1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Styl Życia

Męskość i kobiecość w wydaniu bliskowschodnim

Fot. iStock
Fot. iStock
Mimo iż, wszystko wydaje się być tu bardziej intensywne i zagęszczone, to światy kobiet i mężczyzn pozostają odrębne, obce, nieoswojone. Choć w naturalny sposób oba te światy przyciągają się do siebie, to jednak kobiety najlepiej czują się w swoim towarzystwie, a mężczyźni są sobą tylko wśród innych facetów. Na czym to polega?

Był środek nocy. Wylądowałem w jednym z najstarszych miast świata, nazywanym „Diamentem Wschodu” – Damaszku. Na lotnisku, które zdaje się pamiętać początki lotnictwa w Syrii, w kolejce do odprawy paszportowej wcisnęło się przede mnie kilka osób. Kobietę, która stała przy okienku, a mnie, stojącego na linii wyznaczającej początek kolejki, dzieliło kilka metrów. Jak można nie skorzystać z takiej okazji? I jak głupim trzeba być, żeby nie wypełnić tej luki? Zaraz kilku mądrych się znalazło.

Muszę przyznać, że chwilę mi zajęło, zanim na dobre przypomniałem sobie, co to za świat i jakimi regułami się rządzi. Tu nie ma zbędnych przestrzeni, wszystko wypełnione jest po brzegi, ulice – samochodami, talerze – jedzeniem, powietrze – zapachami.

Zapomnij o prywatności! Randki w obecności matek i decyzje małżeńskie podejmowane na forum rodzinnym. Granica osobistej przestrzeni skurczona jest do konturów ciała, a wymiar życia, bez którego Zachód nie jest w stanie funkcjonować, nazwijmy go intymnością bycia samemu ze sobą – na Wschodzie nie ma prawa bytu. Bez przerwy ktoś mnie zaczepiał, dotykał, popychał, podpierał się na moim kolanie wsiadając do autobusu lub stawał tak blisko, że prawie słyszałem jego myśli.

Mimo iż, wszystko wydaje się być tu bardziej intensywne i zagęszczone, to światy kobiet i mężczyzn pozostają odrębne, obce, nieoswojone. Choć w naturalny sposób oba te światy się do siebie przyciągają, to jednak kobiety najlepiej czują się w swoim towarzystwie, a mężczyźni są sobą tylko wśród innych facetów. Na czym to polega? – pytałem siebie, obserwując spotkania pań w jednym z domów na starym mieście, gdzie wynajmowałem pokój na piętrze. Spotykały się w trakcie dnia – czasem tylko trzy, czasem było ich 6-7, rozmawiały o wszystkim bez skrępowania – o mężach, rodzinie, seksie, pieniądzach, opowiadały sobie nawet świńskie dowcipy. Były rozbawione, swobodne, zrelaksowane. Zmieniały się gdy w ich przestrzeń wkraczali mężczyźni, którzy także – wraz z pojawieniem się kobiet – jakby zakładali maski, przybierali nienaturalne pozy. Tak jakby nie istniał język, który dawałby mężczyznom i kobietom możliwości otwartego mówienia o sobie, o swoich światach. Efekty?

Chłopaki noszą obcisłe, czarne t-shirty z dużym logo armani i o numer za małe, do połowy rozpięte koszule. Wąsy i brody przycięte mają z precyzją lasera. Zaschnięty żel na zaczesanych do tyłu włosach jest jak błyszcząca w słońcu zbroja wojownika. Stoją grupkami na rogach zatłoczonych ulic, szepczą do siebie, wodzą zahipnotyzowanymi oczami za kobiecymi biodrami. Naćpani chucią łapią się za dłonie, masują stojącemu obok koledze przedramię, ściskają się za uda. Wygląda to jak taniec, podczas którego dłonie poruszają się w takt zupełnie innej muzyki niż oczy. Rękom przygrywają marsze wojskowe i skoczne walce, za to oczy wypełnia monotonna, ledwo słyszalna mantra.

Grupki mężczyzn przemierzających ulice są jak stada polujących drapieżników, które z jakiś powodów nie mogą zadać ostatecznego ciosu, kończącego żywot, znajdującym się na wyciągnięcie ręki ofiarom. Widok równie niezwykły, co powszechny.

Podobnie jak inny obrazek – siedzą faceci w swoim sklepie z biżuterią lub sokiem wyciskanym ze świeżych owoców i oglądają telewizję. Kanał libański lub turecki, coś w rodzaju mtv, tyle że z muzyką arabską. Na ekranie skąpo odziane dziewczyny tańczą, śpiewają, czarują uwodzicielskimi, ale i trochę niewinnymi spojrzeniami. Chłopaki siedzą, patrzą na ekrany telewizorów i z trudem przełykają ślinę. Istnieje spora szansa, że zakupów nie będzie. Sklepikarze są zajęci. A po powrocie do domu z jeszcze większą stanowczością w głosie nakażą swoim żonom dokładniej zakrywać włosy, jeśli te zamierzają wyjść na ulicę i pokazać się ludziom. Czym mocniej pragną uległej i emanującej seksem piosenkarki z telewizora, tym mocniej chcą, by ich żony, siostry i córki pozostały ich przeciwieństwem. Oni dobrze wiedzą przed kim chronią swoje kobiety, bo zbyt dobrze znają samych siebie.

A kobiety potrafią z tego korzystać. Jeśli założą obszerną i długą abbaję (czarny płaszcz), to nagle okazuje się, że zyskują dodatkową przestrzeń – już nie ograniczającą się do konturów ciała, ale do kształtów tradycyjnego ubioru, który – rzadko kto dziś o tym mówi – stosowano w Arabii i Persji jeszcze przed islamem. Ubioru, który pozbawia ich kobiecości, dając tym samym swobodę (zwłaszcza wśród mężczyzn). Kobieta tak ubrana nie musi się tłumaczyć rodzinie z kim i gdzie wychodzi, na ulicy jest anonimowa i bezpieczna w swoim odartym z kobiecości „uniformie”. A to, co ma pod spodem i jak to działa na mężczyzn, to już temat na oddzielną opowieść.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze