Ta kanapka (po konsultacji z jego małżonką) jest dla pewnego Pawła, który jest taaak zabawny, że pękasz ze śmiechu. Jest też świetnym tatą oraz konkretnym i bardzo błyskotliwym partnerem do rozmowy. Ale przede wszystkim - jak doniosła małżonka - kocha dymkę!! A o dymce właśnie jest dzisiejsza kanapka.
Pędy dymki płuczę pod bieżącą wodą. Nagrzewam piekarnik do maximum i kładę je bezpośrednio na żeberka. Po chwili zmniejszam temperaturę do około 60 C. Chcę aby dymka powolutku udusiła się od środka, białe części robią wówczas mięciutkie i soczyste. Końcówki zielonych pędów będą prawdopodobnie lekko spalone i same się wykruszą:) Zabawa z piekarnikiem trwa +/- 15-20 min. Długie pędy uduszonej młodej cebulki przecinam na pół i łączę w krótszy pęczek. Każdy z osobna zawijam na ukos w plaster wędzonego boczku. Takie zawijasy układam na patelni grillowej i co jakiś czas przekładam na jeszcze nie spieczony bok. Tłuszcz z boczku obwicie wypływa na patelnię a ja go jeszcze na sam koniec wykorzystam. Zamoczę w nim pieczywo... zarazi on chleb wędzonym smakiem. Dresssing jaki użyję do tej kanapki jest najprostszy jaki znam i super smaczny. Majonez + musztarda + chili - KLASYK !!!
Wszystko jest gotowe a sam koniec jest bardzo prosty. Na pieczywo lekko przesiąknięte wędzonym tłuszczem z boczku kładę rukolę, którą polewam odrobiną dressingu. Czas na głównego bohaterkę - dymkę otuloną w soczysty bekon. Kładę na kromkę po 2 sztuki i również polewam dressingiem. Przy tej kanapce nie ma najmniejszej potrzeby używania soli, duuużo jej w boczku.