Lubię spontan. Podchodzę do lodówki i patrzę. Rośnie tam prawdziwy, żywy i soczysty ogród. Zielone sałaty, moszczą się jak kury na lodówkowej , rozpychając się miedzy śliwkami a czerwoną porzeczką. Robią to w białych rękawiczkach, bez zbędnych komentarzy i pochrumkiwań, w ciszy.... z szacunkiem. Miło się patrzy na takie roślinne, pozytywne społeczeństwo. Agresja zero.|Lubię spontan. Podchodzę do lodówki i patrzę. Rośnie tam prawdziwy, żywy i soczysty ogród. Zielone sałaty, moszczą się jak kury na lodówkowej , rozpychając się miedzy śliwkami a czerwoną porzeczką. Robią to w białych rękawiczkach, bez zbędnych komentarzy i pochrumkiwań, w ciszy.... z szacunkiem. Miło się patrzy na takie roślinne, pozytywne społeczeństwo. Agresja zero.|Lubię spontan. Podchodzę do lodówki i patrzę. Rośnie tam prawdziwy, żywy i soczysty ogród. Zielone sałaty, moszczą się jak kury na lodówkowej , rozpychając się miedzy śliwkami a czerwoną porzeczką. Robią to w białych rękawiczkach, bez zbędnych komentarzy i pochrumkiwań, w ciszy.... z szacunkiem. Miło się patrzy na takie roślinne, pozytywne społeczeństwo. Agresja zero.|Lubię spontan. Podchodzę do lodówki i patrzę. Rośnie tam prawdziwy, żywy i soczysty ogród. Zielone sałaty, moszczą się jak kury na lodówkowej , rozpychając się miedzy śliwkami a czerwoną porzeczką. Robią to w białych rękawiczkach, bez zbędnych komentarzy i pochrumkiwań, w ciszy.... z szacunkiem. Miło się patrzy na takie roślinne, pozytywne społeczeństwo. Agresja zero.|Lubię spontan. Podchodzę do lodówki i patrzę. Rośnie tam prawdziwy, żywy i soczysty ogród. Zielone sałaty, moszczą się jak kury na lodówkowej , rozpychając się miedzy śliwkami a czerwoną porzeczką. Robią to w białych rękawiczkach, bez zbędnych komentarzy i pochrumkiwań, w ciszy.... z szacunkiem. Miło się patrzy na takie roślinne, pozytywne społeczeństwo. Agresja zero.|Lubię spontan. Podchodzę do lodówki i patrzę. Rośnie tam prawdziwy, żywy i soczysty ogród. Zielone sałaty, moszczą się jak kury na lodówkowej , rozpychając się miedzy śliwkami a czerwoną porzeczką. Robią to w białych rękawiczkach, bez zbędnych komentarzy i pochrumkiwań, w ciszy.... z szacunkiem. Miło się patrzy na takie roślinne, pozytywne społeczeństwo. Agresja zero.|Lubię spontan. Podchodzę do lodówki i patrzę. Rośnie tam prawdziwy, żywy i soczysty ogród. Zielone sałaty, moszczą się jak kury na lodówkowej , rozpychając się miedzy śliwkami a czerwoną porzeczką. Robią to w białych rękawiczkach, bez zbędnych komentarzy i pochrumkiwań, w ciszy.... z szacunkiem. Miło się patrzy na takie roślinne, pozytywne społeczeństwo. Agresja zero.|Lubię spontan. Podchodzę do lodówki i patrzę. Rośnie tam prawdziwy, żywy i soczysty ogród. Zielone sałaty, moszczą się jak kury na lodówkowej , rozpychając się miedzy śliwkami a czerwoną porzeczką. Robią to w białych rękawiczkach, bez zbędnych komentarzy i pochrumkiwań, w ciszy.... z szacunkiem. Miło się patrzy na takie roślinne, pozytywne społeczeństwo. Agresja zero.
Sięgnę jeszcze po białe wino i olej kokosowy - dla ochłody, bo na szczęście słońce nas jeszcze rozpieszcza. Liczę po cichu, że taki stan będzie trwał do listopada. Byłby to uroczy prezent urodzinowy dla mnie. A dla innych uśmiechniętych niech będzie słońce i ta kolorowa kasza, wytrawna, choć owocowa z liśćmi ekologicznej kolendry.
Składniki
- pęczak kubek
- białe półsłodkie wino 1/2 kubka
- olej kokosowy 1/2 łyżeczki
- czarny pieprz 1/4 łyżeczki
- czosnek 2 ząbki
- lubczyk płaska łyżeczka
- śliwki 3-4
- kolendra garść
- asafetyda szczypta
- olej sezamowy łyżka
- sezam (czarny i biały) łyżka
- czerwone porzeczki łyżka
- różowa sól szczypta
- kozieradka
Sposób przygotowania
- Kaszę płuczę na sicie.
- Do garnka wlewam olej kokosowy i prażę chwilę. Następnie dodaję pieprz, 1 i 1/2 szklanki wody i 1/2 szklanki wina. Gotuje, aż wchłonie wodę, przykrywam i odstawiam.
- Na patelni podsmażam śliwki bez pestki, czosnek, lubczyk, asafetydę i sól.
- Odstawiam patelnię z ognia i dokładam czerwona poprzeczkę. Wszystko dodaje do ugotowanej kaszy. Dokładam jeszcze olej, sezam i garść pokrojonej, pachnącej kolendry.
Ale dobre!