1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Styl Życia

Kąpiel w wannie – relaks i uspokojenie

(Fot. Getty Images)
(Fot. Getty Images)
W niektórych epokach bywała sportem ekstremalnym zarezerwowanym dla śmiałków i ekscentryków. Dzisiaj kąpiel to po prostu czysta przyjemność.

Antyczne wanny robiono z marmuru lub ze srebra. W średniowieczu kąpano się w okrągłych drewnianych kadziach przykrywanych płótnem dla zatrzymania ciepła. XVIII-wieczne miedziane wanny kształtem przypominały trumnę, a ich niewielkie rozmiary służyły oszczędzaniu wody. Niewiele ponad sto lat temu były jeszcze w użyciu wanny składane oraz wynalazki takie jak wanna-łóżko czy wanna-stół. Dzisiaj wchodzimy w nową epokę – widać to po ewolucji pomieszczenia przeznaczanego na łazienkę. Coraz więcej wnętrzarskich koncepcji wpisuje się w tendencję zwaną cocooning, polegającą na zamykaniu się przed pełnym chaosu światem zewnętrznym w przyjaznej przestrzeni własnego mieszkania. Łazienka zaprojektowana zgodnie z najnowszymi trendami architektonicznymi bywa często przedłużeniem sypialni i jest naprawdę duża. Nic dziwnego, skoro (w wersji minimum!) powinna się w niej zmieścić designerska wanna, wygodna kabina prysznicowa i dwie umywalki. Na szczęście, aby skorzystać z dobroczynnej kąpieli, wcale nie trzeba dysponować stumetrowym pokojem kąpielowym. Wystarczy tylko mieć wannę.

Czysta prawda

Zanim kąpiel stała się zwykłym zabiegiem higienicznym, bywała sprawą wielkiej wagi politycznej lub religijnej. W niektórych epokach czystość ciała odzwierciedlała czystość duszy, w innych traktowana była jako oznaka nadmiernego przywiązywania wagi do rzeczy przyziemnych i grzesznych. Dla pierwszych chrześcijan symbolem epoki rozpusty były rzymskie łaźnie. Dlatego średniowieczni asceci rezygnowali z mycia. Nie był to trend masowy. Wbrew naszym przekonaniom średniowiecze należy do najczystszych (w znaczeniu dosłownym) epok w historii – ludzie kąpali się w rzekach i mieli do dyspozycji publiczne łaźnie.

Schyłek wieków średnich przyniósł wielkie epidemie. A ponieważ ówcześni mieszkańcy Europy sądzili, że woda otwiera pory skóry na „złe powietrze” i zarazę, przestali się kąpać. W renesansie było już tylko gorzej. Ludzie myli twarz i ręce, a resztę ciała tylko wycierali. Miarą czystości nie była częstotliwość brania kąpieli (bliska zeru), lecz zmieniania bielizny. Niebezpieczna rozrywka, za jaką uważana była kąpiel, dostarczała dreszczyku emocji jedynie nielicznym przedstawicielom elit. Kąpali się oni nie więcej niż kilka razy w roku, z zachowaniem wielkiej ostrożności. Od czasów Hipokratesa znane były kąpiele lecznicze. Medycy przepisywali jednak tę ryzykowną terapię tylko w najtrudniejszych przypadkach.

Pod koniec XVII wieku w Europie kąpiel wróciła do łask. Zaczęło się od wyższych warstw społecznych – w siedzibach możnych pojawiły się pokoje kąpielowe. Momentem przełomowym okazały się jednak znowu wielkie epidemie. W XIX wieku wiązano już rozprzestrzenianie się chorób z niskim poziomem higieny w dużych skupiskach ludzkich. Fale masowych zachorowań przyspieszyły więc podjęcie decyzji o budowie wodociągów i systemów kanalizacji w wielkich miastach. W czasach, kiedy jeszcze nie instalowano wanien w mieszkaniach, można je było wynająć. Zorganizowanie kąpieli było jednak dość kosztowne i skomplikowane. Nic dziwnego, że statystyczny Europejczyk z lat 30. XIX wieku kąpał się dwa razy w roku. Dopiero pod koniec tego stulecia w mieszczańskich mieszkaniach pokój toaletowy (w którym był klozet, prymitywna umywalka i czasami bidet) został wyposażony w wannę. W pierwszej połowie XIX wieku Vincent Priessnitz opracował system rynien, dzięki któremu ludzie mogli zażywać kąpieli na stojąco.

Ostatni przełomowy wynalazek pojawił się w latach 60. ubiegłego stulecia – była nim kąpiel bąbelkowa wymyślona przez Włocha Roya Jacuzziego. Panująca dziś moda na spa odzwierciedla potrzeby współczesnych ludzi – zestresowani i zabiegani szukamy miejsc, gdzie możemy się odprężyć i wyciszyć. Pojawia się też coraz więcej kosmetyków, dzięki którym relaksującą kąpiel z łatwością zorganizujemy we własnej łazience.

Co dodawać do kąpieli?

Pachnąca jaśminem musująca tabletka zapewniająca efekt minijacuzzi? Płyn o upojnym zapachu barwiący wodę na wściekle różowy kolor? A może garść liofilizowanej morskiej soli i płatki lawendy? Wybierając coś dla siebie spośród olejków, płynów, saszetek i pastylek w wielu zapachach i kolorach, można poczuć lekkie oszołomienie. Tymczasem nie wszystkie dodatki nadają się dla każdego. Jeśli mamy suchą, wrażliwą lub alergiczną skórę, zrezygnujmy z płynów do kąpieli wytwarzających dużą ilość piany (zawierają zwykle sporo wysuszających skórę detergentów) i kosmetyków o bardzo intensywnym kolorze i zapachu (ich składniki mogą powodować podrażnienia lub uczulać). Po kąpielowe zakupy wybierzmy się do apteki. Znajdziemy tam płyny i emulsje, które co prawda nie pachną, ale nawilżają i wygładzają skłonną do podrażnień skórę. Konkurencją dla aptecznych specyfików są całkiem zwykłe produkty z kuchennej szafki. Suchej skórze ulgę przyniesie kąpiel z dodatkiem krochmalu, oleju roślinnego, mleka, naparu lipowego, płatków owsianych lub siemienia lnianego.

Na bolące stawy, kłopoty z kręgosłupem czy przetrenowane mięśnie dobrze nam zrobi kąpiel z dodatkiem soli z Morza Martwego lub soli kłodawskiej. Kąpiel solankowa wspomaga odchudzanie, a borowinowa rozgrzewa i pomaga zwalczyć infekcje. Oczywiście ani solanka, ani borowina w domowej wersji nie będą miały takiego stężenia jak w sanatorium, efekt więc będzie odpowiednio słabszy. Doskonałym dodatkiem do kąpieli są też naturalne olejki eteryczne. Przy przeziębieniu warto się rozgrzać w ciepłej wodzie z dodatkiem olejku eukaliptusowego, sosnowego, imbirowego lub cynamonowego. Olejek geraniowy pomoże nam walczyć ze stresem, a do snu ukołysze zapach lawendy lub kwiatu gorzkiej pomarańczy. Jeśli mamy kłopoty z infekcjami, możemy spróbować olejku z drzewa herbacianego, cyprysu lub jałowca. Ponieważ esencjonalne olejki miewają silne działanie, alergicy, kobiety w ciąży i osoby z chorobami układu krążenia przed ich zastosowaniem powinni poradzić się lekarza.

Zdrowie dzięki wodzie

Działanie kąpieli jest ściśle powiązane z jej temperaturą i czasem trwania. Chcąc realizować maksymę sanus per aquam, powinniśmy ograniczyć ilość kąpieli w wannie do dwóch-trzech w tygodniu i nie przesadzać z ekstremalnymi temperaturami wody. Lekarze twierdzą, że najlepiej relaksuje kąpiel w temperaturze naszego ciała. Łagodzi bóle głowy, pomaga walczyć ze stresem i rozluźnia napięte mięśnie. Zanurzenie się w wodzie o temperaturze 37–40 stopni Celsjusza sprzyja eliminacji toksyn z organizmu, pomaga się rozgrzać w chłodny dzień i dodaje energii. Nie powinniśmy jednak przebywać w wannie dłużej niż 15 minut. Bardzo ciepła kąpiel może bowiem przesuszać naskórek i zwiększać skłonność do podrażnień, a zbyt wysoka temperatura wody grozi pękaniem naczynek krwionośnych. Dermatolodzy szacują, że nasza skóra po gorącej kąpieli potrzebuje aż czterech godzin, by odbudować swój ochronny wodno-tłuszczowy płaszcz.

Wyjątkowo dużo zalet ma natomiast kąpiel chłodna – odmładza i ujędrnia skórę, uzupełnia kuracje wyszczuplające i antycellulitowe, polepsza przemianę materii, dodaje energii. W zimie trudno jednak kogoś namawiać na orzeźwiającą, krótką i lodowatą kąpiel rodem ze Skandynawii. Dużo bardziej pociągająca w chłodny dzień wydaje się japońska kąpiel furo. Japończycy najpierw szczotkują skórę i myją się pod prysznicem. Potem zanurzają się w wodzie w temperaturze 40–50 stopni Celsjusza. Bardzo gorąca kąpiel służy relaksowi i wspaniale rozluźnia mięśnie. Ideałem jest podobno doprowadzenie ciała do konsystencji yudedako, czyli gotowanej ośmiornicy. Możemy spróbować to sobie wyobrazić albo zakosztować tej przyjemności na własnej skórze. Tylko czy aby w takim przypadku kąpiel nie staje się znowu doświadczeniem dla śmiałków?

Korzystałam z książki „Czystość i brud: higiena ciała od średniowiecza do XX wieku” Georges’a Vigarella, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 1996.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze