1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. Na ile ufasz swoim bliskim?

Na ile ufasz swoim bliskim?

Na czym polega zaufanie? Czy ufając zyskujemy poczucie bezpieczeństwa i pewności? (Fot. iStock)
Na czym polega zaufanie? Czy ufając zyskujemy poczucie bezpieczeństwa i pewności? (Fot. iStock)
Jak wygląda nasze zaufanie w relacji z partnerem, w rodzinie, w społeczeństwie? – Rozwój zaufania to zmniejszanie niepewności dotyczącej siły związku – mówi psycholog Katarzyna Popiołek z Uniwersytetu SWPS w Katowicach.

W życiu społecznym jesteśmy nieufni. A w rodzinie?
Z badań profesor Krystyny Skarżyńskiej wynika, że rodzina jest sferą, w której obdarzamy się największym zaufaniem. Natomiast nasze zaufanie do innych ludzi, do instytucji, władzy jest niewielkie. Wygląda na to, że popadamy w ekstrema – obcym nie ufamy wcale, natomiast bliskim czasem za bardzo. Niedobry jest kompletny brak zaufania do ludzi – gdy jesteśmy podejrzliwi, gdy uważamy, że inni dbają wyłącznie o własny interes – ale zgubna okazuje się też postawa absolutnego zaufania: gdy spodziewamy się, że zawsze wszystko będzie przebiegało zgodnie z naszymi oczekiwaniami. Najlepszy okazuje się oczywiście arystotelesowski złoty środek.

Na czym polega złoty środek w bliskich związkach?
Na tym, że na początku przyjmujemy założenie: wierzę w uczciwość i wiarygodność partnera. Takie założenie jest rozsądne, bo nie mamy jeszcze doświadczeń. A zaufanie to funkcja doświadczeń, które zdobywamy w relacjach z drugą osobą. Kiedy kogoś dopiero poznajemy, mamy wiele wątpliwości, no bo nic o nim nie wiemy. Ale wątpliwości powinna zastąpić wiara, że partner jest uczciwy. Dajemy rodzaj kredytu, świadomi, że możemy doznać zawodu. Bez tego nie da się zbudować trwałego związku. Można powiedzieć, że rozwój zaufania to zmniejszanie niepewności dotyczącej siły związku. W miarę jak czyny potwierdzają nasze zaufanie, gdy przekonujemy się, że partner udziela nam wsparcia, zachowuje się zgodnie z naszymi oczekiwaniami, jest wrażliwy na nasze potrzeby, przejawia pozytywne działania, zaufanie do partnera się stabilizuje. I wtedy nie potrzebujemy już ustawicznych dowodów jego wiarygodności. Co więcej – jeśli nawet zdarzy się, że on coś przeskrobie, to uznamy, że jego zachowanie jest przejściowe i nie powinno być przyczyną konfliktu. To nie oznacza, że mamy wszystko w związku akceptować. Zasada ufności to nie nakaz wyłączenia rozsądku.

No a kiedy wchodzimy w związek z podejrzeniami, nieufnością?
To mamy kłopot. Czeski terapeuta Miroslav Plzak odwołuje się tu do innej silnej obawy, jaką jest lęk o życie. Wiemy, że jest kruche, ale to nie znaczy, że z lęku o jego utratę nie będziemy wychodzili z domu. Podobnie jest z zaufaniem – z lęku o jego utratę nie możemy zadręczać partnera kontrolą, nadzorem.

Przykładem braku zaufania jest zazdrość.
Człowiek zazdrosny żąda od partnera dowodu wierności. Taki dowód jest jednak faktycznie i logicznie niemożliwy. Nie da się udokumentować wierności, najwyżej można komuś udowodnić, że był niewierny. Jeśli nawet zamknę się w domu i powiem: „popatrz, jestem tylko twój”, zazdrośnik powie: „dobra, dobra, ale zdradzasz mnie w myślach”. Dlatego droga osoby zazdrosnej jest zawsze drogą w labiryncie. Jak powiedział Szekspir, zazdrośnicy są w szponach zielonookiego potwora.

Z takim bagażem nie warto zaczynać związku? Dobrze jest zacząć od aktu zaufania o niewielkim stopniu ryzyka. Na przykład poprosić o spełnienie jakiegoś małego oczekiwania, które stosunkowo łatwo będzie zrealizować. I zobaczyć, czy ta osoba to uczyni.

W relacji rodzice – dzieci postępować podobnie?
Tak. I podobnie jak w relacji z partnerem musimy zacząć od próbnego zaufania. Powinniśmy jednak pamiętać, że pokusa, na jaką wystawiamy dziecko, nie powinna być duża. Sprawdźmy, czy dotrzyma obietnicy, czy powie prawdę, zacznijmy od kredytu zaufania. Ale na początku ten kredyt powinien być adekwatny do możliwości jego spłaty, tak jak w ekonomii.

A jeśli się przekonamy, że partner nas zawiódł, że dziecko zrobiło coś, czego nie chcieliśmy?
Często zawiedzione zaufanie jest sygnałem, że chcieliśmy czegoś niemożliwego albo że coś jest nie tak w naszych relacjach. W bliskich związkach przyczyną może być tak zwany syndrom ciepłej wody. Ktoś siedzi sobie w ciepłym basenie, jest mu dobrze, a na dworze czeka partner i marznie. Może być tak, że czujemy komfort kosztem partnera. Czasami fakt, że ktoś zawiódł nasze zaufanie, może być sygnałem, że nie robimy czegoś, co jest potrzebne drugiej stronie. Ale jeśli kłamstwa się powtarzają, obietnice nie są dotrzymywane, uciekajmy. Z kimś, kto kilkakrotnie zawiódł zaufanie, nie ma sensu budować związku.

A jeśli tym kimś jest dziecko?
Dziecko dopiero się uczy, jak nie zawodzić zaufania i jak je okazywać. Jeśli tu coś nie gra, to znaczy, że popełniliśmy jakiś błąd. Na przykład sami na tym polu źle funkcjonujemy – kłamiemy, ile się da. A może mamy zbyt wygórowane wymagania niemożliwe do spełnienia i dziecko dla świętego spokoju obiecuje, a potem nie dotrzymuje słowa, bo wymaganie było nierealne.

Jakie korzyści mamy w życiu z zaufania?
Uważam, że bez zaufania człowiek może zginąć, bo w trudnych chwilach nie będzie miał do kogo się udać po pomoc. Stała nieufność prowadzi do samotności i niszczy nas samych.

Powinniśmy ufać, ale i nie zawodzić zaufania, bo dostajemy to, co dajemy.
Działają tu dwa prawa: tak zwane prawo bumerangu – co wysyłam, to do mnie wraca. Ale nie zawsze tak jest. Wtedy trzeba zastanowić się dlaczego. Nie wszyscy zasługują na zaufanie, a my czasami nie chcemy tego widzieć. Drugie prawo to tak zwany efekt Rosenthala. Jeśli uważam, że ktoś jest nieuczciwy, to jestem wobec niego nieufna, kontrolująca. A taka postawa często wywołuje u tej osoby zachowania, o które właśnie ją podejrzewałam. Powinniśmy zatem dawać kredyt zaufania, ale jak się okaże, że ktoś nas zawiódł, bądźmy ostrożni w dalszych kontaktach.

Ale najpierw czyńmy innym to, co i nam miłe.
Gdy czasem słyszę: „nie ufam nikomu, bo wszyscy mnie zawiedli”, to jestem prawie pewna, że przyczyna leży w tym, kto to mówi. Pamiętajmy, że czas też gra rolę w budowaniu zaufania. Im dłuższy dobry związek, tym większy bank zaufania. Dlatego tak bardzo boli, gdy zdradzi przyjaciel. Mamy wtedy poczucie, że cały nasz bank został obrabowany. Ale z drugiej strony – myślimy sobie: „przez tyle lat ten ktoś nas nie zawiódł i teraz, po jednym złym doświadczeniu, mamy kończyć znajomość?”. I najczęściej, nawet przy dużym wykroczeniu, wybaczamy. Dobrze mieć bank z dużym kapitałem zaufania.

Katarzyna Popiołek, dr hab. psychologii społecznej, profesor Uniwersytetu SWPS Wydziału Zamiejscowego w Katowicach. Zajmuje się problematyką relacji międzyludzkich, szczególnie relacji pomocy i wsparcia, oraz specyfiką zachowań w sytuacjach kryzysowych. Jest autorką wielu publikacji naukowych, współtwórczynią Instytutu Współczesnego Miasta.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze