1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. REKLAMA

Wigilijna opowieść

Ku memu zdziwieniu, pomimo tego, że żyjemy w czasach wszechobecnego Internetu, umożliwiającego dostęp do nieograniczonej informacji, wiedza wśród wielu ludzi na temat przeszczepów komórek macierzystych krwi i szpiku jest nadal znikoma, żadna lub "obrośnięta" jakimiś nieprawdopodobnymi legendami. Gdy rozmawiałam ze znajomymi , o tym jakie spotkało mnie szczęście, bo będę mogła pomóc komuś kto walczy z rakiem krwi, nie mogłam się nadziwić jak mała jest ich wiedza na temat idei dawstw szpiku.

. Mamy XXI wiek, a nasłuchałam się takich nieprawdopodobnych historii o grubych igłach, wkłuwaniu w kręgosłup "na żywca" i ogromnym bólu, że gdyby nie moja wrodzona ciekawość, pewnie jak inni pomyliłabym ten zabieg z jakąś formą barbarzyńskich tortur lub co najmniej horrorem hollywoodzkiej produkcji typu „Piła”. Nawet studenci medycyny i pracownicy służby zdrowia w mojej rejonowej przychodni nie zawsze wiedzieli jak to przebiega. A szkoda, bo gdyby było inaczej może więcej ludzi decydowałaby się na rejestracje jako potencjalni dawcy w ramach choćby grudniowej inicjatywy jaką jest szlachetna paczka. Byłaby to paczka najbardziej szlachetna z możliwych.

Z pewnością tak jak dla mnie, tak i dla wielu ludzi pomaganie jest naturalne i wcale nie dlatego, że ktoś okrzyknął je „trendy”. Wierzę, że dobro podarowane komuś, powraca do nas. Życie niesie ze sobą mnóstwo niespodzianek i nigdy nie wiadomo co komu jest pisane. Moja rodzina przeżyła wiele złego za sprawą tego najmniej oczekiwanego gościa, jakim jest rak, w każdej odmianie. W przeciągu 13 lat ten gość zabrał aż 7 bliskich mi osób. To ogromna tragedia, gdy rodzina się wykrusza, a szczególnie daje się we znaki, gdy nadchodzą święta i przy stole, niegdyś zasiadanym przez liczne grono, zaczyna brakować jednej po drugiej kochanej osoby.

Dokładnie rok temu, zaledwie 8 dni przed świętami Bożego Narodzenia, podczas tego magicznego i pięknego czasu przygotowań, miałam możliwość sprawić komuś nieznanemu mi najbardziej osobisty podarunek – oddałam ratujące życie komórki macierzyste kobiecie, która choć jest Czeszką okazała się moją bliźniaczą genetyczną chorującą na raka krwi. Po zabiegu pobrania komórek, moja rodzona siostra Magda, która towarzyszyła mi w trakcie, powiedziała krótko -  Zrobiłaś komuś najwspanialszy prezent ever"! Te słowa zapamiętam do końca życia. I tak w zeszłym roku na święta zostałam okrzyknięta rodzinnym bohaterem. W moim mniemaniu wypełniłam po prostu swój człowieczy obowiązek, jednocześnie darując sobie samej siłę, radość i poczucie, że spotkał mnie przywilej. Nie jest przecież łatwo móc pomóc drugiemu człowiekowi oddając swoje komórki macierzyste krwi lub szpik. Doskonale zdaję sobie sprawę jak trudno jest znaleźć dla chorego zgodnego dawcę aby takie przeszczepienie było możliwe, jak rzadko zdarza się znaleźć bliźniaków genetycznych. Chciałbym, aby ludzie zrozumieli jak ważne jest rejestrowanie się w bazach takich jak prowadzona przez Fundację DKMS Polska. Rok temu, o tej porze mój 22 letni syn, który również jest w tej bazie, chwalił się swoim znajomym, i przekonywał o tym, że możemy być lekarstwem dla kogoś kto tego lekarstwa desperacko potrzebuje. Tłumaczył wszystkim niedowiarkom, że jestem żywym przykładem tego iż pobranie komórek macierzystych z krwi obwodowej jest bezbolesne i nieszkodliwe, aż wreszcie jego znajomi, a nawet ich rodzice zaczęli się rejestrować. I tak dzięki temu, że los zrobił mi ten świąteczny podarunek, a ja zrobiłam mojej bliźniaczce genetycznej, ruszył "łańcuszek" potencjalnych dawców, łańcuszek pomocy, który trawa nieprzerwanie do dzisiejszego Bożego Narodzenia. Gdybym mogła mieć, na ten nadchodzący rok, jakieś 3 życzenia do świętego Mikołaja, to chciałbym aby moja bliźniaczka genetyczna wróciła do zdrowia, abym mogła ją poznać i aby jak najwięcej osób zgłaszało swoją chęć bezinteresownego ratowania ludzkiego życia i rejestrowało do bazy potencjalnych dawców komórek macierzystych Fundacji DKMS Polska.

Ośmieliłaby się nawet pójść o krok dalej i poprosić, aby wprowadzony został przez ustawodawcę każdego państwa obowiązek rejestracji obywatela z chwilą ukończenia 18 roku życia. Rozumiem jednak, że jeśli coś jest obowiązkowe, to budzi w ludziach bunt i sprzeciw. Kiedy słucham piosenki „Free Love” mojej ukochanej grupy Depeche Mode nachodzi mnie refleksja, że to również o takiej miłości chłopaki śpiewają – „...no hiden catch, no strings attached ..just Free Love”. Dobrowolna pomoc, jaką możemy dać obcemu człowiekowi, a właściwie całej rodzinie, która walczy o jego życie, jest przejawem bezinteresownej miłości. Świadectwem człowieczeństwa. Wesołych Świat życzę wszystkim.

Beata Witt - faktyczny dawca ratujących życie komórek macierzystych.

PS I Ty możesz pomóc komuś wrócić do zdrowia. Zarejestruj się na

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze