Zbliża się jedynie na chwilę. Raczej nie jest tobą zainteresowany, nie okazuje uczuć. Masz wrażenie, że jesteście oddzieleni niewidzialną szybą. Tak naprawdę, nie wiesz kim jest, bo on sam nie ma o tym pojęcia.
Z narcyzmem jest zupełnie odwrotnie niż w znanym micie o Narcyzie. Ani starożytni Grecy, ani Rzymianie nie znali mitu w tej wersji. Przypuszczalnie powstała ona w czasach Romantyzmu. Postawa wielkościowa bohatera mitu, jego poczucie, że jest najpiękniejszy i najwspanialszy jest tylko jednym biegunem osobowości narcystycznej. Bo kim tak naprawdę jest narcyz? To człowiek zupełnie zamknięty w swoim świecie. Miotany wewnętrznymi przekonaniami – z jednej strony czuje się wszechmocny, a z drugiej strony – wydaje mu się, że jest zerem, nikim. Jest rozdarty między takim myśleniem na swój temat. I z tego powodu nie kontaktuje się ze światem.
Narcyzm wynika z podwójnego stosunku rodzica do dziecka. Nie dostał on ciepła, spełnienia emocjonalnego, prawdziwego zainteresowania, akceptacji. Jednocześnie jednak matka wysyłała sygnały, że dziecko jest dla niej najważniejsze. Właśnie ta podwójność jest najtrudniejsza, najbardziej rani, czyniąc spustoszenia w psychice. Narcyzm jest pewną postawą wewnętrzną, którą każdy z nas ma w jakimś stopniu. Z człowiekiem, który jest esencją narcyza, w ogóle nie ma porozumienia. Narcyz „50-procentowy”, „70-procentowy” może na przykład przybliżać się i oddalać od ludzi.
Narcyz ma problem w kontaktach z innymi, bo konfrontując się z nimi, mógłby zweryfikować kim naprawdę jest. Musiałby jednak do nich wyjść, ale nie może tego zrobić, bo boi się że ponownie zostanie odrzucony. Tak jak w dzieciństwie przez matkę. Nie należy jednak postrzegać narcyza jedynie jako odizolowanego samotnika. Osoby narcystyczne potrafią prowadzić aktywne życie. Często są perfekcyjni, ambitni, odnoszą sukcesy. Cały czas jednak nie mają realnego kontaktu z ludźmi. Oni im służą jedynie do pozycjonowania się – czy jestem mądrzejszy, czy głupszy, ładniejszy czy brzydszy. Jest zainteresowany tymi, którzy go podziwiają, bo wzmacniają jego poczucie wszechmocy. W końcu jednak traktuje ich w sposób lekceważący, pogardliwy. I krytyczny, bo w ten sposób ucieka od własnego wewnętrznego krytyka. Jeśli ktoś sam miota się między zerem a nieskończonością, nie może mieć realnego odbioru innych. Narcyz ma niesamowicie niestabilny obraz siebie, brak mu poczucia własnej wartości.
On źle znosi wszelkie przegrane, porażki. Ma silną chęć odwetu, bywa mściwi, zazdrosny agresywny. Narcyz nie ma środka, nie czuje siebie. Dramat polega na tym, że nie umie dowiedzieć się, że nie jest ani geniuszem, ani zerem, tylko po prostu w czymś jest dobry, a w czymś innym przeciętny. Często z tego powodu przeżywa napięcie nie do zniesienia. Może się pojawić złość, zawiść, niechęć do kogoś, kto zagraża, bo pokazuje, że wcale nie jest taki wspaniały.
Bywa, że narcyz zachowuje się lekkomyślnie, brawurowo, szuka wrażeń, emocji. Bo chce poczuć się wyjątkowy. Albo ma kamienną twarz, jest jakby zamrożony, ponieważ zaabsorbowanie przede wszystkim wewnętrznym dialogiem z samym sobą, robi wrażenie, że jest nieobecny. Narcyz doświadcza wewnętrznej pustki i skrajnej nudy, bo nie kontaktuje się ze swoimi prawdziwymi potrzebami. Tak naprawdę nie wie, co go interesuje w życiu, jaką może mieć pasję albo cokolwiek innego do zrobienia. Postawa narcystyczna może polegać na wycofaniu się z jakiejkolwiek działalności po to, żeby nie ponieść porażki. Narcyz nie może przecież pójść do kogoś i zapytać, czy to co robi, na przykład pisze, maluje czy śpiewa, jest dobre czy złe, bo naraziłby się ocenę i potencjalne odrzucenie.
Narcyz, jak każdy, pragnie odczuwać, doświadczać bliskości. To dziecięca tęsknota, żeby wszystkie jego potrzeby zostały wreszcie zaspokojone. Na takie spełnienie w dorosłym świecie nie ma szans, na inne też nie, dopóki nie wyjdzie do świata, którego panicznie się boi.
Narcyz, nawet jeśli stworzy z kimś związek, tak naprawdę pozostaje w związku z sobą samym. Szuka ładnej żony, jeśli potrzebuje jej do potwierdzenia, że jest przystojnym mężczyzną. Jeśli pięcioro dzieci da mu poczucie, że jest świetnym ojcem i głową rodziny, będzie nimi zainteresowany. On szuka tylko atrybutów, potrzebnych mu do podbudowania poczucia, że jest jakiś. Często partnerką narcyza musi być ktoś wyjątkowy, na przykład żona pochodząca z określonej sfery, dalekiego kraju, czy bardzo bogata. Możliwy jest też wariant, że weźmie sobie za żonę przysłowiową Kryśkę Kowalską, która będzie w niego wpatrzona i tym będzie się karmił. Szybko jednak nasyci się podziwem, nie rozwinie się w tej relacji. On może jej coś dać, lub nie, porozmawiać, uprawiać seks, ale w jego wewnętrznym świecie w ogóle nie ma to znaczenia. Kobieta, która żyje z narcyzem prędzej czy później będzie miała poczucie, że ma w domu przedmiot, z którym nie ma kontaktu.
Jeśli jest z narcyzem, nie widzi w nim realnej osoby. Tak jak on jest w pułapce, projektuje na niego swoje marzenia relacyjne. Może na przykład widzieć w nim silnego mężczyznę, przy którym czuje się zaopiekowana. Ale on wcale nie jest troskliwy. Żeby wyjść z tej pułapki, warto stracić iluzję, która ją do niego przywiodła i odzyskać realność sytuacji, w której się znajduje. Być może potrzebuje stanąć za sobą i powiedzieć – jeśli się mną nie zaopiekujesz, poszukam sobie kogoś innego, kto to zrobi. W ten sposób może sprowokować go, by wyszedł ze swojego żelaznego pieca do świata. Żeby złapał rzeczywisty, realny obraz siebie i zweryfikował kim w istocie jest. Żeby jednak zbliżył się do drugiej osoby, nie traktując jej jak instrumentu, musi wyzbyć się swojego lęku przed odrzuceniem. Skoro są ze sobą w relacji, to znak że mają coś do przepracowania. Tym, co mają do zrobienia, jest zobaczenie realnego siebie i realną osobę, z którą jestem w związku. Wtedy dopiero mogę świadomie zadecydować czy chcę z tą osobą być czy też nie. Inaczej jesteśmy rządzeni przez różne mechanizmy, których wcześniej czy później stajemy się ofiarami. Żaden związek, nie tylko osób narcystycznych, nie będzie satysfakcjonujący, pełny, jeżeli nie zostanie oparty na zasadzie realności i świadomego wyboru.
Konsultacja: Tomasz Teodorczyk i Agnieszka Wróblewska, psychoterapeuci, Akademia Psychologii Zorientowanej na Proces w Warszawie.
Artykuł archiwalny.