1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Obcowanie ze sztuką rozbudza ciekawość dzieci – mówi instruktorka arteterapii Anna Merska-Mitan

Samo przebywanie w estetycznym wnętrzu ma wpływ na dzieci. Warto też chodzić z dzieckiem do galerii, oglądać razem artystyczne przedmioty czy albumy z dziełami sztuki – mówi Anna Merska-Mitan. (Fot. iStock)
Samo przebywanie w estetycznym wnętrzu ma wpływ na dzieci. Warto też chodzić z dzieckiem do galerii, oglądać razem artystyczne przedmioty czy albumy z dziełami sztuki – mówi Anna Merska-Mitan. (Fot. iStock)
Obcowanie ze sztuką rozbudza ciekawość dzieci, otwiera je na świat i innych ludzi. Jak rodzice mogą wykorzystać potencjał arteterapeutyczny w kształtowaniu zdrowej samooceny córki czy syna i budowaniu z nimi głębokich relacji – wyjaśnia instruktorka warsztatów artystycznych Anna Merska-Mitan.

W edukacji, i także w dużej mierze w wychowaniu, skupiamy się dziś na przygotowaniu najmłodszych do przyszłej pracy, czyli na umiejętnościach pozwalających najlepiej się sprzedać. Ale czy dziecko nie potrzebuje też obcowania z przedmiotami estetycznymi, wizyt w teatrze lub ulepienia jamnika z plasteliny?
Każdy człowiek odczuwa potrzebę otaczania się pięknem; ono uwrażliwia i uczy empatii. Zarówno oglądane dzieło sztuki, jak i stworzony przez nas obraz to pewnego rodzaju pomost pomiędzy naszym światem wewnętrznym a zewnętrznym. Funkcja estetyczna polega na uzmysłowieniu sobie tego, co bez sztuki byłoby niedostrzegalne, bo ona uzupełnia to, czego nie może dać nauka.

Ponadto sztuka budzi i wzmacnia w człowieku żywotność, wywołuje doznania rozładowujące i oczyszczające wnętrze – to efekt katharsis. Momenty kontaktu ze sztuką aktywizują energię życiową. Obcując z nią, można doświadczyć czegoś innego niż na co dzień, złapać dystans do rzeczywistości. Dzieła sztuki zawierają w sobie przekazy ponadczasowe, stwarzają przestrzeń do rozmowy, rozbudzają ciekawość dziecka, otwierają na świat i innych ludzi.

W muzeach czy na koncertach widuję rodziców z maluchem w chuście, dwulatkiem śpiącym w spacerówce albo rozrabiającym przedszkolakiem. Czy to ma sens?
Ogromny! Istnieje coś takiego jak estetyka miejsca. Muzeum to nie tylko porozwieszane obrazy, ale bardzo starannie uporządkowane przestrzenie. Samo przebywanie we wnętrzu o wysokiej estetyce ma wpływ na dzieci. Warto również oglądać z dzieckiem artystyczne przedmioty czy album z dziełami sztuki – dzięki temu rozwijamy jego poczucie piękna.

Czyli na przykład wyjście na przedstawienie baletowe do opery rodzice powinni postrzegać nie tylko jako wprowadzanie dziecka w kulturę, ale też jako „napromieniowanie” go estetycznym wnętrzem sali?
Estetyczne wnętrze, obcowanie z wysokiej jakości dziełami sztuki, słyszenie nawet w tle wysokiej jakości utworów muzycznych – porządkuje nas wewnętrznie. Być może rodzice nie zobaczą efektu natychmiast, ale przy systematycznych odwiedzinach dziecko zacznie się zmieniać.

Niektórzy rodzice wysyłają dzieci na zajęcia plastyczne, bo one zwyczajnie lubią rysować czy lepić w glinie. Może dobrze zacząć od czegoś, co jest po prostu przyjemne?
Tu nie tylko chodzi o przyjemność, ale też o tworzenie. Proces kreacji pomaga dzieciom zintegrować sferę emocjonalną, poznawczą i behawioralną. W każdej chwili mogą coś zmienić, dorysować lub zakryć, zakleić czy zamalować. Takie działanie pobudza wyobraźnię dziecka, zachęca je do samodzielności, wspiera procesy poznawcze, takie jak myślenie i koncentracja. Przyczynia się do wspomagania też innych umiejętności, choćby rozpoznawania relacji przestrzennych, oraz poprawia samopoczucie i samoocenę.

Proces kreacji to jedno, ale dziecko może nie mieć szczególnych predyspozycji choćby do rysowania. Czy należy zachwycać się jego pracami pomimo to?
Liczy się nie podziwianie efektu końcowego, tylko zauważenie pracy dziecka. Rodzic może opisać, co widzi i porozmawiać o tym z dzieckiem. W ten sposób ma szansę wiele się od niego dowiedzieć, bo symboliczny język wypowiedzi jest bardzo bliski dzieciom. Autorytet w dziedzinie edukacji estetycznej prof. Rudolf Seitz napisał, że dzieci przewyższają pod tym względem dorosłych i rozumieją istotę rzeczy i świata, a nie tylko ich wygląd.

Czyli kredki powinny być w każdym domu i nie tylko leżeć, ale być używane codziennie?
Oczywiście, kredki powinny być zawsze dostępne. Dzieci mają naturalną potrzebę ekspresji, dzięki temu doświadczają własnych mocy twórczych, poznają siebie bliżej, chętnie dzielą się sobą i tym, co wykreują.

Ty jesteś fachowcem w tej dziedzinie, jednak rodzice na dźwięk słów „proces tworzenia” w wyobraźni widzą rozlaną wodę po farbach, plastelinę wdeptaną w posłanie psa czy pomalowane ściany…
Tak właśnie czasem to wygląda, kiedy tracimy kontakt z tym, co robi córka czy syn. Dlatego warto przygotować odpowiednie miejsce pracy i najlepiej towarzyszyć im w trakcie tego procesu. Wtedy możemy uniknąć tego typu awarii. A malowanie po ścianach ma ogromną moc terapeutyczną. Warto zaskoczyć własne dziecko, przyczepić do ściany karton i powiedzieć, że tu może namalować co tylko chce, a potem obejrzeć wspólnie efekt końcowy.

Pamiętajmy, że dla dziecka zanurzenie się w proces twórczy wpływa korzystnie na koncentrację, wspomaga zdolność przezwyciężania trudności, buduje wewnętrzną motywację i umożliwia przeżywanie sukcesu. Dzieci, które spędzają czas na twórczych aktywnościach, uczą się szerzej postrzegać otaczający je świat. Odsuwają na bok oceny czy przekonania, zapominają o szkole, budują własny świat spostrzeżeń. A przede wszystkim wyzwalają swoją kreatywność. I tu wrócę do twojego pierwszego pytania w kontekście przygotowania do przyszłej pracy – osoby kreatywne są bardzo pożądane przez pracodawców, bo tworzą innowacyjne rozwiązania.

A jak przy tym wszystkim zadbać o porządek? Często dzieci nie chcą po malowaniu sprzątać. Zostawiają bałagan. więc to rodzice mają dodatkowe zajęcie.
Może tak się zdarzyć, jeśli nie przygotuje się dziecka odpowiednio do pracy. Z nauką porządkowania po pracy plastycznej nie ma żadnego problemu, gdy się do tego odpowiednio podejdzie. Wystarczy określić bardzo dokładnie przestrzeń, na której będziemy działać, i zabezpieczyć ją tak, jak to robi każdy artysta. Nie wiem dlaczego rodzice nie wierzą w swoje dzieci i zwyczajnie z nimi nie rozmawiają.

Proponuję dorosłym, żeby wcześniej przygotowali domowy proces twórczy. Po pierwsze, zapytajmy dziecko, czego potrzebuje. Może woleć ołówek od farb, a może wybierze glinę... Następnie o to, co chce zrobić i ile czasu chce na to przeznaczyć. Zanim dziecko zacznie tworzyć, umówmy się, że po skończonej pracy porządkujemy, a potem robimy wystawę, a może nawet wernisaż. Gdy dziecko pracuje z taką perspektywą, chętniej posprząta, żeby wystawa odbyła się w czystym miejscu, jak w galerii.

U znajomych często widuję wyeksponowane prace dzieci na przykład na lodówce.
O nie. To nie jest żadna ekspozycja. Żeby dziecko poczuło, że jego praca jest ważna, należy ją oprawić w ramkę i przyczepić w specjalny sposób. Warto regularnie wywieszać aktualne prace i przede wszystkim zbierać je, katalogować. Gdy dziecko coś narysuje, może nie widzieć sensu w chowaniu pracy do teczki, opisywaniu jej i przechowywaniu, ale wierz mi, gdy za kilka lat rodzice wyjmą taką pracę, to nie będę musieli dziecku nic mówić. Ono samo zrozumie, że jest dla nich ważne, bo to, co robi, przedstawia dla nich wartość.

Są dzieciaki, które produkują sterty rysunków każdego dnia i każą je szczegółowo oglądać i chwalić.
Warto znaleźć czas na bycie cierpliwym i zainteresowanym odbiorcą tej twórczości. Bywa, że rodzic ma trudności ze zrozumieniem treści czy z akceptacją formy wyrazu, bo jest głośna czy chaotyczna. Zawsze może dziecka dopytać o inspirację: o czym to jest, co dziecko miało na myśli. Ale czasami warto po prostu przyjąć te formy ekspresji, nie zawsze dociekać, a bardziej nastawić się na obserwację.

A na co przede wszystkim zwrócić uwagę w takim domowym tworzeniu sztuki?
Na atmosferę, w jakiej odbywa się proces twórczy. Powinna być pełna akceptacji i zainteresowania. Dziecko powinno poczuć się bezpieczne, bez względu na to, jaki jest efekt jego pracy. Absolutnie nie może spotkać się z żadną krytyką.

Rysowanie, malowanie to jedno, ale wiem, że wiele dzieci znosi do domu gałęzie, patyki, a nawet kule śnieżne. Dla niektórych rodziców takie „kurzołapki” mogą być dużym wyzwaniem.
Sama nie lubię kurzołapek. Dom nie powinien być zagracony, warto wychowywać dzieci w estetycznym otoczeniu, bo to wywiera na nie ogromny wpływ. Jednak najmłodsi powinni mieć przestrzeń tylko na swoje skarby, nawet jeśli z punktu widzenia dorosłych są one brzydkie.

Wygospodarujmy konkretną ograniczoną przestrzeń, jeden parapet czy półkę. Chodzi o to, żeby takie skarby, w których dziecko widzi piękno i ma potrzebę obcowania z nimi, nie były rozrzucane po całym domu.

Wielu rodziców ma słaby kontakt ze swoimi dziećmi, które nie chcą mówić im o swoich problemach. Czy takie rysowanie, lepienie modeliny, a może też taniec – jest drogą do poznania ich odczuć?
Oczywiście, rodzic może nawet poprosić, by dziecko opowiedziało za pomocą koloru, ruchu bądź dźwięku, jak się czuje. Można pozwolić sobie na aktywne słuchanie i wyrażanie swoich myśli i odczuć, np. „ciekawe zestawienie barw, nie widziałam/widziałem takich wcześniej”, opowiedzieć o swoich skojarzeniach. Odpowiadając rodzicowi, dziecko może stać się przewodnikiem po swoim świecie. Tworzenie może umożliwić wyrażenie trudnych przeżyć i emocji, pomóc w rozładowaniu napięć.

Jest ono zresztą wykorzystywane w arteterapii. Na czym polega ta metoda?
Arteterapia to bardzo młoda dziedzina terapeutyczna, która przyszła do nas m.in. ze Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Dla osób poddających się jej obraz, ruch, dźwięk lub słowo są jedynie bramą do świata wewnętrznego – świata uczuć i emocji, który na co dzień bywa niedostępny bądź trudno dotrzeć do niego za pomocą innych metod.

Kto może w niej uczestniczyć?
Każda osoba, niezależnie od wieku, która w procesie twórczym chce swobodniej wyrazić i zrozumieć siebie, szuka pomocy, chce poprawić swoją kondycję psychiczną. Arteterapia pomaga przejść przez proces zmiany i rozwoju osobistego w bezpiecznych i sprzyjających temu warunkach.

Jaki rodzaj arteterapii jest ci najbliższy?
Plastykoterapia – malowanie, rysowanie i rzeźba, czyli język wizualny. Podczas warsztatów chętnie korzystam też z elementów choreoterapii, mam na myśli ruch i taniec, oraz z muzykoterapii, czyli m.in. improwizacje muzyczne przy użyciu różnych instrumentów i dźwięków. Te ćwiczenia są niezwykle pomocne w przełamywaniu nieśmiałości i wspierają samoakceptację.

Jak z tego mogą skorzystać rodzice?
Wiele z wyżej wymienionych przykładów może być inspiracją do spędzania wspólnie czasu w kreatywny sposób, jednak arteterapia powinna być przeprowadzana pod okiem specjalisty.

Anna Merska-Mitan, certyfikowana instruktorka arteterapii, artystka, animatorka kultury. Promuje i wdraża nowoczesne metody edukacji i animacji kulturalnej. Od 13 lat prowadzi warsztaty artystyczne.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze