Początek grudnia nie napawa optymizmem, a moja energia ulotniła się gdzieś hen daleko...
Wszystko to wina szarości za oknem. Dzień po dniu. Wiem, że w końcu przyjdą jasne, a może nawet słoneczne dni. Czekam, wypatruję ich „jak kania dżdżu”. Większą część wolnego czasu spędzam w kuchni. Już sama myśl o gotowaniu grzeje ciało i duszę. Kroję, mielę, doprawiam.I stawiam na płytę patelnię a potem garnek.
Endorfiny tańczą radośnie, smakowe kubki im wtórują.
Siadamy razem do stołu. Grudniowe dylematy pogodowe ulatują w kosmos!|Początek grudnia nie napawa optymizmem, a moja energia ulotniła się gdzieś hen daleko...
Wszystko to wina szarości za oknem. Dzień po dniu. Wiem, że w końcu przyjdą jasne, a może nawet słoneczne dni. Czekam, wypatruję ich „jak kania dżdżu”. Większą część wolnego czasu spędzam w kuchni. Już sama myśl o gotowaniu grzeje ciało i duszę. Kroję, mielę, doprawiam.I stawiam na płytę patelnię a potem garnek.
Endorfiny tańczą radośnie, smakowe kubki im wtórują.
Siadamy razem do stołu. Grudniowe dylematy pogodowe ulatują w kosmos!|Początek grudnia nie napawa optymizmem, a moja energia ulotniła się gdzieś hen daleko...
Wszystko to wina szarości za oknem. Dzień po dniu. Wiem, że w końcu przyjdą jasne, a może nawet słoneczne dni. Czekam, wypatruję ich „jak kania dżdżu”. Większą część wolnego czasu spędzam w kuchni. Już sama myśl o gotowaniu grzeje ciało i duszę. Kroję, mielę, doprawiam.I stawiam na płytę patelnię a potem garnek.
Endorfiny tańczą radośnie, smakowe kubki im wtórują.
Siadamy razem do stołu. Grudniowe dylematy pogodowe ulatują w kosmos!|Początek grudnia nie napawa optymizmem, a moja energia ulotniła się gdzieś hen daleko...
Wszystko to wina szarości za oknem. Dzień po dniu. Wiem, że w końcu przyjdą jasne, a może nawet słoneczne dni. Czekam, wypatruję ich „jak kania dżdżu”. Większą część wolnego czasu spędzam w kuchni. Już sama myśl o gotowaniu grzeje ciało i duszę. Kroję, mielę, doprawiam.I stawiam na płytę patelnię a potem garnek.
Endorfiny tańczą radośnie, smakowe kubki im wtórują.
Siadamy razem do stołu. Grudniowe dylematy pogodowe ulatują w kosmos!|Początek grudnia nie napawa optymizmem, a moja energia ulotniła się gdzieś hen daleko...
Wszystko to wina szarości za oknem. Dzień po dniu. Wiem, że w końcu przyjdą jasne, a może nawet słoneczne dni. Czekam, wypatruję ich „jak kania dżdżu”. Większą część wolnego czasu spędzam w kuchni. Już sama myśl o gotowaniu grzeje ciało i duszę. Kroję, mielę, doprawiam.I stawiam na płytę patelnię a potem garnek.
Endorfiny tańczą radośnie, smakowe kubki im wtórują.
Siadamy razem do stołu. Grudniowe dylematy pogodowe ulatują w kosmos!|Początek grudnia nie napawa optymizmem, a moja energia ulotniła się gdzieś hen daleko...
Wszystko to wina szarości za oknem. Dzień po dniu. Wiem, że w końcu przyjdą jasne, a może nawet słoneczne dni. Czekam, wypatruję ich „jak kania dżdżu”. Większą część wolnego czasu spędzam w kuchni. Już sama myśl o gotowaniu grzeje ciało i duszę. Kroję, mielę, doprawiam.I stawiam na płytę patelnię a potem garnek.
Endorfiny tańczą radośnie, smakowe kubki im wtórują.
Siadamy razem do stołu. Grudniowe dylematy pogodowe ulatują w kosmos!|Początek grudnia nie napawa optymizmem, a moja energia ulotniła się gdzieś hen daleko...
Wszystko to wina szarości za oknem. Dzień po dniu. Wiem, że w końcu przyjdą jasne, a może nawet słoneczne dni. Czekam, wypatruję ich „jak kania dżdżu”. Większą część wolnego czasu spędzam w kuchni. Już sama myśl o gotowaniu grzeje ciało i duszę. Kroję, mielę, doprawiam.I stawiam na płytę patelnię a potem garnek.
Endorfiny tańczą radośnie, smakowe kubki im wtórują.
Siadamy razem do stołu. Grudniowe dylematy pogodowe ulatują w kosmos!|Początek grudnia nie napawa optymizmem, a moja energia ulotniła się gdzieś hen daleko...
Wszystko to wina szarości za oknem. Dzień po dniu. Wiem, że w końcu przyjdą jasne, a może nawet słoneczne dni. Czekam, wypatruję ich „jak kania dżdżu”. Większą część wolnego czasu spędzam w kuchni. Już sama myśl o gotowaniu grzeje ciało i duszę. Kroję, mielę, doprawiam.I stawiam na płytę patelnię a potem garnek.
Endorfiny tańczą radośnie, smakowe kubki im wtórują.
Siadamy razem do stołu. Grudniowe dylematy pogodowe ulatują w kosmos!|Początek grudnia nie napawa optymizmem, a moja energia ulotniła się gdzieś hen daleko...
Wszystko to wina szarości za oknem. Dzień po dniu. Wiem, że w końcu przyjdą jasne, a może nawet słoneczne dni. Czekam, wypatruję ich „jak kania dżdżu”. Większą część wolnego czasu spędzam w kuchni. Już sama myśl o gotowaniu grzeje ciało i duszę. Kroję, mielę, doprawiam.I stawiam na płytę patelnię a potem garnek.
Endorfiny tańczą radośnie, smakowe kubki im wtórują.
Siadamy razem do stołu. Grudniowe dylematy pogodowe ulatują w kosmos!|Początek grudnia nie napawa optymizmem, a moja energia ulotniła się gdzieś hen daleko...
Wszystko to wina szarości za oknem. Dzień po dniu. Wiem, że w końcu przyjdą jasne, a może nawet słoneczne dni. Czekam, wypatruję ich „jak kania dżdżu”. Większą część wolnego czasu spędzam w kuchni. Już sama myśl o gotowaniu grzeje ciało i duszę. Kroję, mielę, doprawiam.I stawiam na płytę patelnię a potem garnek.
Endorfiny tańczą radośnie, smakowe kubki im wtórują.
Siadamy razem do stołu. Grudniowe dylematy pogodowe ulatują w kosmos!
Klopsiki jagnięce w pomidorowym sosie i fusilli
Składniki
- Klopsiki
- mielona jgnięcina 300 g
- szalotka posiekana 1 sztuka
- czosnek posiekany 2 ząbki
- listki natki 1 łyżka
- czerwona mała chili 1/2 sztuki
- kapary 1/2 łyżeczki
- gruboziarnista musztarda 1 łyżeczka
- sól i pieprz do smaku
- oliwa do smażenia
- Sos
- pomidory włoskie 1 puszka
- czosnek 2 ząbki
- szalotka 2 sztuki
- sos Worchester 1 łyżka
- cukier 1 łyżeczka
- oliwa 1 łyżka
- sól i pieprz do smaku
Sposób przygotowania
- Wszystkie składniki na klopsiki przełożyć do miski i wymieszać. Uformować małe kulki i usmażyć je na oliwie.
- SOS. Na oliwie podsmażyć pokrojoną szalotkę i czosnek. Dodać cukier, sos Worchester i pomidory. Dusić razem 15 minut. Doprawić solą i pieprzem. Jeżeli sos jest za gęsty, dodać kilka łyżek wody z gotowania makaronu.
- Makaron ugotować all dente w osolonej wodzie.
- Wmieszać z połową sosu i rozłożyć na talerze. Na makaron wyłożyć klopsiki i polać resztą sosu.