Droga redakcjo, piszę ten list, ponieważ często potraficie pomóc czytelnikom. A ja czuję, że właśnie potrzebuję pomocy i wyjaśnienia, co robić. Gdy wychodziłam za mąż, rodzina partnera nie do końca mnie akceptowała, na zasadzie: „Rozwódka z dzieckiem? Ona nie jest dla ciebie”. On jednak wybrał mnie, zaakceptował moją córkę z innego małżeństwa, a nawet na świat przyszła nasza wspólna córeczka. Ostatnio jednak konflikty rodzinne zaostrzają się, a mój mąż rok po ślubie nagle oznajmił mi, że ma tego dość. I jeśli jego rodzice mnie nie zaakceptują, to niestety będziemy musieli się rozwieść. Nie wiem, co robić. Czuję pustkę i żal do męża, że stawia warunek: jeśli chcesz, żeby było między nami dobrze, zacznij żyć dobrze z moimi rodzicami. Zastanawiam się, czy to nieodcięta pępowina. Czy mój mąż brał ślub ze mną, czy ze swoimi rodzicami? To ja jestem stale upokarzana, wyzywana, krytykowana za wszystko i za nic. Starałam się walczyć o nasz związek, ale zaczynam odpuszczać, czując się niedoceniana i upupiana.
Patrycja
Ewa Klepacka-Gryz: Droga Patrycjo, wiesz, kochanie, on chyba wcale cię nie wybrał, a na pewno nie zrobił tego świadomie… To, że jego rodzina od początku cię nie akceptowała, wcale nie jest taką rzadkością. Nawet gdyby cię akceptowała, to zbudowanie dojrzałego związku wymaga od obu stron porzucenia (emocjonalnego) rodziny, wybrania partnera – tego jednego jedynego spośród wielu – i stworzenia swojej własnej rodziny. Rodziny, która już na zawsze będzie ważniejsza od rodziny pochodzenia, czyli mamy i taty.
Z tego, co piszesz, wynika, że twój mąż niby wybrał ciebie, ale tak naprawdę to liczył, że to ty zrobisz „coś”, żeby jego rodzina cię zaaprobowała. To praktycznie niewykonalne, a poza tym nie masz obowiązku przypodobywać się ludziom, którzy za tobą nie przepadają. Warunek, jaki stawia ci mąż, jest niedopuszczalny i niestety świadczy o jego niedojrzałości. Być może konflikty, które się nasiliły – co jest naturalnym procesem – przyczyniły się do wątpliwości męża („Czy dobrze wybrałem?”). Oczywiście ma do tego prawo, ty także, ale oczekiwanie, że ułożenie dobrych relacji z teściami rozwiąże wasze konflikty, jest skazane na porażkę. Masz pełne prawo nie zgadzać się, by teściowie poniżali cię czy upokarzali.
Zastanów się, czy chcesz ratować wasze małżeństwo. Nie chodzi o walkę, tylko o wspólne działania. Jeśli obydwoje popracujecie nad zbudowaniem czy wzmocnieniem waszej więzi (partnerskiej i rodzinnej – przecież macie dwoje dzieci), antypatia teściów przestanie mieć znaczenie. Najpierw ustalcie, czy tego chcecie. Jeśli tak, zwróćcie się po pomoc do terapeuty. Trzymam za was kciuki! Zawsze warto próbować ocalić rodzinę.