1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. REKLAMA

Ogródek nie szczeka

Zwierzęta kompensują nam nierzadko brak więzi społecznych. Pewnie dlatego nasz kraj zasiedla osiem milionów psów… Nie dziwią więc fora, na których odreagowują umęczeni psim sąsiedztwem.

Przez rok mieszkaliśmy w Gdyni. W pięknym miejscu, w niewielkim bloku przy starym lesie. Za oknami tylko drzewa, na parapecie sikorki, rudziki, grubodzioby. Pięknie jak w raju, a ja chyba wierzyłam jeszcze, że piękno znaczy dobro. Ale jak wiadomo: w każdym raju diabeł mieszka!

Okazało się, że w uroczym bloczku ściany są jak z papieru i akustyka godna Carnegie Hall: słychać, jak sąsiad dłubie w zębie...  Ale żarty na bok. Bo będzie o prawdziwej traumie. Łomot popkulturowej muzyki zewsząd, akty erotyczne i awantury spod podłogi, a nade wszystko wycie psa zza cienkiej ściany zmieniły nasze życie w koszmar. Od szóstej rano przez wiele godzin, dzień w dzień, słuchaliśmy szczekania i skowytu dużego owczarka, który miotał się między drzwiami a balkonem pozostawiony sam.  Bez względu na to, o której wieczorem udało mi się zasnąć, o świcie lub przed, zrywałam się gwałtownie z walącym sercem, gdy sąsiadka od owczarka zatrzaskiwała swoje drzwi (które z naszymi były na styk) i uciekała schodami. W tej samej chwili pies wpadał w panikę i zaczynał akustyczny, apokaliptyczny utwór dedykowany wszystkim śpiącym. Wyskakiwałam wprost ze snu, zrywałam się z łóżka na równe nogi; o, chciałam wyskoczyć ze swego losu, jak z płonącej koszuli! Nie pomagało nic: ani obłaskawianie zwierzęcia i jego właścicielki, ani próby przyjaznego rozwiązania problemu w ramach społeczności mieszkańców, ani pisma do administracji, ani telefony do Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Otaczał nas mur obojętności. Wyjaśniano nam, jak jakimś głupkom, że „szczekanie jest mową psów”, że owczarek miał trudne dzieciństwo, bo je spędził w schronisku, a w ogóle co ma ta pani zrobić, zabić? Sytuacja kafkowska. Kupiliśmy wielkie „antysłuchawki” dla operatorów młotów pneumatycznych i z zaparzonymi uszami siedzieliśmy przy komputerach. W internetowych portalach ogłoszeniowych szukaliśmy nowego mieszkania.

Kto nie przeżył takiej sytuacji, nie wie, o czym mówię. Co zresztą widać na internetowych forach, na których ujadają co prymitywniejsi „obrońcy zwierząt”.

Pies mieszkaniowo-balkonowy

Cudowny, trochę wredny, pisze jakaś panienka o swoim jamniku i chwali się, że jest on lepszy niż alarm, bo szczeka za każdym razem, gdy ktoś jest na klatce schodowej, nawet jeśli to tylko mucha. A inna właścicielka zachwycona pupilem charakteryzuje go obszerniej: Mój bernardyn uwielbia spać pod ławą w salonie i wstając, zawsze ją przewraca; wyżera zawartość pieluch dziecięcych oraz kosza na śmieci; bierze kota w pysk i biega z nim po domu; gdy chce jeść, siada przy lodówce i wyje. Mimo wszystko uwielbiam go. Ciekawe, czy sąsiedzi wyjca oraz kot uwielbiają go z równą mocą? Na pewnym forum, na które trafiłam, wpisując w Google’u prowokacyjne hasło „nienawidzę psów”, znalazłam komentarz, który ja sama mogłabym napisać: Szczytem wszystkiego jest nabywanie psa przez ludzi, którzy na całe dni wychodzą z domu. Wyje to stworzenie całymi godzinami, doprowadzając pozostałych mieszkańców do szału. Kilku moich sąsiadów wykazuje się niebanalną pomysłowością i w cieplejsze dni wystawia zwierzęta na balkon. Te psy szczekają, wyją na pół osiedla, a co poniektóre  w razie potrzeby załatwiają się sikiem prostym poza balkon, na głowy przechodniów. Takie incydenty widziałam na własne oczy w Warszawie.

Miłośnicy zwierząt, nie ludzi

Pomieszkiwałam w Niemczech, tam pies ma prawa, a właściciel obowiązki – jeśli obarcza innych konsekwencjami posiadania psa, przegrywa sprawę w sądzie. W jednym z krajów skandynawskich mieszkańcom bloków w ogóle psów trzymać nie wolno, dla uproszczenia. U nas podniósłby się raban, że to ogranicza wolność obywateli. W Belgii podobno, jeśli pies jest zbyt pyskaty, operacyjnie usuwa mu się struny głosowe. W naszym kraju zabieg taki byłby zbrodnią gorszą od aborcji i zapłodnienia in vitro. Już Norwid mówił, że Polak to patriota wielki, ale obywatel żaden. Polacy po prostu nie lubią siebie jako społeczeństwa. To u nas powtarza się chętnie powiedzenie: im lepiej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta. I zwierzęta kompensują nam nierzadko brak więzi społecznych! A już pies jest tym zwierzakiem, który kocha bezwarunkowo nawet niedobrego pana!

Sądy grodzkie opieszałe są, ewentualne grzywny niskie, młodzież ze straży miejskiej tłumaczy, że właściwie to cisza obowiązuje tylko od 22 do 6 rano. Państwo jako organizacja społeczeństwa zamieszkującego jedno terytorium nie bardzo się kwapi do interwencji w takich śmiesznych sprawach. (A może powinno, skoro terytorium to zasiedla m.in. osiem milionów psów, co jest ewenementem na skalę europejską...)

Dlatego w Internecie znaleźć można takie emocjonalnie nacechowane zdania: Nienawidzę psów, najchętniej bym je wszystkie przerobił na karmę dla kotów! Z bezsilności ludzie deklarują takie postawy jak ta: Jestem zwolennikiem przywrócenia instytucji hycla, odstrzału bezpańskich psów i wiatrówki do wyrównywania prywatnych porachunków. Ten ktoś dodaje jednak: A generalnie jestem za poszanowaniem zasad współżycia społecznego...  I podpisuje się: Umęczony psim sąsiedztwem, NN. Rozumiem go, rozumiem też poziom wściekłości internauty, który pisze, że jego dzieciak wciąż się ślizga na psich gównach, że ten kraj jest totally fugazi!!! A ponieważ sieć daje mi takie możliwości, zaraz sobie sprawdzam, co to wyrażenie dokładnie znaczy, i się dowiaduję, że jest adekwatne i jak najbardziej pasuje do kontekstu. I że pochodzi z przeboju zespołu Marillion. Zaraz też sobie na YouTubie ten kawałek puszczam i słucham, jak chłopcy, pomalowani niczym Indianie w barwy wojenne, śpiewają, że cały świat jest taki…

Chyba jednak niecały. Ja też mam psa. Który nie szczeka. Uczyłam go nieszczekania za młodu i się udało. Mój pies też chodzi na dwór za potrzebą. Tyle że ja chodzę za nim, z woreczkiem. Wyobrażam sobie, że niektórzy czytelnicy zdążyli mnie już posądzić o nieposiadanie psa i związaną z tym stronniczość. Tymczasem mam psy od zawsze! Moje poglądy ukształtowane zostały w pełni kynologicznej świadomości.

Z fatalnego bloczku w Gdyni wyprowadziliśmy się do kamienicy z ogródkiem. Czas, gdy tam mieszkaliśmy, był jednym z piękniejszych w moim życiu. Ludzie, kupujcie ogródki! Ogródek nie szczeka!

Czytaj więcej na na

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze