1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Moda i uroda

Styl ubierania wiele mówi o relacji ze sobą i ukrytych przekonaniach. Rozmowa ze stylistką Moniką Jurczyk

Monika Jurczyk, czyli Osa Osobista Stylistka (Fot. materiały prasowe)
Monika Jurczyk, czyli Osa Osobista Stylistka (Fot. materiały prasowe)
Masz dość przypadkowych ubrań oraz pieniędzy i czasu straconych na niewłaściwe zakupy? Pora stworzyć swoją stylową mapę marzeń. Tym bardziej że, jak mówi Monika Jurczyk, czyli Osa Osobista Stylistka, wypracowanie swojego stylu ma wiele wspólnego ze świadomością siebie, lubieniem siebie i poświęcaniem sobie czasu.

Wiele kobiet, zwłaszcza tych w okolicach czterdziestki, narzeka, że nie ma swojego stylu, a chciałoby mieć. Czy tego można się nauczyć?
Jeśli się bardzo chce, to zawsze można. To po pierwsze. A po drugie, nie dziwi mnie, że dzieje się to w okolicach 40. urodzin, dlatego że zwykle dopiero wtedy zaczynamy być świadome siebie. Zaczynamy się zastanawiać, czy ubrania, które nosimy, pasują do nas i do komunikatu, który chcemy nieść światu. Czy w jakikolwiek sposób z nami korespondują. Poszukiwanie i wypracowanie swojego stylu ma wiele wspólnego z dojrzałą kobiecością oraz świadomością siebie.

Jak wypracować własny styl? Od czego zacząć?
Polecam ćwiczenie, które opisałam też w mojej książce, polegające na stworzeniu stylowej mapy marzeń. Zasada jest taka sama przy tworzeniu tradycyjnej mapy marzeń. Można ją przygotować analogowo – powycinać i poprzeklejać zdjęcia z gazet – lub w wersji wirtualnej, np. za pomocą Pinteresta. Przeglądasz magazyny lub właśnie tę aplikację i sprawdzasz, co cię przyciąga, który styl, jakie ubrania ci się podobają, ale bez analizowania – po prostu słuchasz impulsu płynącego ze środka ciebie. Potem układasz to w mapę, możesz zachować podział na poszczególne strefy: styl na podróż, styl na randkowanie, styl do pracy… To bardzo kreatywne i potrzebne ćwiczenie, bo wreszcie masz czas, by się na tym stylu skupić.

Z takiej mapy marzeń – jeśli ją rzetelnie przygotujemy – można wyciągnąć esencję, część wspólną. Zauważyć, że, dajmy na to, często pojawia się kolor czerwony. W stylizacjach na podróż wybrałaś czerwoną dużą torbę, a w stylizacjach do pracy – czerwony garnitur. Być może właśnie ten kolor jest elementem, wokół którego możesz zacząć budować swój styl? Trzeba tylko pamiętać, że kreowanie stylu to jest maraton, a nie sprint. Kiedy więc zaczniesz wprowadzać do swojej szafy kolor czerwony, daj sobie czas na to, by potestować, czy na pewno na żywo też ci odpowiada. Jak się w nim czujesz? Przyzwyczajenie może być zarówno wrogiem tworzenia własnego stylu, jak i sprzymierzeńcem. Jeśli zawsze kupujesz golfy i jesteś do nich przyzwyczajona – to jest to już twój styl. Chyba że kupujesz je bezwiednie, bo kiedy miałaś 15 lat, to ktoś ci powiedział, że dobrze w nich wyglądasz… Warto być świadomą tego, czemu nosimy dane ubrania. Bo pod ubraniami często kryją się przekonania i trzeba rozpoznać te, które są nasze, a które należą do innych.

Może marzysz o czerwonym, pojawił się na twojej stylowej mapie marzeń, ale coś cię blokuje, by go nosić. Pomyśl, co to może być… Może kiedyś twoja mama, babcia lub ciocia powiedziały, że często się czerwienisz, więc nie powinnaś nosić czerwonego? To zostaje w głowie. Pytanie brzmi: czy zgadzasz się z tezą mamy, babci czy cioci? Proces budowania stylu zaczyna się od konfrontowania nas z przekonaniami i przyzwyczajeniami. Mapa pomaga nam się ukierunkować, ale ważne, żeby działać intuicyjnie. Bo jeśli zaczynasz analizować: podoba mi się ten czerwony garnitur, ale gdzie ja w nim pójdę? czy on będzie pasował? – popsujesz cały intuicyjny proces.

Trzeba zdać się całkowicie na intuicję?
Innym sposobem jest bardzo uważna obserwacja siebie i tego, co nosimy najczęściej, czyli coś dla analityczek. Zasada Pareta działa również w odniesieniu do naszej szafy: przez 80 proc. czasu nosimy 20 proc. naszych rzeczy. Istnieje szansa, że te 20 proc. to właśnie elementy twojego stylu. Do przeprowadzenia takiej analizy potrzeba dużo uważności na siebie, zadawania sobie pytań: Czy w tym ubraniu to jestem prawdziwa ja? Czy jest mi w tym wygodnie? Czy dobrze się w tym czuję? Bywa, że wymyślimy jakąś stylizację, zbieramy za nią komplementy, ale ona nas cały dzień uwiera. Jeśli czujesz się przebrana i jest ci niewygodnie, to na pewno nie jest twój styl.

Z tego wynika, że właściwie co jakiś czas powinno się poobserwować siebie i weryfikować swój styl.
Nie ma się jednego stylu na całe życie, chyba że ktoś w ogóle się nie zmienia, ale to rzadki przypadek. Pewne elementy mogą ci towarzyszyć zawsze, inne się zmieniają, bo się rozwijasz. Czasem ty już jesteś na innym etapie, a twój styl za tobą nie nadąża. Bywa, że nadal ubieramy się jak w liceum lub na studiach, a jesteśmy już gdzie indziej. I tu nie chodzi o to, że gdy jesteś starsza, to masz czegoś nie nosić, bo takim zasadom jestem przeciwna, raczej o świadomość i noszenie takich rzeczy, które nam służą i dodają siły. Więc tak, warto raz na jakiś czas zrobić przegląd swojego stylu. Usunąć to, co już nie jest nasze, dołożyć coś nowego. Tak, żeby nie tracić tożsamości.

Ale, co chciałam podkreślić, nie możemy być też niewolniczkami własnego stylu. A łatwo wpaść w taką pułapkę. Poza tym niektóre typy osobowości potrzebują ciągłych zmian.

Co nas przeważnie powstrzymuje przed poszukiwaniem własnego stylu?
Strach przed tym, co ludzie powiedzą, no bo czy to wypada; obawa, że się wygłupimy czy będziemy się zbyt wyróżniać… Wtedy trzeba sobie na spokojnie wyobrazić, co najgorszego może się stać. Nawet gdybyś wyszła z domu ubrana w zestaw całkowicie zainspirowany latami 80. – np. kreszowy dres – to oprócz tego, że zwrócisz na siebie uwagę i zbierzesz kilka komentarzy, co jeszcze może się wydarzyć? Nic. Nie musimy być zawsze idealne. Każdej z nas zdarza się popełnić jakieś modowe głupstwo, szaleństwo czy wyjść po bułki w piżamie. Zwykle jednak im jesteśmy starsze, tym mniej się tym przejmujemy. I słusznie.

Wiele z nas utożsamia styl z podążaniem za trendami. A później czujemy się przebrane.
Nie ma nic złego w podążaniu za trendami, chodzi jednak o to, by trendy, które ci się podobają, instalować łagodnie i z głową. Jeśli już się decydujesz na nowy element, to powinien pasować przynajmniej do trzech rzeczy, które już masz. Nie musi pasować do wszystkich. Wszelkie nowości wprowadzamy małymi krokami, żeby wszystko ze sobą współgrało. Wracając do naszego przykładu z mapy marzeń – zacznijmy od czerwonego paska lub torebki, które nam oswoją ten kolor i pokażą, czy naprawdę się u nas sprawdza. Jeśli tak, to możemy pójść dalej i kupić czerwoną marynarkę, a potem garnitur. I tak samo postępujemy z trendami. Dobieramy je do tego, co już mamy. Nie kupujemy nerwowo, impulsywnie, a uważnie i świadomie obserwujemy, co nam się podoba i z czym możemy to połączyć. Jeśli tak będziemy postępować, jest szansa, że nawet kiedy trend przeminie, to jednak pozostanie z nami. I stanie się nasz. Często są to takie rzeczy, które nam się z kimś kojarzą – jak wspomniany golf.

A jakie narzędzia mogą przyjść nam w tym z pomocą? Warto zrobić analizę kolorystyczną?
Analiza sylwetki, analiza kolorystyczna są o tyle ważne, że mogą nam wyznaczyć kierunek, jeśli same nie mamy pomysłu. Ja mam swój system sylwetek, czyli osobowości, i one pomagają układać garderobę pod klientkę, ale styl to jest coś ponad to. Fasony czy kolory to narzędzia, które pomagają nam wyglądać lepiej. Nie powinnyśmy jednak pozwolić im się zniewolić. Na przykład wymyślam sobie, że będę nosić ubrania w stylu retro, w tym się odnajduję, to mi się podoba, ale tak się tym spinam, że nie pozwalam sobie na żadne odstępstwa. Traktuję ten styl jako kolejną szufladkę, kolejną opresję.

A przecież własny styl to jest coś, co powinno dawać nam poczucie bezpieczeństwa, swobody, bycia u siebie. Części z nas poszukiwanie stylu może się wydawać płytkie – i drogie. Czy to w ogóle ma sens poszukiwać siebie w ubraniu?
Kocham ubrania, więc dla mnie one zawsze mają sens. Zawsze mają też głębszy przekaz, pokazują nam różne prawdy o nas samych.

W ofercie mam kurs online dotyczący przeglądu szafy. Po jego zrobieniu klientki często piszą do mnie, żeby podzielić się wrażeniami. Jedna kursantka, absolwentka psychologii, napisała, że zawsze miała szafę pełną przypadkowych, brzydkich ubrań, bo nie chciała przywiązać wagi do takich rzeczy jak wygląd. Mój kurs uświadomił jej, że w ten sposób czuła się lepsza od dziewczyn, które zajmują się takimi głupotami jak moda.

To, że masz szafę pełną nieprzemyślanych ubrań, może świadczyć o tym, że nie znasz siebie, nie lubisz i nie poświęcasz sobie czasu. A może boisz się, że jeśli zaczniesz się pięknie ubierać, staniesz się w oczach innych głupsza, bo zajmujesz się fatałaszkami?

A czy dobrym pomysłem jest obserwowanie i naśladowanie czyjegoś stylu?
Owszem, pod warunkiem że jest to osoba, która w jakiś sposób rezonuje z nami, czujemy, że mamy podobne wartości, która przypomina nas kolorystycznie i sylwetkowo, ale też prowadzi podobny tryb życia (ma psa, lubi biegać itp.), bo wtedy jej szafa będzie przypominać naszą wymarzoną (wygodne ubrania na spacery z psem, fajne, sportowe buty itd.). Popatrzmy, jak ona dobiera rzeczy, co nosi. Jedna osoba do inspiracji najzupełniej wystarczy. Inny sposób to przeglądanie Pinteresta i zapisywanie na tablicy zestawów, które nam się podobają, a potem próba odtworzenia ich w realnym życiu. Mamy zwykle tyle ubrań w szafach, że często wystarczy je po prostu inaczej zestawić.

A czy każdy może być stylowy?
Oczywiście. Choć wymaga to trochę wysiłku. Ale też nie jest to żaden przymus.

Monika Jurczyk, czyli Osa Osobista Stylistka, pierwsza w Polsce personal shopperka. Autorka trzech książek i dwóch e-booków. Na swoim kanale YouTube uczy, jak polubić siebie i ogarnąć swoją szafę. Wielbicielka polskiego morza i skandynawskich kryminałów. Mama Mai.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze