1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Razem wobec rozwodu – rozmowa z współtwórczynią Akademii Dobrego Rozstania

Rodzice i dzieci to naczynia połączone. Gdy pokazujemy mamie i tacie różne drogi wyjścia, zadbania o siebie, to ten fakt odbije się na jakości ich relacji z dzieckiem. (Ilustracja iStock)
Rodzice i dzieci to naczynia połączone. Gdy pokazujemy mamie i tacie różne drogi wyjścia, zadbania o siebie, to ten fakt odbije się na jakości ich relacji z dzieckiem. (Ilustracja iStock)
Dziecku może wyrządzić krzywdę nie samo rozstanie, ale wojna między mamą i tatą – mówi Agata Jarzyna, psychoterapeutka, współtwórczyni i koordynatorka Akademii Dobrego Rozstania.

Dziwne, że nikt wcześniej nie wymyślił ADR!
Pracuję w Komitecie Ochrony Praw Dziecka, który od 40 lat pomaga dzieciom oraz rodzicom w sytuacji kryzysu, jakim jest rozwód, i widzę, że rzeczywiście brakowało dobrych praktyk, procedur, wytycznych, jak robić to skutecznie. Skrzyknęliśmy się więc dwa lata temu – to była inicjatywa oddolna ośmiu organizacji pozarządowych z komitetem jako liderem – żeby rozmawiać o tym, jak wspierać ludzi w rozstaniach. Efektem tych naszych debat była decyzja, żeby stworzyć poradnik, taki elementarz dla rodziców w procesie rozstania, który byłby zbiorem dobrych praktyk około­rozwodowych zebranych w całość.

Poradnik właśnie powstał.
To są tak naprawdę standardy pomocy dziecku w sytuacji rozstania rodziców, którymi powinny się kierować wszystkie podmioty, w tym sądy, policja. Do poradnika włączyliśmy także bajkę terapeutyczną, która ma pokazać emocje i potrzeby dzieci. Je też trzeba przygotować do rozstania.

Wasza pomoc jest jednak skierowana głównie do rodziców?
Rodzice i dzieci to naczynia połączone. Gdy pokazujemy mamie i tacie różne drogi wyjścia, zadbania o siebie, to ten fakt odbije się na jakości ich relacji z dzieckiem. Bo czym jest rozwód? Trzęsieniem ziemi. Ludziom wali się świat, pojawia się mnóstwo emocji, z którymi nie wiadomo co robić, a jeszcze trzeba podejmować trudne decyzje. Rodzice się w tym gubią, nie wiedzą, od czego zacząć.

No właśnie, od czego trzeba zacząć?
Od zadbania o siebie. Mam wrażenie, że społeczny dyskurs dotyczący rozwodów to straszenie rodziców, że poprzez rozstanie wyrządzają dziecku krzywdę. A to nie buduje dobrej atmosfery wokół rozstań. I nie jest prawdziwe. Bo dziecku może wyrządzić krzywdę nie samo rozstanie, ale wojna między rodzicami. Dlatego naszym celem jest wzmacnianie rodziców i poprzez nich – dziecka.
Rozwodzący się na ogół zaczynają od znalezienia pełnomocnika i sformułowania pozwu. Zanim to zrobimy, proponowałabym skonsultowanie się z partnerem i wspólne stworzenie koncepcji pozwu, w którym zawarty byłby plan opieki nad dziećmi. Nie będzie trzeba rozmawiać już o tym na sali sądowej. Pamiętajmy, że żaden sąd nie zrobi tego lepiej niż my sami.

Poradnik to niejedyna forma pomocy, jaką oferujecie.
Chcemy także zmienić system prawny, żeby procedury były bardziej przyjazne dziecku i rodzicom, żeby procesy nie trwały w nieskończoność, żeby wpuścić na sale rozpraw także perspektywę psycho­edukacyjną, psychoterapeutyczną. Chodzi o to, żeby rozwiązania prawne „widziały” rozwiązania psychologiczne. Chcemy włączyć w ten dialog rodziców. W czasie pandemii napisaliśmy projekt, na który dostaliśmy norweski grant i działamy.

Czyli?
Rozwijamy Akademię Dobrego Rozstania, edukujemy rodziców, jak mogą zadbać o swoje potrzeby, jak przygotować do rozwodu dziecko. Bo rozstanie można przejść destruktywnie, ale też można z niego wyciągnąć wnioski i iść do przodu. Nie chodzi o to, żeby myśleć: „hurra, będzie dobrze”, tylko żeby uświadomić ludziom, że rozwód ma swoją dynamikę, że to trudny proces, dlatego trzeba sięgać po wsparcie. Tworzymy warsztaty dla każdego z rodziców, na których partnerzy mogą zobaczyć perspektywę drugiej strony. Przygotujemy też przestrzeń dla dzieci i nastolatków (bajki terapeutyczne i prezentacje). Będą strefa relaksu z ciekawymi propozycjami do czytania i oglądania, rozmowy z twórcami kultury dla dzieci i młodzieży, filmoterapia. I część samopomocowa, czyli miejsce, gdzie rodzice mogą się dzielić swoim doświadczeniem.

Nie boicie się zarzutów, że afirmujecie rozwody, zamiast ratować pary?
Kiedy jest szansa, żeby uratować związek, to oczywiście przekierowujemy partnerów do terapeuty. Nie propagujemy rozwodów, tylko pomagamy przez nie przejść w pokojowy, nieniszczący sposób. Bo ludzi nikt nie nauczył rozwiązywania konfliktów, dostępu do swoich emocji. Zostawieni sami sobie potrafią uruchomić potężną destrukcję. W ADR mogą znaleźć pomoc, to interaktywna przestrzeń, która ma scalać środowiska pomocowe w jednym miejscu. Ale to oczywiście nie jest tak, że rozwiążemy tu wszystkie problemy rozwodzących się.

Na czym najbardziej wam zależy?
Nasze cele zawarliśmy w manifeście Akademii Dobrego Rozstania. Mówiąc w skrócie, chcemy powiedzieć rozstającej się osobie: „Nie jesteś sama, jesteśmy z tobą, służymy wsparciem”. Chcemy, by efektem naszych działań była zmiana narracji społecznej o rozstaniu, uwolnienie ludzi od poczucia winy i wstydu. Najbardziej zależy nam na zmianie świadomości, czym jest konflikt, rozwód i jak sobie pomóc. Marzą nam się dyskurs specjalistów i wzajemne uczenie się od siebie.

W tym kontekście dużo mówi tytuł waszej konferencji „Razem wobec rozstania”.
Tak, to konferencja dialogu, organizujemy ją 15–16 czerwca tego roku. Bo nie chodzi o to, żeby ktoś wyświetlił prezentację, tylko żeby to był żywy dyskurs specjalistów. A jego efektem ma być badanie jakościowe dobra dziecka w rozstaniu.

Ambitne cele.
Ale to nie wszystko. Przygotowujemy także kampanię społeczną pokazującą perspektywę dziecka i rodziców w rozstaniu. Będą także szkolenia dla biegłych sądowych, pracowników i wolontariuszy naszych oddziałów, komitetów terenowych. Tworzymy sieć Kancelarii Przyjaznych Dziecku, popierających rozwiązania pokojowe, mediacje. Sędziowie otrzymają poradnik edukacyjny, jak kierować rodzinę po pomoc. Zamierzamy też przeprowadzić szkolenia dla pedagogów, bo to kolejna grupa specjalistów, która jest najbliżej dziecka i rodziców, więc może szybko zareagować, ale jednocześnie która nie powinna dać się wciągnąć w konflikt. Bo żeby pomóc mocno skonfliktowanym ludziom, trzeba zachować neutralność.

Co zrobić, żeby dobrze się rozstać?
Jak już powiedziałam, najpierw trzeba zadbać o siebie, o swoją kondycję psychofizyczną, co czasem wymaga wsparcia z zewnątrz. I jednocześnie robić wszystko w kierunku współ­działania i współpracy z partnerem. Czyli dogadać się w sprawie opieki nad dziećmi, zapewnić im kontakt z obojgiem rodziców, nie rywalizować o ich względy. Nie wolno tracić z oczu perspektywy dzieci, ich potrzeb, które niekoniecznie są takie jak nasze. Kolejny warunek to wzięcie odpowiedzialności za siebie, ale też – uświadomienie sobie, że nie mamy wpływu na partnera. I nawet jeśli blokuje rozstanie, utrudnia dogadanie się, to nie ma co z nim walczyć – nie zmienimy go. Możemy działać w obrębie tego, na co mamy wpływ.

Opowiem anegdotę: pewien pan idzie do psychiatry i zalany łzami opowiada, jaka ta żona okropna. A psychiatra na to: „Tu obok jest punkt z tatuażami, proszę się tam udać”. „Ale po co?” – pyta skonsternowany pan. Psychiatra odpowiada: „Żeby wytatuowali panu na czole: »Nie mam wpływu na żonę«”. Ludzie skupiają się na partnerze, punktują, jaki on jest zły, a nie na sobie i dzieciach. Dobre rozstanie to konkretna praca, którą trzeba wykonać dla siebie i dziecka.

Możliwe jest dobre rozstanie z kimś, kto nas skrzywdził?
Już samo zakończenie takiego związku przynosi ulgę. Myślę, że w takiej sytuacji trzeba zająć się swoim poczuciem krzywdy, rozczarowania, wyjść z roli ofiary, ale także z narcystycznej postawy: „jak śmiałeś mi to zrobić!”. To oczywiście jest trudne, bolesne, ale konieczne, żeby iść dalej.

A jeżeli to ja zawiniłam? Powinnam chyba zrobić więcej dla dobrego rozstania?
Myślę, że dynamika pary, to, jak ona wcześniej funkcjonowała, przekłada się na rozstanie. I jeżeli w tym związku był wzajemny szacunek, kultura, to w czasie rozstania też tak będzie. Ważne, żeby sobie uświadomić, że dalej musimy współpracować, bo mamy wspólne dzieci, że trzeba rozdzielić relacje małżeńskie od relacji z dziećmi.

Na warsztatach robimy ćwiczenie: na kredkę (nasza relacja) nawijamy wstążkę (dzieci). Co się dzieje, gdy kredka pęka? Wstążka dalej ją oplata.

Każdy z partnerów może być w tej dolinie rozstania na innym etapie. Nie dbali o związek i teraz wszystkie te zaniedbania wybuchają ze zdwojoną siłą. Ale nawet jeśli nasza relacja bezpowrotnie pękła, to oplata nas wstążka. W trakcie mediacji ludzie próbują rozliczać się wzajemnie z tego pęknięcia. Ona mówi: „Zajmowałam się domem, a ty mnie zostawiłeś”. On: „Odszedłem, bo byłaś skupiona na swoich potrzebach”. Kiedy już wyleją żale, pojawia się refleksja: „Jednak byliśmy dla siebie ważni, mamy przecież wspaniałe dzieci, więc mimo wszystko się szanujmy. Nie udało nam się w związku, to może uda nam się w rodzicielstwie”. Ale warunkiem jest właśnie dobre rozstanie.

Agata Jarzyna, psychoterapeutka, wiceprzewodnicząca Komitetu Ochrony Praw Dziecka, współtwórczyni i koordynatorka Akademii Dobrego Rozstania sfinansowanej z funduszy norweskich, z dotacji Programu Aktywni Obywatele – Fundusz Krajowy.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze