1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Listy do Psychologa

Nie radzę sobie ze swoją wagą

„Problem polega na tym, że choć wiele razy podejmowałam się zmiany stylu życia, nie zmieniłam go na trwałe. Wiele razy już traciłam kilogramy, ale znów po jakimś czasie nabierałam” – pisze nasza czytelniczka. (Ilustracja: iStock)
„Problem polega na tym, że choć wiele razy podejmowałam się zmiany stylu życia, nie zmieniłam go na trwałe. Wiele razy już traciłam kilogramy, ale znów po jakimś czasie nabierałam” – pisze nasza czytelniczka. (Ilustracja: iStock)

Droga Pani Ewo, jak większość kobiet – kiedyś byłam szczupła, nawet zgrabna. Kiedyś... Ale przyszedł czas, gdy zaczęłam zajadać stres. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Stało się! I owszem, ocknęłam się w pewnej chwili, zobaczywszy nagle, że nie tylko nie wyglądam ciekawie, ale też z nadwagą jest mi ciężko funkcjonować w życiu. Problem polega na tym, że choć wiele razy podejmowałam się zmiany stylu życia, nie zmieniłam go na trwałe. Wiele razy już traciłam kilogramy, ale znów po jakimś czasie nabierałam. Oczywiście, potrafię powiedzieć sobie, że np. trzy miesiące nie jem w ogóle słodyczy – i nie jem. Ale kiedy nie wyznaczę sobie strasznie rygorystycznych granic, wszystko się rozłazi... I tak w kółko. Przeczytałam wiele książek dietetyczek, uczestniczyłam w warsztatach psychodietetycznych, byłam pod opieką dietetyczki... Czy dla mnie nie ma już szansy?
Baśka

Ewa Klepacka-Gryz: Droga Baśko, czuję, że teorię masz opanowaną na szóstkę, z praktyką gorzej. To klasyka. Wiesz też, że głównym powodem zajadania jest stres. Czy masz świadomość, jakie emocje zajadasz? Czy wiesz, kiedy i za co karzesz się bądź nagradzasz jedzeniem?

Pytasz, czy dla Ciebie nie masz już szansy. Jest, ale tylko wtedy, kiedy sama ją sobie dasz. Z mojego doświadczenia wynika, że kłopoty z utrzymaniem wagi to zwykle czubek góry lodowej, pod spodem której są problemy „wagi ciężkiej”. Na przykład moja niedawna pacjentka z tycia i chudnięcia podświadomie zrobiła sobie styl życia: kiedy była w cyklu odchudzania, nic innego w jej życiu się nie liczyło. „Nie zauważała”, że mąż ma kochankę, że przestali mieć intymność, że nawet nie musi mu tłumaczyć, że głowa ją boli, bo on wraca, kiedy ona już śpi. Pewnej nocy nie wrócił w ogóle, ale ona „nie zauważyła”, bo udało jej się zgubić kolejne pół kilo. Za to po zakończeniu diety wzrok jej się wyostrzył aż zanadto: dostrzegała każdy drobiazg i wyolbrzymiała go do granic możliwości. Wszyscy chodzili dookoła niej na paluszkach, bo była taka nieszczęśliwa, samotna, porzucona i… coraz grubsza. Kiedy świat wstrzymał oddech w oczekiwaniu na to, co będzie dalej, ona rozpoczęła kolejną dietę i wszystko wróciło do równowagi. Brzmi znajomo?

Kochana moja, teraz będzie w żołnierskich krokach: dobry, zaufany lekarz i badania pod kątem insulinooporności, chorób tarczycy, innych chorób autoimmunologicznych – to po pierwsze. Po drugie, dzienniczek emocji – zapisujesz, co czujesz i co się wcześniej wydarzyło, ilekroć masz ochotę sięgnąć po coś słodkiego, np. „zadzwoniła matka, zła, że to ona pierwsza musi do mnie dzwonić, miałam ochotę rzucić słuchawką, nie zrobiłam tego, ale poczułam, że umrę, jeśli natychmiast nie zjem czegoś słodkiego”. Jeśli próbowałaś już tych sposobów albo czujesz, że potrzebujesz pomocy, zgłoś się do psychoterapeuty. Nie musisz być z tym sama. Masz tysiące szans, by czuć się szczęśliwa, stawiać ludziom (nawet najbliższym) granicę i jeść po to, by zaspokoić głód, a nie rozładować emocje.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze