1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Styl Życia

Podróż do Chin

123rf.com
123rf.com
Gdy jechałam do Chin po raz pierwszy, postrzegałam świat czarno-biało. W Azji nauczyłam się zauważać półcienie – mówi Anna Włodarczyk, sinolog.

Gdy miałam 17 lat, moi rodzice zostali wysłani na placówkę do Pekinu. Zamieszkaliśmy w ambasadzie, w zamkniętym kompleksie z klubem, basenem i kortem tenisowym. Domy przypominały polskie budownictwo z lat 50., więc nie czułam się tam zbyt obco. Ale za bramą zaczynał się inny świat, wobec którego odczuwałam opór. Trafiłam do chińskiej szkoły. Miałam semestr na naukę języka i po pół roku dołączyłam do trzeciej klasy liceum. Niczego nie ogarniałam. Tęskniłam za życiem w Polsce i chciałam wracać. Aż moja nauczycielka polskiego przyniosła na zajęcia kalendarz ze zdjęciami starych budynków w Pekinie. Zaczęłam wypatrywać wąskich uliczek z niskimi domami – ten klimat mnie wciągnął.

Po roku wyjechałam z Chin z przekonaniem, że jest tam coś fajnego. W Polsce skończyłam liceum i zdałam na sinologię. Po trzech latach studiów wróciłam do Chin. Wybrałam Xiamen, miasto w południowo-wschodnich Chinach. Inny klimat, inny dialekt i inna kultura niż w Pekinie. Na studiach cudzoziemców separowano od reszty – mieszkaliśmy w osobnym akademiku, a na ulicach ludzie się na nas gapili, obgadywali i wytykali palcami. Z czasem udało mi się jednak nawiązać relacje, zostałam zaproszona do kilku chińskich domów i spędziłam Nowy Rok w chińskiej rodzinie. To, co mnie jednak najbardziej wciągnęło w tę kulturę, to była herbata. Rytuał picia, smak… Spodobał mi się też tamtejszy powolny tryb życia, ciepły klimat i krajobraz – z jednej strony morze, z drugiej góry. Odkryłam, że ze studentami z Azji dogaduję się lepiej niż z tymi z Europy Zachodniej. Okazało się, że mamy podobny problem z mówieniem o kłopotliwych sprawach – oczekujemy, że ktoś się wczuje i zrozumie nasze położenie.

Po roku spędzonym w Polsce ponownie wyjechałam, tym razem na Tajwan. Poznałam tam wiele osób, które pielęgnowały tradycje związane z herbatą, kaligrafią, pieczęciami, ceramiką. Kończyłam kolejne kursy i wchodziłam w kulturę chińską coraz głębiej. A przy okazji ćwiczyłam swoją uważność, precyzję, cierpliwość i skupienie. To wszystko przekładało się na mój stosunek do ludzi i sytuacji. Zaczęłam dostrzegać pozytywne strony różnych zdarzeń, które wcześniej odbierałabym jako jednoznacznie negatywne. Gdy jechałam do Chin po raz pierwszy, postrzegałam świat czarno-biało. W Azji nauczyłam się zauważać półcienie. Do tej pory staram się nie wydawać pochopnych sądów, bo rzeczy nie zawsze są takie, jakie się wydają. Kiedyś uważałam się za Europejkę, teraz bardziej czuję się kimś z pogranicza Europy i Azji. Azji zawdzięczam naukę cierpliwości i uważności, która pewnie by mnie ominęła, gdybym nie trafiła do Chin.

W Chinach polecam:

Muzeum Herbaty w Pinglin (niedaleko Tajpej)

Jedno z niewielu tego rodzaju muzeów na świecie, prezentuje rodzaje i gatunki herbaty, sposoby jej przetwarzania, historię i kulturę z nią związaną, a także herbaciane naczynia. Jest położone wśród wzgórz pokrytych plantacjami herbaty, a w miasteczku można kupić wytwarzaną tu herbatę Baozhong Wulong.

Meizhou

Wyspa w prowincji Fujian u wybrzeży Cieśniny Tajwańskiej, położona trochę na uboczu szlaków turystycznych. Na wyspie znajduje się kilkanaście pięknych piaszczystych plaż i świątynia Mazu – bogini morza, która tutaj przyszła na świat.

Maliandao

Najbardziej „herbaciana” ulica w Chinach, w zachodniej części Pekinu. Po obu stronach ciągnącej się przez ok. 1,5 kilometra ulicy znajdują się sklepy, herbaciarnie i centra handlowe, w których można kupić herbaty i akcesoria do ich parzenia. Ponieważ w Chinach herbatę próbuje się przed zakupem, na wizytę w jednym sklepie trzeba zarezerwować godzinę, a na zwiedzanie Maliandao najlepiej pół dnia.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze