Wanna jest mało praktyczna, niezbyt higieniczna i mniej ekologiczna od prysznica. Ja jednak nie mogę bez niej żyć. są dni, kiedy jedyne, o czym marzę, to zanurzyć w wodzie zmęczone ciało i umysł pełen galopujących myśli, zmyć z siebie pośpiech dnia. Niektórych kąpiel nudzi, ja prowadzę w niej alternatywne życie.
Pierwszą wannę z XVI wieku przed Chrystusem archeolodzy odnaleźli w Knossos na Krecie. To nie znaczy, że od tej pory wszyscy z radością zażywali kąpieli. Higiena codzienna w starożytnej Grecji ograniczała się do dość powierzchownych zabiegów, jak szorowanie się otrębami, popiołem lub pumeksem przed wieczornym posiłkiem. Korzystano raczej z zimnej wody i tylko pobieżnie. To Rzymianie chętniej cieszyli się urokami ciepłej kąpieli, prowadząc w termach intensywne życie towarzyskie. W bogatszych domach były wanny jedno- i dwuosobowe. W Europie korzystano z kąpieli od święta. Dopiero krzyżowcy wracający z Bliskiego Wschodu, gdzie zasmakowali w dobrodziejstwach łaźni, rozpowszechnili publiczne zakłady kąpielowe. Nie miały one jednak dobrej opinii w oczach Kościoła. Kąpiel służyła bowiem rozkoszy. Jak mówił Święty Hieronim, kogo chrzest oczyścił, nie potrzebuje żadnej kąpieli. Potem przyszła dżuma i Europa pogrążyła się w brudzie do cna. Powszechnie wierzono, że woda rozmiękcza ciało i czyni je podatnym na choroby. Renesans i barok to czas suchych kąpieli, oblewania się perfumami i zabijania wszy młoteczkami. Z łatwością możemy sobie wyobrazić, jak wyglądała higiena w tym okresie, przyglądając się Wersalowi Króla Słońce. Miejsce to, uznawane wówczas za najbardziej eleganckie w Europie, pozbawione było… toalet. Okrzyk „król idzie!” miał ostrzec dworzan załatwiających swoje potrzeby po kątach, w kominkach i za kotarami. Kąpiele zaczęły nieśmiało powracać do łask między innymi za sprawą Marii Antoniny, która z wanny mogła nie wychodzić. Kąpiel brała w salonie, do którego wnoszono wolno stojącą wannę. Wsadzano do niej damę, a taflę wody posypywano pudrem, aby zakryć nagość. Czasem wanna nakrywana była pokrywą, aby ciepło nie uchodziło z niej za szybko, a królowa w kąpieli mogła swobodnie jeść, pić i cieszyć się towarzystwem gości. Ostatecznie w encyklopedii z 1751 roku pojawiła się definicja wanny: „Obiekty o ustalonych kształtach: 4,5 stopy długości na 2,5 szerokości oraz 26 cali wysokości. Mogą być wykonane z miedzi bądź drewna opasanego obręczami”. I tak szczęśliwie w wieku XIX wanny stały się coraz bardziej popularne.
Choć nawet współcześnie kąpiel bywa przywilejem i luksusem. Z dzieciństwa pamiętam, jak obowiązywała kolejność kąpieli i choć jako najmłodsze dziecko mogłam wejść do wody pierwsza, nalać do niej szamponu bambino lub sosnowego płynu do kąpieli z butelki w kształcie szyszki, to jednak przyjemność nie trwała długo, bo woda stygła, a w kolejce już czekał następny chętny do mycia. Tego roku latem byłam na Podlasiu. Któregoś upalnego wieczoru brodziliśmy w Narewce, gdy podjechała samochodem kobieta z pobliskiej wioski z dwójką dzieci i butelką mydła pod pachą. Umyła dzieciaki w rzece, obfita piana popłynęła z prądem. Na moją nieśmiałą uwagę, że to nieekologiczne, oznajmiła, że ona się tu myła, jej dzieci się myły i wnuki też będą. Na szczęście mam wannę, a rytuał kąpieli dopracowałam do perfekcji.
Mydło wszystko umyje…
Przed kąpielą dobrze jest umyć ciało pod prysznicem, żeby potem nie zmywać z niego cennych składników – soli czy olejków. Chętniej sięgam w tym celu po naturalne mydło lub syndet („mydło bez mydła”, jak kostka Dove) niż mydło w płynie. „Mydło powstaje z połączenia olejków (kwas) z ługiem sodowym (zasada – tu wodorotlenek sodu NaOH)” – pisze Wiktoria Mucha w książce z przepisami „Kosmetyki naturalne dla Ciebie”. Wyjaśnia też, że za właściwości pielęgnacyjne mydła odpowiada „nadwyżka tłuszczu w stosunku do wodorotlenku sodu”. W moim ulubionym mydle Hagi z przyprawami korzennymi bazą są oleje roślinne z orzeszków arachidowych, kokosa, z pestek winogron z dodatkiem masła kakaowego oraz przypraw korzennych i olejków eterycznych z cynamonowca, mandarynki i pomarańczy. Takie mydła nie są tanie, ale ich używanie sprawia, że można zrezygnować z balsamu do ciała. Poza tym jest jeszcze wcale nieoczywista kwestia, jak często po mydło powinniśmy sięgać.
Dermatolożka Yael Adler twierdzi, że codzienny prysznic jest dozwolony pod warunkiem, że będziemy używać przede wszystkim wody. „Mydła, nawet te własnego wyrobu, mają silnie zasadowy odczyn, trudny do zniesienia dla niektórych rodzajów skóry. (…) Podczas mydlenia się bez opamiętania niszczymy naturalny kwaśny płaszcz ochronny, sprawiając, że dobre bakterie, które zasadniczo powinny pełnić funkcję »bramkarzy«, leżą zamroczone i próbują dojść do siebie, zamiast pilnować, żeby jakiś intruz nie wdarł się do środka”. Rada doktor Adler? „Absolutnie nie ma potrzeby, by przy każdym myciu dokładnie namydlać całe ciało. W zupełności wystarczy, jeśli nieco staranniej potraktujemy „punkty specjalnej troski, a więc stopy, pachy, pachwiny i fałd pośladkowy. Całą resztę można po prostu spokojnie spłukać”. Pozostawiając już kwestię higieny, przejdźmy do przyjemności.
W czym się kąpać
Kleopatra, aby mieć piękną skórę, podobno zażywała kąpieli w kozim mleku, a Poppea, żona Nerona – w oślim. Proponuję współczesną opcję vegan friendly, czyli kąpiel z dodatkiem ziół, soli i/lub aromaterapeutycznych olejków. O zbawiennych właściwościach mikroelementów zawartych w soli morskiej przekonał się każdy, kto spędził kilka dni nad Morzem Martwym lub w uzdrowisku z basenami solankowymi, na przykład w Ustroniu. Balneoterapię możemy zafundować sobie w domu, kupując w sklepie zielarskim sól do kąpieli. Sól morska ma działanie przeciwzapalne, wygładza skórę, wpływa na dobry sen. Kąpiel w soli pomaga mi też, gdy czuję, że bierze mnie przeziębienie. Wtedy sypię do wanny 1–2 kilogramy soli himalajskiej. Z kolei sól Epsom, inaczej nazywana solą gorzką, składa się głównie z siarczanu magnezu. Polecana jest do kąpieli po treningach, ponieważ sprzyja regeneracji obolałych mięśni. Nie znalazłam badań naukowych, które potwierdzałyby, że magnez z soli jest w stanie przeniknąć przez skórę, jednak moje doświadczenie podpowiada, że coś w tym musi być, bo po serii kąpielowych kuracji z solą Epsom czuję się spokojniejsza, łatwiej mi się skoncentrować, nie mam kłopotów ze skurczami mięśni. W soli Epsom trzeba się pomoczyć przynajmniej 20 minut. Dobrze jest w tym czasie masować ciało szorstką myjką lub gąbką, by pobudzić krążenie i otworzyć pory skóry.
Anya Taylor-Joy, superszachistka z serialu „Gambit królowej”, również kocha kąpiele. W wywiadzie dla brytyjskiego „Vogue’a” poleca sole oraz własną mieszankę olejków eterycznych. „Jestem bardzo uduchowioną osobą i uwielbiam uczucie oczyszczenia, które daje kąpiel. Czuję, jak wszystko, czego chcę się pozbyć, po prostu zostaje w wannie. Ostatnio używam do kąpieli olejku migdałowego z dodatkiem olejków eterycznych z drzewa sandałowego, jaśminu i lawendy. To idealna mieszanka na dobry sen” – mówi aktorka.
Ostatni punkt na mojej kąpielowej liście zajmują zioła. Szczególną sympatią darzę macierzankę, od kiedy przeczytałam w „Prawie wszystko o ziołach” Mateusza Emanuela Senderskiego, że żołnierze rzymscy dla dodania sobie męstwa kąpali się w wodzie z dodatkiem ziela macierzanki piaskowej. „Macierzanki i piwa używano do pozbycia się nieśmiałości. Zajmuje ona pierwsze miejsce na średniowiecznej liście czarodziejskich ziół”. Właściwości magiczne trudno zweryfikować, ale macierzanka stosowana zewnętrznie działa bakteriobójczo i przeciwzapalnie. Jak przygotować kąpiel? „200 gramów suchego ziela zalać 3–4 litrami wrzącej wody i odstawić na 20 minut do naciągnięcia. Przecedzić do wanny wypełnionej w połowie wodą o temperaturze nie wyższej niż 38ºC. Kąpiel powinna trwać 10–15 minut” – radzi Senderski.
- Polecane
- Popularne
- Najnowsze