1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. Poczucie winy jest jak trucizna – dlatego potrzebujemy detoksu

Poczucie winy jest jak trucizna – dlatego potrzebujemy detoksu

Jak żyć bez poczucia winy? Pomocna może być praca z tekstami, które „wybijają nas z rytmu”, czyli z danego sposobu myślenia. (Fot. iStock)
Jak żyć bez poczucia winy? Pomocna może być praca z tekstami, które „wybijają nas z rytmu”, czyli z danego sposobu myślenia. (Fot. iStock)
Nie potrafimy poczuć się szczęśliwi, bo zaraz pojawia się w nas przekonanie, że coś na pewno jest nie tak. Żeby to zmienić, coach i trenerka kognitywna Anna Prelewicz proponuje pracę z metaforycznymi opowieściami, tzw. koanami. Na czym ona polega?

Obserwuję, że coraz trudniej przychodzi nam odczuwać szczęście. Z jednej strony przez porównywanie się z innymi, z drugiej – przez poczucie winy…
Rzeczywiście po latach praktyki i pracy z klientami zauważyłam, że nie potrafimy cieszyć się tym dobrem i bogactwem, jakie daje poczucie szczęścia, bo od razu pojawia się w nas przekonanie, że coś jest nie tak. Jakbyśmy na to szczęście nie zasługiwali.

Skąd się to bierze?
Poczucie winy pojawia się wtedy, gdy popełniamy błąd. Jeśli pomaga coś naprawić, zrekompensować – jest czymś normalnym, ale jeśli towarzyszy nam nieustannie – zatruwa doznanie szczęścia, odczuwanie radości, bycie spontanicznym i kreatywnym. Dlatego polecam jak najczęściej zadawać sobie następujące pytania: „Czy ta myśl mi służy?”, „Czy jest dla mnie użyteczna?”. I często okazuje się, że na oba odpowiadamy: „Nie”. Wniosek? Sami rzucamy sobie kłody pod nogi i uniemożliwiamy doświadczanie pełni życia.

Jak się od tego uwolnić?
Zmieniając powoli swoje nawyki, a zwłaszcza sposób myślenia. To się zaczyna od przyjaźni ze sobą, od bycia dobrym dla siebie, od umiejętności sprawiania sobie przyjemności i nazywania sukcesów sukcesami. Moja córka jest w tym genialna, bo gdy mówię: „Ale mi się udało!”, zaraz mnie prostuje: „Nie udało się, tylko to zrobiłaś”. Mamy nawyk oddzielania się od sukcesu, a wystarczy powiedzieć: „Tak, to jest świetne! Ja to zrobiłam!”. Fajnie byłoby siebie doceniać nawet za drobne rzeczy, bo w końcu z nich składa się nasze życie. Tymczasem my jesteśmy wobec siebie zwykle restrykcyjni, radykalni i oceniający… Poczucie winy jest jak trucizna – dlatego potrzebujemy detoksu. Ale ostrzegam – na taki detoks trzeba czasu.

No właśnie, czasem wpadanie w poczucie winy pojawia się jakby nawykowo. Jak możemy sobie z tym poradzić?
Jak z każdym nawykiem… Na przykład ja od wielu lat jestem wegetarianką i na początku było to dla mnie trudne: musiałam szukać nowych przepisów kulinarnych, robić inne zakupy, ale z drugiej strony było to nowe, ekscytujące. I wiedziałam, że tego chcę, że to jest w zgodzie ze mną, że to mi służy. Odpowiedziałam sobie na pytanie, po co mi to, dokąd mnie to prowadzi. Łatwiej bowiem wprowadzić zmianę, gdy sami podejmujemy taką decyzję, a nie, gdy ktoś nam mówi, że tak trzeba.

W książce „Szczęśliwa bez winy”, którą napisała Pani wspólnie z Maciejem Bennewiczem, proponujecie jako metodę pracę z koanami. Na czym to polega?
Koan to metaforyczna opowieść, której charakterystyczną cechą jest paradoksalna struktura przesycona symbolami. Paradoks ma zaskoczyć, zszokować, by otworzyć umysł, który ugrzązł w stereotypach. Z tego powodu koan nierzadko wprawia nas w stan konfuzji, czyli zawieszenia „nie wiem, jak to zinterpretować, nazwać”. I to jest doskonały moment – owe „nie wiem” jest idealnym stanem do odkrywania autentyczności, która rodzi się właśnie w procesie analizy.

Koan ma wytrącić z rutyny nasz umysł zatopiony w codzienności przepełnionej chaosem iluzji, której nasz intelekt tak chętnie się poddaje. A oddalamy się od szczęścia i cierpimy właśnie wtedy, kiedy ulegamy iluzji oceny ograniczającej nasze życie do dualizmu dobre – złe. Nasze umysły są nieustannie pomiędzy jakimś wczoraj i jakimś jutro. Lękając się tego jutra, często nawet nie zauważamy, jak bardzo koncentrujemy się na troskach i martwieniu się na zapas. W coachingu jedno z założeń brzmi: „Świat jest taki, jak sądzisz, że jest”. Świetnie oddają to słowa Marka Aureliusza: „Jeśli martwisz się jakąś rzeczą, twoje cierpienie nie wynika z rzeczy samej w sobie, lecz jest skutkiem sposobu, w jaki ją oceniasz. A to możesz w każdej chwili zmienić”.

Koany są zatem zaproszeniem do zmiany sposobu myślenia, do odkrywania innego punktu widzenia, do nowego spojrzenia na siebie i swoje mocne strony czy ważne dla nas obszary życia.

W propozycjach pytań pod koanami w Waszej książce znalazłam takie jak: „Co jest przyjemnego w improwizowaniu?”, „Jaką przyjemność można czerpać z elastyczności?” czy „Ile czasu poświęcasz tygodniowo na walkę? O co walczysz?” – jaki one mają związek z uwalnianiem się od poczucia winy?
One mają zapraszać do przyjrzenia się sobie i różnym aspektom życia. Do wyjścia z rutyny w poszukiwaniu odpowiedzi na zasadnicze pytanie: w jaki sposób nasze myślenie, nasze przekonania wprowadzają nas w poczucie winy? Odpowiedzi pozwalają docierać do swojej autentyczności, gdzie filarem jest świadomość na przykład wartości, jakimi kierujemy się w życiu, i podążanie za nimi. Bo gdy nie żyjemy w zgodzie z naszym wewnętrznym barometrem, gubimy spójność i szczęście.

Anna Prelewicz: dyrektor programowa w Instytucie Kognitywistyki, trener kognitywna, mentor, coach, terapeutka, superwizorka, autorka książek. Prowadzi sesje indywidualne i grupowe.

Praca z koanem – przykład

A jak ty rozumiesz tę opowieść?

Nieznane słowo

– Czcigodny Balbusie Balnabo, powiedz, jak żyć bez poczucia winy? – spytał Gencjana Majusz Jojasty. (Być może w istocie pytający nazywał się Gajusz Mariusz Rogaty, zaś pytany Barbus Barnaba, lecz najprawdopodobniej w przekazie ustnym ostatni bard pamiętający tę pouczającą historię nieco się jąkał, trochę seplenił, ponadto do woli i z fantazją zmieniał wątki). – Bez windy? – dopytywał Balbus czy też Barbus, gdyż był już leciwym, nieco przygłuchym filozofem na usługach magistratu. Zasłużony dla miasta. Wielokrotnie nagradzany za wkład w myśl epileptyczną i manikurejską. Kontynuator balwierza Epileptyka Ósmego i manikiurzystki Marioli z Moniek. Pewnie dlatego wciąż jeszcze piastował urzędową posadę gminnego filozofa, odpowiadacza na trudne pytania. – Bez winy – powtórzył Gencjana. – Bez wina? – Uśmiechnął się Balbus. – Bez wina nie da się żyć, nie opowiadaj głupot, Gencjano. — Bez winy. Mam na myśli winę, drogi Balbusie Balnabo – powtórzył Gencjana. – Winyl?– zdziwił się Balbus. I tak trwała jeszcze chwilę ta rozmowa, pojawiły się i wiry, i windowsy, i łiskacze, i sikacze: najprzeróżniejsze słowa brzmiące niesłychanie podobnie dla znakomitego Balbusa Balnaby. Dopiero po dłuższej chwili Gencjana wpadł na pomysł, żeby słowo, o które pytał, zapisać, i tak uczynił. Balbus Balnaba przetarł okulary, spojrzał, raz jeszcze przetarł i po namyśle powiedział: – Żyję już dziewięćdziesiąt pięć lat, ale nie znam tego słowa. Pierwszy raz je widzę. Co znaczy, drogi Gencjano Majuszu?

Interpretacja

Do czego zaprasza nas koan?

Wiele opowieści, również tych literackich, pochodzi z przekazu ustnego. Przede wszystkim różne święte księgi zanim zostały spisane, były opowiadane, często przez wyspecjalizowanych wieszczów, bajarzy, bardów, wędrownych poetów. Dlatego przekaz ustny jest niekompletny – każdy recytator coś ujmował lub dodawał, przeinaczał lub zmieniał. Koan już w pierwszym akapicie zaprasza nas do refleksji nad niedoskonałością rozmowy. Niezrozumienie może wynikać, rzecz jasna, z wady słuchu lub innych zagłuszaczy, jak hałas lub roztargnienie, jednakże częstszym zagłuszaczem jest osobista interpretacja, indywidualny punkt widzenia. Po prostu ktoś nie rozumie danego pojęcia, nie zna go lub nie stosuje, interpretuje na opak, w sposób zbyt szczegółowy albo zanadto ogólny. Symbolem tego niezrozumienia jest w koanie być może seplenienie jednej z postaci, a być może niedosłuch drugiej. Jednak czy rzeczywiście bohater koanu nie słyszy, czy naprawdę nie rozumie i nie zna pojęcia winy?

Przekomarzanie się Balbusa z Gencjaną doprowadziło do kulminacyjnego momentu, w którym oczekiwaliśmy odpowiedzi w kwestii poczucia winy, a tymczasem odpowiedź jest zaskakująca – mędrzec Balbus w ogóle go nie zna, a zatem poczucie winy nigdy go nie zajmowało ani jako filozoficzny, ani jako psychologiczny temat, ani jako odczucie. Balbus przez całe życie był wolny od poczucia winy!

Pytania inspirujące do dalszej, samodzielnej pracy:

  • Jak wyglądałoby twoje życie, gdyby nie istniało w nim pojęcie winy – gdyby nikt nie był obwiniany ani nie czuł się winny?
  • Jakie „winy” zostały ci wmówione lub przypisane?
  • Najprawdopodobniej ten, kto cię obwinia, chce mieć władzę nad tobą. Kto to jest?

Więcej w książce: „Szczęśliwa bez winy. Jak uwolnić się od poczucia winy i odnaleźć drogę do szczęścia”, Maciej Bennewicz, Anna Prelewicz, Wyd. Sensus

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze