1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Listy do Psychologa

Przepracować romans

„Nawiązaliśmy romans, który trwał dziewięć miesięcy. Zakończyliśmy go, żeby nie rozbijać rodziny: ja nie mam dzieci, on ma dwójkę. Mam ogromne wyrzuty sumienia ze względu na męża, ale z drugiej strony przeżyłam coś tak wspaniałego...” – pisze nasz czytelnik. (Ilustracja: iStock)
„Nawiązaliśmy romans, który trwał dziewięć miesięcy. Zakończyliśmy go, żeby nie rozbijać rodziny: ja nie mam dzieci, on ma dwójkę. Mam ogromne wyrzuty sumienia ze względu na męża, ale z drugiej strony przeżyłam coś tak wspaniałego...” – pisze nasz czytelnik. (Ilustracja: iStock)

Mąż był moim pierwszym poważnym chłopakiem, a co za tym idzie, pierwszym i do pewnego momentu jedynym partnerem seksualnym. Udało nam się na przestrzeni lat wypracować zdrową relację, tylko jednego brakowało mi od początku, o czym zawsze z mężem rozmawiałam – bliskości, komplementów, dotyku. Zawsze sobie mówiłam, że to są rzeczy, bez których dam radę żyć, bo to naprawdę wspaniały i dobry człowiek. Niestety byłam coraz bardziej sfrustrowana…

Prawie rok temu kolega z pracy, którego znam już kilka lat, a z którym zawsze się dobrze dogadywałam, złożył wypowiedzenie. Bardzo mnie to dotknęło. Zaczęliśmy częściej rozmawiać, spędzać razem więcej czasu, i, jak się okazało, walczyliśmy z podobnymi problemami w naszych związkach. Brzmi jak typowy scenariusz. Nawiązaliśmy romans, który trwał dziewięć miesięcy. Zakończyliśmy go, żeby nie rozbijać rodziny: ja nie mam dzieci, on ma dwójkę. Mam ogromne wyrzuty sumienia ze względu na męża, ale z drugiej strony przeżyłam coś tak wspaniałego... Zdaję sobie sprawę z tego, że do każdego związku wchodzi rutyna, do nowego zapewne również by się wkradła po czasie. Staram się pracować nad sobą i związkiem, z drugiej strony mam w głowie myśli, że nie zasługuję na męża, tracę jego czas, mógł już dawno mieć kogoś innego, kto by nie miał takich potrzeb jak ja, i już mieć rodzinę. Ale wiem, że on mnie kocha, chce być ze mną, chce walczyć – rozmawialiśmy o tym. Nie wiem, czy warto iść do psychologa, skoro wiem (tak mi się wydaje), gdzie jest problem. Nikt mi nie da odpowiedzi, co mam robić... Pozdrawiam
Julia

Ewa Klepacka-Gryz: Julio, to prawda, wiesz, gdzie jest problem, i nawet wiesz, jak go rozwiązać, ale trudno ci poradzić sobie z emocjami, które cię zalewają. Mam przeczucie, że masz duży wgląd w to, co się z tobą dzieje, ale z emocjami jest trudniej, bo czasami są zbyt intensywne, niezbyt przyjemne. Chcę cię jednak namówić, żebyś (sama dla siebie) jeszcze raz napisała ten list, pisząc jedynie o emocjach, zamiast o faktach. Skup się przede wszystkim na tym, co czujesz do tamtego mężczyzny, co czujesz do męża i przede wszystkim, co czujesz do siebie. To może być trudne, dlatego wykonuj to zadanie powoli. Zacznij od wypisania wszystkiego, co w tobie tu i teraz, np. czuję się zrozpaczona, zdezorientowana, kiedy myślę o koledze z pracy, w którym się zakochałam, to czuję…, kiedy myślę o mężu czuję…

Każdy romans warto przeżyć do końca i nie idealizować go tylko dlatego, że wbrew naszej woli się zakończył. Czy wyobrażasz sobie moment, kiedy ty oraz twój kochanek informujecie partnerów o decyzji o rozstaniu? Czy wyobrażasz sobie, że obciążeni przeszłością, każde swoją, budujecie udany związek? Czym ten związek różniłby się od tego, który masz z mężem? Czy wierzysz, że namiętność romansu tak po prostu przetrwałaby pomimo codziennych trudów, rutyny czy problemów z przeszłości?

Oczywiście bywają udane związki zbudowane na romansie, ale jak wszystkie inne, wymagają mnóstwa pracy obydwojga partnerów, a także wyrozumiałości i tolerancji na przeszłość każdego z nich. Intymność w relacji buduje się we dwoje. Może nie jest jeszcze za późno, żeby zbliżyć się do męża? A może podejmiesz decyzję o rozstaniu, mimo że tamten mężczyzna prawdopodobnie nie odejdzie od żony. Romans warto przeżyć i zamknąć. Bo inaczej nie wrócisz emocjonalnie do męża.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze