I Jowisz, i Saturn wyrywają nas ze strefy komfortu, tylko każdy z nich robi to w swoim stylu. Jowisz kusi możliwościami i ułatwieniami, z których grzech nie skorzystać, a Saturn zsyła ograniczenia i problemy do rozwiązania, którymi bezzwłocznie trzeba się zająć. Obie planety są nam potrzebne, a wręcz niezbędne. Jak się przygotować do ich tranzytów wyjaśnia astrolog Piotr Gibaszewski.
W astrologii pewne planety i ich tranzyty, które na nas oddziałują, nazywa się beneficznymi, czyli przynoszącymi szczęście, a inne maleficznymi, czyli złowróżbnymi. Do pierwszych zalicza się Jowisz, do tych drugich Saturn. Na czym polega biegunowo różne działanie tych planet?
Podział ten sięga starożytności, a dokładniej czasów około II wieku naszej ery, kiedy żył jego pomysłodawca – Klaudiusz Ptolemeusz, astronom i matematyk działający w Aleksandrii. Zauważył, że we wszechświecie rządzą dwie zasady – przypływu i odpływu. Jowisz, największa z planet, reprezentuje to, co przyrasta, rozszerza się, ewoluuje, przyśpiesza. Oczywiście, że bardzo go za to lubimy i bardzo podobają nam się jego tranzyty. Biologicznie jesteśmy tak ukształtowani, że reagujemy na niego pozytywnie – kiedy na nas działa, podnosi nam się poziom optymizmu i zaufania do życia. Inaczej jest z Saturnem, który ogranicza, zmniejsza, odchudza, opóźnia, blokuje i na którego reagujemy stanami depresyjnymi.
Moim zdaniem podział ten, chociaż jest realnie przez nas odczuwany, jest także nieco sztuczny, a już na pewno niesprawiedliwy dla Saturna. Obie planety są nam potrzebne, a wręcz niezbędne. Bez Jowisza nie mielibyśmy odwagi ruszyć do przodu, ale bez Saturna błyskawicznie roztrwonilibyśmy nasze talenty i potencjały i do niczego w życiu nie doszli. Miło jest korzystać z dobrodziejstw Jowisza, który daje możliwości i ułatwienia jak na tacy. Jego działanie można rozpoznać w przykładowej sytuacji – właśnie rozglądamy się za pracą, kiedy zupełnie przypadkowo spotykamy kogoś, kto szuka dokładnie takiego pracownika jak my i następuje błyskawiczne zatrudnienie. Takie rzeczy się zdarzają w życiu i trzeba być Jowiszowi za nie wdzięcznym. Ale czy często coś nam spada z nieba? Myślę, że bardzo rzadko, prawda? Ale równie rzadko zdarza nam się jakaś okropna katastrofa, taki kosmiczny pech, że spada nam na głowę meteoryt.
Powiedziałeś jednak, że odczuwamy wpływy tych planet jako pozytywne lub negatywne.
Zasady jowiszowa i saturniczna działają bardziej w obszarze psychologii, z którego wypływają nasze decyzje, działania, sposób życia. Spotykamy się z nimi w codziennej rzeczywistości, kiedy wybieramy, czy postawić na jedną kartę lub postąpić zachowawczo, odkładać pieniądze na czarną godzinę, czy wydać wszystko na wycieczkę na Bali, wykazać się sumiennością bądź ułańską fantazją, iść do szefa po podwyżkę czy zostać za darmo po godzinach. Zachowujemy się tak czy inaczej w zależności, jakie miejsce Saturn i Jowisz zajmują w naszym horoskopie urodzeniowym, a także działamy w ten czy inny sposób pod wpływem tranzytów tych planet.
Każda planeta może zadziałać na cztery sposoby. Pierwszym z nich są wędrówki przez domy astrologiczne – Jowisz przemierza średnio jeden dom przez rok, Saturn przez dwa i pół roku. Oznacza to, że nawet gdy jesteśmy w najczarniejszym kryzysie Saturna, w jakimś domu przebywa Jowisz, który coś dobrego przynosi, nawet jeśli dzieje się to jedynie w tle. Możemy nie mieć pracy, ale Jowisz w piątym domu przyniesie nam radość z zajmowania się dziećmi lub przyniesie kreatywne pomysły na przyszłość. I odwrotnie – w momencie jowiszowej szczęśliwej fali pełnej sukcesów Saturn może nam przynieść brak w jakiejś dziedzinie życia, na przykład gdy będzie w jedenastym domu, skończymy ważne przyjaźnie. Najbardziej odczuwamy wędrówki planet przez domy kątowe – pierwszy, czwarty, siódmy i dziesiąty. Mniej wydarzeniowo, a bardziej w obszarze emocji oddziałują, jeśli znajdują się w domach upadających – trzecim, szóstym dziewiątym i dwunastym. Najbardziej spektakularne momenty w naszym życiu dzieją się, kiedy tranzyty przechodzą koniunkcją przez osie horoskopu oraz światła, czyli Słońce i Księżyc oraz pozostałe planety osobiste, czyli Merkurego, Marsa i Wenus. Czwarty przypadek to pozostałe aspekty Jowisza i Saturna do planet horoskopu urodzeniowego – trygony, sekstyle, kwadratury i opozycje. Dlatego że tych wpływów jest tak wiele, zawsze coś się w naszym życiu dzieje – wydarzenia te postrzegamy jako dobre lub złe, a najczęściej wydarza się to w jednym czasie w różnym nasileniu i w różnych obszarach życia.
Pewnie, że wypatrujemy tych fajniejszych i łatwiejszych momentów, ale to dzięki Saturnowi możemy na przykład stracić nadmiar kilogramów, spłacić długi, wziąć rozwód, uporządkować sprawy majątkowe, zdać ważny i trudny egzamin, przejść ratującą zdrowie operację. To podczas jego tranzytów mamy szansę okazać się odpowiedzialnymi, cierpliwymi i dojrzałymi, bo wreszcie przestaliśmy uciekać przed problemem i rozwiązaliśmy go u podstaw, by cieszyć się jego długotrwałymi korzystnymi skutkami. Jowisz zaś często daje błyskawicznie i dużo, ale jego dobrodziejstwa jeszcze szybciej przemijają. Zawsze mówię swoim klientom, że zarówno do Jowisza, jak i do Saturna warto dobrze się przygotować, bo pierwszy może przynieść klęskę urodzaju, która nas przerośnie, a drugi stagnację, z której nie ruszymy z miejsca, jeśli nie postanowimy zrobić czegoś, co jest dla nas trudne.
Poza tym każdy z nas inaczej reaguje na poszczególne planety – ktoś, kto z natury jest pesymistą, może nie zauważyć, że Jowisz podsuwa mu pomyślne okoliczności pod sam nos, a ktoś, kto ma w swoim horoskopie silne wpływy Saturna bądź znak podwładnego mu Koziorożca, może niemal nie zauważyć, że życie rzuca mu kłody pod nogi, bo jest do nich przyzwyczajony.
Zauważyłam, że ludzie często nie pamiętają tranzytów Jowisza. Kiedy pytam, co się wtedy dobrego zdarzyło, muszą się dobrze zastanowić i w końcu im się przypomina, że dostali podwyżkę lub wybrali się w podróż życia. Saturna za to doskonale kojarzą, od razu mówią: przeszedłem ciężką rehabilitację kolana, straciłam pracę, miałem problemy finansowe.
Kiedyś zapytałem klienta, co się dobrego u niego wydarzyło podczas tranyzytu Jowisza 12 lat temu, bo właśnie zbliżał mu się taki sam. On na to, że jedyne co pamięta, to rozwód. „A jakie było to małżeństwo?” – kontynuowałem. „To było piekło na ziemi” – odpowiedział. „Po prostu koszmar, z którego przez długie lata nie mogłem wyjść. A wtedy poczułem wreszcie jakąś siłę, impuls, żeby wreszcie to zrobić. Od tej pory moje życie to bajka”. Jowisz nie zawsze zsyła mannę z nieba, częściej daje odwagę, energię, żebyśmy zrobili coś, by nasze życie było bardziej szczęśliwe i komfortowe.
Daje też pozytywne nastawienie do życia.
Tak, i to pomaga w działaniu. I Jowisz, i Saturn wyrywają nas ze strefy komfortu, tylko każdy z nich robi to w swoim stylu. Jowisz kusi możliwościami i ułatwieniami, z których grzech nie skorzystać, a Saturn zsyła ograniczenia i problemy do rozwiązania, którymi bezzwłocznie trzeba się zająć. Saturn jest jak surowy, wręcz bezlitosny nauczyciel, którego się nie lubi, ale szanuje.
A Jowisz jak Święty Mikołaj. Podczas jego tranzytów warto dobrze wiedzieć, czego się chce, i napisać coś w rodzaju listu z zamówieniem prezentów.
Przy tranzytach Jowisza zachęcam klientów, żeby zawyżyli maksymalnie swoje standardy, oczekiwania i ambicje. Czyli jeżeli chcesz dostać dwa tysiące podwyżki? Zawalcz o cztery. Myślałeś o trzyletnim samochodzie? Rozglądaj się za nowym. Warto dokręcić śrubę i sięgnąć po więcej, bo Jowisz nie zna ograniczeń, lubi rzeczy w rozmiarze XXL. Z Jowiszem mamy dwie drogi – możemy bawić się, szaleć, wydawać pieniądze, ale kiedy pójdziemy w kierunku realizacji większych życiowych ambicji, te działania okażą się trwalsze. Warto też wtedy przekroczyć jakieś wewnętrzne ograniczenia – pokonać nieśmiałość, postawić wreszcie siebie na pierwszym miejscu, wybrać najlepszą jakość.
A kiedy zbliża się czas Saturna, chyba dobrze nastawić się, że dopadnie nas proza życia i przygotować się na większe życiowe porządki.
Warto się wtedy zastanowić, gdzie leżą nasze największe problemy, gdzie nam nie idzie. Co chcemy zmienić – może wyjść z toksycznego związku, spłacić długi, przejść na dietę, zainwestować w remont domu. Zwykle chodzi o coś, co jest dla nas dyskomfortowe i od dawna czeka, aż się tym zajmiemy. Saturn potrzebuje konkretów, realnego działania w obszarze, który wymaga generalnej zmiany u podstaw. On zakańcza pewne etapy w życiu, domyka cykle rozwojowe. W sferze emocjonalnej kontaktuje ze smutkiem, żalem, poczuciem straty i wewnętrznej kruchości. Z Saturnem lepiej nie zaczynać niczego nowego, raczej sprzątać i korzystać z przeszłych doświadczeń, z tego, co już mamy. Jego tranzyty sprzyjają realnemu spojrzeniu na siebie i swoje życie. Saturn skutecznie odczarowuje rzeczywistość, ale nagradza, jeśli coś naprawimy i wybierzemy niewygodną prawdę.
Piotr Gibaszewski, astrolog, autor corocznych prognoz dla Polski i świata, prowadzący kursy astrologiczne, wykładowca w Studium Psychologii Psychotronicznej; www.solarius.pl