1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Jeśli kochasz, to się kłóć!

Nierozwiązane problemy wpływają destrukcyjnie na funkcjonowanie związku, a nierozładowane napięcie kumuluje się – narasta frustracja, rozczarowanie, złość, aż w końcu tracisz zdolność racjonalnego myślenia. (Fot. iStock)
Nierozwiązane problemy wpływają destrukcyjnie na funkcjonowanie związku, a nierozładowane napięcie kumuluje się – narasta frustracja, rozczarowanie, złość, aż w końcu tracisz zdolność racjonalnego myślenia. (Fot. iStock)
Dobra kłótnia służy związkowi, w przeciwieństwie do milczenia i ukrywania swoich potrzeb. Podpowiadamy, jak się kłócić, by wymiana zdań wzmacniała miłość, a nie ją niszczyła.

Nie jest istotne to, że się kłócisz, lecz to, jak postrzegasz kłótnię. Czy jako destrukcję, sygnał, że w związku dzieje się coś złego, czy jako wyzwanie, któremu należy sprostać, coś co świadczy o zaangażowaniu w związek? Wyznajesz zasadę, że jedna strona musi wygrać, a druga przegrać, czy raczej uważasz, że chodzi o to, by wyjaśnić rozbieżności i rozwiązać problem? Jeśli zależy ci na naprawdę dobrym rozwiązaniu – znajdziesz w tym tekście odpowiedź na to, jak się kłócić, żeby „wykłócić” zdrową relację z kimś, kogo kochasz.

A może uznajesz kłótnię za zjawisko negatywne? Jeśli unikasz jej za wszelką cenę, to – wbrew pozorom – zły pomysł. Nierozwiązane problemy wpływają bowiem destrukcyjnie na funkcjonowanie związku, a nierozładowane napięcie kumuluje się – narasta frustracja, rozczarowanie, złość, aż w końcu tracisz zdolność racjonalnego myślenia. Drobiazg może zadziałać jak iskra – wywoła wielką awanturę, która nie będzie służyć porozumieniu, a stanie się walką (o dominację, uczucia). Dlatego znacznie gorsze od kłótni jest milczenie, nierozmawianie o swoich potrzebach i emocjach. Zamiast tygodniami nosić w sobie urazę czy żal – rozwiązuj nieporozumienia na bieżąco. Nie szkodzi, że zagrzmi – burza oczyszcza duszną atmosferę. Ostry konflikt może zapoczątkować szczerą rozmowę i doprowadzić do poprawy wzajemnych relacji.

Tak naprawdę nie chodzi o mamusię!

Większość z nas błyskawicznie potrafi wymienić obszary konfliktowe w swoim związku, znacznie trudniej skupić się na ich konstruktywnym rozwiązaniu. O co się kłócisz? O pracę, seks, relacje z rodzicami, pieniądze czy zaborczość partnera? A może o zakres obowiązków domowych, posiadanie dzieci lub ich wychowywanie? Spieramy się o zaangażowanie w związek i formy okazywania uczuć, życie towarzyskie, religię, sposoby spędzania wolnego czasu, zakupy, hobby i zwyczaje, styl życia (jedno z partnerów żyje chwilą, smakuje życie, nie myśli o przyszłości, drugie jest bardzo oszczędne, zapobiegliwe). Tak naprawdę są to tylko pola, na których ujawniają się głębsze pragnienia, bo najczęściej to, co uważamy za przedmiot sporu, wcale nim nie jest. Jeśli stosunkowo błaha sprawa staje się punktem zapalnym, może sygnalizować istnienie ukrytego konfliktu. Co o tym świadczy? Na przykład stwierdzenia typu: „Kłócimy się o wszystko”, „W niczym się nie zgadzamy”. Spierając się o drobiazgi, tak naprawdę spierasz się o miłość. Jak stwierdziła Barbara De Angelis, autorka książki „Ja kocham, ty kochasz”: „Przyczyną kłótni nigdy nie jest to, co nam się nią wydaje. Kłócimy się, ponieważ nie czujemy się kochani, wspierani i rozumiani przez partnera”. Zatrzymaj się nad tym – poddaj refleksji, co naprawdę cię gryzie. To, że twój partner jest uzależniony od matki? A może raczej lęk o to, czy cię kocha? Znając rzeczywistą istotę konfliktu, łatwiej osiągnąć porozumienie i przyjąć odpowiednią metodę postępowania. I w konsekwencji – dojść do wniosku, że mamusia, choć bardzo denerwująca, nie zagraża uczuciu.

Przyjmij dobrą strategię

Jak radzisz sobie z sytuacją konfliktu? Nie chcesz rozmawiać czy żądasz wyjaśnień, ignorujesz problem, unikasz partnera, dyskutujesz? Szukasz kompromisu czy drogi ewakuacyjnej? Strategie, jakie przyjmują ludzie, decydują o tym, czy kłótnia staje się drogą do porozumienia czy wojną. O ich wyborze decydują (niekoniecznie świadomie) dwa kryteria: czy chcę uwzględnić interesy partnera oraz jakie koszty i korzyści wiążą się z określonym sposobem działania? Oto pięć możliwych: trzy pierwsze nie uwzględniają kryterium partnera, czwarty i piąty są drogą do porozumienia, czyli zwycięstwa.

1. Strategia dominacji: reagujesz z pozycji siły – dążysz do pokonania partnera, realizacji swoich potrzeb, nie bierzesz pod uwagę jego interesów. Często sięgasz po środki, takie jak szantaż, groźby, kary, rozkazy, wprowadzanie w błąd, a nawet przemoc. W ten sposób niczego nie osiągniesz. Ta strategia podważa wzajemne zaufanie i niszczy relacje. Jeśli druga strona kontratakuje, taka kłótnia nie ma szansy zakończyć się konstruktywnie lub doprowadzi do ustaleń, których tak naprawdę nikt nie zamierza respektować.

2. Strategia wycofania: ustępujesz lub całkowicie rezygnujesz z zaspokojenia własnych potrzeb. Ważne są dla ciebie relacje. Zazwyczaj masz na uwadze długofalowe skutki, więc ustępujesz w pojedynczych sprawach. To też droga donikąd. W rezultacie stajesz się marionetką, z którą nie trzeba się liczyć. Jeśli ulegasz „dla świętego spokoju”, twoja frustracja narasta, czujesz złość i uważasz, że partner cię wykorzystuje.

3. Strategia unikania: nie podejmujesz żadnych działań, unikasz konfliktów, nie dostrzegasz ich lub pomijasz je milczeniem, twierdzisz wręcz, że nie ma problemu lub że sam się rozwiąże, jakoś to będzie, odkładasz rozwiązania „na później”. Rezygnujesz z zaspokojenia własnych interesów, ale nie chcesz też bynajmniej, by cel osiągnął twój partner. Często ten styl reakcji wybierają osoby, które są przekonane, że konflikt, kłótnia są złem samym w sobie.

4. Strategia kompromisu: to wybór środka między żądaniami twoimi a partnera. Każdy rezygnuje z części własnych interesów, by dojść do porozumienia i móc zrealizować niektóre swoje cele. Strategia koncentruje się na tym, jak podzielić tort, a nie jak go powiększyć. Często w efekcie obie strony czują się nieusatysfakcjonowane. Osiągnięciu kompromisu sprzyja porzucenie dwubiegunowego sposobu myślenia, uświadomienie sobie, że istnieją nie tylko te dwa sprzeczne stanowiska.

5. Strategia kooperacji: dążysz do osiągnięcia konsensusu, wzajemnej zgody co do wyboru sposobu postępowania. Akceptujesz cele partnera bez rezygnacji z własnych interesów. Szukacie takiego rozwiązania, które usatysfakcjonuje was w stopniu maksymalnym. To otwarta rozmowa o powiększeniu tortu. Strategia ta nie wymaga wzajemnych ustępstw. Warunkiem jest, by obydwie strony chciały otwarcie dyskutować o swoich interesach, poświęciły czas na dokładną analizę potrzeb i wykazały się cierpliwością. Wynika z założenia, że zawsze można znaleźć rozwiązanie, które satysfakcjonuje obie strony. To koncentracja nie na stanowiskach, a na potrzebach.

Stanowisko a interes

Kiedy dwie siostry kłócą się o pomarańczę, najprostszym rozwiązaniem byłoby podzielenie owocu na pół. Jednak czy takie rozwiązanie je usatysfakcjonuje? Niekoniecznie. A może gdyby ze sobą spokojnie porozmawiały, dowiedziałby się, że tak naprawdę jedna z nich potrzebuje skórki do ciasta, a druga ma ochotę zjeść owoc. To, że mamy przeciwstawne stanowiska, nie znaczy bowiem, że mamy przeciwstawne potrzeby. Najpierw trzeba je oddzielić. Interes to powód, który doprowadził do zajęcia danego stanowiska. Stanowisko to sposób, w jaki chcesz zrealizować swój interes. Przyjmujesz stanowisko: „Chcę wrócić do pracy”, o czym nie chce słyszeć twój partner. Jaka potrzeba się za tym kryje? Może tak naprawdę: „Chcę zostać doceniona”? Ludzie, którzy się kłócą, zazwyczaj skupiają się na postawie partnera – zamiast poznać powody, które skłoniły go do jej przyjęcia. Jeśli partner dowie się, że najbardziej zależy ci na poczuciu satysfakcji i byciu docenioną, może zaspokoić tę potrzebę na milion innych sposobów, niekoniecznie najwłaściwszym z nich musi być twój powrót do pracy.

Znając swoje interesy i potrzeby, możecie przeformułować problem. Jeśli nie da się powiększyć tortu, by zbudować porozumienie, możesz zaproponować wymianę – „coś za coś”. Np. jeżeli zgodzisz się jeszcze przez rok nie wracać do pracy, trzy razy w tygodniu na popołudnia wynajmiecie nianię i poświęcisz ten czas tylko dla siebie.

Zasady gry w „wygrani i wygrani”

1. Procedura

Psychologowie Roger Fisher, William Ury i Bruce Patton w swojej książce „Dochodząc do TAK. Negocjacje bez poddawania się” proponują, by najpierw określić procedury, potem dopiero stanowiska, czyli rolę, jaką w tej procedurze odegra każda ze stron. Nazywa się to: „jeden tnie, drugi wybiera”, bo ten mechanizm najłatwiej zrozumieć na przykładzie dzielenia ciastka przez dzieci. To, które dzieli, nie ma wpływu na to, jaką część wybierze drugie dziecko, co daje gwarancję sprawiedliwego podziału. Dlatego też podczas sprawy rozwodowej najpierw ustala się prawa do odwiedzin dzieci, a dopiero później zapada werdykt, z którym z małżonków zamieszkają.

2. Czas, temat, zadanie

Umawiając się z partnerem na rozmowę na temat problemu, zarezerwuj odpowiednią ilość czasu i porę (nie zaczynaj rozmowy, gdy spodziewacie się gości). Ustalcie temat i nie zmieniajcie go w trakcie dyskusji. Głośno nazwijcie najważniejszą zasadę: „Nie jest ważne, kto ma rację lub kto jest winny, chodzi o rozwiązanie, które usatysfakcjonuje obie strony”.

Teraz każdy ocenia w skali od 1 do 10, jak ważne dla niego jest to, o co się kłócicie, przedstawia swój punkt widzenia i proponuje rozwiązanie.

Skorzystajcie ze sposobu polecanego przez Martina Seligmana, psychologa, autora znanych poradników, twórcy psychologii pozytywnej. Chodzi o tzw. rytuał mówcy i słuchacza. Na czym polega? Osoba, która w danej chwili zabiera głos, bierze do ręki przedmiot – atrybut mówcy. I adekwatnie – osoba, która w tym samym momencie nie ma go w ręku, jest słuchaczem. Zadaniem mówcy jest skupienie się na swoich myślach i towarzyszących im emocjach. Nie wolno mu jednak nadinterpretować tego, co może myśleć lub czuć partner. Zamiast: „Ciągle mnie krytykujesz” mówi: „Czuję się ciągle przez ciebie krytykowany”. Inne zasady: Nie oczekuj natychmiastowej odpowiedzi, daj drugiej stronie czas na przemyślenia. Nie odpowiadaj natychmiast, daj też sobie chwilę na zastanowienie.

3. Metodologia sporu

Kiedy twój partner mówi, ty zastanawiasz się nad odpowiedzą lub szukasz kontrargumentów? Źle. Słuchaj go! Spytaj, co zrobiłby na twoim miejscu. Pomyśl, jak na jego miejscu odebrałbyś to, co właśnie chcesz mu powiedzieć.

Nie krzycz i nie odpowiadaj krzykiem na krzyk partnera, ponieważ jedyne, co osiągniesz, to eskalacja konfliktu i pogorszenie relacji, np. powiesz coś, czego będziesz potem żałować. Jeśli czujesz, że nadchodzą silne emocje (gniew, wściekłość), że za chwilę nie będziesz w stanie nad nimi zapanować, poproś o odłożenie dyskusji na później, a jeśli musicie ją kontynuować – dajcie sobie chwilę na ochłonięcie i przemyślenie problemu. Możesz powiedzieć: „Proszę, przestań krzyczeć, porozmawiajmy spokojnie” albo: „Zróbmy pół godziny przerwy na przemyślenie sprawy i ochłonięcie”.

Weź odpowiedzialność za własne zachowanie: zamiast myśleć „Dlaczego on tak postępuje?”, spróbuj: „Co takiego robię, że on nie może mnie zrozumieć?”. Mów wprost i otwarcie o swoich uczuciach i potrzebach. Nie zakładaj, że twój partner to wie. Używaj formy „moim zdaniem”, nie powołuj się na zdanie innych ludzi, np. „Moja mama zawsze mówiła, że…”. Powiedz, jak interpretujesz jego zachowanie („Nie zmieniłeś opon w moim samochodzie na zimowe, prosiłam cię o to dwukrotnie, więc odnoszę wrażenie, że przestało ci na mnie zależeć”).

Proś w formie twierdzącej: sprecyzuj, czego konkretnie oczekujesz. Zamiast: „chciałabym” – „chcę”. Doprecyzujcie przyjęte rozwiązanie. Pamiętaj, że musi być realistyczne. Możecie zapisać, do czego każdy się zobowiązuje oraz że będziecie przestrzegać podjętych ustaleń. Na zakończenie kłótni pokaż, że masz dobre intencje i np. przytul partnera. Jeśli go zraniłeś – przeproś. Przyznając się do błędu i prosząc o wybaczenie, można zapobiec wielu konfliktom.

Nigdy!

  • Nie mów do niego jak do małego dziecka!
  • Nie zakładaj, że wiesz, co chce powiedzieć.
  • Nie groź („Jeśli tego nie zrobisz…”).
  • Nie odwołuj się do przeszłości. Skoncentruj się na sposobach rozwiązania aktualnego problemu, nie na jego genezie.
  • Nie stosuj etykiet i oskarżeń („bałaganiarz”, nieodpowiedzialny „głupek”). Mów do niego, nie o nim.
  • Nie przerywaj partnerowi, nie rozkazuj.
  • Nie generalizuj, tzn. nie stosuj wyrażeń typu „ty zawsze…”, „ty nigdy…”, „każdy”, „wszyscy”, „nic”, „za każdym razem”. Zamiast powiedzieć: „Zawsze zapominasz odebrać dziecko z przedszkola”, przytocz konkret: „Wczoraj zdenerwowałam się, gdy dzwonili do mnie z przedszkola, że nie odebrałeś Ani”.

Warto przeczytać: Aaron Temkin Beck, Miłość nie wystarczy. Jak rozwiązywać nieporozumienia i konflikty małżeńskie, Media Rodzina 1996; Barbara De Angelis, Ja kocham, ty kochasz, Książnica 2000; William Glasser, W życiu możesz wybierać, Świat Książki 2001; Roger Fisher, William Ury, Dochodzac do TAK, PWE 1994; William Ury, Odchodząc od NIE, PWE 1994

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze