1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Wychodzenie z toksycznej relacji to proces. Rozmowa z psychoterapeutką Renatą Pająkowską-Rożen

Ilustracja: iStock
Ilustracja: iStock
Dla jednych największym szczęściem jest nawiązać relację, dla innych zakończyć tę, która krzywdzi. Odejście to jednak dopiero kolejny etap zrywania toksycznych więzów. Przedtem trzeba uwolnić się od obwiniania za niepowodzenie związku i przygotować swoją przyszłość – mówi psychoterapeutka Renata Pająkowska-Rożen.

Jaki jest pierwszy krok, żeby wyjść z toksycznego związku?
Zdać sobie sprawę, że ta relacja jest toksyczna, czyli panuje nierównowaga: jedna strona jest bardziej zaangażowana, więcej daje, a w zamian otrzymuje zachowania agresywne i umniejszające jej poczucie wartości, kompetencje. W toksycznym związku człowiek czuje się nieważny, niemądry, nieładny. I wszystko, co robi, oceniane jest źle… Amerykańscy naukowcy zrobili badania, z których wynika, że kobiety w toksycznych związkach mają problemy z otyłością i z chorobami serca, a także wpadają w depresję. Takie są sygnały płynące z ciała i z psychiki, że tkwimy w szkodliwym układzie.

Ale myślą: „Może naprawdę coś jest ze mną nie tak? Może kiedy schudnę, zrobię sobie piersi i będę lepiej gotować, to partner okaże miłość i będzie nam razem dobrze?”.
I to jest właśnie podstawowy element toksycznego związku: poczucie, że to z mojej winy jestem źle traktowana. Czyli pójdę na terapię, do chirurga plastyka, do szkoły gotowania i będę się zmieniać, a kiedy już się zmienię, to on mnie pokocha. Jednak toksyczny partner nigdy nie uzna drugiej istoty ludzkiej za dość dobrą do miłości, do okazywania jej szacunku i troski. Zrobi wszystko, żeby podtrzymać w niej poczucie niepewności siebie i winy.

Zatem załóżmy, że już wiem, że to toksyczny związek, a nie lustro moich wad. Jak zrobić ten pierwszy krok ku wolności?
Odejście od toksycznego partnera nie powinno być pierwszym krokiem, o czym już mówiłyśmy. Ani nawet drugim. Drugim powinna być próba naprawy sytuacji, a więc rozmowa, propozycja terapii wspólnej lub indywidualnej dla obojga. Te dwa kroki ważne są właśnie dlatego, że ofiara relacji zawsze ma wątpliwości, czy to partner jest toksyczny, czy może jednak to ona jest do niczego. Zwłaszcza gdy znajduje się w takiej sytuacji, że nie ma wsparcia bliskich, a zazwyczaj nie ma. Gdy kobieta będąca ofiarą przemocy psychicznej poskarży się mamie, to często usłyszy: „Co ty sobie wymyślasz? Wiesiek nie pije dużo, nie bije cię, daje pieniądze na dom! Że nie szanuje?!”.

Bywa, że na terapii toksyczny mąż prezentuje się wspaniale. Jest zadowolony, sympatyczny. A żona? Przytyła, marudzi, wciąż jest zmęczona… No ale też jest stale zajęta trójką dzieci. A mężczyzna po powrocie z pracy znika na półtorej godziny w łazience, bo jest wypompowany i potrzebuje relaksu. Terapeuta to wszystko zobaczy, nie da się nabrać.

Ale też musimy pamiętać, że terapia pomaga, kiedy człowiek chce się zmienić, zatem zmianą, na którą mamy wpływ, jest zmiana siebie samego, a nie partnera, nawet jeśli on powie, że tego chce... Dobrze zatem iść na terapię indywidualną, bo to pomaga dobrze się przygotować. Odejście z toksycznego związku oznacza bowiem przepracowanie skryptu emocjonalnego, który wynosimy z dzieciństwa i zgodnie z którym tworzymy związki.

Jürg Willi, szwajcarski psychoanalityk, w książce „Związek dwojga. Psychoanaliza pary” pisze, że toksyczny związek powstaje wtedy, kiedy partnerzy na poziomie nieświadomym mają nierozwiązany konflikt, doświadczyli jakichś braków i czują, że osoba, z którą się wiążą, może te braki zaspokoić. Tak się zaczyna między nimi gra, a nie prawdziwa relacja. Partnerzy obsadzają się wtedy w jednej z dwóch ról: jedno staje się dawcą, drugie biorcą. No i ta relacja nie ma przyszłości, bo zdrowy związek to m.in. zamiana ról…

Dla człowieka bez deficytów z dzieciństwa rozstanie jest trudne, a co dopiero dla kogoś z deficytami. Jak sobie z tym poradzić?
Jeśli pytasz, kiedy odejść, to trudno znaleźć jedną odpowiedź dla wszystkich… Jeśli odejdziemy, choć nie jesteśmy pewni, że chcemy zamknąć tę relację, możemy wracać do niej wiele razy, co jest bardzo wyczerpujące. Możemy mieć też wyrzuty sumienia, zastanawiać się, czy może nie daliśmy szansy partnerowi. Dlatego warto zrobić ten krok, kiedy poczujemy, że tego chcemy. Jedna z moich klientek czekała z rozstaniem, aż jej mąż zrobi coś takiego, że ona będzie już całkiem pewna, że nie chce z nim być. I kiedy taka sytuacja się wydarzyła, w ciągu tygodnia się przeprowadziła.

Czy trzeba wyprowadzić się od razu, czy można też na raty?
Najlepiej raz a dobrze, wyprowadzki na raty są męczące. Jednak praktyka bywa różna. Ale z drugiej strony – rozstawanie się lub wyprowadzanie na raty daje możliwość, żeby wzmocnić w sobie pewność, że tego chcemy. A to jest najważniejsze.

Po rozstaniu z toksycznym partnerem lepiej zerwać z nim kontakt?
Tak, oczywiście jeśli to możliwe, bo nie mamy dzieci. A jeśli jednak mamy, to ograniczmy kontakt do minimum. I to na tak długo, aż nabierzemy dystansu i przeanalizujemy, dlaczego weszliśmy w taką relację.

Wspominałaś o dzieciach, jak przygotować je do rozstania rodziców?
Pamiętajmy, że one czują i widzą więcej, niż nam się wydaje. Jeśli w relacji między rodzicami jest kiepsko, nawet nie ma kłótni, ale jest chłód, to dzieci i tak wiedzą, że coś nie gra… Dla dzieci najgorsza jest niepewność: co się dzieje i co będzie dalej? I im dłużej będziemy ukrywać sytuację, tym gorzej dla nich. Lepiej wyjaśnić im to bezpośrednio, niż miałyby się dowiedzieć o rozstaniu taty i mamy od cioci czy sąsiadki.

A jeśli zapytają: dlaczego?
Odpowiedzmy adekwatnie do ich wieku. Powiedzmy na przykład, że rodzice nie potrafią się porozumieć, że się nie dogadują, a nastolatkowi można już powiedzieć, że przestali się kochać. Ważne, by dzieci wiedziały o tym, co je bezpośrednio dotyczy, czyli że rodzice będą mieszkać osobno, ale one będą mogły zawsze tego drugiego rodzica odwiedzać.

Wiele kobiet ucieka z toksycznej relacji do nowego partnera, czy to dobry pomysł?
Jeśli to będzie kolejny toksyczny związek, to nie. Ale czasem ten nowy partner bywa na tyle wrażliwy i empatyczny, że daje kobiecie przestrzeń, by mogła zająć się sobą i rozwiązać wewnętrzny konflikt, który wnosi do każdej relacji i który ją utrudnia.

Jednak w zasadzie warto najpierw dowiedzieć się, jacy właściwie jesteśmy i co lubimy. A na to trzeba mieć czas. Często ci, którzy wychodzą z toksycznej relacji, nie potrafią nic o sobie powiedzieć, bo wszystko podporządkowali tej drugiej osobie. Zdarza się, że kobieta nie pije kawy z mlekiem, kiedy jest z partnerem, bo on mówi, że to niezdrowo, a z koleżanką w kawiarni zamawia latte! A są i kobiety tak zastraszone, że nawet nie wiedzą, jaką kawę lubią, bo nikt ich nigdy nie pytał.

Kiedy przestać spać z toksycznym partnerem?
To zależy, jak bardzo patologiczna jest druga strona. Jeśli kobieta może powiedzieć: „nie chcę z tobą seksu, bo ciągle się kłócimy”, to niech tak zrobi, ale czasem nie ma takiej przestrzeni, a nawet dochodzi w takiej sytuacji do przemocy seksualnej, na zasadzie: „jesteś moją żoną, więc jak mamy się nie kochać?”. Toksyczne związki mają swoją amplitudę zachowań: jest dobrze – jest źle. I bywa, że seks jest momentem, kiedy możemy się pogodzić, jest fajnie, partner do łóżka przynosi lampkę wina. To dla takich chwil razem żyjemy. Ale rano wszystko wraca do toksycznej normy... Bywa więc, że chwile dobrego seksu utrudniają rozstanie. Jednak uważam, że jeśli chcę odejść, to nie ma znaczenia, kiedy będzie ten ostatni raz.

Inaczej jest chyba z niezależnością finansową?
Tak, bo do niej się trzeba przygotować. Jeżeli kobieta zajmowała się dziećmi i domem, to musi pomyśleć, czy ma pracę, do której może wrócić. A może musi skończyć jakiś kurs, żeby w ogóle znaleźć źródło utrzymania? Może czas zacząć oszczędzać, żeby mieć na pierwszy czynsz?

A jak się przygotować na agresywną reakcję partnera, gdy mu powiemy: to koniec?
Agresywna reakcja jest możliwa. Dlatego warto zapewnić sobie zaplecze. Jeśli przewidujemy, że będzie trudno, umówmy się z przyjaciółką, by za godzinę zadzwoniła i zapytała, czy wszystko w porządku. Uprzedźmy ją także, że możemy do niej przyjechać na noc.

Warto pamiętać, że w takiej sytuacji jest wiele kobiet. Można iść na grupę wsparcia i porozmawiać z osobami, które przeżyły podobne sytuacje, skorzystać z ich doświadczeń, a może nawet pomocy. Są takie grupy m.in. przy Centrum Praw Kobiet, znajdziemy je też na Facebooku. Są również grupy rodzinne Al-Anon dla osób współuzależnionych. Tam pomoc znajdą i kobiety, i mężczyźni. Różnica w emocjach nie jest znacząca, kobiety tylko z racji zajmowania się dziećmi i domem mają częściej problemy wynikające również z zależności ekonomicznej.

Dobrze także zadbać o to, by mieć krąg przyjaciół, którzy będą wsparciem w procesie wychodzenia z toksycznej relacji.

Renata Pająkowska-Rożen, psycholożka, psychoterapeutka, terapeutka TSR, kulturoznawczyni. Pracuje pod marką osobistą Psychoterapia Zmiany.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze