1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Jak zadbać o swoją psychikę w trudnych czasach? Rozmowa z psychiatrą Sławomirem Murawcem

Utrzymanie pewnej dozy normalności, a nawet przyjemności, docenianie tego, co mamy, i budowanie poczucia sprawstwa oraz ochrona swojej psychiki – takie zachowania pomogą nam zachować nadwątloną w ostatnim czasie stabilizację psychiczną. (Fot. iStock)
Utrzymanie pewnej dozy normalności, a nawet przyjemności, docenianie tego, co mamy, i budowanie poczucia sprawstwa oraz ochrona swojej psychiki – takie zachowania pomogą nam zachować nadwątloną w ostatnim czasie stabilizację psychiczną. (Fot. iStock)
– Znając swoją wrażliwość, mniej więcej jesteśmy w stanie ocenić, co nami wstrząśnie w takim stopniu, że nas rozbije, czyli mówiąc językiem psychologicznym – stracimy regulację emocjonalną. Do takiej sytuacji dopuszczać nie należy – tłumaczy dr. Sławomir Murawiec, psychiatra, psychoterapeuta.

Z każdej strony docierają dziś do nas dramatyczne infomacje. Włączamy telewizor, komputer i to, co słyszymy, czytamy – przyprawia chyba każdego człowieka o jakimś poziomie wrażliwości o dreszcze… Czwarta fala pandemii, uchodźcy na granicy, kryzys w Afganistanie, katastrofa klimatyczna... Co zrobić, by nie dźwigać ciężaru świata na swoich barkach jak mityczny Atlas?
Prosi pani o gotowe rozwiązanie?

Tak! W imieniu czytelników i swoim własnym.
Chciałbym zacząć od tego, dlaczego pani o nie prosi. Prosi pani o to dlatego, że nasz mózg działa w taki sposób, że potrzebujemy czegoś, co fachowo nazywa się modelem predykcyjnym. Czyli schematem, według którego układamy sobie świat. Jeśli ktoś ma jakiś dobry model – dobry w sensie takim, że bardzo dużo mu on wyjaśnia – potrafi dzięki niemu wszystko sobie uporządkować. Bo kiedy pojawi się nowa sytuacja, zawsze może sprawdzić, co ten model: religijny, polityczny, filozoficzny czy nawet rodzinny – na to. I ma gotową odpowiedź.

Zatem skoro pani pyta, co dziś robić, by nie oszaleć, mam prawo wnioskować, że dotychczasowy model zawiódł. Już nie tłumaczy rzeczywistości. I jesteśmy na etapie gwałtownego poszukiwania jakiegoś eksperta, który na nowo opowie, jak żyć, co czuć, co myśleć. Tak jak pierwszy pilot w samolocie wpadającym w turbulencje – kiedy się odezwie, mamy poczucie, że ktoś wie, co robić i jak powinniśmy się zachować. I słowa takiego eksperta przyniosłyby ulgę, zmniejszyły ogromne napięcie, które odczuwamy dlatego, że zawiódł dotychczasowy model.

I rozpadł się nasz świat.
A to jest stan nieznośny... Dziś stykamy się bezpośrednio z tym, o czym albo czytaliśmy w Internecie – epidemie wydarzały się gdzieś w dalekiej Afryce – albo co znamy z książek do historii – uczyliśmy się o zaborach, o wojnach. To wszystko było w bezpiecznej odległości od nas, a teraz jest tuż obok, jak pandemia koronawirusa i uchodźcy na polskiej granicy.

No właśnie, na granicy dzieją się rzeczy tak ekstremalne, że zastanawiam się, czy mam prawo żyć jak dotąd: iść do sklepu albo spędzić wieczór w kinie czy teatrze?
Nie ma magicznego zaklęcia, które wskaże, jak żyć, w każdym razie ja go nie znam. Uważam, że przede wszystkim każdemu z nas trzeba się gremialnie przeuczyć, nastały czasy „deziluzji”: maski opadają i zaczynamy widzieć rzeczy takimi, jakimi one są. Tracimy poczucie bezpieczeństwa, widzimy, że w każdej chwili wszystko nie „tam daleko”, ale „tu na miejscu” może się zawalić, a my możemy znaleźć się w śmiertelnej pułapce. To wywołuje ogromny lęk. Zmiany klimatyczne, pandemia, teraz los uchodźców – konfrontują nas ze zjawiskami, nad którymi nie mamy kontroli.

Również i ja muszę znaleźć jakiś punkt odniesienia, aby odpowiedzieć na pani pytanie. Dla lekarza psychiatry tym odniesienim może być wspomniana spirala lęku, a konkretnie zatrzymanie lęku i jego negatywnych skutków. W tym kontekście byłbym za tym, aby zadbać o swoją stabilizację psychiczną. Ona jest już i tak nadwątlona w ostatnim czasie, co bardzo wyraźnie pokazują badania ilustrujące wzrost poziomu lęku i depresji w społeczeństwie. Z tego punktu widzenia pójście do galerii po zakupy czy spędzenie wieczoru w teatrze nie musi być obarczone poczuciem winy. Mamy prawo nadal korzystać ze swojego dotychczasowego życia i dostępnych w nim tzw. luksusów, wśród których jest kultura i sztuka. Pójście na spacer, do teatru czy na zakupy jest częścią naszej normalności, jakkolwiek by była ona zagrożona. Nasze życie też jest wartością. I utrzymanie pewnej dozy normalności, a nawet przyjemności w zmieniającym się świecie może nam pozwolić na zachowanie stabilizacji psychicznej.

Teraz sobie pomyślałem, że należy to robić, nawet jeśli byłaby to orkiestra na Titanicu. Ona grała do końca i o jej godności pamiętamy do dziś. „Róbmy swoje” – śpiewał Wojciech Młynarski w trudnych czasach. Nie wiem, czy jest tak źle, nie wiem, czy już zbliżamy się do góry lodowej, ale wiem, że podtrzymywanie tego, co jest dla nas wartością z obszaru rodziny, pracy, a także własnych zainteresowań jest wskazane – służy utrzymaniu stabilizacji psychicznej. Na zasadzie: świat wygląda inaczej niż myślałem, moje modele rzeczywistości zawodzą, ale wszystkie adaptacyjne elementy, które podtrzymują dotychczasową tożsamość, zachowuję.

Dobrym kierunkiem wydaje mi się także docenianie tego, co mamy: suche łóżko i jedzenie, a nawet o wiele więcej. Jesteśmy wielkimi szczęściarzami. Poza tym warto pomyśleć trzeźwo: co moja szeroko rozumiana abstynencja życiowa wniesie w życie głodnego i zmarzniętego człowieka na granicy? Czy to, że ja pogrążę się w lękach, poczuciu winy i zacznę zaniedbywać siebie i bliskich, przyniesie mu korzyść? No nie.

Do tego dochodzi jeszce jedno ważne zjawiskio. Osoby wrażliwe i empatyczne w takiej sytuacji reagują bardzo silnymi uczuciami. Te uczucia mogą je destabilizować psychicznie, prowadzić do zaburzeń snu, ale też do lęków i smutku. To może popychać do działań pomocowych, ale z drugiej strony może osłabiać. Ludzie, którzy przeżywają świat inaczej albo żyją w innym modelu rzeczywistości, nie borykają się z takimi odczuciami, więc ich samopoczucie nie ulega pogorszeniu. Paradoks jest zatem taki – osoby najbardziej wrażliwe mogą same siebie najbardziej osłabiać. I ma to niekorzystny wymiar, jeśli zamienia się w bezradność, chaos, lęk i depresję.

Ale jakimś wyjściem może być działanie – spakuję rzeczy po moich dzieciach i zawiozę je do ośrodka dla uchodźców czy przekażę pieniądze organizacji, która im pomaga. Czy jeśli włączę się w pomoc, to mam szansę poczuć wspomnianą ulgę, obniżyć poziom lęku?
Tak, zdecydowanie tak. To są rzeczy, które mogą przynieść i ulgę mnie, i korzyść cierpiącym, więc są absolutnie wskazane. Działając, uruchamiamy tzw. poczucie sprawstwa, a ono bardzo dobrze wpływa na psychikę, jest formą ochrony samego siebie.

Są także rady typu: nie faszerować się wiadomościami, jednak odcięcie się od nich też nie jest rozwiązaniem, potrzebujemy wiedzieć, co dzieje się dookoła.
Nie jest, to prawda. Mamy potrzebę wiedzieć, mamy także wyobraźnię, która wciąż działa. To znaczy widzimy zdjęcie dziecka na granicy i ono budzi w nas mocne emocje, od pacjentów wiem, że niektórzy nie mogą potem spać...

A jednak byłbym za tym, by chronić siebie i swoją psychikę. To znaczy, znając swoją wrażliwość, mniej więcej jesteśmy w stanie ocenić, co nami wstrząśnie w takim stopniu, że nas rozbije, czyli mówiąc językiem psychologicznym – stracimy regulację emocjonalną. Do takiej sytuacji dopuszczać nie należy. Wtedy nie pomożemy już w żaden sposób ani uchodźcom, ani naszym bliskim. Dlatego niektórym osobom zalecałbym odcięcie się od informacji. W takim przypadku to nie doprowadzi do znieczulicy czy obojętności, a będzie miało na celu ochronienie siebie i swojego życie psychicznego. Jeśli wiem, że po obejrzeniu relacji z granicy – trzymajmy się tego przykładu – przez trzy dni nie mogę dojść do siebie, to nie oglądam, bo: jutro mam pracę czy dziecko, które idzie rano do szkoły. To jest prosty mechanizm znany z samolotu: żeby móc działać, w pierwszej kolejności zakładam maskę tlenową. Ponadto nasze życie także jest wartością i naszą powinnością jest dbanie o nie. Także pod kątem czysto biologicznym, jak regularna aktywność fizyczna czy odpowiednie jedzenie. To polecam na każdy kryzys...

W dzisiejszej sytuacji wartością samą w sobie jest niepoddawanie się. I do niepoddawania się zachęcam.

Sławomir Murawiec: dr nauk medycznych, psychiatra i psychoterapeuta z ponad 20-letnim doświadczeniem. Redaktor naczelny czasopisma naukowego „Psychiatria”, współautor książek i podręczników do psychiatrii i psychoterapii, slawomirmurawiec.pl

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze