1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Styl Życia

Uprawiaj sport dla siebie, nie dla mody

Dostosowanie rodzaju aktywności i intensywności wysiłku do aktualnych możliwości organizmu i właściwa motywacja do sportu to podstawa. (Fot. iStock)
Dostosowanie rodzaju aktywności i intensywności wysiłku do aktualnych możliwości organizmu i właściwa motywacja do sportu to podstawa. (Fot. iStock)
Przez kilkadziesiąt lat byliśmy narodem raczej mało ruchliwym. Dziś wszyscy biegamy, ćwiczymy na siłowni, trenujemy pole dance czy jogę. Zdrowa moda? Owszem, ale tylko wtedy, gdy robimy to z głową.

W dzisiejszym świecie regularna aktywność ruchowa to działalność elitarna, a nawet pewnego rodzaju religia, której masowo ulega coraz więcej osób. Rzucamy się do uprawiania sportu kompulsywnie i obsesyjnie. Podstawowa motywacja do aktywności ruchowej to „bieg po szczęście”, a dokładniej ucieczka od problemów, stresu i starości. Niestety, ta ucieczka coraz częściej doprowadza nas do gabinetu fizjoterapeuty albo psychologa.

Przeforsowani

Coraz częściej trafiają do mnie pacjenci fizjoterapeutów. Rozpoznanie: zespół abstynencyjny (zaburzenia somatyczne i psychiczne występujące na skutek zakazu uprawiania aktywności ruchowej ze względu na kontuzję). Pacjenci czują się zdezorientowani, gwałtowny spadek adrenaliny po zaprzestaniu biegania czy ćwiczenia w siłowni powoduje problemy ze snem, obniżenie nastroju, a nawet myśli samobójcze. Tłumaczenie fizjoterapeuty, że kontuzja może doprowadzić do trwałych zmian strukturalnych, do nich nie przemawia. Przecież trener, motywując do wysiłku, przekonuje: „Pokonaj ciało, walcz ze zmęczeniem, nie poddawaj się”. Kto by się przejmował bólem kręgosłupa, dotkliwa migrena po przebiegnięciu maratonu to norma.

Emilka ćwiczy w zespole tanecznym. W ramach rozgrzewki robi pompki. Ile? Aż do całkowitego wyczerpania. Trener stojący nad głową zachęca: „Już nie możesz? Nie wygłupiaj się. Powiedz sobie, że możesz jeszcze 20. To tylko słabość leniwego ciała. Dalej, do roboty”.

Anka zgłosiła się do udziału w firmowym maratonie. Było ciężko, ale dała radę i złapała bakcyla. Dziś wstaje o piątej rano i biega przez godzinę. Od tego biegania schodzą jej paznokcie u stóp. Na początku chodziła na pedicure rekonstrukcyjny. Teraz dała sobie już z tym spokój. Biegać nie przestanie, więc szkoda kasy.

Iwona wykupiła karnet upoważniający do wstępu do klubów fitness w całej Warszawie. Rano przed pracą siłownia, w przerwie na lunch basen, a wieczorem tak modny ostatnio pole dance, czyli taniec na rurze. Czuje, że jej kondycja rośnie, tylko ostatnio ma problemy ze snem, jest zbyt zmęczona fizycznie i zbyt pobudzona psychicznie, żeby zasnąć. Kilka dni temu w środku nocy wyszła pobiegać, żeby się wyciszyć.

Grażyna ćwiczy ashtangę jogę. To bardzo dynamiczna forma. – Na początku było mi ciężko – opowiada. – Parę razy bałam się, że nie dam rady, ale się przemogłam, pokonałam opór ciała. Skoro inni mogą, to ja też – dodaje. Jakiś czas temu przestała miesiączkować. Jej ginekolog nie potrafi znaleźć przyczyny.

– Aktywność ruchowa jest zapisana w naszych genach – mówi Jacek Sobol, rehabilitant, terapeuta manualny. – Bieganie umożliwiało nam ucieczkę przed wrogiem i możliwość zdobycia pożywienia. To miało sens i określony cel. Dziś aktywność ruchowa nie uwzględnia naturalnej miłości do ruchu i życia w zgodzie z prawami natury. To kolejna moda, w której zamiast integracji głowy, ciała i duszy, jest walka z ciałem – jego możliwościami, ograniczeniami.

Ważne przygotowanie do wysiłku

Podczas warsztatów psychologicznych obserwuję Mirkę. Zamknięta klatka piersiowa, nogi podwinięte pod pośladki, napięta twarz, zaciśnięte szczęki, siedzi prawie bez ruchu. Nagle bransoletka na jej nadgarstku zaczyna wydawać dźwięk. – To system monitorowania aktywności – tłumaczy. – Sygnalizuje, że za długo siedzę. Teraz powinnam pobiegać.

Monitor połączony jest bezprzewodowo z aplikacją w telefonie. Kontroluje jej sen, ilość spalanych kalorii i jeszcze klika superważnych funkcji. Jaki cel ma to urządzenie? – Fajnie jest to wszystko wiedzieć – odpowiada.

Przeciętny „usportowiony” Polak przy biurku spędza 8 do 10 godzin, często prawie bez ruchu, w pozycji obciążającej kręgosłup, biodra, kolana. Potem – w najbardziej optymistycznej wersji – wsiada do samochodu i jedzie do parku czy lasu, żeby przebiec „zadane” 10 km. W wersji mniej optymistycznej – biega wokół osiedla, często po chodniku przy ruchliwej ulicy, w ramach dbania o zdrowie, łykając spaliny. No i najczęściej ma ambicje przebiec maraton, bo sport to rywalizacja i dążenie do zwycięstwa. A gdzie przyjemność?

– Obecnie panuje powszechna moda na bieganie – mówi Jacek Sobol. – Wydaje nam się, że to aktywność, która nie wymaga specjalnego przygotowania. W końcu jako dzieci wszyscy biegaliśmy. Zgoda, tylko potem większość z nas miała kilkunastoletnią przerwę, bezruch (szkoła, praca). Nie ma łagodnego przejścia z fotela przed komputerem do biegania po 10 km. Wydaje nam się, że nasze ciało to maszyna, którą bezkarnie możemy przełączyć z trybu bezruchu do trybu maksymalnej aktywności.

Ignorujemy możliwości i wydolność naszego aparatu ruchu, układu krążeniowo-oddechowego, a także ograniczenia związane z przebytymi chorobami, kontuzjami czy choćby wiekiem, a to nigdy nie odbywa się bezkarnie. Niestety, niewiele osób wpada na pomysł, by przed rozpoczęciem aktywności ruchowej odwiedzić lekarza czy fizjoterapeutę.

Przyjemność ze sportu, bez przymusu

Jeśli wierzysz, że sport pomoże ci zapomnieć o problemach i rozładować stres, zrób następujące ćwiczenie: Przypomnij sobie jakąś stresującą sytuację, poczuj napięcie w ciele: zaciśnięte szczęki, napiętą twarz, zamkniętą klatkę piersiową, spłycony oddech, walące serce itd. Teraz spróbuj pobiegać. Przyjemnie? Dodaj do tego jeszcze element rywalizacji – musisz wygrać, pokonać swoje ograniczenia, czyli zlekceważyć sygnały z ciała. Gratuluję odprężenia.

Zależność jest prosta: psychiczne napięcie wewnętrzne przekłada się na napięcie zewnętrzne, fizyczne. Bieganie ani żadna inna intensywna aktywność ruchowa nie zlikwiduje tego stanu, a jedynie go wzmocni. Stąd kontuzje, które są skutkiem autoagresji: uwewnętrznienia złości, lęku i innych trudnych emocji.

Dopóki nie wyciszysz głowy: nie przeżyjesz nagromadzonych emocji, nie wyrównasz oddechu, nie rozluźnisz ciała w bezruchu, bieg po zdrowie masz szansę zakończyć na ostrym dyżurze ortopedycznym albo w gabinecie psychologa. Dopóki sport będzie dla ciebie kolejnym obowiązkiem czy przymusem wysiłku, a nie przyjemnością – dopóty twoja aktywność niewiele będzie miała wspólnego ze świadomym, zdrowym życiem.

– Dostosowanie rodzaju aktywności i intensywności wysiłku do aktualnych możliwości organizmu i właściwa motywacja do sportu to podstawa – tłumaczy Jacek Sobol. – Świadoma aktywność ruchowa to zmiana dotychczasowych nawyków. Uprawianie jakiegokolwiek sportu przy wciągniętym brzuchu (to najczęstszy nawyk) i zatrzymanym oddechu to prosta droga do hiperwentylacji. Stąd bóle głowy po intensywnym wysiłku, mrowienie wokół ust, gula w gardle czy bóle w klatce piersiowej.

Aktywność sportowa, ale taka, która naprawdę ma służyć zdrowiu, wymaga świadomego życia; rozpoznania własnego rytmu aktywności i odpoczynku, diety dostosowanej do ilości spalanych kalorii, poznania i akceptacji możliwości i ograniczeń własnego organizmu, umiejętności rozpoznawania i przeżywania emocji a także odczytywania sygnałów płynących z ciała, wyboru odpowiedniej dyscypliny dla siebie, a nie ulegania modzie.

Ewa Klepacka-Gryz psycholog, terapeutka, autorka poradników psychologicznych, trener warsztatów rozwojowych dla kobiet.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze