1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Geny czy wolna wola? Kto trzyma ster?

Judith Viorst, autorka \
Judith Viorst, autorka "Niedoskonałej kontroli" przytacza rozważania Karola Darwina, który był przekonany, że to, co dziedziczymy, i środowisko razem determinują nasze odczucia, myśli i działania. (Fot. iStock)
„Rozważania na temat kontroli mogą się wydawać niemal dziwactwem, gdy tak wiele czynników, zarówno wewnętrznych, jak i zewnętrznych, jest w stanie w jednej chwili pokrzyżować wszelkie plany i marzenia; gdy trzęsienia ziemi, burze śnieżne, plagi i wojny – rozumiane dosłownie i metaforycznie – mogą podważyć nasze najszczersze, najpilniejsze zamiary. Mimo to większość z nas zachowuje się tak, jakbyśmy byli kowalami swego losu, jakby grunt pod naszymi nogami był stabilny niczym skała, jakbyśmy mieli moc wkraczania każdego ranka w życie kształtowane przez nasze potrzeby, wybory, działania i wolę. Większość z nas funkcjonuje, jakbyśmy byli w posiadaniu rzeczywistej kontroli.”, pisze Judith Viorst w swojej książce „Niedoskonała kontrola”. 

Większość z nas dąży do wolności, to jasne, taka jest ludzka natura. Chcemy czuć się i być panami własnego losu – czasu, wyborów, decyzji, sukcesów, a nawet – niektórzy z nas – i potknięć. Wierzymy w przekazywaną z pokolenia na pokolenie zasadę, która brzmi: chcieć to móc! Wierzymy, że praca i determinacja w działaniu nie mogą nie przynieść oczekiwanych rezultatów. Ponadto prawie wszyscy mamy w sobie potrzebę sprawstwa. Poczucie posiadania wpływu na to, co dzieje się z naszym życiem często jest naszą siłą napędową. Myślimy albo wręcz krzyczymy: „Sky is the limit” i chcemy zdobywać swoje prywatne szczyty. A to wszystko sprowadza się do chęci posiadania kontroli. Tylko pojawia się pytanie czy rzeczywiści ją mamy? Czy ster istotnie spoczywa w naszych rękach?

Judith Viorst pyta dosadnie: „O jakiej kontroli mowa, skoro badania wskazują na wpływ genów na wszystko – od nieśmiałości po otyłość? O jakiej kontroli mowa, skoro bliźniaki jednojajowe, które zostały rozdzielone i wychowane w różnych domach i środowiskach, wykazują wręcz niepokojąco podobne cechy? O jakiej kontroli mowa, skoro poważni naukowcy donoszą o odkryciu genu „szczęścia”, genu „nerwicy”, genu „poszukiwania nowych doświadczeń” i – a jakże – genu „dobrej matki”? O jakiej kontroli mowa, skoro niezależnie od tego, jak daleko rzucamy jabłko, ono zawsze zdaje się spadać niedaleko jabłoni?”.

Podsumowując, badania absolutnie nie pozwalają bagatelizować wagi naszych genów. Ale przecież jest jeszcze inny ważny czynnik: środowisko, w jakim wyrastamy! „Nawet uznając potęgę genów, nie jesteśmy gotowi na zredukowanie samych siebie do ich biochemii.”, pisze autorka książki. I dodaje: „Poza naturą jest też wychowanie. Oprócz tego, co dziedziczymy, jest też środowisko. I doświadczenie, które – jak ujął to jeden z naukowców – „może pokazać genotypowi, gdzie jego miejsce”. Jest dość oczywistym, że natura i środowisko ze sobą współgrają. Że się przenikają. Rzadko kiedy jedno istnieje bez drugiego. Więcej: są ze sobą tak splątane i powiązane, że praktycznie nie da się ich rozdzielić. Oczywiście bez przerwy prowadzone są gorące dysputy na temat tego, który z czynników jest istotniejszy i czy jesteśmy w większym stopniu produktem natury czy środowiska, jednak panuje powszechna zgoda, że oba elementy mają na nas wpływ.”.

Jak przekonuje autorka środowisko może uformować w nas poczucie tego, kim jesteśmy i czego jesteśmy w stanie dokonać, a także – jeśli dopisze nam szczęście – wyposażyć nas w niezbędne narzędzia. Jednak jeśli tego łuta szczęścia zabraknie, środowisko potrafi dokonać w nas takich zniszczeń, że już się ich nie da naprawić. Czasami doświadczenia, które stają się naszym udziałem, nieodwracalnie wypalają swój ślad na duszy.

A co z wolną wolą?

Judith Viorst przytacza rozważania Karola Darwina, który był przekonany, że to, co dziedziczymy, i środowisko razem determinują nasze odczucia, myśli i działania. Determinista pisał: „ludzie wątpią w istnienie wolnej woli”. Jeśli tak jest – snuł wnioski – to, co robimy, nie jest ani naszą zasługą, ani winą. Ten dość pesymistyczny pogląd wspierają dwie zasady psychoanalizy: jedna zakłada, że wszystko, co robimy bądź myślimy, jest bezpośrednią konsekwencją przeszłych doświadczeń; druga, że zasadniczo powodowani jesteśmy pierwotnymi, instynktownymi potrzebami i nieświadomymi impulsami. Obie hołdują koncepcji determinizmu. Obie wskazują, że nasza wiara w wolną wolę to iluzja niemająca oparcia w rzeczywistości. Są jednak filozofowie – jak pisze Viorst – będący zwolennikami idei „miękkiego” determinizmu, który zakłada występowanie wolności w ramach determinizmu.

Wszyscy pragniemy kontroli, jednak pozostaje nam zadowolić się jej okrojoną formą. To jednak nie może oznaczać, że człowiek nie odpowiada za swoje czyny. Zatem – podsumowuje autorka – przyjmując do wiadomości, że nasza kontrola jest bardzo niedoskonała, nie wolno nam zwalniać się z odpowiedzialności. I choć nie jesteśmy tak elastyczni, jakby się nam marzyło, choć może w powiedzeniu „Tylko niebo jest granicą” jest sporo przesady, ponieważ jest ona znacznie bliżej i choć nikt z nas nie jest w stanie uwolnić się od doświadczeń przeszłości i tego, co ma w genach – musimy żyć, jakbyśmy byli w pełni wolnymi ludźmi.”.

Więcej w książce Judith Viorst „Niedoskonała kontrola”.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Niedoskonała kontrola
Autopromocja
Niedoskonała kontrola Judith Viorst Zobacz ofertę promocyjną
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze