Nie ma negatywnych emocji – wszystko, co czujemy, jest okej, bo to nasze czucie. Nikt nie ma prawa oceniać naszych uczuć. Prawdziwe emocje (a nie te z głowy) są doznaniami naszego ciała. To w ciele możesz je poczuć, przeżyć i poruszyć.
„Jesteś za bardzo emocjonalna”, „Nie da się z tobą wytrzymać przez tę twoją nadwrażliwość”, „Naucz się wreszcie kontrolować swoje emocje” – ile razy słyszałaś podobne zdania na swój temat? Ja – naprawdę wiele. Ilekroć je słyszę, czuję, jak spinają się mięśnie mojej szyi. Bo to szyja właśnie ma za zadanie oddzielić głowę od reszty ciała, czyli myślenie od czucia.
Myśl i nie czuj za wiele – to życiowe motto wielu z nas. Zasłyszane od ważnych dla nas osób, zapamiętane i wdrukowane w nasze codzienne życie jak jeden z wielu zgubnych nawyków. Nasze nawykowe „nieczucie” jest wpisane w nasze ciało. Każde bolesne napięcie mięśni to zamrożona emocja. Proszę bardzo – złość, od dziecka powtarzali ci, że nie możesz jej czuć, zwłaszcza do osób, które są dla ciebie ważne. Nieprzeżyta złość chętnie rozgaszcza się w stawach żuchwowo-skroniowych, sprawiając, że twoja twarz przybiera wygląd surowej maski. Smutek – z tym uczuciem mamy nie lada kłopot, jest rozległe, wszechogarniające, rozlewa się po całym ciele, odbierając mu energię. Nic dziwnego, że starasz się je powstrzymać, zaciskając pięści, uśmiechając się przez łzy, robiąc dobrą minę do złej gry. Mamy jeszcze lęk – trzecia tzw. negatywna emocja, którą skrzętnie ukrywasz nawet przed samą sobą. Lęk, chyba najbardziej z całej trójki, usztywnia całe ciało, zaciska klatkę piersiową, czasami staje w gardle, zatrzymuje ruch. Nic przyjemnego. Aż głowa może rozboleć od tego wszystkiego. Nic dziwnego, to ona jako głównodowodzący ma za zadanie zatrzymać w ciele wszystkie niewygodne emocje. Ciało, w którym jest wiele zatrzymanych, zamrożonych, nieprzeżytych emocji, jest w bezruchu.
Sylwetka każdego z nas, nasz sposób poruszania się to matryca utrwalana od dzieciństwa. Każde uwięzione uczucie generuje napięcie mięśniowe. W miarę upływu lat nierozładowane napięcia plus nawykowe stereotypy ruchowe budują nasze ciała.
Doświadczony terapeuta pracujący z ciałem, patrząc na człowieka, jest w stanie trafnie odszyfrować jego emocjonalną historię. Na przykład kobieta mająca wąską i zaciśniętą talię, wyraźnie oddzielającą górną część ciała od dolnej, prawdopodobnie w dzieciństwie musiała być grzeczną dziewczynką, bacznie kontrolowaną przez czujnego, surowego ojca. A mężczyzna o silnej, muskularnej klatce piersiowej z pewnością w dzieciństwie doznał wielu upokorzeń i, żeby przestać cierpieć, zamknął i obudował pancerzem swoje serce.
Tam, gdzie w ciele najmniej ruchu, największa sztywność i napięcie – tam istnieje najdotkliwsza rana. Dziecko bezustannie krytykowane z powodu zbytniej ruchliwości: usiądź ty wreszcie na tyłku, przestań się wiercić – ma zwykle nieruchome stopy, część jego ciała od pasa w dół zastyga w kolumnę. Stopy, którym zabraniano spontanicznego podążania za tym, co nowe i ciekawe, zastygają w bezruchu, co w dorosłym życiu może skutkować lękiem przed zmianami i trudnościami w podejmowaniu decyzji. Sama myśl o ruszeniu ku temu, co nowe, może budzić przerażenie.
Rozszczepione, pokawałkowane ciało oddziela świadomość od czucia i aktywności ruchowej. Ciało z zablokowanym czuciem najczęściej podzielone jest na trzy części dwiema obręczami: jedną w okolicy szyi łączącej głowę z klatką piersiową, drugą w talii łączącej klatkę piersiową z miednicą. Na skutek owego podzielnia serce jest odizolowane od całej reszty, przez co nikt nie może go zranić.
Jeśli jesteś w stanie „wyjść z głowy”, zlokalizować i poczuć blokady w swoim ciele i skierować w te miejsca świadomy oddech, twój pancerzyk mięśniowy powoli zacznie mięknąć. Rozluźnione ciało poczuje potrzebę spontanicznego ruchu. Ruchu zgodnego z energią zablokowanych emocji.
Najłatwiejszym i najbardziej skutecznym sposobem poruszenia ciała jest taniec. Jednak zdarza się, że kiedy w ciele jest zbyt wiele napięć, ruch jest bolesny, może być również przyczyną kontuzji. Dlatego świadomego odczuwania swojego ciała najlepiej zacząć się uczyć poprzez proste ćwiczenia codziennego czucia. Na przykład podczas świadomego mycia, kiedy uważnie namydlasz każdą część ciała i czujesz dotyk mydła na skórze. Albo świadomego szczotkowania ciała – poczuj, jak zmieniają się doznania, kiedy zmieniasz nacisk szczotki albo kierunek ruchu.
Jeśli jesteś nieświadoma wielu części swojego ciała, gubisz się również w swoich emocjach. Prawdopodobnie czucie myli ci się z myśleniem. Jeśli chcesz się przekonać, że to tak działa, zapytaj kogoś: co czujesz? Prawdopodobnie usłyszysz: „Myślę, że…”. No właśnie: myślę, a nie czuję. Jeśli położysz się na plecach i będziesz próbowała poczuć wszystkie części swojego ciała, prawdopodobnie odkryjesz, że jedne czujesz bardzo wyraźnie, np. koniuszki palców czy usta, za to o wiele trudniej jest poczuć tył głowy w okolicach karku czy między uszami. Części ciała, które odczuwasz, bez problemu są używane przez ciebie na co dzień, jak na przykład dłonie czy części twarzy. Te niepoczute odgrywają w twoim życiu rolę pośrednią i w małym stopniu istnieją w twoim obrazie siebie. Zawsze jest dobra pora, żeby je uruchomić i poczuć. Spróbuj przykładowo skierować swoją uwagę na tył głowy i utrzymuj ją podczas ruchów głowy. Czy w każdej pozycji czujesz tę część ciała tak samo?
Kiedy twoja mapa czułych części ciała będzie bardzo szczegółowa, zacznij pracować z energią emocji. Jak odczuwasz złość w ciele? Zastanawiałaś się kiedyś nad tym? Jakie to doznanie i gdzie je czujesz najsilniej? Moja złość w moim ciele to bardzo silna, eksplozywna energia ruszająca od okolic pępka do góry. Jest gorąca i wibrująca. Czasami zatrzymuje się w okolicy klatki piersiowej, bywa, że energia miłości w sercu łagodzi złość, rozprasza ją albo przynajmniej spowalnia jej ruch do góry. Zdarza się, że złość utyka w gardle w postaci kolczastej, dławiące guli (globus histericus). W takiej chwili warto zaufać ciału i poczuć, czy złość potrzebuje wydostać się ustami, np. w formie krzyku czy wymiotów. A może tym razem gula zacznie się zmniejszać tak, że bez wysiłku będzie ją można połknąć. Twoje ciało doskonale wie, czego potrzebuje, żeby emocja nie została zamrożona, tylko uwolniona.
Jak czujesz w ciele lęk? Mój lęk jest jak zimna lawa, która oblewa całe ciało i zastyga. Zastyganie zwykle zaczyna się od stóp: lawa je unieruchamia, potem usztywnia kolana i napina uda i pośladki. Dalej sztywność obejmuje kręgosłup. Kiedy dociera do szyi, pojawiają się zawroty głowy. Mam wrażenie, że jeśli się pochylę, to złamię się na pół, gdzieś w okolicy przepony. Zwykle w takich chwilach zaczynam od delikatnego masażu stóp; jest takie miejsce na mapie stopy, którego masaż powoduje rozluźnienie przepony i tym samym uwolnienie oddechu. Swobodny oddech ożywia i ociepla ciało. Kiedy poczuję, że sztywność jest choć odrobinę mniejsza, zaczynam delikatnie poruszać ciałem; czasami energia lęku potrzebuje delikatnego kołysania na boki. Innym razem doskonale sprawdza się ruch w przód i w tył. Kiedy lęk jest intensywny, zanim zacznę się poruszać, obejmuję się ramionami tak, jakbym sama się przytulała. Ten gest ogrzewa moje serce i uwalnia energię miłości.
Oddech i ruch to najskuteczniejsze sposoby uwalniania emocji; tych z ciała, a nie tych z głowy. Spróbuj.
Ewa Klepacka-Gryz, psycholożka, terapeutka, dziennikarka, a także autorka wielu poradników psychologicznych. Współtwórczyni autorskiej metody pracy z symptomami w ciele (bólami, dolegliwościami psychosomatycznymi, dysfunkcjami narządu ruchu). Prowadzi warsztaty dla osób cierpiących na choroby psychosomatyczne, kobiet w trudnych sytuacjach życiowych oraz par w kryzysach.