„Bez wątpienia każdego manipulanta, czy jest nim kobieta czy mężczyzna łączy jedno – brak wiary w siebie. Brak wiary w to, że zasługuje na miłość, szacunek i akceptację. Manipulujemy partnerem, żeby nas pokochał, wysłuchał, by był blisko, taka jest nasza intencja. A jaki jest efekt? Dokładnie odwrotny!” – tłumaczy psychoterapeutka Adriana Klos.
Manipulacja kojarzy nam się tylko i wyłącznie z samym złem, słusznie?
Słusznie, zdecydowanie słusznie. Nie ma żadnego „zdrowego” uzasadnienia, wytłumaczenia, aby manipulować drugą osobą. Bo czym jest manipulacja? To chęć zrealizowania swojego celu, uzyskania czegoś podstępem, nie mówiąc wprost, nie prosząc o to otwarcie, tylko prowadząc gierki. Druga strona nie jest ich świadoma. To nie jest w porządku, na takiej bazie nie ma mowy o prawdziwej więzi, bliskości.
Gdzie, w jakich okolicznościach uczymy się manipulować innymi?
Niestety, dość często jest to schemat zachowania, który wynosimy z domu. Otóż, nasze dzieciństwo po pierwsze potoczyło się tak, że nie nauczyliśmy się mówić o swoich potrzebach, albo wręcz swoich potrzeb w ogóle nie potrafimy rozpoznawać – ciężko świadomie prosić, kiedy nie wiemy jak i o co… Po drugie, manipulowania uczymy się w najprostszy z możliwych sposób, czyli przez naśladowanie. Dzieje się to w domu, w którym o uczuciach i potrzebach nie mówi się wprost, ale egzekwuje się je, „wyszarpuje” właśnie podstępem. I jeśli wyrastamy w takim klimacie manipulowanie mamy wręcz we krwi, manipulujemy nieświadomie.
Oczywiście, są wśród nas ludzie, którzy manipulują innymi z wyrachowania, z intencją i świadomie, ale sądzę, że to zdecydowana mniejszość. Większość z nas nie wie, że działa toksycznie.
Bycie obiektem manipulacji osłabia, odbiera energię, więc jeśli ktoś dopuszcza się jej na nas, często ulegamy, wtedy manipulant zyskuje przeświadczenie, że to sposób, który działa. I wpadamy w błędne koło.
Co czuje manipulant, który manipuluje w swoim domu, związku nie z wyrachowania, ale z braku umiejętności komunikacji?
Jest w potrzasku. Często obserwuję to w swoim gabinecie. Ludzie wstydzą się swoich naturalnych potrzeb, na przykład potrzeby bycia z partnerem blisko. Nie umiem powiedzieć: „Potrzebuję cię”, zamiast tego obrażam się, płaczę, wzbudzam u partnera poczucie winy. Albo inny sposób – zaczynam flirtować z kolegą z pracy, sąsiadem…
Bo mój partner wtedy będzie zazdrosny…
Tak, więc „zyskam jego uwagę, atencję”. No nie, nie tędy droga, to właśnie manipulacja. Nie zyskam jego zainteresowania, nie „obudzę w nim namiętnego kochanka” także wtedy, kiedy będę reglamentować seks, zagram zimną i niedostępną.
Wydaje się, że o wiele łatwiej powiedzieć wprost…
Jednak to czasem, dla niektórych strasznie trudne. Najgłębiej, u źródła tej nieświadomej manipulacji w związku najczęściej leży lęk przed odrzuceniem. A co będzie, kiedy zapytam wprost, a on powie „nie”? Wtedy już nie ma żadnego ruchu, tak myślimy. Zatem nie pytamy, nie mówimy wprost, bo bardzo boimy się usłyszeć odpowiedź. Kiedy kombinuję, kluczę, nie stawiam sprawy jasno, nie domykam drzwi – tak sądzimy. Tyle tylko, że wtedy tak naprawdę skazujemy siebie na ciągle cierpienie. Ten sposób postępowanie można porównać z myśleniem tego rodzaju: nie pójdę do lekarza, nie zrobię badań, bo nie wiadomo, czego się dowiem, a jeśli okaże się, że jestem chora/chory? Lepiej nie wiedzieć… No a czym może skończyć się ten schemat działania, wszyscy wiemy. Jeśli poznasz odpowiedź jest jeszcze jakaś szansa na „wyzdrowienie”, jeśli w ogóle nie zapytasz – na dłuższą metę nie masz żadnych szans, związek nie ma żadnych szans.
Poza tym wydaje się, że taki rodzaj ciągłej niepewności nie jest przyjemnym stanem.
Zdecydowanie nie jest, dlatego mówię, że manipulant jest w potrzasku. Manipulant to nie zawsze, a raczej wręcz rzadko drań żerujący na słabości swojego partnera, to człowiek, który z powodu swoich dużych emocjonalnych deficytów rani partnera, ale sam też solidnie cierpi. Proszę mnie dobrze zrozumieć, absolutnie nie usprawiedliwiam takich praktyk, jednak chcę pokazać, że to obosieczna broń. Bo manipulacja często jest właśnie koślawym, nieudolnym sposobem obrony siebie. Obrony przed odrzuceniem, wyśmianiem.
Droga do zdrowienia prowadzi przez zrozumienie, że mamy prawo poprosić o zrealizowanie naszych oczekiwań i potrzeb. Że potrzeba bliskości, bo głównie o nią wszystko się rozbija, jest potrzebą naturalną. Oczywiście, może się okazać, że nasz partner nie jest w stanie nam dać takiego rodzaju bliskości jakiego my potrzebujemy, wtedy są dwie opcje – można próbować znaleźć kompromis, ale wyłącznie na bazie szczerości i otwartości, albo być może trzeba poszukać swojego szczęścia u boku kogoś innego… Dlatego porzucenie komunikacji poprzez manipulację wymaga od nas odwagi. Jednak warto zdać sobie sprawę, że to jedyna droga do zbudowania prawdziwej bliskości. Bez odwagi nie ma o niej mowy…
Wyszarpywanie kęsów bliskości poprzez manipulację działa na krótką metę. Po pewnym czasie, bywa że trwa to lata, jednak w końcu zawsze obie strony muszą dostrzec, że nie czują się w takiej relacji dobrze…
Czy kobiety i mężczyźni manipulują w różny sposób?
Tu z pewnością możemy odnieść do ewolucyjnej funkcji płci. Mężczyzna potrzebuje potwierdzenia swojej siły, swojej męskości, będzie zatem częściej manipulował w obszarach związanych z dominacją, wpływem, władzą. Choć oczywiście dotyczyć będzie to mężczyzn mocno niepewnych swojej wartości… Im mniej pewności siebie, tym większa presja wywierana na partnerkę – to on podejmuje wszystkie decyzje, tłumacząc jej, jak jest nieporadna, niedoświadczona, generalnie – głupsza od niego, więc wymaga prowadzenia za rękę. Tu może pojawić się przemoc ekonomiczna – jesteś ode mnie w stu procentach zależna, wtedy czuję się „macho”. Tyle tylko, że ten „macho”, który poniża partnerkę i sugeruje jej, że musi się nią na każdym kroku opiekować, bo inaczej ona przepadnie, tak naprawdę w środku jest niepewnym chłopcem, który czuje się gorszy na każdym polu od swoich wszystkich kolegów… Na zewnątrz będzie grał przewodnika, mentora, który poucza żonę w każdej sprawie.
Kobieta natomiast manipulując będzie próbowała uzyskać przede wszystkim szeroko rozumiane poczucie bezpieczeństwa.
Bez wątpienia każdego manipulanta, czy jest nim kobieta czy mężczyzna łączy jedno – brak wiary w siebie. Brak wiary w to, że zasługujemy na miłość, szacunek i akceptację. Manipulujemy partnerem, żeby nas pokochał, wysłuchał, by był blisko, taka jest nasza intencja. Jednak możemy być pewni – efekt będzie dokładnie odwrotny…