jesteś dorosła i możesz jej przekonania weryfikować, a nie uznawać za swoje.

Jasne, że nie jest to proste. Ale zwalanie winy na rodziców służy tylko temu, byśmy nie brali odpowiedzialności za własne życie. A dopiero kiedy ją weźmiemy, stajemy się dorośli i dzieją się cuda.

Ania ma 45 lat i przymilny głos małej dziewczynki. Takim głosem można wypowiadać tylko miłe rzeczy, więc Ania innych nie mówi. Zachwyca się wszystkimi wokół, obdarza ich swoją uwagą, rozumie, przytakuje, wspiera. A gdy w końcu opowiada dramatyczną historię swojego życia, jej głos nadal szemrze jak strumyk. W tym strumyku jest klucz. Kiedy Ania była mała, mama często wysyłała ją do knajpy po pijanego ojca. Miała go przyprowadzić do domu. Siedział z kolegami, a ona musiała się do niego przymilać, żeby z nią poszedł. Czasem trwało to godzinami, jego koledzy sobie z niej żartowali, ojciec się złościł, ale ona się nie zrażała, tylko prosiła go z uśmiechem, by z nią poszedł. Co wtedy czuła? Strach, złość, nienawiść, wstyd, ale to wszystko głęboko ukryte, żeby nie przeszkadzało w przymilaniu.

– Aniu, czy jesteś świadoma tego, że nadal się do wszystkich przymilasz? – pytam.

– Tak.

– Już nie musisz. Możesz być sobą.

– A jeśli inni przestaną mnie lubić?

– Przecież oni nie lubią ciebie, bo ciebie nie znają. Lubią tylko twoje przymilanki.

Na następnym spotkaniu Ania mówi innym głosem, bez przymilania. I opowiada, że w pracy wszyscy to zauważyli.

– I co? – pytają dziewczyny.

– Nic się nie stało!

Monika, lat 42, świetnie sobie radzi w życiu. Kilka lat temu rozwiodła się z mężem hazardzistą i prze do przodu jak czołg. Własna firma, własny dom, udane dzieci. I kochający rodzice, z którymi kontaktuje się codziennie. Jeszcze nie wymagają jej opieki, ale Monika dba o ich dobry nastrój. Za to z własnym nastrojem ma duże kłopoty i to właściwie jedyne, co ją gnębi. Znów bierze leki antydepresyjne, dzięki temu lepiej funkcjonuje, jej lęk i niepokój są mniejsze. Ma dużo spraw na głowie, więc nie może sobie pozwolić na spadek formy. Nie może zachorować, bo wszystko by się zawaliło, więc nie choruje.

– Jesteś jak niezawodna maszyna – mówię z podziwem.

– Dobrze to nazwałaś – stwierdza po chwili namysłu. – Traktuję siebie jak maszynę.

– A do czego ta maszyna służy? – pytam.

– Jest wieloczynnościowa. Do zarabiania pieniędzy, prowadzenia domu, opiekowania się dziećmi, dbania o dobre relacje z rodzicami…

– Ja wiem, że ta maszyna wiele potrafi. Ale gdybyś spróbowała nazwać jej najważniejszą funkcję? Robisz tyle rzeczy, bo jesteś maszyną do…?

– Starania! – wykrzykuje.

– Jestem maszyną do starania się!

Monika zaczyna płakać, choć na tych antydepresantach czuje się odcięta od uczuć. A jednak coś się do niej przebiło.

– Całe życie się staram, żeby zasłużyć na pochwałę.

– Kto miałby cię pochwalić?

– Wszyscy. Dbam o to, żeby pani w sklepie była ze mnie zadowolona. Nikomu nie sprawiam kłopotu, spełniam oczekiwania, nawet jeśli ludzie ich nie mają…

– A najbardziej chciałabyś, żeby kto cię pochwalił?

– Rodzice.

Monika nadal jest przede wszystkim córką swoich rodziców. Wciąż zbiera dla nich świadectwa z czerwonym paskiem. Nie dziwię się, że ciągle się boi. Które dziecko by się nie bało, gdyby miało na głowie tyle dorosłych spraw?

– Masz na to szansę?

– Chyba nie. Tata zawsze opowiada o dzieciach swoich znajomych, które mają większe osiągnięcia. A mama chyba w ogóle mnie nie widzi, jest zajęta sobą i tatą.

– No to raczej już pora odpuścić te starania i zająć się swoim życiem.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze