Dla ludzi o psychopatycznej osobowości środowisko pracy jest wręcz idealne do realizacji ich celów i pięcia się w górę, bez zważania na innych. Dlatego szanse, że spotkasz szefa psychopatę na swojej zawodowej drodze, są naprawdę duże. Jak go rozpoznać? Jak się przed nim ochronić? Jak pracować z nim biurko w biurko, bez uszczerbku na własnym zdrowiu, fizycznym i psychicznym?
Opowieści o problematycznych, niezrównoważonych emocjonalnie czy niebezpiecznych wręcz szefach krążą w każdej firmie. Wykorzystują pracowników do wykonywania własnych obowiązków, manipulują nimi i podcinają ich błyskotliwe kariery, by nie zaszkodzić sobie. Mobbingują, kłamią i często znikają, zostawiając za sobą wyczyszczone konta. Choćby taka historia: spółka zatrudnia do jednego z działów nowego szefa. Po zapoznaniu się z pracownikami i zrobieniu na nich jak najlepszego wrażenia, szef szybko przechodzi do kontaktów mejlowych. Częściej można go spotkać na lunchu z top managementem niż przy biurkach pracowników. Niektórych chwali, inni – wezwani przez niego na dywanik – biorą przed spotkaniem valium. Na swojego zastępce – choć z dużo niższą pensją – wybiera najmniej doświadczonego, najmłodszego stażem pracownika, który od kilku tygodni jest jego „uchem i okiem”. Z kolei najbardziej pracowitą podwładną – która od kilku miesięcy pisze za szefa raporty, robi mu prezentacje, regularnie wyrabiając nadgodziny, a w chwilach zwątpienia słyszy od niego, że jest na jego krótkiej liście do awansu – dowiaduje się z działu HR, że przełożony co chwila się na nią skarży, opisując jej niekompetencje, i prosi o przeniesienie jej do innego działu, najlepiej filii firmy w innym mieście. Gdy upokorzona postanawia złożyć na szefa skargę, wykazując historię korespondencji, połowa zespołu staje za nim murem, a druga uchyla się od wsparcia. Dziewczyna zwalnia się z pracy, ma zszargane nerwy i postępującą anemię. Odnajdujesz się w tej opowieści?
Pozbawieni sumienia, niezdolni do empatii, poczucia winy i lojalności wobec kogokolwiek innego niż oni sami – tak opisują psychopatów autorzy książki „Psychopaci w firmie”, psycholog organizacji Paul Babiak i Robert D. Hare, profesor Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej w Kanadzie, którzy od lat badają psychopatyczne osobowości. To zwykle osobowości narcystyczne, które potrafią bardzo sprawnie manipulować innymi dla osiągnięcia własnych korzyści: kłamać, łamać reguły, być nieuczciwi. A te korzyści to władza i zysk. Dlatego polityka i biznes – także show-biznes – to ulubione terytoria działań psychopatów, co nie znaczy, że nie spotkamy ich w kancelarii prawniczej albo w biurze doradcy ubezpieczeniowego, wśród przedstawicieli handlowych, ekspertów, mechaników samochodowych i internetowych trolli. Za to na pewno trafimy na nich w korporacjach, które mimo silnej biurokracji, oferują szeroką sieć kontaktów oraz działają w systemie, który zawsze z opóźnieniem reaguje na kryzys.
Jak to się w ogóle dzieje, że psychopata przechodzi przez rekrutacyjne sito testów, rozmów kwalifikacyjnych i zostaje zatrudniony? Jak twierdzą Paul Babiak i Robert D. Hare, napisanie wyssanego z palca życiorysu, listu motywacyjnego i rekomendacji to dla nich żaden problem. Ważne jest to, co dzieje się podczas rozmowy o pracę. Psychopaci potrafią sprawiać wrażenie łagodnych, utalentowanych, błyskotliwych, wrażliwych, ufnych we własne siły i asertywnych. Ich zdolność do opowiadania umacnia „dane” zawarte w życiorysach, a prezentowany wizerunek może być fascynujący. Zatem już wiesz, w jaki sposób twój psychopatyczny szef zdobył pracę. A to oznacza, że równie gładkie słówka potrafi wyprodukować na poczet wstępnych znajomości z zespołem (zwłaszcza z osobami, które mogą mu się przydać), jak i z przełożonymi wyższego szczebla, którzy maja głos decyzyjny.
Psychopatyczny zwierzchnik patrzy na zespół jak entomolog na mrowisko. Obserwuje sieci relacji i zależności, przygląda się tym, którzy się lubią, wspierają albo nie cierpią. Sprawdza, kto jest pracowity i skromny, a kto niezbyt mądry i łatwowierny. I rozdaje zadania w spektaklu pt. „Moja droga na szczyt”. Wszyscy gramy w nim role, tylko jeszcze nie wiemy jakie. Psychopata dzieli ludzi na tych, którzy pomogą osiągnąć mu cel, i cała resztę. Reszta się nie przejmuje, w najlepszym wypadku ignoruje jej obecność, w najgorszym – wyżywa się emocjonalnie za swoje niepowodzenia. Ale ci, którzy mają do czegoś posłużyć, poznają zupełnie inną twarz lidera zespołu: miłą, serdeczną, uważną. Szef się nimi interesuje, pyta o plany, marzenia, sympatie. Najpierw daje mętne obietnice, potem prosi o pomoc, proponując współautorstwo projektu czy prezentacji – i ani się pracownicy obejrzą, już wykonują prace za niego. Ma też plan na słaby opór – wyciąga wszystko to, czego o pracowniku się dowiedział, manipuluje, czasem grozi w zawoalowany sposób. Nigdy nie mówi prawdy. A gdy pracownik nie jest mu potrzebny i za dużo wie – pozbywa się go ze swojego działu lub firmy. Właściwie psychopata prezentuje swoją lepszą stronę niezmiennie tylko wobec jednego rodzaju ludzi – tych na wysokich stołkach, których miejsce pragnie zająć.
Oczywiście nie każdy oschły, wymagający, nieuprzejmy gbur za biurkiem prezesa musi okazać się psychopatą. Przełożony to ktoś, kto oczekuje od nas rezultatów i dobrej pracy i ma rożne pomysły na osiągniecie tego, zależnie od jego stylu zarządzania. Babiak i Hare wskazują na tzw. dwuczynnikowy model zachowania lidera, na który składa się uważanie i inicjowanie struktury. To pierwsze zachowanie pokazuje, na ile szef jest otwarty na pracowników: czy ich słucha, bierze pod uwagę ich zdanie i pomysły, traktuje z szacunkiem, opiera się bardziej na współpracy niż hierarchii. Inicjowanie struktury to ustalanie celów zespołu, zakresu zadań, aktywna praca zespołowa i zaangażowanie w pracę. Jeśli twój zwierzchnik ma niski poziom uważania i nie angażuje się w prace zespołu, nie musi być psychopatą, może być po prostu złym szefem. Gdy jednak dodamy do tego koktajl manipulacji, agresji, oszustwa, nieprzewidywalności i emocjonalne ubóstwo – uzyskamy obraz potencjalnego psychopaty.
Jeśli twój szef jest osobą o silnym ego i niezaspokojonych ambicjach, będzie zdobywał kolejne stopnie kariery, idąc po trupach, ale raczej bez rozlewu krwi. Jeśli jest psychopatą, zna lepsze sposoby na osiągniecie celu. Łączy w sobie cechy obu tych typów: bezwzględność – bo pracowników traktuje czysto użytkowo – oraz umiejętną manipulację.
Kiedy należy zacząć sobie zadawać pytanie, czy mój zwierzchnik jest psychopatą? Paul Babiak i Robert D. Hare wyliczają kilka takich symptomów:
Nie potrafi stworzyć zespołu. Psychopata to wolny strzelec, samotny wilk, nie umie współpracować i grać zespołowo. Potrafi jedynie wydawać rozkazy, wykorzystywać innych do swoich celów i manipulować, a to w zespole nie przejdzie. Dlatego będzie próbował dyskredytować osoby, które uważa za potencjalnych rywali, ośmieszać pozostałych pracowników i doprowadzić do sytuacji, gdy zespół nie będzie potrzebny.
Nie dzieli się informacjami z innymi. Dla niego wiedza to klucz do władzy, więc nie wesprze, nie pomoże, nie podzieli się, już raczej podkradnie swoim pracownikom potrzebną wiedzę i zasoby, jeśli to pomoże mu mocniej rozbłysnąć. A potem zwolni tego, na którym zbyt długo pasożytował. Psychopata nie dzieli się także sukcesem. Cały splendor ma spłynąć na niego. To ostatnia osoba, która na rocznej prezentacji powie: „Wspólnie z zespołem wypracowaliśmy najlepsze rozwiązania”.
Nie traktuje członków zespołu jednakowo. Zwykle jest miły, serdeczny i zainteresowany (choć nie na długo) tymi, którzy mogą mu coś dać, pomóc albo dać się wykorzystać. Pozostałych ledwo zauważa lub pozwala sobie powyzywać się na nich w gorszych chwilach. Budzi to konsternacje w zespole, który zaczyna dzielić się na faworytów i chłopców do bicia. Gdy mobbingowany pracownik postanawia złożyć skargę na szefa, trudno zweryfikować prawdę, bo połowa zespołu wręcz uwielbia swojego lidera, a druga połowa – ze strachu – nie zabiera głosu.
Nigdy nie mówi prawdy, nigdy nie przyznaje się do winy, jest nieprzewidywalny w swoim zachowaniu i działaniach. A gdy pod stopami zaczyna palić mu się grunt – na przykład jego machinacje wychodzą na światło dzienne, traci panowanie nad sobą, staje się agresywny, szantażuje, grozi i próbuje pociągnąć innych za sobą.
Jak zachowywać się w jego obecności? Po pierwsze, nie panikować! Zachowaj spokój i nie pozwalaj sobie na emocjonalne reakcje, bo właśnie takich oczekuje i do takich prowokuje. Po drugie:
Zbuduj sobie reputacje solidnego pracownika. Sumiennie wykonuj zadania, pomagaj współpracownikom. Nieposzlakowana opinia będzie twoim orężem.
Z każdego spotkania z szefem czy zebrania zespołu rób notatki. Możesz je potem przepisać i wysłać mailem do wszystkich, a po rozmowie z szefem przesłać mu jej treść i ustalenia z kopią np. do jego asystentki. Niech zawsze będzie ślad po każdym spotkaniu. Uwaga! Jeśli podczas spotkania z szefem będziesz adresatem lub świadkiem jego agresywnego zachowania, wyzywania, mobbingu – także zaznacz to w notatce służbowej.
Unikaj konfrontacji z szefem, zwłaszcza takich jeden na jeden. Niech ktoś zawsze będzie przy tym obecny, a ty bądź spokojny i opanowany. Jeśli połajanka odbywa się za zamkniętymi drzwiami – zachowaj asertywność, ale nigdy nie reaguj agresywnie. Jeśli jest publiczna – co bardzo źle świadczy o każdym szefie – trzymaj się faktów.
Jeśli czujesz, że nie wytrzymasz dłużej z szefem, a nie chcesz paść ofiarą jego manipulacji – szukaj nowej pracy. Postaraj się odejść na własnych warunkach. Zmień dział lub nawet firmę – upewniając się wcześniej, czy do kolejnego miejsca pracy nie sięgają jego macki. A przed odejściem – złóż na przełożonego formalną skargę. I podaj przyczynę odejścia. Może okazać się, że nie będziesz pierwszy i firma wdroży procedurę usunięcia go ze stanowiska. Jakkolwiek się stanie, ciesz się odzyskanym spokojem.