1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Listy do Psychologa

Jaka będzie przyszłość współczesnych dzieci?

- Co będzie za następne kilka lat? O czym będę rozmawiał z wnukami na spacerze? Czy w ogóle będą chciały rozmawiać?- pyta nasz czytelnik. (Ilustracja: iStock)
- Co będzie za następne kilka lat? O czym będę rozmawiał z wnukami na spacerze? Czy w ogóle będą chciały rozmawiać?- pyta nasz czytelnik. (Ilustracja: iStock)

Dziś, stojąc na balkonie, obserwowałem pewną scenkę rodzinną, która wzbudziła we mnie różne przemyślenia. Na podwórku była matka z córką, około 5-letnią. Dziewczynka biegała wokół piaskownicy, huśtała się, a jej mama w tym czasie siedziała na ławce, trzymając na kolanach laptopa, a w ręce telefon komórkowy. Cały czas mówiła, jednocześnie drugą dłonią obsługiwała laptopa. W pewnym momencie dziewczynka pobiegła za róg budynku i zniknęła mamie z widoku (teren osiedla jest ogrodzony, więc nie ma szczególnego ryzyka, że dziecko wyjdzie na ulicę). Zacząłem się przyglądać kobiecie i zastanawiałem się, kiedy się zorientuje, że córki nie widzi, a może bardziej nie słyszy, bo mała cały czas coś tam sobie gaworzyła lub podśpiewywała. Po niecałej pół minucie matka pierwszy raz podniosła głowę i rozejrzała się, wróciła do klepania w klawiaturę, ale po kilku chwilach wstała i i dopiero wtedy zdjęła słuchawki, odstawiła na ławkę komputer i pobiegła za róg budynku. Oczywiście nic się nie stało i po chwili wróciła razem z małą: znów usiadła, założyła słuchawki, wzięła laptop na kolana, a komórkę w dłoń wszystko wróciło do normy. Tylko się przez moment zastanowiłem, czy taka teraz jest norma w relacji rodzic–dziecko? Mam już dorosłego syna i raczej nie próbuję wnikać w jego życie, ale pamiętam, że jak 20 lat temu wychodziłem z nim na tzw. dwór, żeby pobiegał, pohuśtał się, pobawił koparką z innymi dzieciakami w piaskownicy to lubiłem na to patrzeć. Co się pozmieniało przez ten czas? Co będzie za następne kilka lat? O czym będę rozmawiał z wnukami na spacerze? Czy w ogóle będą chciały rozmawiać?
Tomek

Ewa Klepacka-Gryz: Drogi Tomku, rozumiem, dlaczego scenka za oknem tak bardzo cię poruszyła, ale… no właśnie gdybyś miał moc zadziałać w tej sprawie, to co byś zrobił? Wyobraź sobie, że wychodzisz przed blok, podchodzisz do tej matki z dzieckiem i co dalej? Zwracasz uwagę tej kobiecie? W jaki sposób to robisz? Oceniający? A może przyjmujesz edukacyjny ton i tłumaczysz, dlaczego czas spędzany z dzieckiem, a nie obok dziecka jest taki ważny? Ciekawa jestem, czy jesteś w stanie wyobrazić sobie swoje zachowanie.

Czytając twoje słowa, miałam wrażenie jakby to był scenariusz krótkometrażowego filmu: opisywałeś scenkę barwnie i szczegółowo, ale nie czułam w tym opisie emocji. Nie wiem, czy taka norma dziś obowiązuje w relacji rodzic–dziecko. Na pewno wszyscy bez wyjątku spędzamy w wirtualnym świecie znacznie więcej czasu niż kiedy twój syn był małym chłopcem. Może córka obserwowanej przez ciebie kobiety z jakiegoś powodu nie mogła tego dnia iść do przedszkola, a mama musiała zająć się obowiązkami zawodowymi.

Jednak czuję, że największe twoje obawy nie dotyczą wzmiankowanych osób, tylko ciebie, a właściwie twoich relacji z wnukami. I w tej sprawie mogę cię uspokoić – to ty będziesz budował te relacje. I nawet jeśli dzieci twoich dzieci będą wolały wirtualny świat niż zabawę na podwórku, to twoja – dziadkowa – w tym rola, żeby zaproponować im zajęcie bardziej atrakcyjne niż gra na komputerze. Wierzę, że jest to możliwe. Sama mam wnuki i czasami nieźle się muszę nagłowić i natrudzić, żeby znaleźć jakieś zajęcie, które sprawi frajdę im, ale także mnie. I na razie ciągle mi się to udaje.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze