1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Zdradzają, bo czują się niespełnione. Kochanek i mąż zaspokajają dwie skrajne potrzeby

Choć trudno w to uwierzyć, są sytuacje, gdy zdrada jest szansą na przyjrzenie się sobie i swoim relacjom. To tak jakbyśmy przebudzili się w związku, zaczęli brać odpowiedzialność za siebie, swoje zachowania, kształtowanie i budowanie więzi. (Fot. iStock)
Choć trudno w to uwierzyć, są sytuacje, gdy zdrada jest szansą na przyjrzenie się sobie i swoim relacjom. To tak jakbyśmy przebudzili się w związku, zaczęli brać odpowiedzialność za siebie, swoje zachowania, kształtowanie i budowanie więzi. (Fot. iStock)
Zdradzają, bo czują się niespełnione lub nie potrafią być blisko. Kochanek i mąż zaspokajają dwie skrajne potrzeby. Czują się winne, chociaż czasem właśnie dzięki romansowi poznają siebie i rozumieją, co jest dla nich ważne.

Artykuł archiwalny

Małżeństwo z kilkuletnim stażem zadzwoniło do gabinetu psychoterapeuty z prośbą o spotkanie. Problem: kryzys. Powód: zdrada. Nie, nie jego. To ona od prawie roku miała romans. Mieli dom, dwójkę dzieci. Później – już podczas wizyty – ona jak mantrę powtarzała: „zakochałam się”, on prosił, by dała im szansę, pomyślała o dzieciach.

Taka sytuacja w gabinetach terapeutycznych nie jest dziś już żadnym wyjątkiem. – Coraz więcej zdradzanych mężczyzn i zdradzających kobiet szuka profesjonalnej pomocy – uważa Inka Frajnt, psycholożka i terapeutka rodzin oraz małżeństw z Warszawskiego Ośrodka Psychoterapii i Psychiatrii, współzałożycielka centrum Totum.

W badaniach przeprowadzonych w Wielkiej Brytanii dla dziennika „Daily Telegraph” do zdrady przyznało się cztery na dziesięć kobiet i jedynie trzech na dziesięciu mężczyzn. W Polsce statystyki nie są aż tak zatrważające – według danych profesora Zbigniewa Izdebskiego do niewierności przyznaje się 15 procent kobiet żyjących w stałych związkach. Jednak psycholodzy i terapeuci mówią: liczba zdradzających jest wyższa. Ale Polkom wciąż trudno mówić o tym głośno. Poradniki, jak uporać się z niewiernością partnera – głównie dla zdradzonych kobiet. Teksty w gazetach, programy telewizyjne: prawie zawsze o zdradach mężczyzn.

Kim jesteś, kobieto?

Agnieszka: 36 lat, dziewięcioletni syn. Mężatka z dziesięcioletnim stażem, od pięciu lat w równoległym związku z żonatym mężczyzną, kolegą z pracy.

Hanna: 39 lat, 16-letnia córka. Wyszła za mąż w wieku 24 lat. Od dwóch lat zakochana w mężczyźnie poznanym na Facebooku.

Anna: 30 lat, mama dwóch dziewczynek: siedmioletniej i pięcioletniej. Kilka miesięcy temu zakończyła półtoraroczny romans z kolegą z firmy. Mężatka od ośmiu lat.

Weronika: 43 lata. Dwa miesiące temu zaczęła romans z mężczyzną spotkanym na przyjęciu u znajomych. Mężatka, jej córka niedawno zdała maturę.

– Pani bohaterki idealnie potwierdzają obraz widoczny w statystykach – stwierdza dr Katarzyna Popiołek z katowickiej filii SWPS. – Kobiety mają mniej kochanków niż mężczyźni, ale ich romanse trwają dłużej. W relacji pozamałżeńskiej szukają zrozumienia, bliskości, wsparcia. Zdrada rzadziej zaczyna się od namiętnego seksu, częściej od długich rozmów z kolegą z pracy czy mężczyzną poznanym właśnie w Internecie.

Cechy zdradzających? Według niektórych badań są to kobiety atrakcyjne, ekstrawertyczne, otwarte, lubiące ryzyko. – Ale to nie oznacza, że zamknięte, niepewne siebie osoby nie zdradzają – uważa Inka Frajnt.

Agnieszka (ta, która od pięciu lat prowadzi podwójne życie): – Kiedyś na imprezie znajoma rzuciła: „Ty, Aga, nigdy byś nie zaszalała, co? Nigdy się nie zbuntujesz. Tylko praca, dom, praca”.

Dlaczego to robisz?

Weronika: – Z pierwszym mężem rozwiodłam się w wieku 35 lat. Powód: niezgodność charakterów. Zdradzałam męża, tłumacząc sobie, że to dlatego, że jesteśmy niedopasowani. Po rozwodzie powiedziałam: „nigdy więcej”. Ale z nowym partnerem szybko zaczęliśmy żyć obok siebie. Walczyłam, proponowałam terapię. On powtarzał: „Jestem ojcem dla twojej córki, dałem ci dom. O co ci chodzi?”. A chodziło o wszystko: brak seksu, ciepła, uwagi. Trzy miesiące temu na przyjęciu, na które jak zwykle poszłam sama, poznałam K. Wreszcie ktoś słuchał, co do niego mówię, interesował się moimi sprawami.

Agnieszka: – Wyszłam za mąż za starszego mężczyznę, doktora historii. Nigdy nie pomyślałam, że przyjdzie czas, gdy będzie przeszkadzać mi jego pensja 2500 złotych i absolutny brak chęci, żeby zarabiać więcej. Jednocześnie jest czułym, wspaniałym ojcem dla naszego syna. Ale od zawsze wszystko na mojej głowie, on nie ma nawet prawa jazdy.

Po kolejnej nieudanej próbie dogadania się z mężem poznałam Darka. Ja architekt, on budowlaniec, wspólnie robiliśmy projekt. Przebojowy, wesoły. Po pierwszym spotkaniu przysłał SMS-a: „Nie mogę przestać o tobie myśleć”. Spotkaliśmy się na kawie, jednej, drugiej. Opowiadał o problemach z żoną, słuchałam. Seks? Po kilku miesiącach znajomości. Owszem, fantastyczny, ale z mężem też było mi dobrze. Chodzi o coś więcej.

Darek jest też przyjacielem i opiekunem. Pyta: „zmieniłaś opony?”. Mąż nigdy tego nie robił.

Anna: – Brakowało mi w życiu fajerwerków. Miałam 23 lata, gdy urodziła się Maja, dwa lata później pojawiła się Pola. Na kilka lat zrezygnowałam z pracy, poświęciłam się wychowaniu córek. Kochaliśmy się z Kamilem. Ale myślałam: „Dlaczego nic w naszym związku nie dzieje się spontaniczne”. Ja, tak mi się wydawało, bardzo się starałam. Czekałam z kolacją, pisałam liściki, kupowałam prezenty. Gdy Pola miała trzy lata, wróciłam do pracy. Adam pracował ze mną w zespole, był dwa lata młodszy. Dużo rozmawialiśmy. Na wyjeździe integracyjnym powiedział: „zakochałem się w tobie”. Obruszyłam się: „Mam męża, dzieci, nic z tego nie będzie”. Oddalił się ode mnie. Po dwóch tygodniach sama do niego zadzwoniłam. Wiesz, co mówi jeden z moich kolegów? Że nie ma mężatki, której nie da się zdobyć. A najlepsza strategia to nie przestraszyć jej, tylko stać się przyjacielem. Smutne, bo to dowód, jak bardzo jesteśmy w swoich związkach samotne.

A może boisz się bliskości?

Teoria socjologów i antropologów: kobiety zawsze zdradzają z kimś lepszym od partnera: bogatszym, sprawniejszym seksualnie, inteligentniejszym. Jednak zdaniem Inki Frajnt niewierność zarówno wśród kobiet, jak i mężczyzn ma głębsze podłoże. Często osoby zdradzające nie wierzą, że mogą być kochane, w dzieciństwie nie dostały miłości. Teraz szukają potwierdzenia, że są atrakcyjne, ważne, potrzebne.

Frances Cohen Praver, psycholog kliniczny, w swojej książce „Niewierne żony” pisze, że są kobiety, które odczuwają lęk przed głęboką relacją. Romans jest idealny, bo oddala je od partnera. Gdy mają dwóch mężczyzn, czują się bezpiecznie, bo z żadnym nie są naprawdę. Czasem mąż i kochanek realizują dwie zupełnie skrajne potrzeby.

Hanna (ta, która ma romans z mężczyzną poznanym na Facebooku): – Na terapię trafiłam pół roku temu po tym, jak mój kochanek kolejny raz zniknął z mojego życia. Nie rozumiałam siebie. W domu wspaniały mąż, a ja uganiam się za bezrobotnym, chwiejnym i depresyjnym facetem. U psychologa wciąż powtarzałam, że udało mi się to, o czym marzyłam – stworzyć szczęśliwą rodzinę. Ojciec zostawił mamę w ciąży, potem jeszcze czasem z nią sypiał. Przysięgłam sobie, że nie powtórzę jej losu. Wyszłam więc za mąż za fajnego, odpowiedzialnego faceta. A potem jeden wpis na Facebooku zmienił wszystko. Zaczepił mnie R., znajomy znajomych. Próbowałam się go pozbyć, ale był wytrwały, pisał codziennie. Po trzech miesiącach spytał: „masz Skype’a?”. R. uwodził mnie jak nikt. Po trzech miesiącach znajomości zniknął po raz pierwszy. Obraził się, bo coś źle powiedziałam. Po tygodniu wrócił, wtedy po raz pierwszy poszliśmy do łóżka. Od tej pory nasza relacja toczyła się według stałego rytmu – kłótnie i namiętne godzenia się. Podczas terapii zrozumiałam, że całe życie identyfikowałam się z mamą i na męża wybrałam przypominającego mi ją mężczyznę, oddanego i kochającego. Ale brakowało mi atmosfery, w której dorastałam – wiecznego napięcia. Romans z niebezpiecznym mężczyzną mi to dał. R. był dokładnie taki jak mój ojciec: nieprzewidywalny, egoistyczny. Terapeutka pytała: „Czy potrafi pani pogodzić bezpieczeństwo z namiętnością? Miłość z pożądaniem?”. Nagle okazało się, że ja tego nie umiem.

Jak to wpływa na życie twojej rodziny?

– Z jednej strony, wzrastająca liczba kobiecych zdrad jest dość oczywista: bo emancypacja, bo niezależność finansowa. Z drugiej – kobiety nie mają na nią społecznego przyzwolenia – uważa dr Katarzyna Popiołek. – Wciąż tkwi w nas przekonanie, że rolą kobiety jest bycie żoną i matką. Mężczyzna zdradza, bo jest interesujący. Ona dlatego, że jest nieodpowiedzialna i egoistyczna.

Anna: – Ale to prawda, że romans bardzo wpływa na życie kobiety. Do dziś potrafię obudzić się zlana potem, bo przypominają mi się sceny z tamtego czasu. Jestem zakochana, coraz bardziej nieprzytomna. Uciekam z kochankiem do hotelu, wyjeżdżam w delegację. Wieczorem czytam bajkę dziewczynkom i jednocześnie odpisuję na namiętne SMS-y. Czuję się jak schizofreniczka. Zapominam o obowiązkach. Wyleciało mi z głowy, że mam przygotować z Mają rysunek na zajęcia, w środku dnia dzwonią do mnie z przedszkola, gdzie Pola ma strój na bal karnawałowy, bo dzieci właśnie się przebierają.

Hanna: – Nie potrafiłam skupić się na pracy. Moja wydajność spadła o połowę. Bagatelizowałam oceny córki. To ona próbowała zwrócić moją uwagę. Krzyczała: „jesteś uzależniona od Internetu!”. Kochanek zawsze mniej ingeruje w życie kobiety, gdy sam jest żonaty. – To najczęściej on wyznacza granice. Mężczyźni, nawet jeśli się zakochują, bardziej potrafią oddzielić dwa światy – uważa dr Katarzyna Popiołek.

Agnieszka: – Spotykamy się raz w tygodniu. Przynajmniej jedna noc w miesiącu jest nasza. Na wspólnym wyjeździe byliśmy tylko raz, dwa lata temu. Ale zdarza nam się wynająć hotel, spędzić w nim popołudnie i wieczór, na noc wrócić do domu, a potem rano, przed pracą, znów spotkać się w tym samym hotelu. Seks? Niekoniecznie. Namiastka normalności, wspólny prysznic, śniadanie, przytulenie. Ale zasady są jasne: nie dzwonimy do siebie w weekend. Jeśli już, to służbowy SMS. „Pani Agnieszko, pilnie proszę o telefon”. Ja nigdy nie zaniedbywałam syna. Jestem do bólu racjonalna. Jeśli płakałam, to w nocy.

Dlaczego twój partner czeka?

Stereotypowy mężczyzna, gdy dowiaduje się o zdradzie swojej kobiety, reaguje ostro. Tymczasem jest coraz więcej mężów, którzy podobnie jak kiedyś kobiety udają, że nie widzą, nie chcą widzieć, boją się, czekają, aż „ona zrozumie”. – To w dużej mierze wynika z zamiany ról, już nic nie jest do końca męskie i kobiece. My zarabiamy, robimy karierę, czyli weszłyśmy w świat do tej pory zarezerwowany dla mężczyzn, tak samo oni przejęli część naszych, kobiecych zachowań. Jest coraz więcej mężczyzn, dla których najważniejsza jest rodzina, stabilizacja – uważa dr Katarzyna Popiołek.

– Czekanie czy brak reakcji na zdradę często też wynika z lęku przed zmianą. Bezpieczniej tkwić w letargu, niż reagować – dodaje Inka Frajnt. Agnieszka: – Nie wierzę, że on nie wie. Nie chodzi o to, że znikam z domu, ale mam inny świat. To zabawne, ja wciąż myślę o sobie jako o monogamistce. Nie potrafię kochać się z mężem. Robię to raz na miesiąc, dwa. Dlaczego? Bo mi go żal. Bo go lubię. Ale zawsze wcześniej piję. Weronika: – Mój obecny partner zawsze powtarzał: „Romans jest dla mnie końcem związku”. Niedawno, kolejny raz, wróciłam do domu później. Tak, zrobił awanturę. Zaczął krzyczeć, że na pewno się z kimś spotykam. Ale gdy nie zaprzeczyłam, po prostu się obraził. A następnego dnia zachowywał się tak, jakby nic się nie stało.

Anna: – Wciąż esemesowałam, mejlowałam, kłamałam, że idę na noc do koleżanki. Ale ukrywałam się. On dopiero po tym, jak skończyłam ten romans, powiedział: „Czy ty naprawdę myślisz, że byłem głupi? Wiedziałem od początku”.

I co dalej z tym zrobisz?

Magistrantka dr Katarzyny Popiołek pisała pracę na temat zdrady. Podczas zbierania materiału wyraźnie wyszło, że kobieca niewierność dużo bardziej zagraża związkowi. Bo statystyczny mężczyzna się wyszaleje i wraca na łono rodziny. Statystyczna kobieta coraz bardziej się zapętla. Klapki na oczach ma kilka miesięcy, rok. Po tym czasie nagle dokładnie widzi sytuację, w której się znalazła. I okazuje się, że żyje na zgliszczach. Bo już nie ma powrotu do tego, co było. A nowego też nie ma.

Agnieszka: – Związek z Darkiem przechodził wzloty i upadki. Przeżywałam stany zazdrości o jego żonę. Nienawidziłam świąt i sylwestrów. Regularnie wtedy ze sobą zrywaliśmy. A potem zawsze dzwoniliśmy. Dziś? Nie potrafię skończyć tego romansu, ale też wiem, że nie umiem odejść od męża. Nie chcę zabrać synowi ojca. Mamy wspólny dom, ogród, czasem rozmowy przy winie. Traktuję go jak kumpla. A może też nie robię tego, bo Darek wciąż powtarza: „nie teraz”. A ja już nie wierzę, że kiedyś będzie nasze „teraz”. Nauczyłam się nie analizować, inaczej bym zwariowała.

Anna: – Po półtora roku namiętnego romansu spotkałam się z Adamem. Powiedziałam, że dłużej tak nie potrafię. To było po kolejnej głupiej akcji w przedszkolu, gdy znów zawiodłam swoje dzieci. Następnego dnia złożyłam wypowiedzenie w pracy. Wiedziałam, że nie dam rady, jeśli będę go codziennie widzieć. Robiłam wszystko, żeby odnaleźć się z mężem. Tyle że nagle zorientowałam się, że on się pogodził z tym, że mnie nie ma, że żyjemy obok. Kilka miesięcy później sam oznajmił, że odchodzi. Po półtora roku mojej nieobecności już po prostu nie było czego ratować.

Weronika: – Już wiem, że przekroczyłam pewną granicę. I w sumie spodziewam się tego, co będzie dalej: w końcu mój kochanek powie „wybieraj”. I stanę pod ścianą. Bo albo stracę mężczyznę, w którym jestem zakochana, albo to, co udało mi się zbudować – rodzinę. Kiedyś uważałam, że w każdej sytuacji będę przegrana. Dziś myślę, że kolejny raz dowiem się czegoś ważnego o sobie.

Hanna: – Nie potrafię definitywnie skończyć z R., ale nasz romans powoli się rozluźnia, bo przestaję brać udział w jego grze: nie gonię, gdy ucieka, przestałam przepraszać. Biorę leki psychotropowe, chodzę do psychologa. Cierpię, ale pewnie gdyby nie R., nigdy nie poszłabym na terapię, nie sięgnęła do dzieciństwa. Znów doceniam męża, choć już nie patrzę na niego przez różowe okulary. On też potrzebuje terapii, bo nasza namiętność zamieniła się w relację ojciec – córka. Oboje ponosimy za to odpowiedzialność.

Inka Frajnt: – Zdrada jest bolesnym, często traumatycznym przeżyciem. Nie wszystkie pary potrafią się z tym zmierzyć, wtedy najczęściej dochodzi do rozwodu. Ale choć trudno w to uwierzyć, są sytuacje, gdy zdrada jest szansą na przyjrzenie się sobie i swoim relacjom. To tak jakbyśmy przebudzili się w związku, zaczęli brać odpowiedzialność za siebie, swoje zachowania, kształtowanie i budowanie więzi.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze