Gdy zapinają wrotki i wychodzą na tor, stają się jednym organizmem na 40 kółkach. Tylko myśląc, jadąc i walcząc razem, mogą wygrać w sporcie, o którym mówi się, że jest jak gra w szachy, gdy ktoś rzuca w ciebie płonącymi cegłami. Siniaki, adrenalina i siostrzeństwo – to w roller derby dziewczyny z Warsaw Hellcats Roller Girls kochają najbardziej.
Za dnia reagują na imiona Karolina, Paulina czy Ula. Wieczorem zmieniają się w Wandę Grandę, Marlę Killmiss i Lethal Laylę. Skórę nauczycielki, urzędniczki czy media plannerki zostawiają w szatni, na tor zakładają to, w czym na miasto nie wyjdą: wściekle różowe cekinowe szorty, legginsy w panterkę i kabaretki. Spod rękawów wyglądają im tatuaże, a z duszy rogi – bo żeby zostać zawodniczką derby, trzeba być fajterką. To nie dystyngowana jazda na rolkach po parku. Roller derby to sport dla twardzieli, pod względem poziomu brutalności i kontaktowości porównywany do futbolu amerykańskiego. Tyle że zdecydowanie zdominowany przez kobiety.
Więcej w marcowym numerze magazynu Zwierciadło.
Wydanie 03/2018 dostępne jest także w wersji elektronicznej.
Zobacz: szorty damskie