Projektantka biżuterii Jolanta Hofman postawiła na czyste formy i prostotę. Dlaczego? Bo takie mieszkanie pozwala odpocząć i zregenerować siły. Uporządkowane, spokojne otoczenie pozytywnie wpływa też na koncentrację oraz kreatywność. A to w jej zawodzie bardzo ważne.
Mieszkanie, w którym gościmy, Jola zaprojektowała zupełnie sama, choć miała obawy, czy poradzi sobie z remontem. Na co dzień pracuje jednak twórczo, co ośmieliło ją do zmiany rozkładu pomieszczeń i nadzorowania prac wykończeniowych. Z wykształcenia jest specjalistką marketingu i ponad 10 lat spędziła w korporacji, ale przez cały ten czas czuła, że jej życie zmierza do świata designu. Założyła markę biżuteryjną ParelParel, której każda nowa kolekcja oddaje hołd twórczości znanych artystek: Hilmie af Klint, Claude Lalanne, Louise Bourgeois czy Georgii O’Keeffe. Niedawno powstał pierwszy flagowy butik marki przy Alejach Ujazdowskich 18.
Inspiracji do swojego mieszkania szukała w magazynach wnętrzarskich oraz mediach społecznościowych. Podglądała też prace wybitnych architektów, jak Joseph Dirand czy Jeremiah Brent, których ceni za perfekcyjne łączenie klasycznych elementów z nowym designem. Nieoceniony okazał się również Pinterest. – Do każdego pomieszczenia stworzyłam oddzielną tablicę z inspiracjami. Dzięki temu miałam pod ręką kopalnię pomysłów. Pomogło mi to nie tylko w urządzaniu poszczególnych przestrzeni, ale i złożeniu wizji w całość – tłumaczy. Choć dokładnie planowała każdy etap remontu, nie uniknęła błędów i nietrafionych wyborów. Musiała na przykład wymienić za małą kanapę oraz mało funkcjonalne meble – jak stolik kawowy w salonie. Każdą wpadkę potraktowała jako naukę i pretekst do kolejnych modyfikacji. Mieszkanie, w którym mieszka z mężem już ponad pięć lat, cały czas żyje i się zmienia.
Poszukiwania idealnego mieszkania w kamienicy zajęło małżeństwu aż dwa lata. – Zależało nam na niepowtarzalnym klimacie, wysokich sufitach i dużych oknach, które dają poczucie przestrzeni, oraz ciekawych detalach, jak sztukaterie czy oryginalne skrzypiące podłogi, których próżno szukać w nowoczesnych budynkach – mówi Jola.
Magia przedwojennych budynków polega również na tym, że każdy ich kąt kryje jakąś historię. Ale mieszkanie w kamienicy to również sporo niedogodności i wyzwań. – Najczęściej brakuje parkingu, czasem też windy. Klatki oraz części wspólne nie zawsze są zadbane, a i z sąsiedztwem może być różnie. Nie wspominając już o kwestiach własnościowych. Wiele mieszkań w przedwojennych budynkach w Warszawie jest objętych reprywatyzacją albo ma budzące wątpliwości zapisy w księgach wieczystych. Przed zakupem mieszkania w przedwojennym budownictwie trzeba zrobić dokładny research – tłumaczy.
Kamienica, w której Jola z Tomkiem znaleźli swoje miejsce, została wybudowana w 1912 roku i jest przykładem modernistycznej architektury tamtego okresu. Dokładnie 100 lat od jej powstania budynek został wpisany do gminnej ewidencji zabytków. Zaprojektowali go wybitni przedwojenni architekci: Henryk Stifelman i Stanisław Weiss, którym Warszawa zawdzięcza wiele pięknych kamienic. W sąsiedztwie znajdują się: Zamek Ostrogskich, w którym jest Muzeum Fryderyka Chopina, szklany gmach Centrum Chopinowskiego, park i Akademia Muzyczna. Podczas Powstania Warszawskiego nieopodal znajdowały się barykada zgrupowania „Krybar” i szpital polowy z punktem opatrunkowym. Przez frontową część do kamienicy wpadła bomba, która na szczęście okazała się niewypałem.
Po wojnie dość szybko odbudowano budynek. Niestety, balkony z pięknymi kutymi elementami nie przetrwały i nie zostały odtworzone. Z prawdziwych elementów z epoki zachowały się: klatka schodowa, gdzie wciąż można podziwiać oryginalne kute balustrady oraz zabytkowe lastryko. Ostatnio wspólnota mieszkaniowa zastąpiła starą windę z czasów PRL stylizowaną i pasującą do stylu modernistycznego, co jeszcze bardziej podkreśla indywidualny charakter kamienicy. W mieszkaniu Joli i Tomka również zachowały się oryginalne fragmenty – drewniana podłoga w gabinecie i większa część sztukaterii. To właśnie one tworzą niezwykły klimat mieszkania z ponadstuletnią historią.
– Urządzając wnętrze, zależało mi na tym, żeby dodatkowo odtworzyć kilka elementów z epoki, które podkreśliłyby charakter budynku. Drzwi do pokoi zaprojektowałam w klasycznym kasetonowym stylu warszawskim. A nad wejściem do łazienki dodaliśmy duży, drewniany świetlik, przez co mamy w łazience naturalne światło – dodaje Jola.
Centralnym miejscem mieszkania jest kuchnia. I choć podczas sesji sprawiała wrażenie niezwykle eleganckiej i sterylnej, na co dzień tętni tu życie. Gospodarze uwielbiają gotować i gościć znajomych. Kuchnia wyposażona jest w sporą wyspę, a duża powierzchnia blatów roboczych pozwala na swobodne przygotowywanie posiłków oraz spędzanie czasu z gośćmi podczas wspólnego gotowania. Dobrze zaprojektowaną i funkcjonalną kuchnię łatwo posprzątać, co ma znaczenie, zwłaszcza jeśli jest ona integralną częścią jadalni i salonu.
Pasaż trzech równych pomieszczeń (gabinet, kuchnia, salon), częściowo połączonych i dobrze doświetlonych, daje wrażenie o wiele większej przestrzeni niż faktyczne 110 metrów. najczęściej. – Ostatnio klasyczny wzór (S) od Thoneta zastąpi[1]łam innymi klasykami od firmy Matteograssi (MG5) i Gastone Rinaldiego (Sabrina). Nie lubię mieć tego, co wszyscy. Gdy jakiś model staje się zbyt popularny, szukam kolejnych perełek z rynku wtórnego – mówi Jola.
Kiedy ponad pięć lat temu urządzała mieszkanie na Tamce, nie było jeszcze tak wielu portali z wyborem mebli vintage. Na szczęście była Aleksandra Schmidt, pionierka rynku wtórnego mebli i właścicielka sklepu Nostalgia, gdzie koneserzy mogli spełniać designerskie marzenia. Dziś znalezienie pięknych markowych ikon designu jest dużo prostsze.
Inną pasją właścicieli jest oświetlenie. W mieszkaniu znajduje się już prawdziwa kolekcja klasyków: Cobra projektantki Grety Grossman, Taccia i Snoopy marki Flos, Shogun marki Artemide czy Pipistrello od Martinelli Luce. Lampy, podobnie jak krzesła, można dość łatwo wymieniać, żeby zaspokoić potrzebę kreatywnej zmiany. Dlatego co jakiś czas w mieszkaniu przy Tamce zmieniają się meble, oświetlenie i dodatki.
Prostota, która jest dominującą cechą klasyki, to wbrew pozorom wielkie bogactwo – daje ogromne możliwości w aranżowaniu dodatków w mieszkaniach. A to właśnie detale tworzą ich indywidualny styl. Ponadczasowe wnętrze w stonowanych kolorach z łatwością można zmieniać czy uzupełniać o nowe elementy bez obawy, że zaburzy się jego harmonia. W takich przestrzeniach łatwo można też wyeksponować osobiste akcenty: obrazy czy rzeźby ulubionych artystów. – Doceniam wszystkie szalone koncepty, bogate kolorystycznie i z oryginalnym designem, na przykład w stylu Memphis, ale ja w takim otoczeniu nie odpoczywam, nie potrafię efektywnie myśleć. Dobrze i komfortowo czuję się jedynie w klasycznych wnętrzach, takich, które tworzą atmosferę spokoju i elegancji – wyznaje Jola.
Galeria
Fot. Magda Klimczak
W klasycznym wnętrzu detale mają szczególne znaczenie, tworzą charakter mieszkania. Na konsoli Gubi stoją lampa Taccia marki Flos i kamienna misa marki Branik, nad nimi wisi obraz Radka Szlagi.
Fot. Magda Klimczak
Właścicielka kolekcjonuje dekoracyjne formy ze szkła autorstwa Ireneusza Kizińskiego. Te na zdjęciu, tak jak kilka innych dzieł, odkupiła od żony nieżyjącego już artysty.
Fot. Magda Klimczak
Okna salonu wychodzą na ulicę Tamka. Widać z nich przedwojenne kamienice, architekturę komunizmu i nowoczesne biurowce. W salonie: sofa marki &Tradition, stoliki kawowe z serii Laccio zaprojektowane przez Marcela Breuera dla firmy Gavina, lampa Flos Taccia.
Fot. Magda Klimczak
Jolanta Hofman, współwłaścicielka marki biżuteryjnej ParelParel.
Fot. Magda Klimczak
Kuchnia otwarta na salon z meblami w zabudowie w jasnym fornirze, blaty robocze z konglomeratu. Na ścianie lampy Cobra Grety Grossman, lodówka Liebherr, stołki kuchenne marki Gubi.
Fot. Magda Klimczak
Świeczniki Cobra Georg Jensen.
Fot. Magda Klimczak
Stół Gubi, krzesła Vitra Standard Prouvé, barek Mathieu Matégot, lampa Shogun marki Artemide.
Fot. Magda Klimczak
W gabinecie zachowała się oryginalna podłoga. Na marmurowym stole lampa Snoopy marki Flos.
Fot. Magda Klimczak
Komoda z warszawskiego bazaru na Kole, wazon Tage Andersen, obraz Mishy Waksa.
Fot. Magda Klimczak
W łazience: lampa Multi-Lite marki Gubi, kontakty Berker.
Fot. Magda Klimczak
Forma ze szkła „Muzyka ciszy” Ireneusza Kizińskiego, srebrna biżuteria marki ParelParel.