Wydaje ci się, że Szczecin leży nam morzem i słynie jedynie z… paprykarza szczecińskiego? Nic bardziej mylnego. Od Morza Bałtyckiego dzieli go ok. 80 kilometrów, a spróbowanie wyrabianego tradycyjną metodą przysmaku z ryb nie jest jedynym powodem, dla którego warto się tu wybrać na weekend (a najlepiej na dłużej).
W konkurencji z Warszawą, Krakowem czy Wrocławiem Szczecin wciąż pozostaje perełką na mapie Polski. Mało popularną i wciąż niedocenianą. Z jednej strony szkoda – warto, by polscy turyści zachwycili się nim tak jak choćby niemieccy, których widać i słychać tu na każdym kroku: w restauracjach, hotelach i na ulicach. Z drugiej – wspaniale jest odkrywać miasto, w którym nie ma jeszcze przyjezdnych tłumów, za to jest mnóstwo zachwycającej architektury, kulturalnych atrakcji, dającej wytchnienie zieleni i historii, o której warto pamiętać.
Nie ma lepszego miejsca, by zacząć zwiedzać Szczecin niż Wały Chrobrego (dawniej nazywano je Tarasem Hakena). Ten ciągnący się przez 500 metrów bulwar na skarpie tuż nad Odrą jest jedną z wizytówek miasta. Wystarczy przejść nim kilka kroków, by zachwycić się tym, z czego Szczecin słynie: bliskością wody, ogromem zieleni i monumentalnymi budynkami z elementami neoklasycyzmu i secesji. Ogromne wrażenie robi budynek Muzeum Narodowego, ale niemniej imponująco prezentują się gmach (i wnętrza!) Urzędu Wojewódzkiego, jak również porośnięta zielonym bluszczem siedziba Politechniki Morskiej. Na Wałach Chrobrego warto zatrzymać się na kawę w jednej z kafejek albo usiąść na jednej z wielu postawionych wzdłuż rzeki ławek i popatrzeć na panoramę miasta. Widoki na Łasztownię i Odrę zachwycają o każdej porze roku!
Otoczona wodami Odry i Parnicy Łasztownia to miejsce, w którym bije serce miasta. Warto przyjechać tu nie tylko po to, by zobaczyć panoramę Wałów Chrobrego i Zamku Książąt Pomorskich czy odwiedzić przypominające kształtem statek Morskie Muzeum Nauki (jest w nim mnóstwo interaktywnych eksponatów związanych z żeglarstwem i morzem, ale także słynny kajak, na którym Aleksander Doba przepłynął Ocean Atlantycki). Łasztownia to liczne kawiarnie i knajpki, port oraz wesołe miasteczko z diabelskim kołem w jednym. To właśnie tutaj znajdują się: gigantyczny napis „Szczecin”, rzeźba Krzysztofa Jarzyny, znanego jako szef wszystkich szefów, i pomnik… paprykarza szczecińskiego. Przede wszystkim jednak to tutaj stoją tzw. Dźwigozaury – wykonujące co wieczór spektakularny świetlny „taniec” dźwigi stoczniowe, rozsławione przez Katarzynę Nosowską, rodowitą Szczeciniankę, w piosence „Umieraj stąd” grupy Hey.
Nie ma w Szczecinie bardziej charakterystycznego i zachwycającego budynku niż gmach Filharmonii im. Mieczysława Karłowicza. Wygląda jak nie z tej ziemi – biała strzelista bryła niczym z „Krainy lodu” równie dobrze mogłaby stać gdzieś na Islandii. Mamy jednak szczęście, że została wybudowana w Szczecinie, stając się jednym z najważniejszych obiektów współczesnej architektury (dowodem tego są liczne nagrody w dziedzinie architektury, m.in. Nagroda im. Miesa van der Rohe i nagroda Designs of the Year London’s Design Museum) i jednym z najnowocześniejszych budynków w Polsce.
(Fot. materiały prasowe)
Warto wejść do środka i zobaczyć niemniej spektakularne wnętrze z imponującą krętą klatką schodową, a w usytuowanej tuż obok niej kawiarni wypić przepyszną kawę (jedną z najlepszych w Szczecinie!). Przede wszystkim jednak warto przyjść tu na koncert – to miejsce odwiedzają najlepsi artyści i najwybitniejsze orkiestry. Nic dziwnego, tutejsze sale – dzięki specjalnie zaprojektowanej geometrii ścian i sufitów – uznawane są za jedne z najlepszych w Europie.
(Fot. materiały prasowe)
Dosłownie kilka kroków dzieli filharmonię od Muzeum Narodowego w Szczecinie – Centrum Dialogu Przełomy. Ta kolejna szczecińska perełka architektoniczna (podczas World Architecture Festival w Berlinie w 2016 roku zdobyła najwyższe wyróżnienie – tytuł World Building of the Year 2016) mieści się na placu, a właściwie pod placem Solidarności, który jest szczególnym miejscem w powojennej historii miasta. Tutaj, w grudniu 1970 roku, wydarzyła się jedna z największych tragedii – na placu zginęło 12 protestujących stoczniowców.
(Fot. materiały prasowe)
Historii Szczecina poświęcona jest multimedialna wystawa, którą ulokowano w części znajdującej się pod ziemią. Są tu liczne zdjęcia, dokumenty, filmy, pamiątki i świadectwa niełatwej i bolesnej przeszłości miasta, które – wtedy funkcjonując pod nazwą Stettin – kilka miesięcy przed wybuchem wojny gorąco witało Adolfa Hitlera. To właśnie do Stettina napływały dobra zrabowane w podbitych przez Niemców krajach i to w Stettinie pracowali robotnicy przymusowi, przebywający w 100 obozach. Po wojnie miasto, już jako polskie, odbudowywali przesiedleńcy ze wschodu, a w latach 80. pracownicy prężnie działającej szczecińskiej stoczni odcisnęli swój ślad na rodzącej się demokracji.
(Fot. materiały prasowe)
Krótki spacer dzieli MNS Centrum Dialogu Przełomy od położonego na wzgórzu nad Odrą Zamku Książąt Pomorskich. Przez prawie pół tysiąclecia był on siedzibą rodu Gryfitów, którzy władali Księstwem Pomorskim.
Ten największy zabytek Szczecina obecnie udostępnia zwiedzającym trzy wieże i pięć skrzydeł, które skrywają m.in. kryptę Gryfitów, celę czarownic z narzędziami tortur oraz gabinet Lubinusa (wybitnego kartografa z XVII w.), w którym znajduje się „Wielka Mapa Księstwa Pomorskiego” jego autorstwa. Przy okazji zwiedzania warto wyjść na taras książęcy. Widok na Szczecin, który się z niego roztacza, zapiera dech w piersiach.
Szczecińskie Stare Miasto nie jest tak duże jak to w Warszawie ani tak spektakularne jak to w Krakowie. Jest jednak urokliwe i kameralne – zdecydowanie warto dołączyć je do swojego spacerowego szlaku po mieście. Rynek Sienny, który swoją nazwę zawdzięcza temu, że dawniej handlowano na nim sianem, pamięta czasy średniowiecza i kiedyś był głównym placem Starego Miasta. Na Rynku Siennym znajduje się zabytkowy Ratusz Staromiejski – gotycka budowla z cegieł, w której obecnie mieści się Muzeum Historii Szczecina.
Wokół niego pełno jest kolorowych kamienic z przepięknymi zdobieniami. Większość z nich zbudowano współcześnie – niestety oryginalna zabudowa została zniszczona w 90 proc. podczas II wojny światowej. W wielu z nich mieszczą się restauracje i kawiarnie. Warto przysiąść w nich choć na chwilę i popatrzeć na toczące się wokół niespiesznie życie.
Kino „Pionier 1907” – kultowe miejsce dla kinomanów
Obejrzeć film w jednym z najstarszych kin na świecie? To możliwe tylko w Szczecinie! „1907” w nazwie kina „Pionier” nie jest przypadkiem – to rok, w którym zostało założone, co czyni to kino jednym z pierwszych na świecie (przez lata, jak podaje portal Visit Szczecin, tytuł „najstarszego” potwierdzał zamieszczony w gablocie certyfikat wpisu do Księgi rekordów Guinnessa. Aktualnie tytuł ten należy do francuskiego kina z miejscowości Aniche).
Filmy można było tu oglądać nieprzerwanie od ponad stu lat, i to w dwóch oryginalnych salach. Szczególny urok miała sala retro, ze starym, zabytkowym projektorem i pianinem, które wyprodukowano w 1898 roku też w Szczecinie. Filmy oglądało się w niej… przy stoliku. Co ciekawe, w kinie „Pionier 1907” nie można było kupić popcornu jak w multipleksie. Można było za to w czasie seansu delektować się gorącą herbatą lub dobrym winem. W październiku kino ma otworzyć się na nowo po krótkiej przerwie. Może właśnie to będzie pretekstem, żeby wybrać się jesienią do Szczecina?
Szczecin to nie tylko miasto i jego atrakcje. Wystarczy 40 minut jazdy samochodem, by znaleźć się w miejscu, gdzie więzi rodzinne, muzyka i wino splatają się z sobą każdego dnia. Położna w miejscowości Baniewice winnica rodziny Turnau to królestwo Zbigniewa Turnaua, jego syna Jacka i kuzyna Grzegorza (tak, TEGO Grzegorza Turnaua!).
Na 41 hektarach rodzina Turnau uprawia różne odmiany winorośli, a cały proces odbywa się z poszanowaniem przyrody i ziemi. Nie używa się sztucznych nawozów i nawet łakome szpaki, które czyhają na dojrzewające grona, odstrasza się w humanitarny sposób – za pomocą odtwarzanych z głośników dźwięków.
Turnauowie stworzyli w Baniewicach miejsce, w którym nie tylko uprawia się i produkuje wino, ale też takie, które łączy ludzi. Wiosną zorganizowano kolację degustacyjną, podczas której czterech wybitnych szefów kuchni i dwóch cukierników z Pomorza zaprezentowało swoje kulinarne specjały. Regularnie w winnicy i na jej terenie odbywają się koncerty. Artur Andrus był z kabaretowym recitalem, a Krzysztof Cugowski z Zespołem Mistrzów. Stanisław Sojka wystąpił z Grott Orkiestra, Grażyna Łobaszewska z Adamem Nowakiem z grupy Raz, Dwa, Trzy, a Grzegorz Turnau zagrał koncert w duecie z… sanah.
(Fot. materiały prasowe)
Winnicę Turnau można zwiedzać po wcześniejszym umówieniu się. Można też przyjechać do niej spontanicznie. W miejscu, gdzie więzy rodzinne i przyjacielskie stawia się na pierwszym miejscu, każdy zostanie powitany z otwartymi ramionami.
Za pomoc w realizacji materiału dziękujemy Polskim Liniom Lotniczym LOT.