Europa wypełniła się setkami oddolnych inicjatyw. Łatają luki w systemie wspierania uchodźców lub działają obok niego, gdy potrzeb jest za dużo. Katastrofa humanitarna pierwszy raz jest tak blisko nas na taką skalę. Obudziła odruchy pomocy.
Pisarka, pielęgniarka, milionerka, dziennikarka, premier, piekarz, przedsiębiorca – nowi bohaterowie naszych czasów. W sumie anonimowi, bo choć znamy ich nazwiska, niewiele nam one mówią. Co więcej: mamy świadomość, że o wiele więcej jest ludzi, których nazwisk ani profesji nie znamy. Wiemy tylko, co robią. Pomagają. Pomoc działa jak efekt domino, jeden gest uruchamia drugi. Pierwszy klocek: dziennikarka i podróżniczka Anna Alboth siedzi w swej berlińskiej kuchni z 18-letnim Hassanem. Rozmawiają o ludziach, którzy koczują pod biurem rejestracji uchodźców w Berlinie. Ludziach, którzy, aby dotrzeć do tego punktu, przebyli wielotygodniową drogę przez piekło. Czego potrzebują najbardziej? – Śpiworów – wymyślają Anna i Hassan.
Jest środa, 9 września. Alboth ogłasza pomysł na swoim blogu. Pisze: „Nie boję się inności, choć rozumiem, że można. Boję się nienawiści. Pomożecie mi pokazać światu polską empatię?”. I zachęca do zbiórki śpiworów.
Domino uruchamia kolejne klocki. Ktoś ma zaprzyjaźnione miejsce, gdzie można te śpiwory przynosić. Ktoś zna kogoś, kto rozkręci akcję w kolejnym mieście. (...)
Więcej w Zwierciadle 11/2015. Kup teraz!
Zwierciadło także w wersji elektronicznej