Co łączy dziurę w rajstopach, cienie pod oczami, dziecko idące boso do przedszkola i zlew pełen wczorajszych naczyń? Co mają ze sobą wspólnego kwaśna mina przed lustrem, trudne diety i to przejmujące uczucie, że coś poszło nie tak? Odpowiadamy – to wstyd, który jest jak wirus. Dlaczego zdarza ci się go odczuwać?
Jeszcze kilka lat temu standardem były komunikaty pokroju: „Bądź doskonała”, „Wyglądaj idealnie nawet o szóstej rano”, „Pokonaj procesy starzenia”. Na pewno czujesz, że narracja się zmienia – w cenie są ruchy promujące samoakceptację i podkreślanie, że każda z nas jest inna, a wszystkie jesteśmy w porządku. Nadal jednak możesz czuć presję związaną z bombardowaniem treściami o tym, że trzeba się starać. Nadążać. Wpasować się w to, co jest kanonem; co pożądane, atrakcyjne, „w standardzie”. Kto ustala normy? Tego nie wiemy. Wiemy, jednak, co jest prawdziwe – właśnie to:
Nie tylko u ciebie stoi wieża z prania
Masa zabawek rozsypanych po podłodze. Przedszkolanka, która oznajmia, że syn przyszedł bez skarpetek i czy na pewno tak miało być. Twoja bluzka, na której wielką plamę z pasty do zębów odkrywasz, wchodząc na rozmowę o pracę. Podarte rajstopy. Dwa różne buty. Wiatr, który wznieca tuman kurzu spod komody. Trzy pralki ubrań do rozłożenia. To połowa rzeczywistości.
Druga jest taka, że obejrzałaś ciekawy serial, poukładałaś puzzle z dzieckiem. Wyspałaś się. Zrobiłaś sobie manicure. Byłaś na dłuższym spacerze z psem. Zaszalałaś z koleżanką. Znasz powiedzenie: „Kurz leży, to i ja poleżę”? Tak się po prostu dzieje. Tak to wygląda. Czy nie można się nad tym uśmiechnąć?
Czas upływa każdemu tak samo, o ile nie jesteś właśnie w kosmosie
Włosy może i siwieją, ale za to stają się grubsze. Kurze łapki wokół oczu może i się pogłębiają, ale za to sprawiają, że twarz wygląda życzliwiej. To, że skóra pięćdziesięciolatki nie jest tak jędrna jak trzydziestolatki, to nie problem – to oznaka. Oznaka tego, że upłynął czas, w kosmosie urodziło się trochę nowych gwiazd, a ty przeżyłaś masę uniesień, rozczarowań, przygód, perypetii, radości i wzruszeń.
Dla każdego zegar tyka w takim samym tempie i tak samo ucieka czas na drobne przyjemności, jeśli zbyt długo pochylamy się nad problemami, na które mamy niewielki wpływ. Wszak każdy w pewnym momencie życia będzie wyglądał nieco starzej niż ktoś od niego młodszy.
Jesteś wystarczająca
Naprawdę jesteś w porządku. Nawet jeżeli twoje blizny po trądziku są widoczne. Jeżeli twój brzuch jest zaokrąglony. Gdy znowu odrost wyszedł na żółto, a na czole pojawiła się spora bruzda. Jeśli chcesz – możesz z tym walczyć, ale nie musisz. Nie za wszelką cenę. My – Oslo Skin Lab – nie lubimy trendu anti-age. Idziemy raczej w stronę slow-age – jeżeli chcesz, możesz opóźnić i spowolnić procesy starzenia, ale nie musimy się katować wizją, że one nie istnieją. Wiemy również, że jednym z dużych problemów wielu kobiet jest cellulit. Po prostu sprawia, że ubywa nam nieco pewności siebie. Nasz naturalny kolagen to remedium, które po prostu działa – szybko, zauważalnie, w oparciu na badaniach klinicznych i opiniach tysięcy zachwyconych klientek. Jeśli chcesz wiedzieć więcej o pomarańczowej skórce i o tym, jak sobie z nią radzić, sprawdź tutaj.
To jedna z wielu możliwości zadbania o siebie. Jeśli chcesz i czujesz, że redukcja cellulitu da ci radość, że spowalnianie procesów starzenia to metoda na twoje dobre samopoczucie. Jeżeli wolisz ubrudzić się w leśnym błocie, powiększyć sobie usta czy kupić całkowicie zbędną sukienkę – śmiało. Baw się, płacz, śmiej się, doznawaj. Przeżywaj, dbaj o swój wygląd albo kompletnie nie – jak wolisz. Nie wstydź się jednak – bo nie ma czego. Jesteś wystarczająca i dobra taka, jaka jesteś.
Jeśli czujesz, że trend slow-age jest zgodny z tobą, sprawdź nasze rozwiązania na pielęgnację od wewnątrz. A jeśli przypadną ci do gustu, skorzystaj z 50 proc. zniżki na pierwsze opakowanie kolagenu The Solution w Klubie Oslo Skin Lab. Jak to zrobić? W koszyku wpisz kod Zwierciadlo50 albo kliknij w ten link.
Współpraca reklamowa