Tradycyjne wyobrażenie kariery jest takie: szczebel po szczeblu pniesz się w górę, aż osiągasz wyżyny w swoim zawodzie. Tymczasem prawdziwa droga życiowa rzadko przebiega w ten sposób. Częściej pojawia się na niej i skok w bok, i czasowa równina, a nawet zejście w dół. Bo to nie droga na szczyt. To raczej wędrówka po górach.
Świadectwo pracy przyszło pocztą: jedna stroniczka A4. Dekadę życia Katarzyny (w dalszej części tekstu zdradzimy, dlaczego nie możemy ujawnić jej nazwiska) streszcza punkt numer dwa. Czytamy w nim: „Analityk biznesowy, konsultant 1, konsultant 2, konsultant 3, starszy konsultant 1, starszy konsultant 2, starszy konsultant 3, menedżer 1, menedżer 2, menedżer 3”. – Jak litania – mówi Katarzyna. W każdym słowie tej wyliczanki kryje się rok jej życia, starań, frustracji i sukcesów. Wspomina kolejne stopnie: coraz większa odpowiedzialność, lepsza pensja i nawet wygodniejszy fotel biurowy. – Dalej w tej litanii powinny być trzy stopnie starszego menedżera i wreszcie stanowisko dyrektorskie. A po kilku latach może nawet weszłabym do zarządu? Ukoronowaniem byłaby posada prezesa, ale prezes jest tylko jeden, a takich jak ja są szeregi – dodaje Katarzyna.
Więcej w Zwierciadle 03/2015. Kup teraz!
Zwierciadło także w wersji elektronicznej