1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Ciąża, aborcja, rodzina - to są również sprawy mężczyzn. Rozmowa z psychoterapeutą Piotrem Sarnowskim

Podczas strajków przeciw wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego z 22.10.2020 r. uczestniczyło wielu mężczyzn. (Fot. Darek Golik /Forum)
Podczas strajków przeciw wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego z 22.10.2020 r. uczestniczyło wielu mężczyzn. (Fot. Darek Golik /Forum)
O wszystko obwiniamy kobiety. To one dokonują aborcji, przerywają ciążę, lub zabijają  nienarodzone dzieci, bo różnie o tym mówimy. Ale to też kobiety decydują się heroicznie urodzić obciążone śmiertelnymi chorobami dzieci. A co z mężczyznami? Przecież to ojcowie?

Czy postawa mężczyzny wpływa na decyzje kobiety, czy urodzi dziecko? Tym bardziej takie, które może nie przeżyć nawet jednego dnia? Sama aborcja to bardzo trudny temat, puszka Pandory, która jest w tej chwili właśnie rozbita. Pytanie, jakie ja sam sobie zadaję brzmi: jaki jest udział mężczyzny w decyzji o planowaniu rodziny i donoszeniu ciąży przez kobietę?

Chciałbym podkreślić, że decyzję o ciąży, o narodzeniu, lub nienarodzeniu dziecka, podejmuje zawsze dwoje ludzi. Nie przemawia do mnie, że wielu mężczyzn nie bierze odpowiedzialności za przerywanie ciąż ani często za dzieci, które się urodzą zwłaszcza, jeśli są ciężko chore.

Często mężczyźni reagując na słowa kobiety, że jest w ciąży bardzo brutalnie lub obojętnie, że to jej problem. Mężczyźni często uciekają od odpowiedzialności za to, że mogliby być ojcami. Całkowitą sprawczość w podejmowaniu decyzji przekazują kobiecie. Mówią: to twoja decyzja co z tym zrobisz! Podobnie, jeśli coś pójdzie nie tak, jak powinno, bo na przykład dziecko rodzi się niepełnosprawne czy chore, mężczyzna się wycofuje się. Mówi do kobiety: to twoje dziecko! Słyszę to często w gabinecie. Mężczyźni nie czują się odpowiedzialni za ciąże.

Co im mówisz? Odpowiedzialność jest tu kluczem. Opowiadam im o tym, że teraz ich kobieta ma dziecko w brzuchu i sama mierzy się z tą sytuacją. Martwi się o dziecko czy jest zdrowe czy nie? Kobieta mierzy się z lękiem, z bólem, które ja czeka choćby podczas porodu. Zastanawia się jak narodziny dziecka, wpłyną na jej życie na jej funkcjonowanie? A jeśli wie już, że dziecko urodzi się chore i niepełnosprawne – jakie cierpienie to dziecko i ją czeka? Czy to ma sens? Czy ona da rade? No i jeśli jest w tej sytuacji sama, to bywa nad jej siły.

A gdyby obok był ojciec dziecka? „Blue Jay” piękny amerykański kameralny film jest troszkę o tym, że gdyby on powiedział: chce tego dziecka, to ono by się urodziło. Trzeba sobie jasno powiedzieć, czy mężczyźni korzystają z możliwości brania na siebie choćby połowy odpowiedzialności za ciąże, za decyzje o urodzeniu lub nie swojego dziecka, a potem za opiekę nad nim? Jeśli by brali odpowiedzialność, to by te kobiety nie słyszały od nich „załatw to" i nie dawali pieniędzy na zabieg”, albo „sama je wychowasz, jeśli je urodzisz”, czy „nie złapiesz mnie na dziecko, zresztą czy to moje?”.

Kobiety grają więc podwójną role, kiedy mogą zostać przyszłymi mamami, biorą na siebie odpowiedzialność także za mężczyznę. A to bywa dla nich zbyt wiele.

Mogą zostać same z diagnozą, że umrze być może nawet przed porodem lub tuż po porodzie? Kobiety nie powinny czuć się same, a zwłaszcza czuć się samotne czy porzucone przez mężczyzn, wtedy kiedy podejmują decyzję o urodzeniu czy nieurodzeniu dziecka. Tak samo jak same nie zachodzą w ciąże. Brak odpowiedzialności za decyzje ze strony mężczyzn jest złym dziedzictwem kulturowym, które trzeba zmieniać wychowując chłopców w duchu odpowiedzialności. Uczy się ich tego od samego początku: powierzając domowe obowiązki, ale też pokazując własnym przykładem, że ojciec to ten: kto wspiera i troszczy się o mamę i dzieci.

Ale póki co, to kobieta jest tą, która decyduje i ponosi odpowiedzialność, czasem może nawet karną. Mężczyzna, to ten który ucieka przed odpowiedzialnością! Czyli stereotypy o tym jacy jesteśmy kłamią? To kwestia wychowania chłopców przez nadopiekuńcze matki. Chłopcy nie muszą nabierać męskich cnót. Wytrzymałości, odpowiedzialności. Co więcej po doświadczeniach z własnymi matkami, które ich topiły w swojej nadopiekuńczości, uciekają od rodzicielstwa. Wola dać pieniądze niż zostać ojcami. Podjąć razem decyzję: nie chcemy mieć dzieci. To jest możliwe, choć ta decyzja moralnie ani prawnie nie jest dobra. Ale wymuszanie na kobiecie przerwania ciąży, przez jej porzucenie, obrażenie itd. to nie jest męskie działanie.

Przerzucenie odpowiedzialności za rodzicielstwo na kobietę nie jest męskie? Ojcostwo jest wpisani w naszą płeć. Bycie mężczyzną, a potem ojcem zaangażowanym w wychowanie i opiekę nad dziećmi to jest fundament męskości. Ucieczka od tej odpowiedzialności – to jest w mojej ocenie zdrada męskiej tożsamości.

Jak długo kobiety w ciąży pozostają same bez mężczyzn, którzy umywają ręce od prostej obecności, od bycia z tą kobietą, pomagania jej, wspierania  – kobiety będą usuwać ciąże. Bo same nie dają z tym wszystkim rady. Potrzeba nam wszystkim dużo miłości, mężczyzną aby mieli po co walczyć z własnymi lękami, a kobietom aby miały skąd czerpać siłę, by dawać światu nowe życie.

Patriarchalna moralność każe kobiecie powstrzymać się od pożądania, od ulegania miłości jeśli nie jest w stałym związku. Dlatego ją obciąża się odpowiedzialnością za przypadkowe ciąże. A więc w myśl tej ideologii, kobieta ma także ponosić odpowiedzialność za to, że mężczyzna jej pożądał, a nie tylko za to, że ona pożądała jego?! Ona też jest tą, która ma wziąć odpowiedzialność i to na całe życie, za chwile nieodpowiedzialności obojga kochanków. Albo podjąć decyzje że w jej ciele będzie umierało życie bo wiadomo, że do porodu dziecko nie dożyje, albo że urodzi dziecko, które po kilku chwilach umrze, albo że będzie niepełnosprawne, niesamodzielne przez całe życie. To niemożliwe, aby każda kobieta była wstanie  samotnie unieść takie ciężary. Kobiety potrzebują wsparcia a najlepiej, żeby tym wsparciem był ojciec dziecka i najbliższa rodzina. Przyszła mama potrzebuje przyszłego ojca u swojego boku zawsze, nawet jeśli wszystko układa się jak w bajce.

Czy mężczyźni mają poczucie winy, jeśli doprowadzili do aborcji? Mężczyźni się do tego nie przyznają nawet przed terapeutą. Nie każdy się nadaje na bohatera. A to, aby powiedzieć: zawiodłem, zostawiłem swoją kobietę, kiedy zaszła w ciąże, bo jej powiedziałem, że nie chce tego dziecka, to wymaga odwagi i pokory. Podobnie jak powiedzieć:  zawiodłem, jako mężczyzna, bo uciekłem, kiedy okazało się, że dziecko urodzi się upośledzone. Mężczyźni lubią się przechwalać, kogo to oni nie zdobyli.  Ale nie chcą ujawniać, że stchórzyli i zawiedli. Rzadko się spotyka mężczyznę, który się przyzna do tego, że w jego sumieniu jest rana, często ukryta pod złością na kobietę, że jednak ona nie zdobyła się na ten heroizm, na który jemu samemu zabrakło sił.

Mężczyźni więc na te tematy milczą, choć mogą mieć poczucie winy,  jednak jest ono bardzo głęboko ukryte. Aborcja jest więc moim zdaniem: egzaminem, który mężczyzna oblał. A jak długo kobiety w ciąży pozostają same, bo mężczyźni umywają ręce od prostej obecności przy ich boku, nie mamy prawa do sądu nad tymi kobietami, które nie dadzą sobie z tymi wszystkim problemami i lękami rady. To nie znaczy, że usprawiedliwiam przerywanie ciąży. Ale uważam, że osądzanie trzeba zawsze zaczynać od siebie. W myśl słów - weź i rzuć kamień, jeśli sam jesteś bez winy.

Piotr Sarnowski - psychoterapeuta i specjalista psychoterapii uzależnień i współuzależnienia, absolwent studiów Wszechnica Polska Szkoła Wyższa w Warszawie, kierunek Pedagogika Resocjalizacyjna, absolwent Studium Terapii Uzależnień w Instytucie Psychologii Zdrowia, wykładowca na UKSW.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze