1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Niewybawieni ludzie gorzej radzą sobie w życiu. O znaczeniu swobodnej zabawy dla poczucia szczęścia

Wraz z rozpoczęciem edukacji w imię dobrej przyszłości wielu rodziców ogranicza dzieciom rozrywkę na rzecz nauki. To poważny błąd, bo niewybawieni ludzie gorzej radzą sobie w życiu. (Fot. iStock)
Wraz z rozpoczęciem edukacji w imię dobrej przyszłości wielu rodziców ogranicza dzieciom rozrywkę na rzecz nauki. To poważny błąd, bo niewybawieni ludzie gorzej radzą sobie w życiu. (Fot. iStock)
Presja efektywności dotyka już najmłodszych. Wraz z rozpoczęciem edukacji w imię dobrej przyszłości wielu rodziców ogranicza dzieciom rozrywkę na rzecz nauki. To poważny błąd, bo niewybawieni ludzie gorzej radzą sobie w życiu. O znaczeniu swobodnej zabawy dla rozwoju i poczucia szczęścia pisze pedagożka Ewa Nowak.

Podstawową formą aktywności dzieci i młodzieży jest zabawa. Zabawa, a nie nauka. Dlaczego o tym zapominamy? Jak zawsze przez wygodnictwo. Najprościej jest zgromadzić dzieci, usadzić w ławkach, w sali tanecznej lub na basenie, przydzielić jednego dorosłego do nadzoru, a dzieci zmusić do przestrzegania porządku. Robimy to też, żeby zapewnić im bezpieczeństwo. Obsesja bezpieczeństwa zapędziła współczesny system wychowawczy w kozi róg. Zapomnieliśmy o młodych, myślimy tylko o tym, żeby na pewno nic im się nie stało. Nawet kosztem zdrowia psychicznego. Nie pozwalamy im na zadraśnięcie, a każdy wypadek badamy i kwitujemy protokołami: kto zawinił. „Odebraliśmy dzieciom zabawę. Wróćmy do źródeł naszej natury i pozwólmy naszym młodym na zabawę” – apeluje Peter Grey, amerykański psycholog, specjalista w zakresie procesów uczenia się, w bestsellerowej książce „Wolne dziecko”.

Pożytki płynące z zabawy

Gdyby zabawa była bezwartościowa i postrzegana tak jak dziś – jako czas, który dziecko marnuje – nie występowałaby w każdej kulturze jako centralna aktywność człowieka. Antropologia nie zna bowiem żadnej społeczności, w której zabawa nie jest osią, a nawet kwintesencją życia.

Mózg każdego stworzenia potrzebuje działań polisensorycznych, czyli wielobodźcowych. Dokładnie takich, jakie zapewnia swobodna zabawa na huśtawce, karuzeli, rowerze, tarzanie po dywanie, gra w kometkę, szachy czy pluskanie się w wodzie. Tych, którzy lubią konkrety, kieruję do badań dr Sergia Pellisa, profesora na Uniwersytecie Lethbridge w Kanadzie, eksperta w dziedzinie neuronauki zabawy. Odkrył on, że zabawa istotnie zmienia strukturę rozwijającego się mózgu, a konkretnie – wzmacnia połączenia nerwowe w korze przedczołowej. To ten obszar mózgu jest odpowiedzialny za rozwiązywanie problemów, planowanie, ale także reakcje emocjonalne.

Zabawa rozwija zmysły, sprawność motoryczną, wzbogaca wiedzę o świecie, ma więc funkcję kształcącą, o czym jako społeczeństwo zapomnieliśmy. Dochodzi jeszcze funkcja wychowawcza, czyli naturalna nauka przestrzegania rówieśniczych zasad (kto nie przestrzega, odpada z gry i nie ma dyskusji), a także funkcja terapeutyczna. To podczas zabawy mogą uwolnić się negatywne uczucia, napięcie, następuje rozładowanie stresu i możliwe jest wyrażenie najróżniejszych emocji.

Wszystkie cztery typy zabawy (według klasyfikacji XX-wiecznego francuskiego filozofa Rogera Caillois), czyli: współzawodnictwo, gry losowe, naśladowanie życia i oszołomienie fizyczne mają wpływ na sprawność przetwarzania informacji, zapamiętywanie, koncentrację. Nastolatki aktywne fizycznie lepiej od innych odnajdują się w grupie, gdyż są sprawniejsze, pewniejsze siebie, odważniejsze. Młodzi wybawieni wśród innych młodych lepiej radzą sobie z porażkami, a brak tej umiejętności jest bolączką dzisiejszego młodego pokolenia. Zabawa nie tylko wyraźnie wpływa na kształtowanie procesów społecznych, ale jest kluczem do radzenia sobie z lękiem.

Na receptę

Zabawa to podstawowa aktywność pozwalająca zdobyć kompetencje, które nie są zapisane w genach. Dlatego Światowa Organizacja Zdrowia docenia jej wpływ na stan zdrowia społeczeństwa. Wskazówki WHO dotyczące zabawy są jednoznaczne: dziecko w wieku 5–17 lat potrzebuje minimum 60 minut różnorodnego wysiłku dziennie. Ponadto pięć razy w tygodniu powinno przez co najmniej pół godziny oddawać się intensywnemu wysiłkowi, po którym pojawi się poczucie zmęczenia.

Niewybawieni

Wydawałoby się, że zabawa taka lub inna jest na wyciągnięcie ręki w każdym domu. A jednak wiele dzieci nie zna swobodnej zabawy. Najmłodsze pokolenie przekazywane jest z jednych dorosłych rąk do innych, bez chwili oddechu dla siebie. Tymczasem brak zabawy jeszcze u osiemnastolatka hamuje rozwój fizyczny dotyczący układu przedsionkowego (położonego w uchu środkowym labiryntu kanalików). To w nim pod wpływem ruchu przesypują się otolity – mikroskopijne kryształy soli wapniowych. Przemieszczają się one pod wpływem siły bezwładności wywołanej ruchami naszej głowy. Koordynacja ruchowa czy tak dziś powszechne kłopoty z pisaniem zależą właśnie od współdziałania licznych zmysłów, w tym od dobrze funkcjonującego układu przedsionkowego.

Aby układ przedsionkowy funkcjonował prawidłowo, trzeba nieustannie (a nie tylko w okresie przedszkolnym, jak myśli wielu rodziców i nauczycieli) poddawać go ciągłym doświadczeniom: huśtać się, tarzać, turlać, skakać, pełzać, włazić na drzewa, skakać po kamieniach i tarmosić się z rodzeństwem lub rodzicami. To dlatego dzieci tak ciągnie do placów zabaw. Huśtawki, drabinki, równoważnie i karuzela – to wszystko bardzo ważne instrumenty bodźcujące właśnie układ przedsionkowy. Dlatego w żadnym razie nie omijajmy placów zabaw, a w pandemii zastąpmy je swobodnym ruchem na świeżym powietrzu.

Badania psychiatry Stuarta Browna polegające na przeprowadzaniu wywiadów z przestępcami wykazały, że brak czasu na swobodną zabawę w dzieciństwie niesie poważne konsekwencje dla jakości życia w dorosłości. Zdecydowana większość osadzonych miała dwie wspólne cechy: w przeszłości spotkali się oni z przemocą w rodzinie i nigdy się nie bawili. Znalazłam też opis innych badań, które pokazują, że co trzecie z dzieci, które były pod stałym dozorem dorosłych, popełniło później przestępstwo i zostało aresztowane przed ukończeniem 23. roku życia. Wśród dzieci uczęszczających do przedszkoli nastawionych na zabawę, a nie edukację, ten odsetek nie sięgał 10 proc.

Obopólna korzyść

Wychowując młodych bez swobodnej zabawy, krzywdzimy ich, ale krzywdzimy też siebie. Grupa Lego w 2018 roku zainteresowała się znaczeniem wspólnej zabawy dla poczucia szczęścia w rodzinie. Po przebadaniu 13 tys. rodzin w 10 krajach okazało się, że istnieje bezpośredni związek między czasem wypełnionym wspólną zabawą z dziećmi a poczuciem bycia szczęśliwym w rodzinie. Jeśli teraz odkryliście, dlaczego tak ciężko dogadać się wam z własnymi dziećmi, to dobrze, bo jest jeszcze czas, żeby zacząć się razem bawić: 88 proc. rodzin, które bawią się swobodnie co najmniej pięć godzin w tygodniu, deklaruje, że jest szczęśliwa. Niestety, badania pokazały, że aż 81 proc. rodziców nie umie się swobodnie bawić, bo rozpraszają ich obowiązki służbowe, smartfony i bieżące sprawy.

O tym, jak daleko odebraliśmy rangę i znaczenie zabawie, świadczy też fakt, że co piąte dziecko twierdzi, iż jest zbyt zajęte i nie ma czasu na zabawę!

Piękni, zdrowi i ubezwłasnowolnieni

Wraz ze zbliżaniem się zimy znaczna grupa rodziców ma skłonność do zamykania dzieci w domu z obawy przez zimnem i ciemnością. W tym roku nakłada się na to jeszcze pandemia. Te dwa czynniki uwięziły wiele dzieci w domach i skazały na samotność i totalny brak zabawy. To, że aż tak ogromny odsetek nastolatków uzależnił się od mediów, jest winą wyłącznie dorosłych, którzy ulegli obsesji bezpieczeństwa zgodnie z zasadą „Nie wychodzi, więc wiem, co robi, i nic złego mu się nie stanie”. O tym, że młody człowiek siedzi nieruchomo przez osiem godzin, już nie myślimy.

Paradoksem naszych czasów jest to, że w okresie najintensywniejszego rozwoju, czyli w wieku 8–17 lat, pilnujemy dzieci najbardziej. Dziś opieka nad nimi przypomina ubezwłasnowolnienie. Zabieramy im zabawę, żeby je „przygotować do życia”. Tymczasem kiedy młodzi nie mają możliwości swobodnego spędzania czasu, stopniowo tracą umiejętność decydowania o sobie. Pamiętajmy, że wysokie poczucie własnej wartości plus dobre relacje z bliskimi to kwintesencja poczucia szczęścia.

Większość gałęzi pedagogiki przekonuje, że nasz rozwój determinuje pierwszych sześć lat życia, a potem możemy już tylko wysłać dziecko lub siebie na terapię. Na szczęście istnieje pedagogika postaci, zgodnie z którą człowiek rozwija się przez całe życie i przez całe życie dąży do samorealizacji. Jest to najbliższy mi odłam myśli pedagogicznej – może dlatego, że nie odbiera rodzicom nadziei. Nie jest więc za późno ani dla ciebie, ani dla twoich nastoletnich dzieci.

Bawcie się – to praca domowa dla całej rodziny nie tylko na czas zimy i pandemii. Wspólna swobodna zabawa z dzieckiem w każdym wieku to fundament więzi rodzinnych.

Ewa Nowak, pedagog, terapeutka, autorka książek dla dzieci i młodzieży; najnowsza nosi tytuł „Orkan. Depresja”.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze