Żyjemy w epoce przejściowej między tradycyjną rodziną a związkami, których kształt dopiero się wyłania. „Kobiety szukają mężczyzn, którzy jeszcze nie istnieją, a mężczyźni kobiet, które już nie istnieją” – mówi jeden z ekspertów w filmie dokumentalnym „Singielki”. Na ile trafnie ta diagnoza opisuje naszą rzeczywistość – zastanawia się psycholożka Hanna Samson.
Dokument zobaczyłam w ramach „Filmoterapii z Sensem” i po seansie brałam udział w dyskusji, w której trudno było się dopchać do głosu, bo tak wiele osób chciało podzielić się swoimi doświadczeniami i refleksjami. W przeżyciach bohaterek rozpoznawały siebie: A więc to tak? Kobiety w innych krajach przeżywają to samo? Może trzeba w końcu zauważyć, że świat się zmienia i już nie wszystkim uda się żyć „po staremu”? I czy na pewno byśmy tego chciały? Autorki filmu, Mariona Guiu i Ariadna Relea, przez cztery lata towarzyszyły kobietom z różnych krajów (Chiny, Turcja, Hiszpania, Australia), które łączy to, że są świetnie wykształcone, robią karierę, podbijają świat, jakiś czas temu przekroczyły trzydziestkę i nie mogą znaleźć partnera. Co jest z nimi nie tak? Takie pytanie łatwo się nasuwa, bo ciągle obowiązuje mit, że z kobietą, która nie ma partnera, coś jest nie tak. Same singielki też tak o sobie myślą.
Nawet jeśli znamy słynne zdanie amerykańskiej feministki, Glorii Steinem, że kobieta bez mężczyzny jest jak ryba bez roweru, to nie traktujemy go całkiem poważnie. Bycie w parze jest ciągle synonimem ułożenia sobie życia, nawet jeśli w tych parach żyje nam się gorzej niż wtedy, kiedy byłyśmy same. Kiepskie strony związku widzimy, gdy w nim jesteśmy. Albo po rozstaniu. Kiedy jesteśmy same, związek wydaje nam się tożsamy ze szczęściem. Nic dziwnego – chłopcy są wychowywani do autonomii, dziewczynki do przywiązania. Choć warunki społeczne się zmieniły, kobiety nadal określają swoją tożsamość poprzez relacje z innymi. Jeśli mężczyzna nie ma partnerki, dopuszczamy możliwość, że jest to jego wybór. Jeśli kobieta nie ma partnera, dla wielu oznacza to wciąż, że nie została wybrana. Singielki po trzydziestce są stygmatyzowane. Należy być w byle jakiej relacji, żeby zostać zaakceptowaną przez społeczeństwo – śmieje się jedna z bohaterek filmu.
Ale problem może polegać właśnie na tym, że kobiety nie chcą już być w byle jakich związkach. Babcia jednej z bohaterek uważa, że dzisiejsze dziewczyny zadają za dużo pytań. – Myśmy nie pytały, czy on ma dom i pracę. Pojawiał się kandydat i to był nasz los. Nasz mąż i nasze życie – opowiada. Fakt, dzisiaj kobiety mają wiele oczekiwań. Wciąż pokutuje w nas mit miłości romantycznej i całkowitego oddania, ale bez przesady, nie oddamy przecież wolności i prawa stanowienia o sobie! Widać to wyraźnie w Turcji, gdzie zgodnie z oficjalną ideologią, kobiety, które odmawiają macierzyństwa i domowych obowiązków, tracą swoją tożsamość, są półkobietami. Nad Bosforem wartością znów stało się dziewictwo przed ślubem, za to po ślubie należy urodzić kilkoro dzieci. Turczynki tłumnie wychodzą na ulicę, bronią swoich praw i stylu życia. Nie chcą siedzieć cicho, nie chcą być posłuszne i nie boją się protestować. Rząd nakazuje, by dobrze wykształcone kobiety miały dzieci dla dobra narodu. One chcą same dokonywać wyboru, choć płacą za to często brakiem partnera.
– Czy ktoś będzie w stanie zaakceptować to, że stawiam pracę na pierwszym miejscu? – pyta któraś z bohaterek filmu. To pytanie retoryczne, jej doświadczenia pokazują, że nie ma takiego faceta.
Ona chciałaby, żeby partner wspierał ją w karierze, ona wspierałaby jego i tak by razem sobie szli przez życie. A mężczyźni zwykle chcą kogoś, kto będzie sprzątał i gotował. Gdy faceci na randkach dowiadują się, że jedna z bohaterek jest szefową kuchni, natychmiast pytają: Ugotujesz coś dla mnie? – To tak, jakbym na pierwszej randce zapytała księgowego, czy obliczy moje podatki – stwierdza bohaterka. Są faceci, którzy jeszcze się nie zorientowali, że kobiety szukają nowego rodzaju mężczyzny.
Bohaterki filmu czasem nie mogą się wiązać ze względu na pracę, która wymaga od nich kilkumiesięcznych pobytów za granicą, bo który facet by to zaakceptował? Za to kobiety często gotowe są czekać albo jadą tam, gdzie on, co czasem kiepsko się kończy.
Agata ma 34 lata, jest świetnie wykształcona, przed kilku laty zajmowała wysokie stanowisko w korporacji. Jej partnerowi, który był Szwajcarem, skończył się kontrakt w Polsce i wrócił do kraju. Agata porzuciła korporację i pojechała z nim. Przez pół roku szukała pracy, partner nie chciał jej dłużej utrzymywać. Wróciła do Polski i teraz tutaj szuka pracy, bezskutecznie. Jest zbyt dobrze wykształcona, by przyjęli ją na niskie stanowisko, a na wysokie nie przyjmą z powodu przerwy w pracy, bo wypadła z rynku. Ta historia w rzeczywistości jest dużo bardziej dramatyczna i skomplikowana, niemniej nawet w skrócie pokazuje, że dla miłości jesteśmy w stanie zrobić wiele. Mężczyźni nie są tak skorzy do porzucania własnego życia.
Jagoda, 37 lat, znalazła w końcu wspaniałego faceta. Niestety, w innym mieście, więc widują się tylko w weekendy. Jagoda ma dobrą pracę i duże mieszkanie, on po rozwodzie mieszka w wynajmowanej kawalerce, więc mógłby zamieszkać z nią, gdyby znalazł pracę w Warszawie. Nie może znaleźć, więc się nie przenosi. Być może ma ku temu jakieś inne powody, ale faktem jest, że nie stawia wszystkiego na jedną kartę, co często się zdarza kobietom.
Mężczyźni mają problem z kobietami, które są lepiej wykształcone od nich. Doktorat jednej z bohaterek filmu przeszkadza jej w stworzeniu związku. – Mężczyźni zachowują się tak, jakby były trzy płcie: kobiety, mężczyźni i kobiety z doktoratem – żartuje z goryczą. Tradycja nakazuje, by mężczyzna był tak samo albo lepiej wykształcony niż kobieta. I jest to problem nie tylko dla mężczyzn.
Dobry związek, czyli jaki?
Niedawno prowadziłam cykl warsztatów dla kobiet, które chcą stworzyć dobry związek. Większość z nich ma za sobą wiele doświadczeń, były w związkach przez kilka lat, niektóre są po rozwodzie, mają dzieci i ciągle marzą o "drugiej połówce", jakby bez faceta czuły się niepełne. Brak partnera uznają za porażkę życiową, ale nie każdy im odpowiada.
Ewa, lat 39, po rozwodzie, od roku jest w nowym związku. Tomek jest ciepły, pomocny, spędza u niej dużo czasu, wykonuje różne prace domowe, w łóżku jest im bardzo dobrze. – Co z tego, skoro nie mam z nim o czym rozmawiać? Przeczytał w życiu trzy książki i nie wstydzi się tego. A mężczyźni, którzy mnie pociągają, nawet na mnie nie spojrzą, bo jestem za stara, dlatego się godzę na Tomka, ale właściwie to się na niego nie godzę – opowiada.
Powinnaś obniżyć oczekiwania i znaleźć kogoś na męża – takie rady słyszą bohaterki filmu i nasze rodzime singielki. Ale one myślą o zakochaniu, tęsknią za miłością, nie chcą zawierać kompromisów z samymi sobą. – Normą jest związek jednej kobiety z jednym mężczyzną, innych relacji nie dopuszczamy – zauważa ekspertka w "Singielkach". To oczywiste! Miłość chcemy mieć na wyłączność i nie ma się nad czym zastanawiać.
Elwira, lat 27, jest w ciąży z Maćkiem, lat 45, mają już jedno dziecko, trzyletnią Basię, i wszyscy razem żyją w piekle. W domu są ciągłe awantury, bo Elwira nie może pogodzić się z tym, że Maciek jest nie tylko jej partnerem. Co prawda rozwiódł się z żoną, z którą ma dwoje dorosłych dzieci, ale tak naprawdę się z nią nie rozstał. Żona źle zniosła rozwód, cierpi na depresję, on nie potrafi jej zostawić. Nadal często nocuje w ich wspólnym domu, przeprowadza kolejne remonty, ma tam część swoich rzeczy. Spędza kilka dni z Elwirą, kilka z byłą żoną. Elwira nie jest w stanie tego znieść, krzyczy, rzuca przedmiotami, nie pozwala Maćkowi widywać córki, żąda, żeby zerwał z byłą żoną i przestał tam jeździć. Maciek obiecuje, że tak zrobi i nadal żyje w dwóch domach. Nic nie wskazuje na to, że coś się zmieni. Elwira ma do wyboru pogodzić się z sytuacją albo rozstać z Maćkiem. Wybiera życie w piekle. Nie jestem orędowniczką trójkątów, ale czasem lepiej zaakceptować rzeczywistość, nawet jeśli odbiega od wzorca.
Nowy model
Kobiety pragną być przywiązane do kogoś i żeby ktoś był do nich przywiązany. Nie wierzymy, że można mieć satysfakcjonujące życie w pojedynkę. Dopóki nie wierzymy, dopóty nie jest to możliwe. – Jesteśmy istotami społecznymi, potrzebujemy innych ludzi, ale czy musimy mieć tego jednego? I czy na pewno na całe życie? – pyta ekspertka w "Singielkach". Jeśli jesteś sama, to nie pasujesz do tradycyjnej definicji kobiecości. Może więc pora zmienić definicję?
Na warsztatach, o których wspominałam, kobiety chcą pracować nad sobą, żeby umieć budować związek. Odkrywają swoje zasoby i ograniczenia. Analizują przekazy rodzinne i swoje oczekiwania. Przyglądamy się również ich doświadczeniom. I często się okazuje, że związki były dla nich ciężarem, odsuwały je od własnego życia. Kobiety rezygnowały ze swoich aspiracji, z pasji i zainteresowań, zapominały, kim są, pochłaniała je rola żony i matki. Kiedy związek się kończył, odkrywały, że znowu mogą być sobą i podbijać świat. Tyle że nadal tęskniły za mężczyzną, z którym stworzyłyby inny związek.
Dziś w związkach wciąż musimy negocjować. Jeszcze nie wiemy, w jaki sposób ktoś może uczestniczyć w naszym życiu, a my w jego, żeby to nadal było nasze życie. Jedna z bohaterek filmu widzi siebie w roli naukowczyni, która od czasu do czasu z kimś się wiąże.
Inna odkrywa, że ważniejsze niż związek jest dla niej macierzyństwo. Żyjemy w epoce przejściowej. Ekspertka z "Singielek" stwierdza, że większość z nas będzie przechodzić od jednej historii do innej, czasem z dużymi przerwami między nimi, bo stary model nie pasuje do współczesności. Już wiemy, że związki rzadko trwają do śmierci. Za wolność płacimy niepewnością, ale może ta cena nie jest wcale za wysoka?