1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Moda i uroda

Jak kupować odpowiedzialnie? Pytamy Joannę Glogazę, specjalistkę od slow fashion

Joanna Glogaza ma na koncie dwa bestsellerowe poradniki „Slow fashion. Modowa rewolucja” i „Slow Life. Zwolnij i zacznij żyć” oraz książkę „W to mi graj. 97 gier, dzięki którym wygrasz w życie towarzyskie”. Jej najnowsza pozycja „Wychodząc z mody” dotyczy mody odpowiedzialnej. (Fot. Tola Piotrowska)
Joanna Glogaza ma na koncie dwa bestsellerowe poradniki „Slow fashion. Modowa rewolucja” i „Slow Life. Zwolnij i zacznij żyć” oraz książkę „W to mi graj. 97 gier, dzięki którym wygrasz w życie towarzyskie”. Jej najnowsza pozycja „Wychodząc z mody” dotyczy mody odpowiedzialnej. (Fot. Tola Piotrowska)
Zobacz galerię 3 Zdjęcia
Moda na eko trwa. Z trendu przerodziła się w prawdziwy styl życia. – Wszystko wskazuje, że myślenie o ekologii będzie nam towarzyszyć już zawsze, także w naszych wyborach ubraniowych – mówi Joanna Glogaza, specjalistka od slow fashion. Jak więc kupować odpowiedzialnie?

Sądzisz, że jedną z niewielu dobrych konsekwencji pandemii będzie życie w duchu bardziej eko? Siłą rzeczy wszyscy zwolniliśmy i przestaliśmy kupować kompulsywnie i bezmyślnie...
Z jednej strony mniej kupujemy stacjonarnie – bo sklepy są zamknięte, panują w nich ograniczenia lub zwyczajnie nie chcemy chodzić do galerii handlowych, z drugiej – więcej kupujemy online. Chyba wszyscy się spodziewali, że handel przeniesie się do sieci. Ostatnio zamawiałam do paczkomatu okulary chroniące przed promieniami UV (potrzebne mi, bo zaczęłam zbierać bursztyny) i był on przepełniony przez trzy dni...

Ale faktem jest też, że coraz więcej osób stara się kupować świadomie. Według badań Zalando w ostatnim czasie klienci zwiększyli swoje zainteresowanie modą odpowiedzialną o 40 proc.
Tak, to prawda i na pewno w dużych miastach taka tendencja jest zauważalna. W pewnych kręgach ludzie już się nasycili konsumpcjonizmem i zaczynają kupować bardziej świadomie. Jednak musimy pamiętać, że Polska to nie tylko metropolie. Często żyjemy w swojej bańce, gdzie być może wszyscy się akurat przejmują i ograniczają konsumpcjonizm, ale to nie znaczy, że tak jest wszędzie. Najpopularniejszą marką odzieżową w 2019 roku było Pepco, czyli najważniejsza była cena i dobra dostępność. Z drugiej strony kiedy kilka lat temu napisałam książkę „Slow fashion. Modowa rewolucja”, to musiałam bardzo długo tłumaczyć, co to w ogóle jest. Część osób twierdziła, że to wymyślanie, zawracanie głowy, że oni nie chcą, żeby ktoś im odbierał przyjemność zakupów... A gdy wydawałam w tym roku książkę „Wychodząc z mody”, już wszyscy wiedzieli, czym jest slow fashion, moda odpowiedzialna czy minimalizm. Te pojęcia weszły do powszechnego użytku. Wracając do pandemii, to przy kroku naprzód zrobiliśmy jednak też krok do tyłu, bo ze względów higienicznych powróciły jednorazówki. Choć trzeba też podkreślić, że mniej latamy, więc powietrze jest lepszej jakości. Oczywiście warto dbać o małe rzeczy, jak nasze zwyczaje zakupowe, ale finalnie o kondycji nas i Ziemi decydują właśnie te duże. Dlatego powinniśmy pamiętać o głosowaniu na te partie, które proponują konkretne działania proekologiczne.

 <em>Najnowsza książka Joanny Glogazy „Wychodząc z mody” dotyczy mody odpowiedzialnej. </em> Najnowsza książka Joanny Glogazy „Wychodząc z mody” dotyczy mody odpowiedzialnej. 

W ostatniej książce porównujesz zakupy w duchu slow fashion do diety. Nie wystarczy jednorazowy zryw, potrzebna jest trwała zmiana nawyków.
Nie możemy do tego podchodzić jak do wielkiego wyrzeczenia, że wszyscy wokół sobie coś kupują, a ja się zamartwiam losem planety. Ale jeśli zaczniemy szukać lepszych, bardziej ekologicznych rozwiązań, to okaże się, że tak się żyje lepiej i łatwiej. Na początek warto ograniczyć pokusy. Przestać obserwować pewne profile na Instagramie czy Facebooku, wypisać się z newsletterów i grup sprzedażowych, nie zaglądać na strony naszych ulubionych sklepów odzieżowych (najlepiej zablokować te witryny w przeglądarce albo zainstalować specjalną wtyczkę). Pomocne jest też skupienie się na rzeczach, które lubi się robić, a które nie są związane z konsumpcjonizmem, jak spacer z psem czy rozmowa z przyjaciółką. Zawsze przyda się zrobienie gruntownych porządków w szafie, bo nam unaocznią, ilu rzeczy nie nosimy, a ile nas kosztowały i ile musieliśmy pracować, żeby je kupić. Zresztą same porządki mogą być właśnie taką „czynnością zastępczą”. Dostaję wiele wiadomości od czytelniczek, że kiedy już posprzątały w szafie, to mają większą satysfakcję i przyjemność niż z kupna nowej bluzki.

No właśnie, na co powinniśmy patrzeć podczas zakupów w duchu eko?
Na to, co napisane drobnym drukiem. Na jednej ze sprzedażowych platform można filtrować wyniki dla rzeczy przyjaznych dla środowiska i sama inicjatywa jest super, tylko jeśli ktoś dociekliwy dokładnie przeczyta, co to za certyfikaty, to okaże się, że nie są one zbyt wiarygodne. Na przykład niektóre ubrania są wyprodukowane w ramach idei „Better Cotton Initiative” (BCI), ale to nie znaczy, że jakiekolwiek włókna tej lepszej bawełny znalazły się w tym produkcie... To nie zawsze są uznane potwierdzenia jak np. GOTS (Global Organic Textile Standard).

Czyli produkt może naprawdę zawierać śladowe ilości ekologicznych włókien. Na co jeszcze zwracać uwagę?
Na pewno na materiał, z jakiego jest wykonane ubranie. Tylko znowu dla każdego inne materiały będą się sprawdzać. Ja lubię naturalne, jak wełna i bawełna, ale już dla wegan nie będzie to najlepszy wybór. Trzeba dokładnie czytać skład, bo czasem płaszcz reklamowany jako wełniany lub z wełną ma w składzie jedynie 5 proc. domieszki. Wtedy nie tylko nie spełnia wymogów naturalności, ale też może nie być wystarczająco ciepły. Warto zwracać na to uwagę, ale też upominać producentów, że takie zabiegi są niedopuszczalne.

Tylko czy kiedy kupujemy T-shirt z bawełny organicznej za 39,90 zł w sieciówce, to na pewno jest to moda zrównoważona?
To jest haczyk wykorzystywany przez marki. Dziś jest moda na ekologię, więc taka informacja przyciąga klientów i daje im coś w rodzaju rozgrzeszenia z kolejnych zakupów. Jest zresztą wiele dyskusji na ten temat. Czy jak wielka sieciowa marka zrobi małą ekologiczną kolekcję, to od razu znaczy, że jest to tzw. greenwashing, czyli mydlenie nam oczu drobnymi działaniami na rzecz środowiska? Nie ma jednej odpowiedzi na to pytanie i każdy musi sam dokonać wyboru. Gdy spojrzymy na to ilościowo, to nawet jeśli ta kolekcja będzie stanowić 5 proc. sprzedaży sieciówki, to i tak prawdopodobnie jest to więcej niż cała sprzedaż jednej małej ekologicznej marki. Na pewno jeśli już decydujemy się na zakup T-shirtu, to lepiej takiego z bawełny organicznej niż ze zwykłej, ale dziś i tak najważniejsze jest nabywać tylko rzeczy niezbędne. Lepiej nawet zdecydować się na sukienkę z sieciówki, która bardzo nam się podoba i którą będziemy nosić z przyjemnością, niż wybierać na siłę coś ekologicznego, a potem tego ani razu nie założyć. Zwracajmy też uwagę na sposób czyszczenia nowej rzeczy. Sukienka na co dzień, którą można prać tylko chemicznie, nie będzie zakupem w duchu eko.

Czyli tylko coś dla nas użytecznego jest w gruncie rzeczy zakupem ekologicznym, bo wtedy nabywamy mniej i produkujemy mniej śmieci?
Oczywiście, ponieważ często wygląda to tak, że szukamy swetra na zimę i mamy jakiś swój ideał w głowie, jednak kupujemy taki, który nie do końca mu odpowiada (bo na przykład ma inny dekolt), ale pasuje nam ideologicznie. A kiedy w końcu znajdziemy ten idealny, to także go kupujemy – i mamy dwa nowe swetry, a chodzimy w jednym. Jeżeli te dwie rzeczy uda się połączyć, czyli znajdziemy świadome ekomarki, których estetyka i styl nam się podoba – to fantastycznie, ale jeśli nie, wtedy lepiej kupić coś, co naprawdę będziemy nosić, a nie co stanie się kolejnym niepotrzebnym ciuchem.

Być może doczekamy się odgórnych regulacji z Unii Europejskiej, które nakażą, by wszystko było robione w sposób ekologiczny, a producenci (także ubrań) wezmą odpowiedzialność za „śmieci”, które produkują. To powoli się dzieje. Na razie są to małe kroczki, ale w dobrą stronę. IKEA w Szwecji zaczęła już odkupywać zniszczone lub używane meble od klientów, odnawia je i sprzedaje w swoim second-handzie. Także Zalando zaczęło propagować ideę zakupów z drugiej ręki i umożliwia sprzedaż rzeczy używanych na swojej platformie. Z podobną inicjatywą wystartowały polskie Elementy (tylko stacjonarnie). Także H&M miewało akcje polegające na tym, że można było przynieść niepotrzebne ubrania. Niestety, nagrodą był bon na kolejne zakupy...

O czym jeszcze powinniśmy pamiętać?
Na pewno czytajmy składy i nie dawajmy się nabrać. Bo często producenci umieszczają na metce napis: „100% satyna” lub „100% tiul”, podczas gdy satyna może być jedwabna, bawełniana lub poliestrowa. Jeśli na produkcie nie zostało to wyszczególnione, najprawdopodobniej jest to poliester.

 Joanna Glogaza: \ Joanna Glogaza: "Najbardziej ekologiczne zakupy to takie, które robimy tylko wtedy, gdy musimy i pod warunkiem, że daną rzecz będziemy długo użytkować". (Fot. Tola Piotrowska)

No właśnie, co z tym poliestrem? Niektóre rzeczy są przecież wykonane na przykład z poliestru z recyklingu...
Jest różnica w noszeniu na co dzień naturalnych materiałów a sztucznych. O ile kurtka przeciwdeszczowa może być syntetyczna, o tyle już takiego swetra czy T-shirtu bym nie założyła. Pamiętajmy, że raz wyprodukowany poliester najczęściej zostaje z nami na zawsze. Mimo że łatwo go przetworzyć, to wcale nie jest to takie częste, a przynajmniej nie przerabia się na ubrania (poniżej jednego procenta). Bo to nieopłacalne: trzeba oddzielić wszystkie guziki, metki... Najczęściej ubrania są wykonane z mieszanek, i to jest sytuacja najgorsza, bo ciężko je rozdzielić, a potem przetworzyć. Taka technologia jest dostępna dopiero od niedawna. Jeśli chodzi o rzeczy outdoorowe, to wybieram te z tkanin czy dzianin syntetycznych; sprawdzają się dobrze w określonych warunkach − nie przemakają, nie przepuszczają wiatru, grzeją. Ale jeśli szukam spódnicy, która przez cały dzień pracy ma dobrze wyglądać, to nie wybiorę wiskozy, bo będzie się gnieść. Najlepsza w takim wypadku jest dobra jakościowo wełna lub syntetyczna domieszka.

Hasło „moda odpowiedzialna” daje nam dużo możliwości i właściwie czasem nie wiadomo, na co postawić. Na recykling? Rzeczy z drugiej ręki? Ekologiczne materiały? Fair trade?
Wszystkie te rozwiązania mają swoje plusy i minusy. Wybór ekologicznej bawełny jest dobry pod tym względem, że nie tylko dość szybko się ona rozłoży, ale też do jej produkcji nie używa się pestycydów. Niestety na jej wytworzenie zużywa się dużo wody. Znów to powtórzę, najbardziej ekologiczne zakupy to takie, które robimy tylko wtedy, gdy musimy i pod warunkiem że daną rzecz będziemy długo użytkować. Jeśli znajdziemy rzecz z kolekcji marki ekologicznej, będzie to dodatkowy bonus dla środowiska, a jeśli uda nam się ją kupić na rynku wtórnym, to już w ogóle wspaniale. Ale nadal chodzi o to, żeby zakupy nie stawały się rozrywką lub sposobem na życie.

Czy naszą przyszłością stanie się vintage?
To na pewno najbardziej ekologiczne wyjście na dzień dzisiejszy, bo kupujemy już istniejący przedmiot. Ale i tu musimy uważać, bo można łatwo wpaść w spiralę zakupów rzeczy z drugiej ręki. Kiedy zaczynałam swoją przygodę z second-handami, zdarzało mi się zebrać worki pełne ubrań do przeróbki, które finalnie skończyły w kontenerach PCK. Inną ciekawą opcją są zakupy na życzenie, czyli wyprodukowanie dokładnie tylu rzeczy, ile się sprzeda. Już dziś na przykład w sklepach marki Uniqlo można spotkać maszyny do druku 3D i wydrukować sobie sukienkę. To jest na razie ciekawostka, ale likwiduje problem nadwyżek, ponieważ jednym problemem jest to, co kupujemy, a potem wyrzucamy, a drugim − to, czego nikt nie kupił i co zalega w magazynach. Ogromne ilości nowych rzeczy lądują na wysypisku lub są palone.

Pozytywne jest to, że do łask powróciło naprawianie rzeczy, przeróbki, taki domowy recykling, choć też pewne usługi odeszły już w niebyt, jak np. repasacja rajstop.
To prawda, rajstopy są tanie i dostępne, więc nikt sobie nie zawraca głowy ich naprawą, ale już cerowanie artystyczne swetrów przetrwało. Z pewnością ubrania są dziś tańsze w stosunku do naszych zarobków, więc się tak ich nie szanuje jak kiedyś, ale za to zaczynamy na poważnie myśleć o kwestiach związanych ze środowiskiem, zatem jest nadzieja na zmianę.

Joanna Glogaza ma na koncie dwa bestsellerowe poradniki „Slow fashion. Modowa rewolucja” i „Slow Life. Zwolnij i zacznij żyć” oraz książkę „W to mi graj. 97 gier, dzięki którym wygrasz w życie towarzyskie”. Jej najnowsza pozycja „Wychodząc z mody” dotyczy mody odpowiedzialnej, www. joannaglogaza.com.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze