1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. REKLAMA

Ewa Gebert o okrucieństwie i miłości do zwierząt

OTOZ Animals (Fot. materiały partnera)
OTOZ Animals (Fot. materiały partnera)
Setki istnień wyrwanych z rąk oprawców. Ocalone od złego losu, który zafundował im człowiek. Założycielka OTOZ Animals opowiada o walce z bezdomnością i okrucieństwem wobec zwierząt.

Jaki był najbardziej okrutny widok, którego nie da się wymazać z pamięci?
Tych smutnych widoków jest mnóstwo. W zasadzie codziennie mamy do czynienia z dramatycznymi sytuacjami, ludzie często dzwonią do naszych inspektoratów, zgłaszając przypadki niehumanitarnego traktowania zwierząt. Tych zgłoszeń jest naprawdę masa! I z jednej strony to dobrze. Dobrze, bo pokrzywdzonych, biednych zwierząt jest mnóstwo i mamy szansę do nich dotrzeć. Na szczęście są ludzie, którzy nie pozostają obojętni na ich los.

Ważne jest to, żebyśmy wszyscy widzieli krzywdę tych zwierząt i nie bali się tego zgłaszać. Chyba się coś zmieniło w świadomości społecznej w ciągu ostatnich kilku lat. Ale ilość zgłoszeń nie oznacza, że ludzie coraz gorzej traktują zwierzęta! Myślę, że zwiększa się wrażliwość Polaków w tym zakresie. Ludzie coraz więcej widzą i mówią o tym. Szukają pomocy, zgłaszają przypadki znęcania na policję, dzwonią do fundacji i stowarzyszeń. Czasami sami starają się udzielić pomocy, ale zwierząt pokrzywdzonych, bitych, maltretowanych, na łańcuchach, nieleczonych, bez szczepień, chorych, zagłodzonych zwierząt, które tej pomocy potrzebują, jest wciąż bardzo, bardzo dużo! Codziennie mamy po kilkanaście takich przypadków.

Pies odebrany podczas interwencji przez inspektorów OTOZ Animals (Fot. materiały partnera) Pies odebrany podczas interwencji przez inspektorów OTOZ Animals (Fot. materiały partnera)

I co wtedy?
Dzięki funduszom ze zbiórek kupiliśmy samochody interwencyjne. Po otrzymaniu zgłoszenia jedziemy na miejsce i podejmujemy działania zgodnie z Ustawą o ochronie zwierząt. Mamy adres, mamy kontakt z osobą zgłaszającą i staramy się pomóc. Ważne jest zaangażowanie ludzi we wspólne zmienianie losu zwierząt na lepsze.

Zagłodzony pies, odebrany przez OTOZ Animals (Fot. materiały partnera) Zagłodzony pies, odebrany przez OTOZ Animals (Fot. materiały partnera)


Chcemy dotrzeć do osób, którzy są miłośnikami zwierząt, takich ludzi jest bardzo dużo! Nawzajem musimy się znaleźć, żeby naszym podopiecznym zapewnić nowe domy. Media społecznościowe odgrywają ogromną rolę w szukaniu nowych, dobrych domów dla bezdomnych zwierząt. Jest to narzędzie, które niesamowicie pomaga walczyć z bezdomnością i szukać ludzi, którzy chcą adoptować psa. Chcą mieć takiego psiaka lub kota, który już przeszedł swoje, był bezdomny, często bity, głodzony i właśnie takiemu zwierzakowi chcą pomóc.

Często w mediach społecznościowych opowiadamy o tych historiach – tych zwierząt, które nie miały łatwo w życiu. A ludzie, widząc zdjęcie albo filmik takiego psa lub kota, czy czytając jego historię, chcą mu pomóc, chcą go przygarnąć.
Ważne jest, aby o tych historiach mówić i mówić jak najwięcej. To ma olbrzymi wpływ na ludzi. Często ludzie właśnie poprzez te historie nie potrzebują wiedzieć więcej, bo to im wystarczy. Nie muszą patrzeć na zdjęcia, bo na podstawie samej historii chcą dać psu te kilka czy kilkanaście lat dobrego życia pod swoim dachem.

OTOZ Animals (Fot. materiały partnera) OTOZ Animals (Fot. materiały partnera)


Mnóstwo jest portali adopcyjnych, mnóstwo jest fundacji, stowarzyszeń i warto tam zaglądać, warto pomagać organizacjom ochrony zwierząt, a także ludziom, którzy ratują zwierzęta. Dzięki tej sile i wspólnemu działaniu – wspólnej empatii, dzięki zaangażowaniu ludzi, którzy działają i kochają zwierzęta – można naprawdę zmieniać los zwierząt w naszym kraju. Ważne, aby wpierw sprawdzić wiarygodność i rzeczywiste działania danych organizacji.

A jakie są przyczyny bezdomności zwierząt w Polsce? Dlaczego tak się dzieje, że wciąż jest tyle zwierząt porzucanych, wyrzucanych?
Tutaj są dwa wątki… Jeden wątek to brak empatii, okrucieństwo, wyrzucanie zwierząt i oddawanie do schronisk. Ludzie biorą do domu zwierzęta, a później z jakichś przyczyn te zwierzęta im nie odpowiadają. Bo urodziło się dziecko, bo pies jest starszy, już nie spełnia swojej funkcji. Bo trzeba zadbać o jego zdrowie… To jest pierwsza przyczyna. I w tym właśnie tkwi okrucieństwo, bo przecież psy i koty się wyjątkowo przywiązują do właściciela. Pies jest zwierzęciem bardzo, bardzo towarzyskim. Zresztą koty również.

Są też zwierzęta zagubione, które po czasie odnajdują swoich właścicieli. Nie chcę oceniać, bo różne są sytuacje życiowe, ale pilnujmy swoich zwierząt, aby nie dochodziło do dramatów.

Kolejny problem to niekontrolowane rozmnażanie psów u kotów. W OTOZ Animals organizujemy kampanię „Nie rozmnażaj, nie mnóż nieszczęść”, która zwraca uwagę na to zagadnienie. Polskie schroniska pękają w szwach, a setki tysięcy bezdomnych zwierząt czekają na nowe domy. Niestety nie wszystkim udaje się je znaleźć (gdyby tak się stało, bylibyśmy niesamowicie szczęśliwi!). Niestety niektórzy nie kastrują, nie sterylizują swoich zwierząt, w efekcie czego pojawiają się młode. Jeśli nie znajdą one nowego domu, to trafiają do schronisk, jednocześnie zabierając możliwość adopcji psom czy kotom, które miesiącami czy latami czekają u nas na swój dzień adopcji.

Pani Ewo, dlaczego akurat zwierzęta?
Dlaczego zwierzęta? Bo one też czują. Zwierzęta odczuwają ból fizyczny, podobny do naszego. Ból odczuwają nie tylko ssaki jak psy, koty czy zwierzęta gospodarskie. Zwierzę nie jest przedmiotem. Zwierzę jest istotą czującą i to istotą bardzo czującą, która potrafi kochać, tęsknić czy zwyczajnie się bać.

Ewa Gebert ze swoimi psami (Fot. materiały partnera) Ewa Gebert ze swoimi psami (Fot. materiały partnera)

Wciąż nie mogę uwierzyć, że ludzie tego nie rozumieją, traktując zwierzęta przedmiotowo jako stróża, jako żywy alarm, a nie czują, że jest to ich prawdziwy przyjaciel. Smutny jest również los zwierząt gospodarskich, które traktujemy często jak niewolnika do ciężkiej pracy lub kawałek mięsa do zupy!

Często do nas trafiają też psiaki, których właściciele zmarli, a ich zwierzęta bardzo cierpią w przytuliskach i schroniskach. Szczególnie w tym początkowym okresie otaczamy je wielką troską i zwracamy uwagę, aby zapewnić im to, czego najbardziej potrzebują – obecności i uczucia.

Zwierzęta są istotami, które potrafią bardzo cierpieć i jeżeli ludzie tego nie widzą, to jest dramat. Tracimy człowieczeństwo w ten sposób.

Rozpoczął się czas rozliczeń podatkowych, wiele organizacji zachęca do przekazywania 1,5% swojego podatku, OTOZ Animals także potrzebuje tego wsparcia.
Te 1,5% ratuje życie zwierząt. Dzięki tym środkom możemy zwierzęta leczyć, możemy finansować operacje, ratujące ich życie. Możemy zmieniać infrastrukturę schronisk, zakupujemy nowe budy, budujemy większe kojce, kociarnie, pomieszczenia dla zwierząt. Dofinansowujemy schroniska dla bezdomnych zwierząt. Dzięki temu funkcjonuje Rogate Ranczo, nasze przytulisko dla zwierząt gospodarskich, które całkowicie jest finansowane z 1%. Dzięki temu możemy też jeździć na interwencje i ratować okrutnie traktowane zwierzęta.

OTOZ Animals (Fot. materiały partnera) OTOZ Animals (Fot. materiały partnera)

Jakie były początki OTOZ Animals? Czy coś się zmieniło od tego czasu?
Stowarzyszenie działa już 21 lat, aż ciężko uwierzyć w to, że ten czas tak szybko płynie. Razem z Izą Szolginią, dyrektorką schroniska w Bydgoszczy, razem zakładałyśmy stowarzyszenie.

Czy coś się zmieniło? Tak naprawdę to całe te 21 lat to były trudne lata wytężonej i bardzo intensywnej pracy. Mamy coraz więcej zgłoszeń i coraz więcej się dzieje, ale też mam wrażenie, że coraz więcej słychać o działaniu naszej, czy innych organizacji ochrony zwierząt. A im więcej o tym mówimy, tym więcej ludzi zgłasza różnego rodzaju sprawy. Wrażliwość społeczna rośnie, jest coraz więcej zgłoszeń, co oznacza również coraz więcej dla nas pracy. Ale to dobrze, bo chcemy docierać wszędzie tam, gdzie zwierzęta cierpią i chcemy im pomagać, chociaż idealną sytuacją byłyby puste schroniska i brak okrucieństwa wobec zwierząt!

Najgorsze jest kiedy przyjeżdżamy na miejsce zgłoszenia, a okazuje się, że pies na łańcuchu już nie żyje… Tak było ostatnio w Bielsku-Białej. Niestety zgłoszenie dostaliśmy za późno. Nasze inspektorki podchodzą do pieska uwiązanego do budy i niestety jesteśmy za późno. Pies nie żyje, prawdopodobnie zamarzł w nocy. To są najtrudniejsze interwencje.

Albo płaczący szczeniak, przywiązany grubym sznurem do budy, który w dobrym momencie zaczął skomleć. Zima, była taka interwencja, że przyjechałyśmy do innego zwierzęcia i zupełnie niespodziewanie okazało się, że jeszcze jeden pies wymaga pomocy. Maleńki szczeniak pozostawiony sam sobie na mrozie… Takie zwierzęta udaje nam się uratować. A później robimy wszystko, by znaleźć im nowe, dobre domy.

Ciekawi mnie, jak właściciele tych zwierząt reagują, gdy przyjeżdżacie na zgłoszenie. Czy się tłumaczą, są zdziwieni czy może czują ulgę?
Różnie, ale przeważnie nie czują się winni. Jeśli doszło do szczególnego okrucieństwa (jak przypadek zmarłego psa z Bielska-Białej), składamy doniesienie na policję o nieprzestrzeganie przepisów Ustawy o ochronie zwierząt i znęcanie się nad zwierzętami.

Psiaki, które są trzymane na łańcuchu, są niestety „normalnym” widokiem na polskiej wsi, a zdecydowanie nie jest to czymś normalnym! Dlatego przy każdej nowelizacji Ustawy walczymy o zakaz trzymania psów na łańcuchu!

I kiedyś przyjdzie taki moment, kiedy trzymanie psa na łańcuchu będzie nielegalne. Nawet Węgry mają zakaz trzymania psa na stałej uwięzi. I w Polsce na pewno też do tego dojdzie!

OTOZ Animals (Fot. materiały partnera) OTOZ Animals (Fot. materiały partnera)

Dlatego to jest ważne, żeby wspólnie działać. Z osobami, które przejeżdżając przez polską wieś, widzą burka na krótkim łańcuchu. Widzą, że ten pies trzęsie się z zimna, nie ma pożywienia, ma byle jaką budę i nie ma gdzie się schronić.

Szalenie ważna jest też współpraca z samorządami lokalnymi i instytucjami państwa, z policją, z prokuraturą czy z Państwową Inspekcją Weterynaryjną. Jeżeli te trzy instytucje będą razem z nami działać, to naprawdę możemy zmniejszyć cierpienie zwierząt w Polsce.

…a nie ma nic gorszego dla psa, który jest zwierzęciem towarzyskim, który uwielbia kontakt z człowiekiem i traktuje człowieka jako największego przyjaciela, jak uwiązać go i trzymać cały czas na łańcuchu. Pies potrzebuje się wybiegać, potrzebuje towarzystwa. Dla mnie to jest straszne okrucieństwo. Siedzimy w ciepłych, ogrzewanych domach i widzimy przez okno tego biedaka, który całe życie spędza na uwięzi. Naprawdę, trzeba nie mieć serca !

A jak wygląda proces odbierania zwierzęcia od właściciela, czy to się dzieje od razu?
Jest „Ustawa o ochronie zwierząt”, artykuł 7, tam jest to dokładnie opisane. I tak, działamy zgodnie z przepisami i jeżeli dochodzi do sytuacji, gdzie zagrożone jest zdrowie czy życie zwierząt, to wtedy uprawniony przedstawiciel organizacji ds. ochrony zwierząt może go zabrać. Takimi uprawnionymi osobami są nasi przeszkoleni inspektorzy. Następnie zgłaszamy sprawę władzom samorządowym, czyli wójtowi, burmistrzowi czy prezydentowi danego miasta i później toczy się cała procedura. W przypadku, kiedy dochodzi do okrucieństwa, kierujemy sprawę na policję. Wszystko zgodnie z artykułem 7 Ustawy o ochronie zwierząt.

Mamy „Ustawę o ochronie zwierząt”, wiemy, że są one empatyczne, że czują, cierpią… czy zastanawiała się Pani kiedyś, co by się musiało zadziać, żeby los zwierząt w Polsce się zmienił?
Myślę, że to jest kwestia wielu czynników, m.in. sądów i wydawania wyroków skazujących. Wyroki dotyczące znęcania się nad zwierzętami powinny być wyższe. Ustawa daje takie możliwości, gdzie za szczególne okrucieństwo i znęcanie się, najwyższy wymiar kary wynosi do 5 lat pozbawienia wolności. Niestety te wyroki zapadają rzadko, więc tu jest kwestia wymiaru sprawiedliwości i sędziów. Jak zwykle wszystko zależy od człowieka.

Poza tym ważna jest też nowelizacja Ustawy o ochronie zwierząt. Powinny być ustanowione konkretne zakazy, jak na przykład zakaz trzymania zwierząt na stałej uwięzi, zakaz barbarzyńskiego uboju rytualnego, gdzie zwierzęta zabija się w okrutny sposób bez zagłuszania, wprowadzenie monitoringu w rzeźniach, zakaz hodowli zwierząt na futra i zakaz wykorzystywania zwierząt w cyrkach.

Kolejna sprawa, kwestia schronisk dla zwierząt. Schroniska nie powinny być prowadzone dla zysku. Nie powinny być prowadzone przez firmy nastawione na zysk i otrzymywanie dotacji od samorządów lokalnych. Gminy przeznaczają środki na utrzymanie schroniska, w związku z czym te środki powinny zostać w schronisku i być wydatkowane na bezdomne psy i koty, a nie trafiać do prywatnej kieszeni.

Więc podsumowując, co by się musiało w Polsce zmienić, aby polepszył się los zwierząt?
Należy wprowadzić konkretne przepisy, konkretne zakazy. Bo są dobre zapisy w Ustawie o ochronie zwierząt, chociażby artykuł 7, dzięki któremu możemy działać na rzecz ratowania, ale w dalszym ciągu potrzebna jest nowelizacja. Dlatego bardzo ubolewam, że nie przeszła „Piątka dla zwierząt” i wylądowała w koszu na śmieci.

Jest realna szansa na to, że jednak coś się zmieni? Czy będzie to ciągła walka i wyrywanie z rąk beznadziei zwierząt, które są skrajnie wycieńczone i zaniedbane?
To jest pytanie o to, czy wraz z ewolucją i rozwojem technologii ludzie odnajdą w sobie pokłady empatii i miłości. Nie tylko do drugiego człowieka, ale też do innych gatunków, które zamieszkują Ziemię. To jest odpowiedź na pytanie, w jakim kierunku idzie ludzkość. Po to właśnie założyliśmy stowarzyszenie ochrony zwierząt, żeby zmniejszać cierpienie zwierząt oraz uczyć wrażliwości i empatii.

Największe trudności, wyzwania, z którymi mierzą się inspektorzy, wolontariusze w codziennej pracy?
Najgorsza jest świadomość. Świadomość, że to się dzieje codziennie. W rzeźniach, na polskiej wsi, w schroniskach, w pseudohodowlach… Dlatego musimy być silni i robić wszystko, żeby ratować zwierzęta, które możemy ocalić!

A najpiękniejsze momenty?
Myślę, że będą to takie momenty, w których zwierzęta zabierane przez nas w skrajnie złym stanie w końcu stają na nogi. Dzięki pracy lekarzy weterynarii, dzięki odpowiedniej opiece, widzimy jak wracają do życia.

Najbardziej cieszy to, że udaje się je uratować i z biednego, zagłodzonego psa, z żebrami na wierzchu, z zapadniętymi bokami, który słania się na nogach, który ma chore nerki, wątrobę i nigdy nie był szczepiony, leczony… po kilku miesiącach czy tygodniach – w zależności od stanu zdrowia i wieku danego zwierzęcia – widzimy, jak dochodzi do zdrowia i radości życia, a na koniec znajduje nowy dom.

OTOZ Animals (Fot. materiały partnera) OTOZ Animals (Fot. materiały partnera)

Cieszą też fotografie od ludzi, którzy adoptowali zwierzęta. Kiedy widzimy naszych podopiecznych, których odbieraliśmy z bardzo złych warunków bytowych z polskiego łańcucha na polską poduszkę….

Osobiście najbardziej cieszy mnie widok niewidomych psiaków, które znakomicie adoptują się w nowych domach i dają sobie świetnie radę, zawzięcie merdając ogonkiem! To takie najprzyjemniejsze momenty.

Dlatego apelujemy do Państwa o wsparcie.

Pomóż nam pomagać…

NR KRS 0000069730

Współpraca reklamowa

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze