1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Styl Życia

Kobiety 50+

fot.123rf
fot.123rf
Wiesz, co robisz, wiesz z kim i kim jesteś, i wiesz, po co. Niech ci zazdroszczą dwudziestolatki, niech sobie westchną trzydziestolatki. Ciesz się, że ich rozterki masz już za sobą – przekonuje redaktor naczelna Katarzyna Droga. Oto jest the best of 50!

W czasach Facebooka nie da się ukryć urodzin… Zresztą po co? Ja zawsze lubiłam dostawać piątki, więc na przystanek „50” patrzę z sympatią. Tyle pytań, które stresują młodych ludzi, znalazło już odpowiedź… Następne lata to następne odpowiedzi – czy to nie fascynujące?

</a> Katarzyna Droga, redaktor naczelna miesięcznika SENS Katarzyna Droga, redaktor naczelna miesięcznika SENS

Powrót do domu

Wiedziałam o tym, że się zbliża, już od czasu, kiedy skończyłam lat 40. – Zobaczysz, jak szybko nadchodzi półwiecze! – westchnęła starsza nieco kuzynka. – Pokolenia odchodzą i wszystko, co było, idzie w niepamięć.

Postanowiłam wówczas, że do 50. roku życia napiszę książkę. Lubię dostawać piątki, więc wzięłam się do tego odpowiednio wcześniej. „Pokolenia. Wiek deszczu, wiek słońca” powstały przed terminem, a kończą się tak: „Urodziłam się 24 lipca 1965 roku w samo południe…”. Napisałam. Utrwaliłam miłości, tragedie i wspomnienia. Opłakałam. I zrozumiałam, że teraz musi nastąpić ciąg dalszy. I książki, i życia. Z książką udało mi się sprawnie  – właśnie się ukazała druga część „Pokoleń” – „Powrót do domu”. A następny rozdział życia, mam nadzieję, że dokładnie pod tym samym tytułem,  zaczęłam 24 lipca tego roku. Czy z nostalgią?

Prawdę mówiąc, bardziej poruszyły mnie 40. urodziny. Dopóki masz trzydzieści osiem, trzydzieści dziewięć, to wciąż urocze trzydzieści – piękna kobieta w wieku balzakowskim. Wczesny Balzac, Balzac, późny Balzac – i wreszcie czterdziecha. Pierwsze małe pożegnanie młodzieńczości. Kobiece magazyny i zastępy terapeutów krzyczą: „To nic, to dopiero początek, życie zaczyna się po czterdziestce”, miesiączki jeszcze regularne, zmarszczek nie widać, mężczyźni wciąż zainteresowani. To czas oczekiwania, że kiedy zdradzasz swój wiek, usłyszysz: „Czterdzieści lat? Niemożliwe. Nie wyglądasz! Najwyżej 32!”. Kiedy to usłyszałam po raz pierwszy, zastanowiłam się: „To jak się wygląda na czterdzieści?”. Nie wiadomo, ale na wszelki wypadek schudłam 10 kilo. Zaczęłam nosić dżinsy córek i cętkowane ubrania. Włosy ścięłam, bo po czterdziestce kucyki to dzidzia piernik. Usłyszałam nareszcie: „Pani Kasiu, lepiej pani wygląda teraz niż dziesięć lat temu...”. Ale to nie byłam ja. Nie wiadomo, co by było, gdyby los nie postawił mnie do pionu. Następować zaczęły trudne chwile – w tym odejście rodziców. O ile lata 20. i 30 plus to dekady przybywania członków rodziny, bo wtedy rodzą się dzieci, to w drugiej połowie życia raczej odchodzą. To mobilizuje do postanowień dużo silniej niż każdy kolejny nowy rok. Do odnalezienia siebie i swoich źródeł, do nowych przedsięwzięć. Zabierasz się do nich – i ani się obejrzysz – są: pięćdziesiąte urodziny. Skłaniają do tego, by popatrzeć wstecz. I, ku zaskoczeniu, wiele rzeczy wskazuje, że jesteśmy na plusie.

Kiedy miałam...

…lat dwadzieścia – to była druga połowa lat 80. i – jak wielu moich rówieśników – studiowałam. Okropnie trudny wiek wybierania: uczelni, zawodu, miejsca na życie osoby, z którą itd., itp. Ile wyzwań! Musisz zdobyć prawo jazdy i dyplom. (Mam od dawna prawo jazdy i dyplom). Mieszkanie??? To był prawdziwy ból mojego pokolenia. Akademiki, hotele robotnicze, wynajmy – wreszcie jakieś „M”. Mam to za sobą. Stresy związane z pierwszym macierzyństwem, pierwszą pracą, absurdami PRL-u. Jeśli bym mogła wracać w jakieś czasy – to naprawdę nie, nie w te – wolę mieć swoje doświadczenie, a mieszkanie po 20 latach i tak trzeba urządzać od nowa. Wierzcie mi – ta sama frajda.

…lat trzydzieści – wszystko zmieniałam: zawód nauczyciela w redaktora, małe miasto na duże, porzuciłam zgubny nałóg palenia, więc przybyło mi wiele kilogramów. Urodziłam drugą córkę. Nagle przyszło 35. I to jest czas, w który bym mogła powrócić. Kobieta balzakowska – wciąż piękna i młoda, mądrzejsza od dwudziestolatek, dzieci już w domu, rodzice jeszcze na chodzie i wciąż należą ci się kremy 30+, takie przyjazne cyfry na pudełeczkach. Tak, gdybym mogła wybierać, to tylko 35, a jeśli nie – to już moje 50. Bo… 39. urodziny obchodziłam we francuskim miasteczku Carsess. To były ostatnie urodziny, kiedy dzwoniłam do swojej mamy i mogłam z nią rozmawiać. Niestety, na dekadę 40 plus przypadło moje pożegnanie z rodzicami. Czytałam pamiętniki mamy – to były trudne chwile, to wtedy postanowiłam, że spiszę dzieje rodzinne, ale nie przypuszczałam, że będzie to kosztować mnie aż tyle pracy i emocji. I cieszę się, że mam już tę robotę za sobą. I że przy okazji: przeszła mi fascynacja miastem, odnalazłam się na Podlasiu, wskrzesiłam stare przyjaźnie i coroczne zjazdy rodzinne. Wydałam za mąż córkę i nieoczekiwanie druga osiągnęła pełnoletność. Tyle razy mówiłam: „Twoje osiemnaście, Magda, to dokładnie moje pięćdziesiąt”. I  stało się.

Pierwszy raz!

Zaczęłam biegać  – wie każdy,  kto śledzi losy redakcji SENSu. Nigdy w życiu wcześniej nie biegałam. Tymczasem – właśnie po pięćdziesiątce – zaliczyłam „Bieg na piątkę”, czyli na pięć kilometrów – i nie schowałam butów do szafy, biegam sobie tak co drugi dzień, pozdrawiają mnie młodzi biegacze, dobrze się z tym czuję. Pierwszy raz pojechałam metrem i wzięłam się do nauki języka, ale nie przyznam się publicznie jakiego. Dostałam także urzędowe zawiadomienie, iż należy mi się darmowa mammografia (po co rok temu zrobiłam płatną?). Moje piękne i zadbane siedemdziesięcioletnie ciotki patrzą na mnie jak na małolatę. A jedna mówi, że wcale nie chce mieć mniej lat, bo ma darmowe przejazdy MPK i nareszcie spokój. Robi, co chce, i nic nie musi. Tak, ale… – Na „chomiki” nikt nie poradzi nic – powiedziała znajoma pani dermatolog. Ale wynik bilansu – całkiem OK. Chciałoby się powiedzieć: „Chwilo, trwaj”. Dzwonię więc do kolegi z dawnych czasów, teraz lekarza, odnaleźliśmy się po latach dzięki mojej książce. – Czy nie da się zatrzymać czasu? – pytam. – Tak, żeby dzieci już były i rosły, ale żebyśmy my się zatrzymali? Nie nauczyli cię tego na medycznych studiach?

– Nie da się – mówi. I ja mu wierzę.

Wiem jednak, że coś się da zatrzymać. Zwierzałam się kiedyś mamie, że mam trzydzieści parę lat, a w duchu dojrzałości nie czuję – wciąż jakby osiemnaście. Ona miała wtedy osiemdziesiąt. – Ja też! – oznajmiła. – Zobaczysz, zawsze tak będziesz się czuła. Na osiemnaście!

Na razie się sprawdza!

5 uwag pięćdziesięciolatki

  1. Wyrzuć ze słownika zdania zaczynające się od: „Po 50 to już: nie wypada, trzeba, należałoby…”. Bo czemu akurat po 50?
  2. Sięgnij do swoich źródeł. Rozmawiaj ze starszymi ciotkami, stryjami – uwielbiaj ich, z pokorą słuchaj ich pouczeń. Przy nich zawsze będziesz dziewczyną, a historie rodzinne dają poczucie młodości.
  3. Zbliż się do natury. Ogród, las, działka – to w dojrzalszym wieku działa mocniej. A w każdym razie – inaczej.
  4. Masz prawo jazdy? Jeździsz na nartach? Nurkowałaś kiedykolwiek? Znasz japoński? Jeśli choć raz powiedziałaś nie – czas to nadrobić. Dokonaj czegoś niespodziewanego!
  5. Spisz bilans: „Mam już……….”. I po drugiej stronie: „Planuję jeszcze……..”. I wykonaj.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze