Chociaż jesteś zamknięta w domu, życie towarzyskie ogranicza się do whatsappa, a na ulicy trzeba nosić maseczkę, warto się malować. Na przekór okolicznościom.
W mediach społecznościowych można zaobserwować podział na dwa obozy. Pierwszy głosi hasło: nie maluj się, daj skórze odpocząć i zregenerować się. Brzmi rozsądnie i pewnie jest pociągające dla tych z nas, które codziennie nosiły do pracy makijaż jak część służbowego uniformu. Z drugiej strony na Instagramie krążyło też wyzwanie #zostanwdomu #umalujoczy. Makijaż motywuje nas do tego, żeby wyjść z piżamy, umyć włosy. Działa mobilizująco i poprawia nastrój.
Zawsze ubieraj się tak jakbyś miała spotkać swojego największego wroga.
“Jeśli jesteś smutna, nałóż więcej szminki i atakuj”. Coco Chanel nie mogła się mylić - makijaż dodaje nam siły. Potwierdza to zresztą długa historia makijażu. Antropolodzy uważają, że na początku malowanie twarzy i ciała było formą obrony przed pogodą, rodzajem kamuflażu lub częścią rytuałów. „Szacuje się, że duże ilości czerwonej ochry (barwnika, który bierze swój czerwony kolor od minerału zwanego hematytem), odkryte podczas wykopalisk w jaskiniach w Republice Południowej Afryki, pochodzą sprzed 100-125 tysięcy lat (!!!). Fakt, że w jaskiniach tych nie znaleziono ściennych malowideł ani dekorowanych przedmiotów, pozwala archeologom sądzić, że ochra była używana do malowania twarzy i ciała”, tak pisze Lisa Eldridge, znana wizażystka, w swojej (fascynującej) książce „Face Paint. Historia makijażu”. Makijaż miał podkreślić lojalność plemienną i odstraszyć przeciwnika. „Natura dostarczała wszystkiego, co znajdowało się w starożytnej kosmetyczce. Do tworzenia kosmetyków wykorzystywano składniki takie jak kreda, tlenek manganu, węgiel, lapis-lazuli, rudy miedzi, czerwona i żółta ochra były używane do ozdabiania i upiększania w każdym zakątku kuli ziemskiej (…). Oznacza to, że potrzeba malowania twarzy, podobnie jak potrzeba jedzenia i spania, jest częścią ludzkiej natury”, pisze Eldridge.
Podejście do makijażu zmieniało się na przestrzeni wieków. Wygrywały różne mody i trendy. Makijaż pozostawał jednak niezmiennie kobiecą bronią służącą nie tylko przyciągnięciu uwagi mężczyzn, ale znakiem siły, niezależności i oporu wobec przeciwności losu. Do myślenia daje fakt, że przemysł kosmetyczny rozkwitał podczas wielkich konfliktów czy w czasach Wielkiego Kryzysu.
„To, co czerwień może zrobić dla ducha, potrafi też zrobić dla twarzy” Sophia Loren (Women & Beauty)
Przymusowa izolacja to także dobry moment, żeby bawić się makijażem i wypróbować trendy, na które do tej pory nie miałyśmy czasu lub odwagi, by pokazać się w nich na ulicy. Zrobienie idealnej kreski eyelinerem było nieosiągalne? Teraz możesz praktykować codziennie, aż staniesz się specjalistką. Tej wiosny modne są też pastelowe smokey eyes. Dopóki nie trzeba iść do biura, możesz cieszyć się nimi bezkarnie. W końcu masz czas sprawdzić, czy bardziej pasuje ci bronzer czy róż. Możesz obejrzeć wszystkie tutoriale o konturowaniu i rozświetlaniu, a potem wprowadzić w życie nowo zdobytą wiedzę.
Drogerie są otwarte, więc z zakupem kosmetyków nie ma problemu, zawsze możesz skorzystać też z oferty sklepów on-line. Jeśli zależy ci na kosmetykach dobrej jakości zajrzyj do Nutridome. Oferta jest tu szeroka od akcesoriów po kosmetyki do makijażu oczu, ust i skóry twarzy. Przy tym kosmetyki w sklepach Nutridome są wyselekcjonowane przez ekspertów pod kątem składu, jakości oraz designu.
Magdalena Piekarska-Kopyt, konsultantka sklepu Nutridome: Zdecydowanym bestsellerem jest nasz . Klientki pokochały go. Świetnie kamufluje, a efekt krycia można budować nakładając kolejne warstwy. Żywe kolory i trwałość - to atrybuty matowej pomadki w płynie marki Say Makeup, którą doskonale można wymodelować usta. A dla zwolenniczek delikatniejszego efektu polecam puder prasowany Nutridome.
A więc makowe usta czy w kolorze ciemnego burgundu? Gdy życie wróci do normy, będziesz mogła zaprezentować się w całkiem nowym wcieleniu.