1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Nie mogę o nim zapomnieć. Jak pogodzić się z rozstaniem?

Prawdopodobnie najtrudniejsze jest odczuwanie ambiwalencji po rozstaniu. Pamiętaj, że ta część ciebie, która chce powrotu partnera czy partnerki, to przestraszone, zagubione dziecko, które tak naprawdę potrzebuje twojej troski i opieki. (Ilustracja: iStock)
Prawdopodobnie najtrudniejsze jest odczuwanie ambiwalencji po rozstaniu. Pamiętaj, że ta część ciebie, która chce powrotu partnera czy partnerki, to przestraszone, zagubione dziecko, które tak naprawdę potrzebuje twojej troski i opieki. (Ilustracja: iStock)
Rozstanie to nie tylko pożegnanie partnera, lecz także fantazji na temat miłości i drugiego człowieka. „Jeśli nasze uczucia po rozpadzie związku są silniejsze od tych podczas jego trwania, prawdopodobnie rozstanie było symbolem wielu innych życiowych strat, być może wszystkich, których doznaliśmy od chwili narodzin” – mówi psychoterapeutka Ewa Klepacka-Gryz w kolejnym cyklu Terapii Jednego Spotkania.

Jak pogodzić się z rozstaniem?

Jedna z moich pacjentek poprosiła, żebym przyjęła jej przyjaciółkę Matyldę, która cierpi po rozstaniu z partnerem. – Próbowałam jej pomóc, ale ona nie chce rad, tylko na okrągło opowiada o tym facecie, który odszedł od niej już drugi raz i mam nadzieję, że tym razem na dobre – w jej tonie usłyszałam złość i zniecierpliwienie. Pomyślałam, że to będzie trudna sesja. Zanim Matylda pojawiła się w moim gabinecie, w głowie układałam plan, co zrobić, żeby już na wstępie zatrzymać ten nawyk opowiadania traumatycznej historii miłosnej.

– Twoja przyjaciółka bardzo się o ciebie martwi i bardzo chciałaby ci pomóc – zaczęłam.

– Wiem, wiem, wszyscy mają już dosyć słuchania moich opowieści o Marku. Ale on naprawdę był mężczyzną mojego życia, taka miłość zdarza się tylko raz…

Kiedy dzwonią do mnie czytelniczki, które po przeczytaniu odcinka Terapii Jednego Spotkania chcą powierzyć mi swoje historie, za każdym razem wyczuwam w ich głosie nadzieję, że na pewno je uratuję. Czasami mówią nawet: „Jesteś moją ostatnią szansę” albo: „Jeśli ty mi nie pomożesz, to nikt inny nie da sobie z tym rady”. Trudno jest wytłumaczyć im, że wszystko tak naprawdę zależy nie ode mnie, ale od nich, od ich gotowości do skonfrontowania się z problemem, odważnego przeżycia nawet najbardziej trudnych emocji i od ich gotowości do zmiany.

Krok 1. Ustalamy, że Matylda nie chce się obudzić ze snu

Rzeczywiście, sesja z Matyldą była jedną z trudniejszych, jakie do tej pory mi się zdarzyły. Naprawdę starałam się z całych sił, używając całej mojej wiedzy i wszystkich znanych mi metod, wytrącić ją z przymusu snucia bajki na temat relacji z Markiem. Momentami miałam wrażenie, że jestem na dobrej drodze, ale za chwilę traciłam z nią kontakt, pojawiało się znieruchomienie, miała nieobecny wzrok, nie było reakcji na moje pytania czy polecenia.

– Wiesz, że nasze pierwsze spotkanie było jak żywcem wyjęte z największego romansidła…? – snuła swoją opowieść. – Strzała Amora trafiła mnie prosto w serce…

Od dzieciństwa zwłaszcza my, kobiety, jesteśmy uczone, że prawdziwa miłość to taka, która spada na nas jak grom z jasnego nieba, doprowadza do utraty kontroli, zdrowego rozsądku, pozbawia snu, odbiera apetyt i uruchamia bajkowy scenariusz: „A potem żyli długo i szczęśliwie”.

– …Byłam pewna, że to ten jeden jedyny, a związek z nim to ten na zawsze, dopóki śmierć nas nie rozłączy… – kontynuowała.

Na etapie zakochania nie widzisz drugiego człowieka, a jedynie swoją projekcję. „Tylko on i nikt inny da mi to, czego potrzebuję” – myślisz.

– …Marek czytał mnie między wierszami; od razu odgadł, jakie kocham kwiaty, że boję się ciemności i dużych psów… – Matylda była nie do zatrzymania. Widziałam w jej oczach niezaspokojony głód miłości i ogromną wiarę, że jest gdzieś ktoś, kto go zaspokoi. W tym momencie obiektem jej nadziei nadal był Marek. – Od rozstania minęło pół roku, a ja ciągle nie mogę o nim zapomnieć – wyznała z westchnieniem.

– Ty nie tyle nie możesz, co nie chcesz o nim zapomnieć – próbowałam sprowadzić ją na ziemię. – Ciągłe wspominanie tego, co się między wami wydarzyło, opowiadanie o tym i bezustanne przeżywanie emocji – nie sprzyjają zapominaniu.

Wiedziałam, że to było ich kolejne rozstanie, zapytałam, co takiego się wydarzyło, kiedy wrócili do siebie po pierwszym rozstaniu. Tak jak przypuszczałam, rzeczywistość nie sprostała fantazjom.

– Przez tydzień było cudownie, ale później znowu zaczęło się psuć – ze smutkiem stwierdziła Matylda. – Kłóciliśmy się chyba jeszcze bardziej niż przed rozstaniem.

Każdy związek miłosny jest odtworzeniem naszych relacji z rodzicami. Zakochanie budzi głęboko uśpioną tęsknotę za wszystkim, czego zabrakło nam w dzieciństwie. Zaślepieni nadzieją, że ukochany człowiek da nam to wszystko, czego nie dostaliśmy od rodziców, patrzymy na niego przez różowe okulary. Kiedy partner w realnym świecie nie jest w stanie zaspokoić naszego emocjonalnego głodu z przeszłości, uciekamy w świat fantazji, śniąc jasny sen o naszym związku. – Kiedy byliśmy osobno, tęskniłam za nim tak bardzo, że aż bolało; gdy spotykaliśmy się – czar pryskał – mówiła dalej Matylda. Próbowałam jej wytłumaczyć, że „niemożność”, a raczej lęk przed ostatecznym domknięciem relacji pochodzą z tej samej iluzyjnej półki.

– Ale jak mam to zrobić, skoro kiedy tylko zamykam oczy, widzę Marka uśmiechniętego, z wyciągniętymi ramionami?! – po 20 minutach sesji Matylda wreszcie odpowiedziała na moją próbę nawiązania relacji. – Dobrze, zostań przy tym obrazie. A teraz wyobraź sobie, że Marek kładzie obydwie dłonie na swoim sercu. Widzisz to? – Tak, to wygląda jak pożegnanie. – Właśnie tak – potwierdzam i poprosiłam, żeby Matylda zrobiła ten sam gest. – Nie, nie jestem jeszcze w stanie się z nim pożegnać.

Każde rozstanie jest jak pogrzebanie nadziei, że ktoś zaspokoi nasz głód z dzieciństwa. Jeśli nasze uczucia po rozpadzie związku są silniejsze od tych podczas jego trwania, prawdopodobnie to rozstanie było symbolem wielu innych życiowych strat, być może wszystkich, których doznaliśmy od chwili narodzin.

Krok 2. Ustalamy, dlaczego rozstanie tak bardzo boli

– Czy czujesz, że nie możesz zapomnieć o Marku dlatego, że nadal go kochasz? – badam, choć jestem pewna, że Matylda kocha swoje wyobrażenie o partnerze, a nie jego prawdziwego. – Uwielbiam siebie z tamtego czasu – Matylda zaczyna snuć kolejną opowieść. – Byłam szczuplejsza o parę kilo, miałam mnóstwo energii, choć niewiele spałam i niewiele jadłam. Mężczyźni oglądali się za mną, a koleżanki mówiły, że miłość bije z moich oczu.

Kiedy pytam kobiety po rozstaniu, za czym najbardziej tęsknią i czego najbardziej by pragnęły, zwykle odpowiadają, że tęsknią za sobą – szczęśliwą i zakochaną, i że bardzo chciałyby się znowu zakochać. Zakochanie budzi, traconą wiele razy w dzieciństwie, wiarę i nadzieję, że ktoś odzwierciedli wszystkie nasze uczucia i przyjmie nas z całym dobrodziejstwem inwentarza. W wyobraźni odgrywamy scenę, w której partner szepcze: „Kocham cię za to, że jesteś, i nigdy cię nie opuszczę”. Im bardziej związek z partnerem jest wierną kopią pierwotnej więzi z matką czy z ojcem, tym bardziej porzucenie partnera przeraża nas i uderza w nasze poczucie bezpieczeństwa. Miłość partnera, a właściwie jej wyobrażenie, cofa do dzieciństwa i uzdrawia wszystkie rany zadane przez rodziców. Zakończenie związku, przyznanie, że relacja umarła – przywołuje dawne cierpienie.

Gorączkowo próbuję znaleźć najprostszą definicję miłości, żeby pomóc Matyldzie urealnić jej relację z Markiem. Nie chcę brutalnie demaskować jej iluzji, chcę pokazać, że miłość można dawać i dostawać od różnych ludzi, na wiele rozmaitych sposobów. – Jeśli zgodzimy się, że miłość to dawanie drugiemu człowiekowi uwagi, akceptacji, uznania, zaufania, zrozumienia i wolności – to czego najbardziej ci brak po rozstaniu z Markiem? – pytam wreszcie.

– Wiesz, chyba nigdy nie czułam się naprawdę rozumiana – mam wrażenie, że Matylda dotyka czegoś ważnego. – Rodzice często powtarzali mi, że jestem dziwna. Koleżanki też nazywały mnie dziwadłem. Marek powtarzał, że jesteśmy do siebie bardzo podobni, nawet kiedy kłóciliśmy się na śmierć i życie i żadne nie chciało odpuścić, twierdził, że to dlatego, że obydwoje jesteśmy jednakowo uparci – mówi.

W dzieciństwie w oczach rodziców szukamy potwierdzenia, że należymy do rodziny, że jesteśmy tacy sami jak oni – kolor oczu mamy po tacie, a upór po wujku ze strony mamy. „Jesteśmy tacy do siebie podobni, czujemy tak samo, rozumiemy się bez słów” – tego typu zapewnienia są jak najważniejsze wyznania miłosne. W tym kontekście rozstanie i wymazanie z pamięci tej niepowtarzalnej symbiozy są jak wyrzeczenie się części siebie.

Krok 3. Wspólnie opracowujemy metody opłakania żalu po rozstaniu

Bez względu na to, jak dawno temu rozstaliśmy się z partnerem, dopóki ciągle czujemy potrzebę wspominania i opowiadania o tym i towarzyszą temu silne emocje, to znak, że nie przeżyliśmy jeszcze do końca żalu i coś ważnego domaga się opłakania. Często nawarstwiają się inne znaczące straty i rozstania.

Próbowałyśmy z Matyldą omówić różne sposoby, które umożliwiłyby jej przeżycie żalu po stracie. Nie chcąc już dłużej zamęczać przyjaciół, postanowiła prowadzić dziennik emocji i zapisywać w nim wszystkie pojawiające się uczucia. Ustaliłyśmy, że będzie koncentrować się głównie na uczuciach, mniej przywołując z pamięci konkretne sytuacje z przeszłości. Zdecydowała też, że wróci na lekcje jogi, które zawsze pomagały jej zmniejszyć napięcie w ciele. Jednak czułam, że w jej „nie mogę o nim zapomnieć” kryje się jeszcze jakaś istotna strata z przeszłości. Czułam także, że na sesji nie zajdziemy tak głęboko, nasz czas dobiegał już końca, bałam się też, że to by było za dużo jak na jeden raz.

Kiedyś po takich sesjach odczuwałam niedosyt. Dziś już wiem, że jeśli tajemnica ma się ujawnić, to stanie się to prędzej czy później.

Kilka tygodni potem przyjaciółka Matyldy opowiedziała mi historię jej matki. Rodzice Matyldy pobrali się bardzo młodo i szalenie się kochali. Niestety, matka zachorowała na raka, kiedy dziewczynka miała pięć lat, i wkrótce zmarła. Ojciec ponownie się ożenił. Nigdy nie rozmawiał z córką o jej biologicznej mamie. Matylda miała tylko jedno jej zdjęcie i jedno silne wspomnienie: kiedy mama ją kąpała. Przez lata pielęgnowała je w swojej pamięci. Wtedy pomyślałam, że dla niej pamięć o tym to jedyny sposób na celebrowanie miłości.

Dlaczego nie mogę o nim zapomnieć? Autoterapia po rozstaniu

  • Pamiętaj, że dojrzałe osoby w związku miłosnym szukają jedynie 25 proc. całości zapotrzebowania na spełnienie potrzeb przez drugą osobę, pozostałe 75 proc. czerpią z własnego wnętrza, od rodziny, z pracy zawodowej, zainteresowań czy duchowości. Narysuj tabelkę źródeł spełniających twoje potrzeby.
  • Stwórz sobie bezpieczną przestrzeń, w której będziesz mogła spokojnie opłakiwać rozstanie i przeżywać do końca smutek i ból. Kiedy głowa podsuwa ci obrazy z przeszłości, staraj się bardziej koncentrować na ciele i doznaniach, które powstają pod wpływem tych obrazów. Oddychaj do tych miejsc, dotykaj ich z miłością, kołysz ciało, wykonuj różne ruchy, które ukoją twój ból.
  • Potraktuj byłego partnera czy byłą partnerkę jako metaforę. Być może byli ważnym czynnikiem wyzwalającym w tobie reakcje na straty z przeszłości. Jak czujesz, które straty były najdotkliwsze? Wymyśl swój własny rytuał, który pozwoliłby ci się z nimi pożegnać. Możesz np. wypisać je na kartce, a potem spalić.
  • Prawdopodobnie najtrudniejsze jest odczuwanie ambiwalencji po rozstaniu. Pamiętaj, że ta część ciebie, która chce powrotu partnera czy partnerki, to przestraszone, zagubione dziecko, które tak naprawdę potrzebuje twojej troski i opieki. Ta część ciebie, która akceptuje rozstanie, to twoja dorosłość. Wzmocnij ją, a pozwoli odejść byłemu lub byłej i ukoi twój ból.
Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze