1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Styl Życia
  4. >
  5. Kołonotatnik. Blog Tomasza Jastruna

Kołonotatnik. Blog Tomasza Jastruna

Żyję z pisania i dla pisania. Dawanie świadectwa światu poprzez słowo w różnych formach literackich i dziennikarskich, to moja pasja. Pasją moją jest też tenis, ale największa jest teraz miłość do dziecka. Wolę znacznie kobiety od mężczyzn, ale kobiety - nie baby, babony i babiuchy. Sam chyba jestem kobiecy, ale tylko w niektórych miejscach...

Czwartek

Plac Cisterna w San Gimignano i hotel o tej nazwie na placu. Miasto czternastu wież, niebotycznych jak na średniowiecze, a było ich kiedyś ponad siedemdziesiąt. Miasteczko jak gniazdo na wzgórzu, więc robiło to i nadal robi niebotyczne wrażenie. Skok Modlin- Piza, właściwie na jeden oddech. Łagodne wzgórza cyprysy i pola słoneczników, które odwracają głowy w stronę słońca.//

Po miesiącach statycznych ruszam się aż za wiele. Samochód na lotnisku, nie taki jaki zamówiliśmy, ale nie wymagajmy od Włochów za wiele. Autostrada w stronę Florencji nagle w jakiejś swej części w remoncie, objazd, którego nie da się przejechać, bo nie ma żadnych znaków, a Ewa się uparła by nie używać GPSa, więc byliśmy na miejscu późną nocą. Dzisiaj Monteriggioni, cudnie tam, i Sienna. Coś okropnego. Okazało się, że dzisiaj jest słynne Palio, ani zaparkować, ani spacerować takie tłumy. Magiczny rynek pożarty przez tłumy. I nagle zaczęło mnie wszystko tu irytować. Brak chodników, brak sklepów, wrzaskliwość Włochów, za mało parkingów, a wszystkie płatne, kelnerzy którzy nie mówią po angielsku , piękno pokryte tłokiem, upał… pierwszy Polak spotkany jeszcze wczoraj. Kobieta i jej słowo jakby pierwsze i pierwotne: pierdolę. Włosi jako kierowcy, to też irytujące…no dobrze, to są tylko nastroje i punkt widzenia. O północy można tu żyć, robi się pusto i smacznie, bo na naszym placu są superlody, też o północy. Pełnia księżyca oświeca geniusz dawnych architektów. //

Moje rozmowy z samym sobą, mają czasami taką puentę: Ja: nie przejmuj się. Też ja: łatwo ci powiedzieć.///

Środa

Piszę wiersze w przesmykach czasu, coraz mniej tych przesmyków…czasami pretekstem jest stara fotografia, czasami wołanie dzieci na obiad.

Ślubna fotografia

Moja babcia i mój dziadek Na ślubnej fotografii On w mundurze z virtuti I z krzyżami walecznych Ona trzyma ślubny bukiet To wszystko skończy się tragicznie On zginie na przedpolach Warszawy Ona polegnie na trzustkę Ale to też było konieczne Abym mógł napisać te słowa Na plecach odchodzącej chwili I poklepać ją w ramię na pożegnanie

Wołanie

Słyszę jak ktoś otwiera okno Stoją w nim moi rodzice Mama woła mnie na obiad Nigdy nie chciałem wracać z podwórka Ale teraz biegnę po schodach Jak szalony Chociaż wiem Ich popioły przesypują się W klepsydrze Drzwi otwierają się same W zlewie niepozmywane naczynia Na stole paruje zupa ogórkowa Łyżki niecierpliwie czekają Staję w oknie i widzę jak moje dzieci Bawią się na podwórku Wychylam się I wołam je na obiad

Wtorek

Jazda po Warszawie staje się męką, już wszędzie tworzą się korki, a będzie coraz gorzej. Stan poirytowania, jakby mi się krew gotowała pod skórą. Dolega mi brak bodźców, ale jak jest ich więcej, źle to znoszę. //

Koty , które bywają u nas gościnnie, upolowały kreta. Ten kret zdewastował nam ogród, a jednak bardzo mi go żal. Ma takie łapki jak niemowlę. //

Bez dzieci taki spokój i taki porządek. Obaj mają wiele energii i poświęcają jej większość na dewastowanie domu. A przy okazji odzyskuję żonę. //

Chciałem zacząć coś pisać o depresji, ale na to też mam blokadę, pewnie dlatego, że cały czas jestem na cienkiej czerwonej linii. Nie ma innej rady jak pisać na blokadzie, jak pisze się na ścianie.//

Niedziela

Z trudem wygrzebuję się nie tyle z łóżka, co z siebie…//

U Julka na chwilę, niezawodny mój przyjaciel, też w sprawie recept. Kilka jego ciotek w ogrodzie, wszystkie pod 90.  Jedna śpi i chrapie. Julek wspomina , że kiedy pracował w szpitalu w Węgrowie, lata 70, była sensacja bo przywieźli pacjenta, który miał aż 80 lat  .///

O 19. 55 mam mówić w TVP Info , zapewne o Kukizie…może ktoś ma jakieś refleksje i mi podpowie?//

Kiedy jadę przez most, widok na warszawskie plaże i wielkie tłumy To też coś nowego. W programie język mi się plątał i mózg. Kawałek nagrał się, nie było taż źle, jak mi się zdawało. Ale zdarzyła się w studio chwila z zupełną pustką w głowie, zawiesiłem się jak komputer, miałem wrażenie, że w oczach prowadzącej widzę przerażenie…pytałem ją po programie, mówi, że nic nie zauważyła. //

Sobota

Dzieci jadą do domku w lesie na dwa tygodnie, czułe pożegnania. Antoś jak zwykle nasyca misia swoim zapachem, to dla mnie jako przytulanka, Franio naśladuje tu brata. Oddycham przez chwile zapachem ich włosów, pachną tak odmiennie. Najpierw jadą do fryzjera, żal mi ich włosów.//

Wczoraj dzieci zauważyły przerażającego ptaka, siedział na niskiej gałęzi i nie odfruwał na bliski widok człowieka. To była chyba mała bezradna sójka. Skąd się tu wzięła. Jak przyleciała, skoro nie umiała odlecieć. Wszyscy bardzo tym przejęci, ja też. To burzy wyznaczony porządek świata. I jak ja ocalić przed kłami kotów. ///

Sam w domu. Taki spokój, że nie mogę się skupić. Dzwoni TVP, zapraszają jutro do programu, bodaj na 20. Nawet nie wiem, o czym…Będę miał przynajmniej jakieś urozmaicenie. //

Piątek

Ja się bardziej cieszyłem z końca szkolnego roku niż Antoś. Ten niezwykle trudny chłopczyk, jakimś cudem lubi szkołę, która na dodatek jest szkołą niestety bardzo szkolną, czyli sztywną. Po meksykańskiej restauracji już w domu, Antoś wpada z rozpacza, że nie ma kogo uczyć. Uczenie kogoś to jego pasja. Franio na niektóre nauki bywa za mały, ja nie mam nic cierpliwości być znowu w szkole, Ewa nie ma czasu, najlepsza do tego jest ciocia i bywa udręczona tym jego uczeniem. A on bywa nauczycielem surowym, który naśladuje swoją dosyć surową nauczycielkę. Lubi ją zresztą. //

Sam z dziećmi. Nie daję sobie z nimi rady. A więc klęska wychowania permisywnego. Włączam im telewizor jak narkotyk. //

Znowu zamachy…Coraz bardziej boję się świata, w którym będą żyły moje dzieci. //

Postanowiłem, że piszę książkę o depresji, ale nie mogę się do tego zabrać. Coś tam podpisuję, ale zupełnie bez zapału. A tyle miałem zapału, pisząc „Kolonię karną”//

Czytaj blog Tomasza Jastruna. Kołonotatnik

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze