1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. REKLAMA

Kozak, Baron i jagnięcina

Palec do budki kto nie stęsknił się za felietonami Barona. Ja do tego stopnia, że – niczym psychofanka – udałam się na jego warsztaty. Oczywiście z jagnięciny, bo wiadomo – jak Baron, to mięcho. |Palec do budki kto nie stęsknił się za felietonami Barona. Ja do tego stopnia, że – niczym psychofanka – udałam się na jego warsztaty. Oczywiście z jagnięciny, bo wiadomo – jak Baron, to mięcho. |Palec do budki kto nie stęsknił się za felietonami Barona. Ja do tego stopnia, że – niczym psychofanka – udałam się na jego warsztaty. Oczywiście z jagnięciny, bo wiadomo – jak Baron, to mięcho.

Nie ma chyba lepszej osoby do prowadzenia warsztatów z mięsa niż Aleksander Baron. Podejrzewają to pewnie ci, którzy podczytują „Rzeźnię Barona”, wiedzą ci, którzy maniacko wręcz zapisują się na kolejne jego warsztaty w showroomie i salonie Po wołowinie Aleks postawił na jagnięcinę – żadną tam nowozelandzką, przemrożoną i ciągle w podróży, lecz naszą, polską z zaprzyjaźnionego źródła – tak zaprzyjaźnionego, ze samo „źródło” wkroczyło w środku warsztatów dowożąc „deser”, smakołyk, delikates, mianowicie móżdżki baranie, które po podsmażeniu jedliśmy z grzanką. Ja – którą Aleks nakarmił tym specjałem jakiś czas temu i która go uwielbiam – mogłam spokojnie obserwować jak początkowe obrzydzenie przechodzi w fascynację i przyjemność. Takie rzeczy – tylko u Barona. Podobnie jak jednoczesne robienie kilku potraw z jagnięcia: burgerów, podsmażanek antrykotu, tadżinu. I opowiadanie przy tym o gatunkach (no bo czym się wrzosówka różni od merynosa?) o zastosowaniu, o obróbce ale w towarzystwie tak soczystej anegdoty (te z Maroko – mrożące krew w żyłach, te ze Szkocji – pełen hedonizm), że człowiekowi same wchodzą do głowy niezbędne informacje. Baron to przy okazji szef, który na warsztaty przyniesie przemycone przez siebie przyprawy i podzieli się własnym nożem. Ten ostatni zaszczyt spotkał mnie. Pamiętacie jak luzowałam kaczkę u Roberta Trzópka? To była pesteczka. Tym razem czekała na mnie wielka jagnięca noga, udziec, wielka kupa mięcha na kości. Nóż i deska. I pójście za nożem, intuicją i kością. Z językiem na wierzchu pracowicie oddzieliłam mięso, które pokrojone powędrowało do wspomnianego tadżinu. W międzyczasie były jeszcze burgery – ja uwielbiam je z miętowym sosem, my zrobiliśmy do nich genialny relish z ogórków świeżych, kiszonych i kolendry – i parę rodzajów kotlecików… Przemyciłam wam przepis na GENIALNY relish do jagnięcych burgerów od Barona. Przepis brzmi trochę niedorzecznie, ale efekt jest genialny… Ogórki kiszone i ogórki zielone (pół na pół) posiekać w drobną kostkę. Wrzucić do rozgrzanego garnka, doprawić ziarnami kolendry i pieprzem. Po 20 minutach gotowania dodać miód gryczany i posiekany koper. Po kolejnych 5 minutach zdjąć z ognia. I czekać na kolejny wpis Barona – ma być o flakach. Prawda Aleksander?

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze